Premier zMorawiecki zapowiedział, że zmora powróci, a skoro mówi to szef rządu, to najprawdopodobniej ma informacje z pierwszej ręki…
Tymczasem paranoja trwa w najlepsze i bardzo myliłby się ktoś, kto przyjął za dobrą monetę doniesienia, po części autorstwa samego ministra choroby i nagłej śmierci, Adama Niedzielskiego. Wbrew pozorom i deklaracjom „pandemia” NIE ZOSTAŁA ZAKOŃCZONA! Jak dalece brną w nią pożyteczni idioci reprezentujący liczne instytucje państwowe, można się było przekonać słuchając choćby wystąpień pani Małgorzaty Chodkowskiej przed Zespołem Parlamentarnym NORYMBERGA 2.0. Fakt, że nauczycielka, która w dobrze pojętym interesie własnym, ale również swoich uczniów, odmówiła noszenia szmaty na twarzy, była i NADAL JEST represjonowana, a zakończone dopiero dwa dni temu postępowanie przed Kuratorium w Lublinie, to kuriozum, które wyjaśnić dość trudno. Ostatecznie, nieprawomocną wciąż decyzją, odmówiono zwolnienia pedagoga po 32 latach pracy (sic!) za jak najbardziej racjonalne i obiektywnie JEDYNIE słuszne zachowanie i „szczęśliwie” skończyło się na naganie z wpisem do akt. Oczywiście, to nie jest koniec walki o dobre imię pani Małgorzaty.
Festiwal kretynizmu trwa!
Co można powiedzieć, kiedy w tym samym czasie ukarano naganą dyrektorkę jednej ze śląskich szkół za to, że odmówiła oddania sali gimnastycznej na potrzeby zakwaterowania uchodźców z Ukrainy? Pani dyrektor, jak najbardziej słusznie, zwróciła uwagę, że skoro szkoła nie posiada własnego boiska, nie można pozbawiać uczniów możliwości odbywania zajęć wychowania fizycznego, przeznaczając akurat ten obiekt na cele z edukacją nie związane. Oczywiście, uchodźcom należy pomagać i jeśli wójt gminy poczuł się w obowiązku to uczynić, powinien był znaleźć stosowny lokal. Rzecz jasna, poszczególne rodziny również miały możliwość przyjęcia cudzoziemców, ale nie wolno zmuszać do takich działań dyrekcji szkoły, tym bardziej, że nie chodzi tutaj wyłącznie o samą salę, bo ktoś może powiedzieć, że przecież ćwiczyć można zupełnie spokojnie na zewnątrz, nawet jeśli nie ma boiska, a jest ładna pogoda. Tyle, że w marcu pogoda była nieco inna niż dziś, ale są też o wiele bardziej istotne powody, dla których takie działanie pani dyrektor wydaje się absolutnie oczywiste. Wpuszczenie na teren obiektu osób niezbadanych pod kątem JAKIEJKOLWIEK choroby, a także możliwość bezpośredniego kontaktu z dziećmi osób obcych i to w trakcie normalnych zajęć dydaktycznych, to przejaw skrajnej nieodpowiedzialności. „Oj, tam, tam! Przecież trwa wojna! Jak można być tak bezdusznym, żeby tego nie rozumieć?” – znacie tę narrację? A czy ktoś jeszcze pamięta, że kiedy polskie dzieci, którym odebrano szansę normalnej nauki przez ostatnie dwa lata, jeśli już mogły uczestniczyć w zajęciach szkolnych, to pod SPECJALNYMI warunkami? Szmaty na twarzy, które wprawdzie zostały oprotestowane na lekcjach, pozostały obowiązkowe na przerwach. Jak bardzo to było szkodliwe, mówili liczni lekarze, nie tylko pediatrzy. Profesor Rutkowski z Białegostoku, zwracał uwagę na schorzenia dermatologiczne, alergie i depresje. Dodajmy, że niespotykane w takiej skali wśród polskich dzieci i młodzieży NIGDY! Potwierdzają to obecnie oficjalne statystyki NFZ, choć część danych nie została jeszcze upubliczniona. Czy ktoś z tych obrońców interesów Ukrainy, zająknął się wówczas, że dzieciakom dzieje się krzywda? Nie?! Skrajna głupota, czy brak wyobraźni? Ale jeżeli nie protestował wówczas, może trudno się dziwić, że ważniejsze są dla niego inne dzieci. „No, bo przecież uciekły spod bomb, zniszczono im domy itd.” Nawet jeśli to w kilku procentach prawda, (przypomnę, że przyjęliśmy już 3 mln uchodźców, a znaczna część przybyła z zachodniej Ukrainy), to państwo ma OBOWIĄZEK dbać najpierw o własnych obywateli. Dyrektor szkoły jest urzędnikiem państwowym i nie ma prawa narażać swoich uczniów, choćby w minimalnym stopniu, na ryzyko. Tymczasem w bezmiernej głupocie doszliśmy już do takiej sytuacji, że nauczyciel może otrzymać naganę, albo zostać zwolniony z pracy za to, że stara się przestrzegać przepisów, w tym Konstytucji i działać w interesie powierzonych mu pod opiekę dzieci. Każdy, kto kwestionuje ewidentne kretynizmy, zwracając uwagę na akty prawne wyższego rzędu, niż rozporządzenie, czy uchwała lokalnych kacyków jedzących władzuchnie z ręki, to ruska onuca, agent i jednostka aspołeczna. A tu już nie o jakieś abstrakcyjne, czy rzeczywiste prawo chodzi, ale zwykły porządek miłosierdzia. Co w tym wszystkim zastanawia mnie najbardziej? Kompletny brak refleksji…
To nie żadna teoria spiskowa
Okazuje się, że wymordowanie setek tysięcy, a perspektywie z pewnością setek milionów, jeśli nie ponad miliarda, ludzi na świecie, to za mało! Kolejna teoria spiskowa? Nic z tych rzeczy. Wystarczy spojrzeć na twarde fakty. Przecież tylko w państwach UE (stan na 7.05.2022) w wyniku „skutecznej” walki ze słynnym wirusem zmarło po przyjęciu jednego z „eliksirów” blisko 44.500 osób, a ponad 4,2 mln zostało w ten, czy inny sposób okaleczonych. Jak bardzo, przekonamy się w ciągu najbliższych kilku lat.
Podobne dane prezentuje amerykańska baza VAERS, w której wprawdzie znalazły się również poszkodowane przez producentów „szczepionek” firm Moderna i Pfizer, również osoby spoza USA, ale to tylko kropla prawdy.
W rzeczywistości te liczby trzeba pomnożyć, co najmniej przez 10. Pisałem wielokrotnie, że ilość zgłoszeń nie przekracza w obu bazach 1-2% zdarzeń, ale przyjmijmy nawet, że to 10%. Czy fakt, że w niespełna 30 krajach świata zmarło z powodu eksperymentu medycznego ponad 720 tysięcy ludzi, a co najmniej 60 milionów dotknęły niepożądane odczyny poszczepienne, nikogo nie zdziwi? Szczerze pisząc, gdyby to było tylko 7000, albo 700 przypadków, jeszcze kilka lat wstecz, media zrobiłyby aferę na niespotykaną skalę. Gdy spadnie samolot z liczbą 200, czy 300 osób na pokładzie, zainteresowanie jest znacznie wyższe, niż teraz, kiedy mamy do czynienia z ewidentnym ludobójstwem. Nie waham się użyć tego słowa, bo odtajnienie ułamka dokumentów z badań Pfizera, pokazuje, jak bardzo oszukano ludzi. Wprawdzie fakt, że preparaty nie mogły w żaden sposób zatrzymać wirusa, bo ich „skuteczność” bezwzględna nie przekraczała 1%, był już znany wcześniej. Wspominałem o tym w kilku tekstach cytując zagranicznych i polskich naukowców oraz szereg fachowych publikacji. Cenzura medialna, środowiskowa (o zgrozo, właśnie w branży medycznej) oraz rządowe tuby propagandowe wspomagane przez celebrytów, artystów i sportowców, zrobiły swoje. Znam osoby, które do dziś są przekonane, że młody człowiek, który ewidentnie został zamordowany przez „system opieki zdrowotnej” (pozostawić można wyłącznie słowo „system”), po prostu nie miał szczęścia w walce z covidem-19. Fakt, że zachorował dopiero po trzeciej dawce „eliksiru”, a wcześniej był zdrów, jak ryba, nie przebija się do świadomości i nie wywołuje żadnej refleksji. Ręce opadają. A przecież to dopiero początek!
Co nam szykują bandyci?
Dla kogoś, kto śledzi bieżące doniesienia, nie jest tajemnicą, że właśnie rozpoczęła się „promocja ospy”. Jakiś żart? Nie. Skoro można było promować skutecznie różne „cudowne” płyny, jak Coca Colę, Mirindę, Pepsi, czy „eliksir Pfizer-a” i to się udało znakomicie, czemu nie pójść dalej? Zresztą, eksperyment z Covid-19 okazał się tak obiecujący, że aż trudno się powstrzymać. Pamiętamy doniesienia medialne z przebiegu Event-u 201. Do dziś masa „lemingów” uważa to za teorię spiskową, mimo, że wystarczy przecież wejść na stronę Centrum Bezpieczeństwa Zdrowia Uniwersytetu Hopkinsa i partnerów, którymi byli między innymi (a jakże!) Światowe Forum Ekonomiczne oraz Fundacja Billa i Melindy Gates.
Naocznie przekonać się najlepiej, a wciąż są tam zdjęcia, filmy i opis, który przedstawia wypisz, wymaluj, to co zostało zrealizowane później. To było 18.X.2021… Czemu o tym przypominam? Ponieważ Agnieszka Wolska w swojej korespondencji z Kolonii, zwróciła uwagę na kilka istotnych faktów. Oto prominentni politycy niemieccy „przepowiadają” przyszłość. Jeden z nich, zaprosił właśnie na kolejne „gry pandemiczne”, bo przecież należy się przygotować na jesień. Bill Gates opowiadał o ospie już kilka miesięcy temu.
Na stronie The Defenders, ukazał się przedruk interesującego tekstu na temat finansowania Światowego Forum Ekonomicznego przez… amerykańskiego podatnika! Adam Andrzejewski, Amerykanin o polskich korzeniach, założyciel strony OpenTheBooks.com, od lat tropi i ujawnia niewygodne fakty związane z repozytorium wydatków sektora publicznego USA. Tylko w 2021 roku złożył 47.000 wniosków na mocy ustawy o wolności informacji i pokazał w jaki sposób wydano ponad 12 bilionów dolarów z publicznych środków. Wiele działań grupy Open The Books doprowadziło do postępowań zakończonych przed sądem. Ostatnio ujawniła m.in. taki „drobiazg” cytat:
„W ubiegłym roku National Institutes of Health – pracodawca Anthony’ego Fauci – przekazał 30 miliardów dolarów w ramach dotacji rządowych około 56 000 odbiorcom. Ta szczodrość pieniędzy podatników zapewnia wiele przychylności i wpływy w branży naukowej, badawczej i medycznej.”
To po części wyjaśnia, skąd się bierze nowoczesny „łysenkizm” w medycynie… I właśnie pan Adam Andrzejewski napisał o tym, że tak potężna organizacja, finansowana przecież przez najbogatszych, przyjęła jeszcze w ciągu kilku lat, ponad 60 mln dolarów od administracji rządowej. Okazuje się, że składki od 65 tysięcy, do 650 milionów, nie wystarczają… A może po prostu, Klaus Schwab jest tak uprzejmy, że nie odmawia, kiedy dają? 😉 Oczywiście, oficjalnie zostały sfinansowane różne programy WEF, więc wszystko niby było lege artis. Zatem po co pisać o tym akurat teraz? Ponieważ właśnie w niedzielę, 22 maja, po raz pierwszy, licząc od początku okresu „pandemii”, dojdzie do spotkania w Davos wszystkich, a w każdym razie jakiejś części, możnych tego świata. Zaczynam się bać, kiedy czytam takie zdanie:
„Spotkanie w 2022 r. zaoferuje światowym przywódcom okazję do podsumowania stanu świata i ukształtowania partnerstw i polityk na kluczowy okres nadchodzący”.
Wprawdzie autor kończy tekst z nadzieją, że dyskusje okażą się tak nieskuteczne, jak sugerują krytycy tych dorocznych spotkań. Patrząc na dotychczasowe skutki, trudno być jednak optymistą.
Cenzura obowiązkowa!
Kiedy obejrzałem film ze słynnego Eventu 201, zwróciłem uwagę na to, z jakim przejęciem dyskutujący podkreślali zdanie, które znalazło się nawet na jednej z plansz:
Dezinformacja jest podkopywaniem wysiłków by kontrolować pandemię…
Oni już wtedy doskonale wiedzieli, że trzeba mieć w garści media. Sformułowanie „kontrolować pandemię” być może przez część uczestników wypowiadane było nawet w dobrej wierze. Uprzejmie zakładam, nie wszystkich wtajemniczono w to, jaki jest rzeczywisty cel projektu i samego eventu. A przecież odpowiedź jest banalnie prosta. Dzięki temu organizatorzy otrzymali dużą ilość niezwykle cennych uwag od fachowców w różnych dziedzinach. Dziś już wiemy, że nie wszystkie zostały wykorzystane w pełni. Media, choć w znacznej części sprawiły się idealnie, to zawiodły tam, gdzie chodziło właśnie o pełną kontrolę. Nie udało się zablokować wszystkich „antyszczepionkowców”, „foliarzy” i „płaskoziemców”. Dlatego teraz już takiego błędu popełnić nie można. Stąd próba jeszcze większego skonsolidowania źródeł oraz przepływu informacji. To dlatego ważne jest, aby całością zarządzała WHO, a rządy zadbały o wprowadzenie prawa pozwalającego na wyeliminowanie z przestrzeni medialnej JAKICHKOLWIEK niezależnych przekazów. Testy już trwają. Jeżeli udało się zablokować kilka stroni portali, którym NASK na polecenie służb wyłączył DNS-y na terenie Polski i nie tylko nie skończyło się ulicznymi protestami, ale pies z kulawą nogą wśród „opiniotwórczych dziennikarzy” się nie upomniał o kolegów po fachu, znaczy – można pójść dalej. No i zapewne to zrobią, kiedy przyjdzie czas.
A kiedy przyjdzie?
A przyjdzie czas na Ciebie, jak śpiewa De Mono. Z tego, co już wiemy, małpia ospa staje się popularna. Mistrz Grzesiowski przypomina, że szczepionki na zwykła ospę wietrzną nie chronią przed tymi odmianami.
Może mieć rację, bo przecież te szczepionki niby są przeznaczone by chronić przed „wiatrówką”, ale „przy okazji” mogą u innych zwiększyć zapadalność na półpasiec. Ale co tam ospa wietrzna, skoro tu już wróg u bram! Gazeta straszy, że coraz bliżej Polski. Może zapomnieli, że wjechało do nas grubo ponad 3 miliony cudzoziemców, więc my się już nie boimy niczego. Nawet wojny, bo przecież Naczelnik z Premierem, aż przebierają nogami, żeby się na nią zapisać. Jednak kiedy zacznie się łączyć kropeczki, widać, że dali nam złapać oddech, żeby potem chwycić za twarz. Trudno przewidzieć dziś, czy będzie to wrzesień, czy październik. To zależy od wielu czynników, w tym również, jak mniemam, od stanu wydarzeń za naszą wschodnią granicą. Zastanawia mnie tylko, co zamierzają zrobić z obywatelami Ukrainy, którzy mogą nie chcieć dać się ogłupić do tego stopnia, jak udało się to z Polakami? No, ale wszystko w rękach mediów i służb. Jeśli da się wyeliminować alternatywny przekaz, ludzie chętnie włożą na twarz szmaty, bo przecież ospa, to nie koronawirus. Kilka razy większy patogen, więc dobrze opłaceni „fachowcy” wmówią naiwnym przez różne tuby medialne, że kaganiec działa i jest niezbędny. Czyli w skrócie, kaganiec, albo śmierć! Oczywiście, wychodzenie z domów wykluczone, a resztę znamy… Dodatki „ospowe”, walenie szczotką w parapet, żeby wydali receptę, zgony pod szpitalem, bo brak testu, itd. Ale, zaraz, zaraz! Przecież tutaj test nie będzie potrzebny, bo wszystko widać na skórze. Eee, tam! Coś wymyślą na pewno.
Ospa bezobjawowa i inne warianty
Ospa bezobjawowa, to by dopiero był hicior! No i rozwiązałby kwestię testów. Potrzeba matką wynalazku… Być może doktor, czy profesor, a może zwykły magister, bo wciąż są wątpliwości, ale ten sam, znany z berlińskiej kliniki, Christian Drosten pracuje od dawna, jak sądzę, na takim testem. Ale mogę się mylić, bo poprzedni WHO przyjęła już po dwóch tygodniach, więc może nie trzeba niczego wymyślać. Podrasuje się nieco ten, który już jest. Wszak wykrywa doskonale grypę, retrowirusy, chlamydia pneumonie i szereg innych patogenów, więc na ospę będzie w sam raz.
Żartuję sobie, ale to, co może wydarzyć się jesienią, wcale zabawne być nie musi. Pytanie, czy rzeczywiście będzie to akurat ospa pochodząca od małp, czy też może ze względu na poprawność polityczną, coś innego? Skoro na zakażenia narażeni są najbardziej młodzi homoseksualiści, o czym mówią hiszpańscy lekarze, jest prawdopodobne, że wymyślą, albo raczej przywiozą, jakiegoś „lepszego wirusa”. W końcu Kill Bill nie rzuca słów na wiatr, a zapowiedział, że kolejna pandemia będzie wielokrotnie bardziej groźna.
Warto się modlić za wszystkich bandytów, czy to zagranicznych, czy miejscowych. Zawsze jest szansa, że się opamiętają. A nawet jeśli nie, to może nie będzie im to poczytane… Grzechem jednak byłoby też zaniechanie walki o przyszłość naszych bliskich. Dlatego trzeba przyglądać się uważnie tym manewrom i wsłuchiwać w komunikaty, jakkolwiek wydawać się mogą kompletnie durne.