Za chwilę kolejne obchody 11 listopada i Marsz Niepodległości, a w zasadzie należałoby napisać, Marsze Niepodległości, bo przecież będzie ich w tym roku wyjątkowo dużo. Zawsze pojawiało się kilka wolnościowych manifestacji, a najbardziej prześladowana przez władze lokalne, ma miejsce we Wrocławiu.
Można sobie zadawać pytania, czy rozmnażanie marszy jest rzeczą dobrą? Czy to przypadkiem (albo celowo) nie prowadzi do swoistej erozji i marginalizacji takiej formy świętowania? A jeśli tak, kto za tym stoi? Kolejna teoria spiskowa, prawda? No, właśnie… Przyzwyczailiśmy się, że mimo różnych przeciwności, nagonki władz warszawskiego ratusza, prowokacji służb, czy wyzywania uczestników od faszystów, nazistów i szkalowania Polaków, w czym celowała jak zawsze „usłużna” Gazeta Wyborcza, Marsz Niepodległości okrzepł i trwał. Nawet kiedy „europejsi” z urzędniczą wierchuszką na czele wygadywali brednie, w które mógł uwierzyć tylko ktoś, kto nie zobaczył nigdy całej transmisji, frekwencja rosła. Oczywiście, kłamać było łatwiej, bo władze państwowe niespecjalnie garnęły się do obrony polskich patriotów i (czasem bardzo chętnie) pozwalały ich obrażać. Wszak to znak „europejskości”, gdzie dobry może być tylko ktoś, kto poczucie przynależności narodowej zatracił, najlepiej całkowicie. Najlepszy, rzecz jasna, będzie „de-filujący” pod flagą tęczową, bo wiadomo, że z faszyzmem nie ma nic wspólnego. Nie licząc metod działania wobec reszty, ale to już przecież szczegół, prawda? Kneblowanie, cenzurowanie, niszczenie wszelkich przejawów polskości, a nie daj Boże miłości do ojczyzny wyrażanej w jakiejkolwiek formie, to norma i absolutne minimum. Komunistyczna szuria traktuje napadanie czy to słowne, czy fizyczne, na swoich adwersarzy, jako coś naturalnego. Pewien izraelski polityk powiedziałby, „wyssanego z mlekiem matki”. Obrazić, zagłuszyć i zgnoić. A jeśli jeszcze łączy się z katolicyzmem?! Wtedy dostają szału. Szatan się wścieka, bo tu już w grę nie wchodzi nawet cień dyskusji. To należy zniszczyć!
I oto nagle w 2022 roku pojawili się „wybawcy”! Marsz Niepodległości ma być bezpieczny jak nigdy, wyjątkowy i w ogóle super… W dodatku pójdzie pod dwoma hasłami. Oba zresztą mają sens:
„SILNY NARÓD, WIELKA POLSKA” czy „POLSKA PAŃSTWEM NARODOWYM”
Pytanie brzmi, dlaczego tak? Ano, dlatego że Ruch Narodowy i Młodzież Wszechpolska odcięli się od Roberta Bąkiewicza, prezesa Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”. W tle znalazły się kwestie dotyczące działań (prawdopodobnie byłego już) kolegi, któremu zarzuca się „sprzedaż” Marszu. Faktem jest, że dotacje przyjęte od formacji rządzącej przez Prezesa, spowodowały, że Marsz Niepodległości zaczął niebezpiecznie dryfować w kierunku imprezy państwowej. Dotąd szczycono się tym, że jest aktem woli Polaków, całkowicie oddolnym i wolnym od wszelkich nacisków. Przetrwał różne trudne chwile, liczne prowokacje, jak choćby podpalenie przez służby budki pod ambasadą rosyjską, do czego przyznali się politycy PO na słynnych taśmach „u Sowy”. Przetrwał gazowanie, polewanie wodą i bicie, czy kopanie uczestników w wykonaniu nasłanych przez władze osiłków. Teraz ma być pod szczególną ochroną.
Czy taki deal, w jaki wszedł pan Bąkiewicz może się skończyć dobrze? A czy jakikolwiek pakt z diabłem prowadzi do czegoś dobrego? Pytania retoryczne, więc komentarza nie wymagają. Niestety, obawiam się, że będzie znacznie gorzej! W zasadzie już jest. Zapowiedzi wielkich imprez w Krakowie, czy Wrocławiu, z pewnością sprawią, że zainteresowanie przyjazdem do stolicy spadnie. Na pewno nie do zera i można liczyć na w miarę przyzwoitą frekwencję, bo wiele osób, zwłaszcza starszych, nie zechce niczego zmieniać i dołączy do narodowców, dojadą też pewnie inni, by kolejny raz zamanifestować swoje przywiązanie do tradycji, biało-czerwonych barw i patriotyzmu. Rekordu raczej jednak nie będzie…
Robert Winnicki, wraz z innymi przedstawicielami władz Ruchu Narodowego tłumaczył, że Marsz jest jeden i ważne, żeby w nim uczestniczyć, bez względu na to, co się wydarzyło wcześniej. Z jednej strony, trudno dziwić się narodowcom, że chcieli zaakcentować swoje przesłanie i dać wyraz dezaprobacie wobec poczynań Roberta Bąkiewicza. Z drugiej strony, wiadomo, że ta sytuacja nie służy zwiększeniu frekwencji.
Czy komuś zależy na zniszczeniu Marszu Niepodległości? A może to po prostu zwykły koniunkturalizm? W końcu dla PiS jest to bardzo dobry moment, żeby pokazać swój „patriotyzm”, zwłaszcza przyprawiony dodatkowo bogoojczyźnianym sosem. Mniam! Robert Bąkiewicz ocenił, że warto wziąć kasę, bo może uda się jakoś tę władzę „oszwabić” i w sumie będzie „wilk syty i owca w ciąży”… Tylko, czy część środowiska prawicowego potrafi mu wybaczyć? Nie sądzę. Karawana pojedzie dalej.
A że przy okazji jakiś baran napisze coś o „rosyjskiej proweniencji” różnych „sił” biorących udział w Marszu, cóż zrobić? Ruskie onuce, widziane wszędzie nie tylko przez rządzących i zblatowane media braci Karnowskich, czy Gazetę Polską (oj, na wyrost ten przymiotnik!), ale i otumanionych widzów TVPiS, to taki dyskretny „urok” inteligentnych inaczej. Szczególnie tych, którzy po 24 lutego szybko skorzystali z porady „jak przerobić maseczkę na flagę Ukrainy” i wciąż trwają w ekstazie…
Można atakować Marsz bezpośrednio, jak czynią to władze stolicy, czy Wrocławia, można trolować publikując bzdury, jak ta że w tym roku odbędzie się pod hasłem wolności dla Polski i Ukrainy, albo organizując kontrmanifestacje, jak „Koalicja Antyfaszystowska”, reklamowana przez Gazetę, która jest „zaniepokojona Marszem Niepodległości”. Komuniści zawsze niepokoili się, że ktoś mógłby w ogóle mieć jakąś wolność, więc trudno się dziwić.
Szkoda, że wewnętrzne podziały przychodzą w sukurs wszystkim złakom, od dawna karmiącym się myślą, że patriotyzm w końcu zniknie, a już na pewno w postaci marszu z flagami narodowymi. Choć są biało-czerwone, na nich działają podobnie, jak płachta na byka. On też widzi tylko czerwień, inne barwy go do walki nie motywują…
A swoją drogą, ciekawe kiedy dowiemy się, że ruską onucą jest każdy, kto się na upaństwowionym marszu nie pojawił? Albo przybył wyłącznie z jedną flagą… Czy przypadkiem nie zmienia się definicja patriotyzmu? Może teraz wystarczy już tylko nienawiść do Rosji i miłość do Ukrainy?
SUPLEMENT:
Zadałem w felietonie kilka pytań, przypominając sytuacje trwające od lat. Zatrzymanie Jacka Międlara, organizatora wrocławskiego Marszu Niepodległości, to skandal. Okazuje się, że można bez powodu robić takie rzeczy i jawnie łamać prawa obywatelskie. Prowokacje rodem z lat 80-tych. Komuna nie tylko wróciła, ale rozpycha się łokciami coraz mocniej. Zresztą, proszę popatrzeć…