Otrzymałem list od stałego Czytelnika, pana Jakuba. Zwrócił mi uwagę na pewną, wydaje się, dość istotną lukę w popularnej „teorii spiskowej”, a może coraz bardziej już widocznej praktyce spiskowej. Zacznijmy od początku…
Globaliści się nie mylą?
Rzecz jasna, będę analizował „teorię spiskową” dotyczącą popularnego wirusa, który stał się dla niektórych przekleństwem, dla innych fobią, czy okazją zarobienia większych pieniędzy, a dla wielu codziennością, z którą się zżyli do tego stopnia, że kagańce nadal zdejmują tylko w domu. Nie jestem tego pewien, bo nie sprawdzałem, ale propaganda wyprała niektórym mózgi naprawdę solidnie. No, bo co powiedzieć komuś, kto w pustym kościele, gdzie naliczyłem 10 osób na powierzchni 240 m2 i odpowiedniej kubaturze (wysokość około 14-17 metrów), szmatę z twarzy zdejmuje tylko na czas przyjęcia Komunii Świętej? Tu już żadne tłumaczenia logiczne nie pomogą.
Pan Jakub streścił obecną sytuację, która sprowadza się do tego, że wprowadzenie wirusa (to, że został wzmocniony w laboratoriach chińskich, nie jest już teorią, ale dowiedzionym faktem), umożliwiło „wyszczepienie” około 4,7 mld ludzi na świecie, z czego jakaś część eksperymentu nie przeżyła, znacznie większy procent został w ten, czy inny sposób okaleczony, a w ciągu kolejnych kilkunastu lat jeszcze wyższy odsetek przedwcześnie pożegna się z tym światem. Można dodać jeszcze, że problemy z płodnością zastopują obecny przyrost naturalny, choć najbardziej na tych kontynentach, na których od dawna nie był i tak najwyższy. I to wszystko byłoby, patrząc od strony organizatorów, czy zleceniodawców, całego przedsięwzięcia, zadaniem w zasadzie wykonanym. Czy na pewno? No, nie! Pan Jakub zwrócił uwagę, że ONI nie chcieliby pewnie czekać kilkadziesiąt lat, aby zobaczyć efekt końcowy. Tym bardziej, że znaczna część tych, nie bójmy się tego słowa, psychopatów, jest już w wieku, który nawet przy licznych przeszczepach i kuracjach rewitalizujących próchniejące ciała, wydłużyć można o 10-15%, niechby nawet i 20%, ale nie więcej. Co więc mogli zrobić, aby przyspieszyć depopulację?
VAIDS już działa!
AIDS (Acquired Immune Deficiency Syndrome) czyli zespół nabytego niedoboru odporności znany jest w medycynie od kilku dekad, a obecnie wiemy, że jego szczepionkowa, a ściślej, poszczepienna odmiana, czyli VAIDS jest już problemem, z którym społeczeństwa zaczną się zmagać w coraz większym stopniu. To, że szczepionki obniżają odporność, nie jest żadną tajemnicą, nie tylko w środowisku medycznym, choć nie wolno o tym mówić. Lekarzy, którzy ośmielą się wspomnieć o tej prawidłowości na forach, a nie daj Boże, opowiedzieć swoim pacjentom, mogą pożegnać się z prawem wykonywania zawodu. Tyle, że w przypadku tradycyjnych szczepień, sytuacja jest groźna bardziej dla małych pacjentów, szprycowanych od urodzenia dość intensywnie, zwłaszcza w Polsce, Bułgarii i USA. Osoby dorosłe przyjmują tego rodzaju preparaty rzadko i przeważnie w dużych odstępach czasowych (nie licząc może szczepionek związanych z chorobami tropikalnymi, gdzie występują też serie kilku szczepień). Teraz jednak mamy ZUPEŁNIE INNĄ SYTUACJĘ! Ludzi namówiono do poddania się eksperymentowi medycznemu na niespotykaną skalę, a miliony osób przyjęło preparaty nawet 3-4 krotnie w bardzo wąskim przedziale czasowym. Ta kumulacja nie tylko nie skutkuje „wysoką wygraną” w postaci odporności na wirusa celebrytę, ale może doprowadzić (i w wielu wypadkach tak się dzieje) do trwałego obniżenia odporności organizmu na większość patogenów. Innymi słowy, pechowca może zabić nawet zwykły katar. A już z całą pewnością jest w stanie uczynić to jakiś wirus nie szczególnie popularny na większości kontynentów. I taki patogen wcale nie musi być obiektywnie niebezpieczny. Reasumując, aby dokończyć dzieła, które zostało rozpoczęte wprowadzeniem wirusa Sars-Cov-2, wystarczy jakiś niegroźny, ale nieznany układowi immunologicznemu większości populacji, wirus. Człowiekowi, który swój układ odpornościowy ma jeszcze sprawny, najprawdopodobniej nic się nie stanie, za to ludzie „wyszczepieni” starannie i wielokrotnie, takiego zderzenia już w większości nie przetrwają. Proste? Wydaje się, że tak.
Gdzie jest haczyk?
Pan Jakub zwrócił jednak uwagę na jeden dość istotny szczegół, który być może w większości rozważań nad planami globalistów – psychopatów, został pominięty. No, bo przecież wśród tych, którzy dotąd obronili się przed przyjęciem preparatu i będą taką niezłomną postawę prezentować do końca, znaczną część stanowią ludzie świadomi tego, co tu się dzieje naprawdę.
„(…)na placu boju zostaną niepokorni czyli ci którzy potrafią logicznie i samodzielnie myśleć, nie poddają się presji i walczą z systemem. A to dla globalistów niezbyt dobry materiał na niewolników.” – pisze pan Jakub i trudno się z nim nie zgodzić, prawda?
Pozornie, mordując potencjalnie najbardziej przydatną siłę roboczą, strzelają sobie właśnie w stopę. No, bo kto będzie dla nich i na nich pracował? Otóż, nie ma tutaj żadnego haczyka. Z dwóch powodów. Po pierwsze, zgodnie z wizją, którą w swoich książkach „Czwarta rewolucja przemysłowa” i „Wielki Reset” opisał dość dokładnie Klaus Schwab, liczba osób, których nie da się zastąpić będzie naprawdę znikoma. Jeśli w ciągu najbliższych lat zapotrzebowanie na pracę w dotychczasowym rozumieniu, czyli pracowników wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych spadnie o 80%, a znaczna część zawodów po prostu zniknie, zmniejszenie liczby ludności o połowę, może okazać się niewystarczające. Jednak idąc tym tropem dalej można postawić inne pytanie. Skoro mają pozostać tylko firmy państwowe i wielkie korporacje, a dziś od 65% do 80% PKB (w Polsce ponad 72%) generują tzw. MiŚ-ie, często biznesy jednoosobowe, bądź rodzinne, to wymordowanie przedsiębiorców, czy to „szczepionkami”, czy w jakiś inny sposób, powinno sprawić poważny problem finansowy każdej władzy, prawda? Ale nie sprawi, ponieważ wprowadzenie pieniądza cyfrowego, po części z datą ważności, w połączeniu z całym aparatem inwigilacji elektronicznej, da jeśli nie 100, to 99-procentową kontrolę nad populacją, więc każdy będzie mógł posiadać i nabywać wyłącznie to, co zostanie określone przez nowych (choć w gruncie rzeczy, starych) władców świata. Wpływy do budżetu, paradoksalnie, wcale nie muszą się zmniejszyć, a nawet przejściowo się znacznie zwiększą. Zniknie w całości cała szara strefa, która zawsze stanowi kilkanaście procent. W Polsce (według IPAG) było to w ostatnich pięciu latach średnio 18%. W rzeczywistości prawdopodobnie więcej, a nie jesteśmy tutaj żadną „zieloną wyspą”. Zapewne w wielu krajach jest to nieco mniej, ale też czasem powyżej 25%. To zdrowy element każdej gospodarki. Jeśli jednak, zgodnie z projektem pana Klausa i jego przyjaciół, czy też NWO, przejdziemy do nowego modelu, ten „problem” zniknie i to wcześniej, niż znikną wszyscy niepotrzebni ludzie.
Po drugie, jedną z wizji, opartą zresztą o rozwój technologii, jest trans-humanizm. Będzie można „wyprodukować” niezbędną ilość humanoidów, w dodatku odpowiednio zaprojektowanych i wyposażonych w sztuczną inteligencję na stosownym do miejsca pracy, poziomie.
Po trzecie, wreszcie i to jest moim zdaniem najistotniejsze, należy spojrzeć na całą tę operację z szerszej perspektywy. Tutaj nie chodzi przede wszystkim o finanse. Gdyby tak było, globaliści wcale nie musieliby się pakować w jakąś nieprzewidywalną do końca historię. Oni akurat pieniędzy mają dosyć, a do tego kontrolują ich przepływy, emisję i wszelkie aktywa, w tym kruszce, o biznesie (BigTech, BigPharma, BigData), oraz mediach, czy przemyśle rozrywkowym i zbrojeniowym, nie wspominając… Zatem po co to wszystko? No, właśnie! Tutaj chodzi o zniszczenie cywilizacji życia i zastąpienie jej cywilizacją śmierci. Walka dobra ze złem, albo po prostu, bestii z Bogiem. My wiemy, że ta walka jest przegrana i że wszystko skończy się dobrze, tyle, że to nie jest film! Dopatrywanie się logiki działań bestii, która jest emanacją wszelkiego zła, byłoby błędem. To trochę tak, jakby wymagać od psychopaty, żeby pokochał swoją ofiarę. Owszem, przebiegłość, kłamstwo, mistyfikacja, oszustwo oraz niszczenie życia, to jest możliwe, a nawet całkiem pożądane, z punktu widzenia bestii. Jest piekielnie (nomen omen) inteligentna i zrobi wszystko, żeby wkręcić ludzkość w tryby machiny, która finalnie zniszczy jej egzystencję. Wszelkie chwyty dozwolone.
Dlatego nie dopatrywałbym się logiki działań, w takim normalnym, ludzkim rozumieniu. Czy marksiści kierowali się logiką? Tak! Ale tylko w zakresie osiągania swoich celów. To, że one Z GRUNTU są nielogiczne, to już inna kwestia. Tutaj jest dokładnie tak samo. Oni nie patrzą na to, jakie realne zmiany przyniesie Wielki Reset, także dla nich. Utopia, a właściwie dystopia, z jaką mamy do czynienia, nie doprowadzi do krainy „wiecznej szczęśliwości” na Ziemi, bo to niemożliwe. Nadzorcy niewolników, nawet jeśli nie pilnują ich osobiście, szczęśliwi być nie mogą. Konsekwencje takich przemian wcześniej, czy później zniszczą cywilizację, a szalona ideologia wyrządzi krzywdę wszystkim.
Ante ruinam exaltatio spiritus
Przed upadkiem wyniosłość ducha – jak czytamy w Księdze Przysłów. Mądrości Salomona są uniwersalne bez względu na czas, w którym przyszło ludziom żyć. Choć wersji tej maksymy jest wiele, w tłumaczeniu przyjętym w Biblii Jerozolimskiej cały werset 18 brzmi tak: „Duma zapowiada ruinę; Duch wyniosły poprzedza upadek”. W Biblii Tysiąclecia mamy słowo „porażka”, które chyba nie do końca oddaje istotę przesłania. Niuanse są ważne, ale sens ogólny podobny. Najczęściej, zwłaszcza przy wypowiedziach polityków, mogliśmy oswoić się ze zdaniem „Pycha kroczy przed upadkiem.”
Czy rzeczywiście widać już początek tego, o czym wspomniał Salomon? Zdecydowanie tak! Dlaczego? Tydzień temu, pisząc między innymi o festiwalu kretynizmu, jaki urządzili nam rządzący, wspomniałem o jednej z „teorii spiskowych”, która nie tylko okazała się prawdą, ale też NIKT nie próbował ukryć faktów. Chodziło o Event 201 z jesieni poprzedzającej „wybuch pandemii koronawirusa”. Jasno widać, jak bardzo bandyci są pewni siebie, (być może wciąż słusznie), ale że aż do tego stopnia, by pokazywać, co zamierzają zrobić? A jednak, to właśnie ma miejsce. Oni są przekonani, że ludzie i tak w to nie uwierzą, choćby przeczytali na oficjalnych stronach, poważnych skądinąd, organizacji, czy korporacji. I oto minister zdrowia Niemiec, Karl Lauterbach urządza kolejną sesję „pandemicznych gier”, gdzie ma miejsce symulacja sytuacji pojawienia się „ospy leopardziej”, a wybuch epidemii ma mieć miejsce w 2023 roku. Może byłoby to śmieszne, gdyby nie fakt, że kiedy cofniemy się do marca 2021, zobaczymy, co zostało przećwiczone wówczas!
„W marcu 2021 r. NTI nawiązała współpracę z Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa, aby przeprowadzić ćwiczenie dotyczące ograniczania zagrożeń biologicznych o dużych konsekwencjach. W ramach ćwiczenia zbadano luki w krajowych i międzynarodowych architekturach bezpieczeństwa biologicznego i gotowości na wypadek pandemii — badając możliwości poprawy zdolności zapobiegania i reagowania w przypadku zdarzeń biologicznych o poważnych skutkach. Wśród uczestników znalazło się 19 starszych liderów i ekspertów z całej Afryki, obu Ameryk, Azji i Europy z wieloletnim doświadczeniem w dziedzinie zdrowia publicznego, przemysłu biotechnologicznego, bezpieczeństwa międzynarodowego i filantropii.
„Raport Wzmacnianie globalnych systemów w celu zapobiegania i reagowania na poważne zagrożenia biologiczne: wyniki ćwiczenia Tabletop przeprowadzonego we współpracy z Monachijską Konferencją Bezpieczeństwa napisany przez dr Jaime M. Yassifa , Kevina P. O’Preya dr hab. i Christophera R. Isaac podsumowują kluczowe wnioski z ćwiczenia i przedstawiają praktyczne zalecenia dla społeczności międzynarodowej.” – czytamy na oficjalnej stronie NTI (Inicjatywa Zagrożenia Nuklearnego).
A oto kilka zdań z podsumowania ćwiczeń:
„Opracowany w porozumieniu z ekspertami technicznymi i politycznymi, fikcyjny scenariusz ćwiczeń przedstawiał śmiertelną, globalną pandemię z udziałem niezwykłego szczepu wirusa ospy małpiej, który po raz pierwszy pojawił się w fikcyjnym kraju Brinia i rozprzestrzenił się na całym świecie w ciągu 18 miesięcy. Ostatecznie scenariusz ćwiczeń ujawnił, że początkowa epidemia była spowodowana atakiem terrorystycznym z użyciem patogenu opracowanego w laboratorium, przy nieodpowiednich przepisach dotyczących bezpieczeństwa biologicznego i biologicznego oraz słabym nadzorze. Pod koniec ćwiczenia fikcyjna pandemia spowodowała ponad trzy miliardy przypadków i 270 milionów ofiar śmiertelnych na całym świecie.”
Więcej każdy może sobie przeczytać na wskazanej wyżej stronie NTI. Proszę tylko uważać, żeby nie rozbić sobie o podłogę szczęki, ponieważ w tekście znajduje się szereg pomysłów, co ONZ i jego agendy (w tym WHO), powinny koniecznie zrobić, żeby było nam dobrze…
Kto wziął między innymi udział w tych pandemicznych ćwiczeniach? Cytuję tym razem za „The Defender”:
- Dr Ruxandra Draghia-Akli, globalna szefowa działu badań i rozwoju w dziedzinie globalnego zdrowia publicznego oraz Janssen Research & Development.
- Dr Chris Elias, prezes działu rozwoju globalnego Fundacji Billa i Melindy Gatesów.
- Dr George Gao, dyrektor generalny Chińskiego Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (chińskie CDC).
- Dr Margaret (Peggy) A. Hamburg, tymczasowa wiceprezes ds. globalnej polityki i programów biologicznych w NTI, członek globalnego naukowego komitetu doradczego ds. zdrowia Fundacji Gatesa i członek GAVI zarządu -The Vaccine Alliance .
- Sam Nunn, były senator USA, założyciel i współprzewodniczący NTI.
- Dr Michael Ryan, dyrektor wykonawczy programu WHO Health Emergencies Program i bardzo widoczna postać podczas COVID-19.
- Dr Petra Wicklandt, szefowa działu spraw korporacyjnych w firmie Merck.
Warto dodać, że fikcyjna data rozpoczęcia pandemii małpiej ospy w Europie (przyjęta w ćwiczeniach), to 15 maja 2022 roku. Pierwszy przypadek choroby na naszym kontynencie został zidentyfikowany 7 maja 2022 r. I jeszcze drobny fragment z konkluzji:
„Uznano, że NPI [interwencje niefarmaceutyczne], takie jak nakładanie masek i zaprzestanie masowych zgromadzeń, mają kluczowe znaczenie dla blokowania łańcuchów przenoszenia chorób. Uczestnicy generalnie nie popierali ograniczeń w podróży, takich jak zamknięcie granic, ale środki kontroli zdrowia w podróży [tj. paszporty szczepionkowe ] były postrzegane jako cenne”.
Należy jeszcze pamiętać, że NTI otrzymało wcześniej 3,5 miliona dolarów na „opracowanie szczepionek”, a wspomniana wyżej Konferencja Bezpieczeństwa w Monachium 1,2 miliona dolarów. Od kogo? No, właśnie! Od Gates Foundation. Czysty przypadek, nieprawdaż? Podobnych przypadków, jak i „gier stołowych” było znacznie więcej. Autor artykułu w The Defender dr Michael Nevradakis przytacza na przykład takie:
- Operacja Ciemna zima (z czerwca 2001, mniej niż trzy miesiące przed atakami z 11 września i późniejszą paniką związaną z wirusem wąglika. Tytuł: „Badanie bezpieczeństwa narodowego, międzyrządowych i informacyjnych wyzwań związanych z atakiem biologicznym na amerykańską ojczyznę”).
- Operacja Burza Atlantycka (styczeń 2005 r., „zaprojektowana w celu naśladowania szczytu przywódców transatlantyckich, zmuszonych do odpowiedzi na atak bioterrorystyczny”).
- Ćwiczenie Clade X (w maju 2018 r., „w celu zilustrowania strategicznych decyzji i polityk wysokiego szczebla, które Stany Zjednoczone i świat będą musiały realizować, aby zapobiec pandemii lub zmniejszyć jej konsekwencje w przypadku niepowodzenia zapobiegania”).
Podaje też długą listę dofinansowanych instytucji i projektów. Zachęcam do przeczytania całego artykułu.
Czy nadal Drogi Czytelniku, wierzysz, że seria medialnych doniesień o małpiej ospie, która jest chorobą endemiczną, występującą w krajach Afryki Środkowej i Zachodniej, a nagle pojawiła się JEDNOCZEŚNIE w wielu miejscach w Europie, to przypadek? Dodajmy, że patogen przenoszony jest przede wszystkim poprzez płyny ustrojowe, głównie drogą płciową, choć teoretycznie jest możliwe zarażenie się poprzez uszkodzoną skórę, czy drogą kropelkową. Grupę ryzyka stanowią w dużej mierze homoseksualiści.
Czemu o tym piszę? Uważam, że skoro EWIDENTNYCH przygotowań kolejnych etapów depopulacji, niszczenia ekonomii państw i wprowadzania zmian idących w kierunku jednolitego rządu światowego, już się nie ukrywa wcale, to globaliści muszą czuć się bardzo pewnie. Za mało dowodów? Proszę bardzo… Czy gdyby się czegoś obawiali, pozwoliliby sobie na takie rzeczy?
Temu panu już dziękujemy?
Niestety, okazuje się, że nie! Choć w 2017 roku doszło do skandalu w Genewie, a protestowali nie tylko Etiopczycy, którzy zostali przez „niejakiego” Thedrosa Adhanoma Ghebreyesusa skrzywdzeni wielokrotnie, o czym pisałem w 2020, właśnie wybrano go na kolejną kadencję. Z jakim skutkiem pełnił obowiązki szefa WHO, widzieli wszyscy. Dramatyczne błędy, zatajanie informacji z Wuhan, sprzeczne ze sobą decyzje, ogłaszanie „pandemii” w mediach, bez ŻADNEJ oficjalnej dokumentacji, wspieranie prywatnych biznesów związanych z testami PCR, czy maseczkami, które WBREW nauce i elementarnej logice, wepchnięto jako PODSTAWOWE środki walki z „pandemią” w większości krajów, to tylko drobny fragment tej „ochrony zdrowia”. Wszystko to w pakiecie od prywatnej firmy, jaką WHO jest już od kilkunastu lat, finansowana w ponad 80% przez podejrzane fundacje i koncerny farmaceutyczne. Jak widać, będąc pacynką Chin i Big Pharmy, można zdobyć dowolne stanowisko i ŻADNA opinia publiczna nie ma tu znaczenia. Dlaczego? Ponieważ skorumpowane do cna rządy siedzą cicho. A przecież wystarczyłoby, żeby kilka poważnych państw, nawet nie tak wielkich, ale za to solidarnie, na znak protestu przeciwko takim kandydaturom, wystąpiło natychmiast z WHO. Tego nie dałoby się zamieść pod dywan i w wielu parlamentach posłowie zastanowiliby się, czy należy podnieść rękę za ratyfikacją nowego traktatu, albo wprowadzeniem zmian w prawie, w drodze stosownej ustawy, oddając kompetencje w zakresie zdrowia swych obywateli szemranej firmie. Uprzejmie zakładam, że dezinformacja, również na tym poziomie, odbywa się raczej poprzez pozyskanie pożytecznych idiotów, a nie korumpowaniem większości posłów. Ale może się mylę…
Co ciekawe, choć w bardzo łagodnej formie, bo obciążając pana Thedrosa jedynie setkami ofiar, choć szacunki wskazują na co najmniej setki tysięcy, a w bardziej pesymistycznej wersji, nawet kilka milionów zmarłych i zabitych, TVP Info w 2020 roku opublikowała taki tekst. Jak znam życie, pewnie pozostał tam dotąd przez przeoczenie, bo jak to tak? Minister choroby i nagłej śmierci spieszy z gratulacjami, aby uścisnąć dłoń pospolitemu przestępcy? No, chyba że chodzi o relację, uczeń – mistrz, wtedy faktycznie, nasz „ekonom medyczny” jeszcze sporo może się nauczyć. Ku pamięci, gdyby oryginalny artykuł jednak zniknął, poniżej pokazuję zrzut ekranu. W internecie przecież nic nie ginie 😉 Może jakaś refleksja jednak się pojawi i znajdzie się grupa sprawiedliwych, która zablokuje zmiany, do których, jak już widzimy, rząd się przygotowuje bardzo energicznie. Dziś, co pewnie przestaje dziwić, nasz premier z ministrem, zrobią wszystko, żeby tylko zostać pacynką Klausa Schwaba. I znów, w wersji bardziej lajtowej, można przyjąć, że widocznie muszą. Wszak kilku przywódców państw już zdążyło się „przeziębić”. Nie każdy chce, żeby mu wizytę złożył seryjny samobójca. No, ale to też na pewno teoria spiskowa, podobnie, jak ta, że generał Petelicki strzelał do siebie z trzech metrów i do tego jeszcze kilka razy…
W sieci można znaleźć wiele materiałów, które opisują tę „nietuzinkową” postać dość dokładnie. Wiele też zostało już usuniętych, ale przecież mieliśmy okazję poznać pana Thedrosa „po owocach”.
Tymczasem w Davos całkiem śmiało rozprawia się o „wzmocnieniu roli” WHO (czytaj: całkowitym przejęciu kontroli) w kwestiach „walki z epidemiami”. Tam też można było obejrzeć pokaz „sztuki nowoczesnej”, w postaci malowania, gdzie pędzel zastąpiony został przez gołą pupę modelki. Zapewne po czymś takim, sam Andy Warhol w grobie się przewraca. Jak podkreśliła Agnieszka Wolska w swej korespondencji, polski premier TEŻ TAM BYŁ! Smutne to niezwykle, chociaż można się pocieszać, że przynajmniej nie malował…
Optymizm niekoniecznie urzędowy
Wskazałem kilka dowodów, które w moim przekonaniu, mimo wszystko, powinny nastrajać optymistycznie. Jeśli w wielu krajach liczba „wyszczepionych” przeciwko modnemu wirusowi zatrzymała się poniżej 60%, a i to zapewne jest jedynie „pobożnym życzeniem” globalistów, a oni chcą wprowadzić teraz podobny model „walki z pandemią” po raz wtóry, nie ukrywając, że jest to totalne oszustwo, to co się może wydarzyć? Pesymista powie, że większość potulnie się na to zgodzi. To prawda, że ludzie zostali wytresowani, mają sprane mózgi itd. Jednak nie wszyscy, nie wszędzie, a do tego jeszcze znaczna część otumanionych zaczyna się budzić. Problem w tym, żeby im pomóc! Nie da się tego zrobić bez nawiązywania relacji i pokazywania absurdów, które dziś leżą już na stole nie w charakterze igły, ale grabi. Rzecz jasna, znajdą się „inteligentni inaczej”, którzy spokojnie zdejmą grabie ze stołu i bez żadnej refleksji włożą na twarz kaganiec. Mam jednak nadzieję, że jeśli nie będziemy w większości, to przynajmniej w równowadze…