No i mamy Nowy Rok 2022… Jeśli ktoś myślał, że będzie lepiej, to już po przebudzeniu mógł się rozczarować. Cóż, od przybytku (w tym akurat zakresie) głowa czasem boli i to nawet całkiem konkretnie. Dlatego polecam dużą dawkę witaminy „C” i cynku, ale PRZED imprezą, a potem PRZED snem. Rano, to już, niestety, musztarda po obiedzie. Oczywiście, też zadziała, ale odcierpieć swoje trzeba 😊
Skoro jednak już udało się (jako tako) dojść do siebie, niektórzy sięgnęli po pilota, żeby przy obiedzie rzucić okiem na tradycyjny Turniej Czterech Skoczni. W pewnym sensie był on nawet dla polskich kibiców tradycyjnie dość przyjemny. Nie tylko sukcesy Kamila Stocha i Dawida Kubackiego, a wcześniej Adama Małysza, lały miód w serca, a całkiem nieźle radzili sobie też pozostali, Piotr Żyła również wskakiwał na podium. Było, minęło… Wróćmy do „nowej normalności”. Czy ktoś wcześniej słyszał, żeby tak „poważna stacja”, jak TVN zechciała się pochylić nad dyscypliną tak bardzo medialnie rozdmuchaną przez obóz przeciwników politycznych? NIGDY! To wręcz wydawało się nawet poniżej godności. Coś podobnego, jak transmisja Sylwestra z Zakopanego, prowadzona przez Monikę Olejnik, dzięki uprzejmości TVP… A jednak! Niektórzy uznali, że to kara za „lex TVN”, bo jak wy nam tak, to my zabierzemy waszą ulubioną zabawkę. I co? Ano, nic… Na złość mamie odmrozili sobie uszka. Reklamodawcy pewnie używają (przynajmniej w myślach) słów ogólnie uznanych za obraźliwe. Oto bowiem z naszych tuzów w konkursie w Oberstdorfie ostał się po pierwszej serii tylko Kubacki i po skokach poniżej 114 metrów zajął „zaszczytne” 28 miejsce. Zawsze to kilka punktów do klasyfikacji, więc może nie ma co narzekać… Oczywiście, żartuję, bo takiej kompromitacji trudno szukać, nawet nie tylko w ostatnich, czy przedostatnich latach. Kwalifikacje do kolejnych zmagań przeszli wszyscy. To miał być (niby) ten „oczyszczający efekt” burzy mózgów i rozmów w cztery oczy z zawodnikami. Niestety, konkurs w Ga-Pa, w którym można było oczekiwać poprawy, nie przebiegał zgodnie z oczekiwaniami. Zwłaszcza, że nie były one szczególnie wygórowane, a potencjalni rywale poszczególnych skoczków naszej reprezentacji, pozostawali (teoretycznie) w zasięgu, nawet nie tylko z powodu tytułów zdobytych w ostatnich sezonach przez Polaków. Do drugiej serii awansowało tym razem „aż” dwóch reprezentantów – Piotr Żyła i Jakub Wolny. Co tu komentować, kiedy Kamil Stoch skacze 118 metrów, a Dawid Kubacki wprawdzie kilka metrów dalej, ale również nie ma szans na walkę w drugiej serii. Ostatecznie nasi zajęli miejsce 11 (Żyła) i 23 (Wolny). Nasz lider nie przebrnął kwalifikacji do trzeciego konkursu i został wycofany z dalszej rywalizacji, a w końcowym rozrachunku jedynie popularny „Wewiór” zajął przyzwoite miejsce (15), choć też oczekiwał więcej. Taki wynik, w kontekście zmagań olimpijskich, które już za miesiąc, to prawdziwa katastrofa. Nie tylko sportowa, ale i wizerunkowa. Wiadomo, że zdarzają się słabsze dni, kontuzje, czy splot okoliczności (warunki atmosferyczne, błąd sędziów, etc.) nie dają szans do przyzwoitą lokatę. Tyle tylko, że takie sytuacje mogą dotyczyć pojedynczych zawodów. Teraz widzimy równię pochyłą, zakończoną „szlifowaniem buli”, jak w swoim żargonie określają to skoczkowie.
Klątwa Kurskiego
Czyżby jednak klątwa prezesa Jacka Kurskiego? Chcieliście zabrać nam skoki? No, to proszę bardzo! Weźcie je sobie i się udławcie! 😉 No i wygląda na to, że TVN ma w gardle ość, a jeśli sezonu nie uda się uratować, to żadne walenie w plecy nie pomoże i zacznie się szukanie pomysłodawcy tego „spektakularnego transferu” z TVP. Odpowiedź uzyskamy być może wcześniej, bo przed nami konkursy w Zakopanem. Jeśli wyniki będą podobne, to zapewne część rozkochanej w skokach publiki może nie wytrzymać i wygwiżdże reprezentantów podobnie, jak to się działo z piłkarzami. Cóż, łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Wyjątkiem są siatkarze, którzy, niczym „święte krowy” ZAWSZE otrzymują kredyt zaufania, nawet jeśli zupełnie nie idzie. Faktem jest, że głód sukcesów był duży i wiele lat czekaliśmy na regularne podium biało-czerwonych, a zdobyte i obronione mistrzostwo świata, to sukces trudny do przecenienia. Takie rzeczy pamięta się długo. Czy tytuły mistrzów świata, wygrane w TCS i olimpijskie złota, będą chronić naszych zawodników nadal? Trudno powiedzieć. Atmosfera Zakopanego jest wyjątkowa i trzeba mieć nadzieję, że taka pozostanie, a być może pojawi się ktoś z drugiego „garnituru”, kto sprawi niespodziankę. Bez obciążeń i presji, która towarzyszy naszym tuzom w tej chwili, będzie z pewnością łatwiej. Mam wrażenie, że konstrukcja psychiczna skoczków bliższa jest Idze Świątek, niż Robertowi Lewandowskiemu. Oni mają znacznie cieńszą skórę, niż piłkarze, czy siatkarze. Dlatego warto powstrzymać się od krytyki samych zawodników, bo widać jasno, że błędy popełnione zostały na poziomie sztabu szkoleniowego. To nie jest tak, że nagle zapragnęli przestać wygrywać, ale nie bardzo wiedzą, co się dzieje. Skoro było tak dobrze latem, czemu teraz jest tak źle? Uratowanie sezonu nie będzie łatwe, choć nie wykluczam, że właśnie Piotr Żyła, czy Kuba Wolny, dla których to mogą być życiowe zawody, „odpalą” w trakcie igrzysk i wywalczą jakieś podium. Czy uda się to Kamilowi lub Dawidowi? Teoretycznie, kilka tygodni w tym sporcie może zmienić wiele, lecz podium na imprezach najwyższej rangi wymaga nie tylko żelaznej konsekwencji i odporności psychicznej, którą Stoch pokazał już kilkakrotnie, ale również znakomitego przygotowania fizycznego i funkcjonującego bez zarzutu, pod każdym względem, zaplecza, a z tym problem wydaje się być duży. Nadzieja, że wystarczy sam, tak zwany „mental”, w konkurencjach tak bardzo zaawansowanych technicznie, jakimi są obecnie skoki narciarskie, pozostaje raczej pobożnym życzeniem, choć oczywiście, cuda się zdarzają, a najlepsi gubią formę w ostatniej chwili, albo po prostu nie wytrzymują psychicznie drugiego skoku. Jeśli fachowcy i komentatorzy zagraniczni kogoś „skreślą”, paradoksalnie może być to niespodziewany bonus. Bez presji faworyta jest znacznie łatwiej. Nie o takie jednak „emocje” i przygotowanie do sezonu, jak sądzę, chodziło kibicom i sztabowi PZPN.
Australijski skandal
Tymczasem rozpoczął się sezon tenisowy, udanie zainaugurowany przez Igę Świątek, która dojrzała do zmiany trenera i na początek obrony tytułu w Adelajdzie pokonała 6:3, 6:3 Australijkę Darię Saville, znaną wcześniej pod panieńskim nazwiskiem Gawriłowa. Potem było łatwiej, bo finalistkę ostatniego US Open Leilah Fernandez, odprawiła w 74 minuty 6:1, 6:2, choć mogła nawet wygrać wyżej. Wypadły już z turnieju faworytki, Sabalenka, Sakkari, a wcześniej Kvitowa i Svitolina. Pojedynek z Wiktorią Azarenką był już trudniejszy, ale 6:3, 2:6 i 6:1 przed meczem z liderką rankingu Ash Barty, daje pewne nadzieje. Panowie radzili sobie równie dobrze w drużynowym turnieju ATP Cup. Kamil Majchrzak odniósł m.in. cenne zwycięstwo nad zawodnikiem z TOP50, Argentyńczykiem Federico Delbonisem. Hubert Hurkacz grał także coraz lepiej, wyraźnie pokonał Diego Schwartzmana 6:1, 6:4. Nie odstawała para młodych deblistów Wałków-Zieliński, więc awans po zwycięstwach w grupie z Grecją, Gruzją i Agrentyną, był w pełni zasłużony. W półfinale z Hiszpanami z powodu pozytywnego testu (wiadomo na co) nie mógł zagrać Kamil, więc po „planowej” porażce Jana Zielińskiego z doświadczonym Pablo Carreno-Bustą, cały ciężar utrzymania się w meczu spoczął na Hubim. Niestety, po wyrównanej walce z Roberto Bautista-Agutem uległ 6:7, 6:2, 6:7 i mimo zwycięstwa w deblu, Polacy nie zagrają w finale…
Te wszystkie informacje, to jednak NIC w porównaniu z newsem, który ostatni przebił wszelkie sensacje z antypodów. Oto okazało się po raz kolejny, że PRESJA MA SENS! Novak Djokovic jednak otrzymał zgodę, by zagrać w Australian Open. Na nic zapewnienia polityków i organizatorów, że TYLKO „ZASZCZEPIENI” mają prawo wziąć udział w tych rozgrywkach. Segregacja sanitarna, biorąc pod uwagę ogólny poziom zamordyzmu w kraju, gdzie lockdown trwa już prawie 290 dni, co od dawna stanowi rekord świata wszechczasów w zamykaniu kraju i gospodarki, nie jest zaskakująca. Tam już chyba nic nikogo zaskoczyć nie może. Aż dziw, że sportowcy w ogóle CHCĄ TAM JECHAĆ ZAMIAST PROTESTOWAĆ. Łamanie praw człowieka na taką skalę można było dotąd zobaczyć w Korei Północnej, czy w Chinach. Ostatnio próbuje dorównać Kanada, gdzie kolejny raz ciągnięto pastora Pawłowskiego, tym razem po śniegu, a nie po asfalcie, za to, że brał udział w pokojowym proteście. W Europie Austria i Holandia też mają wyraźne zakusy i chcą ubiegać się o tytuł „mistrza covidowego zamordyzmu”. Religia covidianizmu rozwija się więc w najlepsze i ma kontynuatorów. Politykom – mordercom, wtórują łże-media i łże-eksperci, ale przecież nie o tym miał być felieton. Wróćmy zatem do sportu. TAK! DO SPORTU! Ponieważ zdrowie i wskazania, bądź przeciwskazania do przyjmowania eksperymentalnych preparatów, są u normalnych ludzi, wciąż domeną WŁASNEJ DECYZJI. NIKT nie ma prawa w nią ingerować, co pokazał właśnie mistrz australijskiego turnieju z ubiegłego roku, (wygrywał go zresztą wielokrotnie). Niektórzy podnieśli klangor, że JAK TO MOŻLIWE?! Pluje się w twarz wszystkim Australijczykom zamkniętym w kwarantannie. W państwie, gdzie „wyszczepia się” każdego, kto jeszcze się rusza, blokuje przyjazdy i WYJAZDY (sic!) z kraju, nagle mieliby gościć sportowca, który postawił na swoim i nie przyjął szprycy?! Cóż za „skandal”. Cudzysłów nieprzypadkowy, bo JEDYNYM skandalem jest w tej sytuacji głupota, faszyzm i obłuda redaktorków, którzy już nawet nie ośmieszają się chwilowo, wypowiadając takie sądy, ale KOMPROMITUJĄ SIĘ NA ZAWSZE. Te teksty pozostaną nieśmiertelne i będą pokazywały skalę zakłamania, ciemnoty, okrucieństwa oraz debilizmu, bo jak inaczej to określić? Jakie dobre wyrażenie w jednym słowie znaleźć na coś TAKIEGO?! Oni naprawdę chcieliby zaszkodzić wszystkim. Dlaczego? Ponieważ wstrzyknęli sobie jakąś substancję, o której NIC nie wiedzą? Czy preparat tak działa, że odbiera również rozum? Może to jest cel? 😉 No, bo z pewnością nie chroni przed koronawirusem. To już wiemy na pewno. Mówią o tym wszystkie, przywoływane wcześniej, również w tym miejscu, statystyki. Zatem, jak w ogóle można komukolwiek, choćby proponować, z czystym sumieniem, żeby się „zaeliksirował”?! Kim trzeba być, albo co wziąć (może niekoniecznie pieniądze, ale jakiś środek odurzający), żeby stać się bezwolnym rzecznikiem koncernów farmaceutycznych? Absurd! A jednak, to nie koniec. Pod wpływem takich właśnie kretyńskich przejawów „świętego oburzenia”, władze zablokowały Novaka na lotnisku i anulowały mu wizę, żądając stosownych dokumentów, na temat których wypowiedziały się wcześniej 2 komisje medyczne w Australii, nie licząc lekarzy serbskich. Oczywiście, liczyli pewnie na to, że tenisista się ugnie i pokaże zwolnienie także służbom niemedycznym, czyli po prostu funkcjonariuszom obecnego reżimu. NIC Z TEGO! I słusznie! Nie można się ugiąć przed jakimkolwiek bandytą, który chce naruszać wolność i żądać okazania danych stanowiących tajemnicę lekarską. Nawet za cenę potencjalnych kilku milionów dolarów. I jeśli Novak nie zrezygnuje z walki z hołotą, która zaprowadziła system segregacji, będę mu chętnie kibicował w każdym, turnieju, mimo, że nie był nigdy moim ulubionym tenisistą. Są jednak rzeczy ważne, ważniejsze i NAJWAŻNIEJSZE. Na drugim biegunie znalazł się Rafael Nadal, który swoją wypowiedzią potwierdził, że albo nie rozumie w ogóle, czym jest świadome ryzyko i prawo do odmowy poddania się eksperymentom medycznym, albo wolałby, żeby Novak umarł, dla „spełnienia wymogów organizatorów”. Jeśli zawodnik od 10 lat jest na diecie bezglutenowej, to nawet dla „inteligentnego inaczej”, powinno być dość logiczne, że przyczyną może być choroba (np. celiakia). Prawem każdego WOLNEGO człowieka, jest zachowanie w tajemnicy informacji o swoim stanie zdrowia i innych danych wrażliwych. Dla sportowca jest to ABSOLUTNIE kluczowa kwestia, również z przyczyn związanych z samą rywalizacją. Nikt rozsądny nie ujawnia przeciwnikowi swoich ewentualnych słabych punktów. Oczywiście, pewnie dla pieniędzy, czy sławy, niektórzy z podobnymi schorzeniami pozwolili sobie „eliksir” wstrzyknąć. To ich sprawa. Większość przeżyje, choć nie wiemy, jak długo i jaki będzie koszt leczenia w przypadku odległych powikłań. Cieszę się jednak, że są sportowcy, ale też nieliczni przedstawiciele branży rozrywkowej, czyli aktorzy, piosenkarki, czy kabareciarze, którzy mają w kwestii wolności i praw obywatelskich, kręgosłup sztywny, jak ze stali. Ktoś może powiedzieć, że to z powodu pieniędzy. Serba stać na ekstrawagancję, bo przecież swoje już zarobił i niczego też nie musi udowadniać, zwłaszcza będąc posiadaczem 20 tytułów Wielkiego Szlema. Być może nie zrozumieją nigdy, że ludzie stawiają sobie cele, które są znacznie większe, niż możliwość wygrania pieniędzy. Owszem, w tenisie wygrane w prestiżowych turniejach są akurat bardzo wysoko płatne, ale Djokovic chciał wygrać co najmniej jeszcze jeden tytuł, aby wyprzedzić wieloletnich rywali, którzy chyba już swojego rekordu nie poprawią. Rafa po kontuzji nie doszedł do pełnej formy, a jeśli nie wygra w Paryżu, prawdopodobnie już mu się to, w pozostałych najważniejszych turniejach w tym roku, nie uda, a w kolejnym będzie pewnie jeszcze trudniej. Roger Federer, najprawdopodobniej nie powróci już do wielkiego grania, bo wiek i zdrowie… Nie ma się co łudzić. Nieoczekiwany progres mogą wróżyć tylko niepoprawni optymiści i stawiałbym raczej na to, że Hubert Hurkacz był właśnie tym zawodnikiem, który w 2021 roku zakończył jego piękną kartę w Wimbledonie, a to tam miałby Szwajcar, w moim przekonaniu, największe szanse, by dołożyć ostatni tytuł.
Zatem jeżeli Novak odpuści i wróci do kraju, choć już „witał się z gąską”, będzie to dla niego lepsze, niż gra pod obstrzałem dziennikarskich i politycznych idiotów, którzy potrafią zakwestionować wszystko, co ma choćby pozory logiki, o ile dotyka covidiańskiej religii. Nie wolno mieć własnego zdania, chyba, że jak ten chłop, który chciał się za czasów komuny, zapisać do PZPR. Gdy na pytania sekretarza, co w ogóle wie o Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, odpowiadał sloganami z plakatów, ten powiedział mu w końcu: „No, a może byście powiedzieli tak coś od siebie? Pewnie macie jakieś swoje zdanie na temat partii?” Na co chłop: „Swoje zdanie, to ja mam, ale się z nim kompletnie nie zgadzam!”
To kwintesencja postawy wielu politruków, bez względu na branżę, czy rodzaj wykonywanego zawodu. Polit-poprawność, to w tej kwestii eufemizm. NIE WOLNO mówić NICZEGO, co mogłoby zaszkodzić idei „wyszczepienia” populacji, niczym bydła, albo owiec… w krainie kangurów, bo to chyba dość trafna analogia, skoro znaleźliśmy się tematycznie po drugiej stronie globusa.
Australia nie zasługuje na taki turniej! Dokąd nie znajdzie się więcej odważnych sportowców, jak Novak, czy Amerykanin Sandgren, który świadomie zrezygnował od razu z wyjazdu, wiedząc, że jest zdrów, ale nie podda się presji covidowych bandytów, będzie być może jeszcze wiele ofiar, ale nie o to chodzi. Najważniejsze jest zademonstrowanie siły woli i pokazanie, że NIE NALEŻY NIGDY ulegać bezprawiu. Warto o tym pamiętać, zwłaszcza, że trudny rok dopiero się rozpoczął…