Jeśli zorganizowalibyśmy jakiś konkurs na absurdy roku 2020 i 2021, to sądzę, że kandydat byłby murowany. Oczywiście, ktoś powie, że to wszystko, co nas spotkało z powodu „wirusa celebryty”, to, jeden wielki absurd i będzie miał rację. Tym niemniej, w całej tej covidozie, zamaskowaniu, testowaniu i zmuszaniu do poddania się eksperymentom medycznym, niektórzy dopatrywali się jeszcze jakiejś logiki. Tłumaczyli sobie i innym, że tak trzeba, bo przecież ludzie umierają, więc widać, nie ma innego wyjścia, a osoby odpowiedzialne za cały ten bałagan, wiedzą na pewno lepiej, jak działać.
Grzegorz Płaczek wielokrotnie pokazywał nonsensy i to, że w rzeczywistości, ani Premier, ani przedstawiciele Ministerstwa „Zdrowia” (cudzysłów nieprzypadkowy), ani nawet sam, jaśnie oświecony minister Adam Niedzielski, tak naprawdę NIE WIEDZĄ NIC! To znaczy, oczywiście, coś tam wiedzieć muszą, ale na pewno nie wykorzystują tej wiedzy dla poprawienia kondycji swoich obywateli. Gorzej! Oni zrobili niemal WSZYSTKO, by doprowadzić do tragedii, jaką są nadmiarowe zgony w liczbie około 200.000 w ciągu niespełna dwóch lat.
Cóż zatem powinno, w moim przekonaniu, uzyskać „główną nagrodę” w takim konkursie?
Wy-na-gro-dze-nia!
To jest prawdopodobnie nie do pobicia. Oto właśnie kontrola szczecińskiej delegatury NIK, zaledwie w kilku szpitalach, pokazała niebywałą patologię. Żeby zrozumieć, o co chodzi, (jeśli nie wiadomo, to przeważnie wiadomo…), warto jednak spojrzeć na poniższe zestawienie. Ono obrazuje podział, który został przyjęty w aktach prawnych przygotowanych i rekomendowanych przez formację rządzącą, ze szczególnym uwzględnieniem naszego „ulubionego ministra”.:
I poziom: szpitale, w których utworzono tzw. łóżka buforowe, przeznaczone dla pacjentów z PODEJRZENIEM zakażenia koronawirusem.
II poziom: szpitale, które zajmują się LECZENIEM CHORYCH NA COVID-19, czyli pacjentów z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa. Obejmują opieką także pacjentów z podejrzeniem zakażenia koronawirusem.
III poziom: szpitale, do których trafia pacjent z COVID-19 (pozytywny wynik testu na koronawirusa), lecz głównym powodem jego hospitalizacji NIE JEST COVID-19.
IV poziom: to szpitale hybrydowe, które łączą w sobie zadania np. szpitala II i III poziomu. Koordynują opiekę nad pacjentami z COVID-19 w każdym województwie.
Można się zastanawiać nad sensem akurat takiego podziału, abstrahując od całkowitego bezsensu wykonywania testów PCR, które niczego sensownego pokazać przecież nie mogły, bo nie służą do diagnostyki. Skoro jednak przyjęto tę zabójczą, jak się okazało w praktyce, strukturę, pewnie należało przemyśleć konsekwencje dofinasowania. Sceptyk powie, że tutaj nie ma niczego nadzwyczajnego, bo właśnie dokładnie o to chodziło. KASA, MISIU, KASA! Osobom pracującym w szpitalach, które mogły się zetknąć z zakażonymi wirusem HIV, o przepraszam, oczywiście wirusem SARS-COV-2 (o HIV-ie dowiedzieliśmy się znacznie później z wypowiedzi prof. Luc Montagniera), przysługiwały dodatki. Nie byłoby w tym nic groźnego, gdyby nie fakt, że dodatkowe środki finansowe (do 15.000 zł / mc) przysługiwały lekarzom i personelowi medycznemu, praktycznie ZAWSZE! Czemu? Ponieważ:
- To dyrektor placówki medycznej ustalał procedury przyznawania dodatkowego świadczenia pieniężnego personelowi medycznemu, który uczestniczył w diagnozowaniu i udzielaniu świadczeń zdrowotnych pacjentom z podejrzeniem i z zakażeniem wirusem SARS-CoV-2,
- Do przyznania świadczenia wystarczało zweryfikowane oświadczenie pracownika, ale także współpracownika, osobę pracującą w ramach umowy zlecenie, czy prowadzących własną działalność,
- Przełożony miał, zgodnie z procedurą, weryfikować składane oświadczenia, ale delegował swoje uprawnienia niżej, a przy tym, (cytat):
Przedmiotem weryfikacji oświadczeń składanych przez personel medyczny nie było sprawdzenie, czy udzielanie świadczeń zdrowotnych, miało miejsce w bezpośrednim kontakcie z pacjentem z podejrzeniem i zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, w ramach II lub III poziomu zabezpieczenia. (akta kontroli str. 577, 579-581)
Całość wystąpienia pokontrolnego dotyczącego jednej z kontrolowanych placówek – Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 im. prof. Tadeusza Sokołowskiego Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie można znaleźć tutaj. Bardzo dobrze, syntetycznie, cztery raporty omówił w tym programie, Grzegorz Płaczek. Cofnijmy się jednak o kilka miesięcy, aby zobaczyć absurdy covidowe, jakie nam serwował rząd.
Szaleństwo covidowe w liczbach
Oficjalny dokument Ministerstwa Zdrowia Strategia walki z pandemią COVID-19 zima / wiosna 2022, pokazuje pasztet, jaki nam naszykowano już na bieżący rok. Najciekawsze jest to, że bez żenady prezentuje się w nim wyniki, które same w sobie pokazują kompletny bezsens „walki z cieniem”, jakim okazał się jedynie słuszny wirus na świecie. Mało tego! Nikt nie próbuje wyciągnąć wniosków, choćby na podstawie poniższego grafu, że najmniej „wyszczepiona” Bułgaria (20% obywateli) ma tylko 2/3 liczby przypadków zachorowań w porównaniu na przykład do Austrii i prawie 2,5 razy mniej niż Słowenia. To okres analizy pomiędzy 35 a 52 tygodniem roku, gdy na stronach rządowych wciąż można było znaleźć kłamliwe informacje, sprzeczne nawet z tym, co podawał sam producent preparatów, firma Pfizer, jakoby „szczepienia zmniejszały możliwość zarażenia się wirusem Sars-Cov-2”.
Pseudonaukowy bełkot i poniższa grafika (oparta nie wiadomo o co), sugerowały, że oto właśnie najlepiej „wyeliksirowane” państwa mają niższą śmiertelność z powodu Covid-19.
Czyniono to, choć wiadomo, nawet z danych Uniwersytetu Hopkinsa, który publikował te wszystkie pseudo „statystyki”, przesyłane posłusznie przez rządy państw zaangażowanych w covidowe kłamstwo, że takiej korelacji w rzeczywistości NIGDY nie było. Wystarczy spojrzeć na przykład na śmiertelność w przeliczeniu na 100.000 mieszkańców.
A potem już tylko porównać to z grafem „wyszczepienia” obywateli różnych państw:
Nietrudno zauważyć, że wśród „wyeliksirowanych” liderów znalazły się m.in. Portugalia, Hiszpania, czy Kanada, które w liczbie zgonów widzimy na miejscach 9, 10 i 13 i to patrząc na dane AKTUALNE, a nie jakiś wybrany wycinek. W raporcie próbowano też pokrętnie interpretować tragiczną sytuację w Wielkiej Brytanii (dane cytowałem wielokrotnie m.in. w tym tekście). Autorzy rządowego raportu nie znając granic wstydu próbują porównując niższą liczbę zgonów w UK z końcówki 2021 roku w zestawieniu z 2020, przypisać „sukcesowi wyszczepienia populacji”, zapominając, że:
1) dane o rzeczywistej liczbie zgonów w tak zwanej 3 fali, były zawyżane, podobnie, jak w Polsce na wiele sposobów
2) pomijając fakt, że wariant Omicron okazał się kompletnie niegroźny, praktycznie NIE POWODUJĄC zgonów w Afryce, skąd podobno pochodził.
Cytat:
„Tak silne odwrócenie proporcji liczby zgonów do liczby przypadków COVID-19 między 3 i 4 falą pandemii w UK przypisuje się wysokiemu odsetkowi w pełni zaszczepionych osób w populacji ogólnej powyżej 12 lat, wynoszącym 5 grudnia 2021r. 81% przy jednoczesnym zaszczepieniu dawką dodatkową (booster) 36%.”
A przecież było całkowicie odwrotnie! Wysyp hospitalizacji z powodu C-19 oraz zgonów po „szczepieniach” występował wprost proporcjonalnie do procentowego wzrostu zaeliksirowanej populacji, co pokazali autorzy cytowanego przeze mnie we wspomnianym artykule, raportu. Zresztą można zwrócić uwagę na dokonaną manipulację przyglądając się grafice z MZ, na której trudno znaleźć takie państwa, jak Wielka Brytania, czy Izrael. Wiemy dlaczego… Nie pasowały do narracji.
… lub czasopisma
Wróćmy teraz do przekrętu finansowego, który odbył się w majestacie prawa, o ile to, co zrobił m.in. minister choroby i nagłej śmierci Adam Niedzielski, można czymś na kształt prawa w ogóle nazwać. Faktem jest jednak, że drobna „przypadkowa zmiana” w rozporządzeniu przesłanym do NFZ, dała nie tylko możliwość, ale wręcz spowodowała konieczność, wyrzucania niemal nieograniczonej ilości pieniędzy „ze śmigłowca”. Otóż zamiast literki „i” wstawiono słowo „lub” w miejscu, w którym mowa była o konieczności spełnienia dwóch warunków (kontakt z pacjentem z podejrzeniem i zakażeniem koronawirusem). Przyjęto w praktyce zasadę naliczania dodatku za każdą godzinę opieki nad pacjentem z podejrzeniem lub zakażeniem wirusem SARS-CoV-2. Efekt jest taki, że niektórzy pracownicy otrzymywali dodatki covidowe w wysokości 15.000 zł, mając jedynie 30 minut kontaktu z JEDNYM pacjentem podejrzanym o zakażenie koronawirusem. To nie koniec, bo dyrektorzy placówek wypłacali świadczenie nie weryfikując stanu faktycznego. Rzecz jasna, uprawnienia kontrolne delegowane były w dół, w strukturze placówek szpitalnych. W rzeczywistości, nie było nawet pełnej możliwości kontroli, bo w jaki niby sposób ktoś mógłby to zrobić, jeżeli mowa jest o podejrzeniu zakażenia? Takowe mogło wystąpić na przykład, gdy pacjent miał choćby jeden z objawów sugerujących, że może jest to początek choroby, co z oczywistych względów nie musiało polegać na prawdzie. Przecież kaszel, czy katar, albo temperatura, ból gardła i podobne historie, mogą występować łącznie, lub pojedynczo w bardzo wielkiej liczbie jednostek chorobowych. Ale papier jest cierpliwy, a dokumentację medyczną zawsze można trochę „uzupełnić”.
Przypomina się, wypisz, wymaluj, historia Lwa Rywina (przychodzi Rywin do Michnika…). Słynne „lub czasopisma”, to fragment zdania usunięty z przyjętego w 2002 rządowego projektu nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, zmieniający sens i zakres obowiązywania niektórych kluczowych jej ustaleń. Niektórzy starsi czytelnicy z pewnością pamiętają, jak się tamta afera korupcyjna skończyła…
Tym razem, miejmy nadzieję, ktoś odpowie za to finansowo. Przecież jest w kodeksie karnym artykuł 286, gdzie w paragrafie pierwszym stoi jak byk, że jeśli państwowy Urzędnik, który przekraczając swą władzę lub nie dopełniając obowiązku, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze więzienia do lat 5.
§ 2.
Jeżeli sprawca działa w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej dla siebie lub innej osoby, podlega karze więzienia do lat 10.
Wyniki kontroli pokazały, że rekordziści z całą pewnością otrzymywali miesięczne wynagrodzenie dodatkowe od kilku placówek, inkasując (co zostało w ramach kontroli potwierdzone), ponad 41.000 złotych. Żyć, nie umierać! Pandemio trwaj!
Ale jeszcze większym absurdem był fakt, że w przeliczeniu na jednego pacjenta, przypadało, według wyliczeń NIK, nawet 31 osób personelu medycznego! I wszyscy oni mieli prawo do ubiegania się o taki dodatek, co zresztą, w większości czynili. Kilka smakowitych cytatów z raportu:
„Stopień wykorzystania łóżek w II poziomie zabezpieczenia wynosił: 35,3%, 62,2%, 10,7%, 4,4% (…) Liczba hospitalizowanych pacjentów w III poziomie zabezpieczenia z potwierdzonym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 wyniosła odpowiednio: dwoje, pięcioro, dwoje (w listopadzie i grudniu 2020 r. oraz lutym 2021 r.), a w marcu 2021 r. nie hospitalizowano pacjentów z potwierdzonym zakażeniem wirusem SARS-CoV-2 wymagających ww. specjalistycznego leczenia.
Stopień wykorzystania łóżek w III poziomie zabezpieczenia w ww. miesiącach wyniósł 0,01%, 0,05%, 0,00%, 0,00%.” (sic!)
(…) „W Poleceniu MZ nie uzależniono wysokości dodatkowego świadczenia od liczby i czasu udzielonych świadczeń w bezpośrednim kontakcie z pacjentem z podejrzeniem i zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, w ramach II i III poziomu zabezpieczenia.”
W ramach tej paranoi, która opanowała całą Polskę, tylko JEDEN, wymieniony wyżej szpital, mógł wchłonąć gigantyczną kwotę. Cytat:
„Szpital wnioskował do ZOW NFZ o środki finansowe na wypłatę dodatkowego świadczenia za okres od maja 2020 r. do maja 2021 r. na łączną kwotę 71 053,7 tys. zł dla personelu medycznego w 7 904 przypadkach.”
Napisałem wyżej, że jednemu pacjentowi świadczeń udzielało nawet 31 pracowników personelu medycznego. Tyle tylko, że to można by przyjąć za średnią, ponieważ zdarzały się i takie „kwiatki”:
„Badanie dokumentacji medycznej 13 (z 251) pacjentów hospitalizowanych w listopadzie 2020 r. w Oddziale Izolacyjnym z powodu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 potwierdziło udzielanie świadczeń zdrowotnych w bezpośrednim kontakcie z pacjentem z podejrzeniem i zakażeniem przez łącznie 132 osoby personelu medycznego, które ujęte zostały w informacji za ten miesiąc (13%). Jednemu pacjentowi w trakcie hospitalizacji (trwającej od dwóch do 30 dni) świadczeń zdrowotnych udzielało od ośmiu do 52 osób personelu medycznego.” (akta kontroli str. 511-556)
A co! Jak szaleć, to szaleć! Kto bogatemu zabroni?! Można w tej sytuacji zastanawiać się, czemu ludzie dotąd nie wyszli na ulice? Przecież gołym okiem widać, że inflację nakręciło drukowanie zwłaszcza TYCH PIENIĘDZY! Dlaczego? Ponieważ w skali kraju, opłacenie takiego globalnego oszustwa, które pozwalało kupić milczenie lekarzy i personelu medycznego, musiało osiągnąć rozmiary, przy których cała akcja szczepionkowa, to tylko pikuś…
Bandyci i złodzieje!
A może „gangsterzy i filantropi”? O tym, na co można było wydać choćby ułamek tych marnotrawionych miliardów, aby uratować kilkaset tysięcy istnień ludzkich i zapewnić Polakom choćby cień cywilizowanej opieki medycznej, należałoby by pewnie napisać kilka książek. Wiemy, jak zamordowano blisko 200.000 niewinnych ludzi, ale popatrzmy jeszcze, co nam próbowano zgotować w 2022 roku. Wracam na chwilę, do cytowanej „Strategii walki z pandemią Covid-19”. Cytat:
„Zidentyfikowany potencjał pozwala na przyjęcie następującego scenariusza:
– I ETAP – zwiększenie bazy łóżek covidowych do 40 tys.,
– II ETAP – zwiększenie bazy łóżek covidowych do 60 tys.
– brany jest także pod uwagę scenariusz przewidujący utworzenie w każdym województwie jednego szpitala jednoimiennego (na bazie szpitala powiatowego) oraz wyznaczenie miejsc dla pacjentów zakażonych wirusem SARS-CoV-2 z lekkim przebiegiem choroby ale wymagających tlenoterapii w infrastrukturze sanatoriów.”
Czy rozumiesz teraz Drogi Czytelniku, co chcieli tutaj zrobić, gdyby ten plan został wdrożony w życie całości?! Choć (na szczęście) te łóżka NIGDY nie zostałyby zapełnione pacjentami, to pozwoliłyby, choćby w kilku, czy kilkunastu procentach, (tak jak działo się to przecież w wielu miejscach w Polsce), kłaść na nich ludzi „z łapanki”. Ten wariant został znakomicie przećwiczony, gdy lekarze rodzinni byli zmuszeni kierować niemal wszystkich na testy covidowe. Efektem, co przecież ostatnio przyznał sam minister Niedzielski, było do 85% wyników fałszywie pozytywnych. A część pacjentów z takimi właśnie odczytami, ZOSTAŁA SKIEROWANA DO SZPITALI! To nic, że mieli tylko skąpe objawy, a często chorowali na coś zupełnie innego. KAŻDY z nich, jeśli poddał się presji, a czasem ze zwykłego strachu zgodził się pójść do szpitala (choć wielu właśnie ze strachu tam nie poszło, mimo że akurat powinni), dał bandytom w białych kitlach i sprzedajnym urzędasom, możliwość kontynuowania tego procederu.
Zatem, gdyby nawet te 60 tysięcy łóżek zostało zapełnionych w 15 procentach, a każdy pacjent „wygenerowałby” pieniądze „tylko” dla 30 pracowników personelu medycznego, licząc średnio po 15.000 zł/ na miesiąc, trzeba by było wydać z budżetu, a więc z TWOICH pieniędzy, 4,5 miliarda złotych miesięcznie! A co z resztą? A gdzie wydatki na niepotrzebne, nikomu do niczego, prócz przekrętu, nie służące diagnostyce testy PCR i antygenowe? Gdzie miliardy (w skali kraju) wydane na płyny do dezynfekcji, niszczące skórę oraz na szmaty na twarz, rękawiczki i inne „środki zabezpieczające”, jak tabliczki informacyjne, taśmy do owijania poręczy (izolowanie części pojazdów komunikacji miejskiej), czy zalecane w urzędach i instytucjach państwowych? Kto zapłacił za szkodliwy Remdesivir, który nakazano używać w szpitalach, wbrew aktualnej wiedzy medycznej? Ktoś pokrył koszty wdrożenia tej paranoi w zakładach pracy, restauracjach, czy hotelach? Przecież jasno widać, że za wszelką cenę chcieli nas „ugotować” finansowo.
Chcieli i ugotowali
Niestety, konstatacja jest smutna. Oni to i tak zrobili. Tyle tylko, że łóżka covidowe zamienili na łóżka dla uchodźców. I już niepotrzebne były nawet dodatki… Kiedy się przyjrzeć całej „akcji socjalnej” prowadzonej na rzecz „wschodnich przyjaciół”, na całą tę politykę, której ubocznym efektem będzie (miejmy nadzieję, że nie), zapisanie nas na nie naszą przecież, wojnę, cisną się człowiekowi na usta różne brzydkie wyrazy…
UKRofilia w zenicie
UKRofilia napędzana taśmami z Podkarpacia sięga zenitu. Można tylko się modlić, żeby Polacy to wytrzymali i nie skończyło się jakąś tragedią, bo nie każdy ma tak mocne nerwy, żeby przymykać oczy na jawną dyskryminację obywateli własnego kraju, z którą mamy do czynienia już na skalę masową. Znamienny tweet, który pokazuje skalę tej przemocy, bo słowo „bezmyślność” mówi niewiele. Może ktoś wie, jak to nazwać inaczej?
Tym razem skończyło się dobrze. Dlaczego? Ponieważ udało się dotrzeć do kogoś, kto mógł potrząsnąć nieco miejscowymi decydentami. A co mają zrobić inni, nie mając takiego „przełożenia”?
Kończę, choć mógłbym pisać jeszcze długo, pokazując kolejne szaleństwa tych, którzy mieli się nami „zaopiekować” w ramach funkcjonowania państwa prawa. Dziękuję bardzo za taką opiekę. Trudno jej życzyć nawet najgorszym wrogom…