I Ty zaszczepisz się przeciw Covid-19…
Wszyscy Polacy muszą zostać „wyszczepieni”, o czym mówił Minister Zdrowia prof. Łukasz Szumowski, zgodnie z planami Billa Gatesa. Ma to być potwierdzone elektronicznym certyfikatem, którego brak wiązać się będzie z dyskryminacją i ograniczeniem podstawowych praw.
Czy rzeczywiście taki jest plan? Wszystko wskazuje na to, że niestety, tak. Wprawdzie tonowane są nastroje, bo pojawiają się czasem urzędnicy, przeważnie niższej rangi, albo komentatorzy, sugerujący, że przymusu „może jednak nie będzie”. Tutaj wypadałoby sięgnąć do definicji słowa „przymus”. Według Wikipedii, żeby nie szukać daleko, wygląda ona tak:
Przymus – środki prawne stosowane w celu zapewnienia przestrzegania prawa, przymuszające do zastosowania się do przepisu prawa lub do wyroku sądowego.
Tak, czy owak, prawo musi powstać, bo póki co, to obywatel wyraża zgodę na procedury medyczne, które dotyczą jego osoby, dotąd, dokąd jest w pełni praw obywatelskich. Ktoś wzruszy ramionami i powie, a co to za problem zmienić prawo, skoro mamy w Sejmie większość? Hola, hola! Wielu konstytucjonalistów z pewnością będzie się upierać, moim zdaniem słusznie, że takich zmian zwykłą ustawą wprowadzić legalnie się po prostu nie da. Ale nie takie my numery ze szwagrem po pijanemu robili, jak wspominał pewien chłop. Nie pierwszy to raz, kiedy najpierw się coś uchwali, a dopiero potem pomyśli. Tutaj kolejność bywa ostatnio właśnie taka, więc nie będzie to nic nowego.
Trzeba też pamiętać, że nadal obowiązuje art. 36 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, który precyzuje kiedy możliwe jest zastosowanie szczepień przymusowych. W zasadzie dotyczy to tylko osoby, u której „podejrzewa się lub rozpoznaje chorobę szczególnie niebezpieczną i wysoce zakaźną – łatwo rozprzestrzeniająca się, o wysokiej śmiertelności, powodującą szczególne zagrożenie dla zdrowia publicznego i wymagającą specjalnych metod zwalczania, w tym cholera, dżuma, ospa prawdziwa, wirusowe gorączki krwotoczne”.
I tutaj, jeśli spojrzeć literalnie, to przecież Covid-19 nie został (na razie) do tych chorób zaliczony, ale cóż stoi na przeszkodzie, żeby taką jednostkę dopisać? Można to zrobić szybko, nawet w ciągu jednej nocy, co w naszym parlamencie się już przecież zdarzało.
Właśnie! Czyż obecnie obowiązujące prawo, w tym spec-ustawa, nie dają już możliwości ograniczenia wolności w stopniu znacznym? Dają! Wszak kwarantanna jest znakomitym sposobem izolacji co najmniej na kilka tygodni. Ktoś powie, no, ale przecież to dla naszego dobra i kwarantanny istniały zawsze. Pełna zgoda, lecz działo się to zwykle w warunkach pełnego obiektywizmu. To znaczy, jeśli u kogoś stwierdza się chorobę zakaźną lub kontakt z osobą zarażoną, mamy obowiązkową kwarantannę. Diabeł tkwi jednak w szczegółach, a ten niezwykle istotny szczegół w przypadku Covid-19 polega na tym, że NIE MA idealnego testu, który daje odpowiedź, czy ktoś jest, czy nie jest zarażony. Cytowany już przez mnie kilkukrotnie dr Wolfgang Wodarg, ale także dr Stefano Montanari, czy dr Judy Mikovits i wielu innych specjalistów z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem, mówią wprost, że test PCR daje wyniki fałszywie dodatnie w ponad 80%! A to oznacza, że niemal każdego można wysłać na przymusową kwarantannę bez większego problemu. Kiedy? Na przykład, gdy okaże się to opłacalne dla określonych osób.
Kolejna teoria spiskowa?
Teraz będzie coś dla miłośników historii spiskowych. Czy wyobrażacie sobie, co by się mogło stać z liczbą głosów oddanych w najbliższych wyborach na obecnie urzędującego Prezydenta RP, gdyby tydzień przed dniem pierwszej tury wyborów do Warszawy przybyli górnicy? Jak zwykle w słusznej liczbie i wspólnie z przedsiębiorcami i być może osobami, które utraciły niedawno pracę, zorganizowałyby wielotysięczną manifestację przeciw polityce Rządu? Niemożliwe? No, właśnie. Czy pan Prezydent Rafał Trzaskowski odmówiłby jeśli wpłynie taki wniosek? Nie sądzę. A zatem Rząd nie ma żadnego wpływu na to, czy takie zgromadzenie się odbędzie, prawda? Nie do końca… Przyjrzyjmy się, czy w świetle podanych wyżej założeń (swobodna ocena testu na koronawirusa połączona z obowiązkiem kwarantanny) nie jest możliwe zablokowanie protestu? Ależ oczywiście! Bez problemu. Wystarczy „wykryć” Sars-Cov-2 u kilku osób w określonej grupie zawodowej, dajmy na to w 10-12 kopalniach, skąd mamy informację o radykalizacji nastrojów, bo przecież nie akurat w tych, w których faktycznie byłby powód epidemiologiczny. Następnie minister ogłosi, że nic się nie stało, górnicy dostaną 100% postojowego, za trzy tygodnie, no może miesiąc, wszystko wróci do normy itd. … Jedyny drobiazg, który może umknąć uwadze, to fakt, że górnicy już nigdzie nie pojadą, no bo kto zaryzykuje karę 30 tysięcy złotych za złamanie kwarantanny, kiedy może siedzieć w domu z rodziną i otrzymać całe wynagrodzenie. Płatny, niespodziewany urlop. Rewelacja! Tyle, że nie wiadomo, czy będzie dokąd wrócić. Jak to nie będzie? Wróble ćwierkają, że to wstęp i dobry pretekst do zamknięcia rentownych kopalni. Czemu właśnie rentownych? A czemu zamknięto w 2017 roku kopalnię Krupiński? To jednak zupełnie inny, o wiele szerszy temat… Tym nie mniej warto uważnie obserwować, jakie są rzeczywiste powody zamykania górnictwa, w bo w tej skali można by chyba już to w ten sposób nazwać, pod pretekstem epidemii. Czy to teoria spiskowa?
Powiedzmy, że na razie jakaś teoria, a fakty? O to już musicie pytać Ministra Zdrowia, albo lepiej nawet samego pana Premiera. Zresztą, niebawem, bo 13 marca, chcą ich zapytać o to w trakcie spotkania z górnikami w Katowicach, posłowie koła Konfederacji. Jest już ponoć interpelacja w tej kwestii, tzn. „Co Rząd faktycznie robi na Śląsku i dlaczego?”. Dobrze by było spytać przy okazji, czemuż to niektórzy górnicy w trakcie kwarantanny czekają na swój wynik testu już 3 tygodnie?
Dygresja na temat kwarantanny i możliwości ograniczenia praw była nieprzypadkowa, bo jeśli jakikolwiek akt prawny daje taką możliwość, to mamy do czynienia z sytuacją, którą określa dobrze przysłowie, że „broń raz do roku strzela sama” i nie należy zakładać, że w razie potrzeby stosowny przepis nie zostanie wykorzystany. Pamiętamy przecież „schizofrenię bezobjawową” w Związku Radzieckim, którą wykorzystywano od 1969 roku przeciwko przeciwnikom politycznym, zwłaszcza dysydentom. Teraz mamy właśnie w teoretycznie wolnej, demokratycznej Polsce, jej odmianę. Nazywa się „bezobjawowe zakażenie koronawirusem”. Nic to, że WHO, której podobno słucha nasz Minister Zdrowia z zapartym tchem, uznała niedawno za wiarygodne wyniki badań, które mówią, że osoby bez objawów mają minimalną, albo wręcz zerową szansę zakażenie kogokolwiek. Cel uświęca środki? To też hasło ze słusznie minionego, jak jeszcze się do niedawna wydawało, okresu.
Może jednak nie wszyscy posłowie formacji rządzącej oszaleli z miłości do Prezesa, a już na pewno nie każdy pokochał szczepionki? Wydaje się, że wszędzie znajdą się osoby, które wolność cenią bardziej niż lojalność do szefa jakiejkolwiek partii, przecież zdrowie mamy jedno, a partię można zmienić. Czy to nasza jedyna nadzieja? Na szczęście nie. Widzieliśmy (kto miał chęć mógł zobaczyć w sieci, lub na żywo) przemarsz kilku tysięcy osób, które sprzeciwiają się obowiązkowi szczepień, niesłusznie i kłamliwie wciąż nazywanych „antyszczepionkowcami”. Czemu tak? Ponieważ środowiska o określonych poglądach i ich medialni akolici, nie rozumieją, albo przynajmniej udają, że nie widzą różnicy pomiędzy „byciem przeciwko” czemuś, a „opowiadaniem się za dobrowolnością” czegoś. Podobnie, jak nie potrafią zrozumieć, że „tolerancja” nie jest równoznaczne słowu „akceptacja”. Taka lewicowa przypadłość…
Manifestacja w ostatnią sobotę była, tradycyjnie już, pokojowa, a policja tym razem stanęła na wysokości zadania i zachowała się nad wyraz przyzwoicie. Nikt nikogo nie bił i nie szarpał, nawet kiedy tłum podzielony wcześniej na 150-osobowe grupy (wymóg sanitarny) zlał się w końcu w jedną całość. To ważne, że choć w tym przypadku demokracja, do której zwolenników mi dość daleko, mogła zadziałać jak należy. Ludzie realizowali swoje konstytucyjne prawo do demonstracji bez przeszkód i nic się nikomu nie stało. Być może zimna kalkulacja rządzących, że każda pacyfikacja zgromadzenia w obliczu zbliżających się wyborów oraz wcześniejszej wypowiedzi Prezydenta Andrzeja Dudy, sugerującej, że szczepienia przeciw Covid-19 mogłyby być obowiązkowe, nie zostałaby dobrze przyjęta. A tak, trochę sobie pokrzyczeli, poseł Grzegorz Braun powiedział kilka ważnych słów, Wojciech Cejrowski udzielił interesującego wywiadu stacji wRealu24, a pani Edyta Górniak przesłała list ze wsparciem dla protestujących. I co? I nic! Kiedy przyjdzie czas decyzji, bo w tle będzie stała wielka kasa, a będzie wiadomo, że prezydent ustawę podpisze, to żaden masowy ruch przeciwników nie okaże się istotny. Chyba, że na ulice wylegnie nie 3 tysiące, ale 300 tysięcy demonstrantów, wtedy może to zostać zauważone nie tylko przez niszowe media, ale może nawet przez Rząd.
Szczepionka ideologiczna
Pisałem już o szczepionkach i ich skuteczności kilkakrotnie. Zainteresowanym polecam szczególnie artykuł Kiedy rozum śpi. Tym razem nie chodzi jednak o „zwykłą szczepionkę”. Czemu? Po pierwsze, dlatego że to wirus, który mutuje. Zatem przyjmując szczepionkę „zabezpieczymy się” przeciwko wirusowi, którego już prawdopodobnie nie będzie. Po drugie, jak podkreślił dr Montanari, ten wirus nie daje odporności! To znaczy, że można się nim zarażać wielokrotnie, co potwierdzili również koreańscy naukowcy w emitowanym ostatnio w TVN24 filmie „Korea Południowa – państwo, które pokonało koronawirusa”. Dokładnie tak samo, jak z przeziębieniem, które możemy mieć nawet kilkaset razy w życiu. Po trzecie, nie ma żadnej gwarancji, że szczepionka w ogóle powstanie. Na HIV nie ma szczepionki, a minęło ponad 30 lat od rozpoczęcia prac nad jej uzyskaniem. Po czwarte, nie chodzi o jakąkolwiek szczepionkę, zrobioną „na kolanie”, bo taką już mieliśmy w 2009 roku przeciwko świńskiej grypie. Po piąte, po co szczepionka, jeśli mamy do czynienia z wirusem o połowę (niektórzy specjaliście twierdzą, że jeszcze mniej) groźnym od zwykłej sezonowej grypy?
Można by mnożyć podobne pytania, bo przecież, skoro obecnie znanych jest ponad 20 mutacji wirusa, to np. nad jaką szczepionką pracują naukowcy? Czemu mówi się tylko o dwóch lekach, pomagającym chorym na Covid-19, skoro upłynęło już 8 miesięcy od początku epidemii? Czemuż to szczepionka ma być złotym środkiem, a nie skuteczny lek? Itd., itp. To wszystko jednak jest wyłącznie zasłoną dymną!
Kwestia tej, konkretnej szczepionki, to nie sprawa zdrowia. To problem IDEOLOGII! Swego rodzaju próba sił, która może mieć skutki o wiele poważniejsze niż nawet 300 mutacji tego koronawirusa. Jeśli „dyżurni eksperci” – zwykle lekarze, w programach telewizyjnych, czy radiowych, kwestionują wprost zastrzeżenia zwykłych ludzi, a zwłaszcza celebrytów, artystów, sportowców, twierdząc, że oni nie mają prawa się wypowiadać, bo przecież nie są medykami, to w takim razie jakim prawem wypowiada się Bill Gates? No i czemu ci światli lekarze medialni, dla zmylenia przeciwnika nazywani „ekspertami” słuchają go z taką uwagą? Czyż nie większą wiedzę o medycynie, o swoim ciele, może mieć czynny sportowiec, jakim jest np. pan Wojciech Brzozowski, 7-krotny mistrz świata w windsurfingu, niż biznesmen-informatyk? Takie proste pytanie, a odpowiedź?
Także prosta, wręcz banalna: Ponieważ zdrowie nie ma z TYM nic, a nic wspólnego! Chodzi o ogłupienie ludzi i stworzenie armii pożytecznych idiotów, którzy jeśli będzie trzeba, to położą się plackiem w proteście za „wyszczepieniem” ludzkości. Czemu widzimy na ulicach osoby, najczęściej młode, które noszą maseczki, choć nie ma już tego nakazu w otwartej przestrzeni? Strach? Wpływ mediów? A może wszyscy kichają na potęgę, bo wiosna za oknem, a lato za pasem? To jest prawdziwe niebezpieczeństwo! Indoktrynacja. Chodzi o rząd dusz, o powszechne uznanie, że w imię dobra wspólnego, należy eliminować z przestrzeni publicznej jednostki niepokorne, że trzeba posłusznie wykonać każde polecenie, nawet najbardziej idiotyczne, bo to ochroni nasze życie. Każdy, kto się sprzeciwia, to faszysta, czyhający na życie niewinnych osób. Konkretna, kolejna odsłona lewicowej, marksistowskiej ideologii. Tutaj również cel uświęca środki. Widzimy to zwłaszcza w trakcie protestów w USA i innych krajach, które wystąpienia kompletnie nie mają nic wspólnego z walką z rasizmem, choć taki był pretekst. Tylko pretekst. Niszczenie mienia, pobicia, morderstwa, podpalanie sklepów, nawet też podpalanie policjantów, grabieże i dewastacje mienia, pomników, obiektów kultury itp. To walka z czym? Na pewno nie z rasizmem, bo gdyby tak było, to nagłaśniano by również sprawę Adama Noonana z Irlandii opisaną dokładnie tutaj. Biały zaatakowany butelką i nożem przez grupę czarnoskórych bandytów. Ale przecież nazwanie ich w ten sposób, to pewnie również czysty rasizm. Ich zachowanie, to tylko incydent, prawda? Materiał video jest usuwany z sieci. Czemu?
Wbrew pozorom, szczepienia przeciw Covid-19, to tylko jeszcze jedna, kolejna odsłona tej samej gry. Może lepiej napisać – etap. Wcześniej mieliśmy walkę z faszyzmem, przeludnieniem, dziurą ozonową, globalnym ociepleniem, potem już nazywanym „zmianami klimatycznymi”, prześladowaniem mniejszości seksualnych, wykluczeniem, mową nienawiści (kolejność dowolna). W tle zawsze stoi ktoś z kijem bejsbolowym, albo kostką brukową, jak Antifa, która wymierzy sprawiedliwość i weźmie za twarz, wyręczając abdykującą władzę. Jeśli potwierdzą się doniesienia z Minneapolis, właśnie będziemy mieli bodaj pierwszą w historii sytuację likwidacji policji w danym mieście. Tak! Władze stanowe uznały, że policja nie jest potrzebna, a przynajmniej nie w takiej, jak obecna formie. Kto będzie teraz stróżem prawa w mieście? Może ARA, albo ANTIFA? Z pewnością sobie poradzą. Nie tylko z obywatelami, ale ich dobytkiem również… Jak można całkowicie, z przyczyn ideologicznych, wyłączyć rozum? Widzimy to jak na dłoni. Aktorzy, piosenkarze, inni twórcy, a także znani i niezwykle lubiani sportowcy, solidaryzują się z ruchem BlackLivesMatter (zresztą jedno z najbardziej rasistowskich haseł jakie sobie można wyobrazić, bo oznacza, że życie białych czy żółtych nie ma już znaczenia, albo ma znaczenie mniejsze?), robią sobie wspólne zdjęcia potępiające rasizm, choć nie słyszałem, żeby potępiono sprawców śmierci czarnoskórego policjanta w trakcie zamieszek w St. Louis. Jakoś cicho też o rozbojach i zwykłej bandyterce protestujących w dziesiątkach miast. BBC bez cienia żenady donosi o „pokojowej demonstracji w Londynie”, w trakcie której rannych zostało 27 policjantów (sic!) Ilu by musiało zostać rannych, a może zabitych, żeby demonstracja przestała być uznawana za „pokojową”? Stu, a może więcej? Można by krzyknąć: „Celebryci i pożyteczni idioci wszystkich krajów łączcie się!”
Oburzenie? No, jak to? To ty jesteś rasistą! Nie protestujesz i piszesz takie rzeczy? Przecież na całym świecie itd. … Czyli ludzie, jedzcie g…., miliony much nie mogą się mylić!? Otóż, mogą. Problem w tym, że tu nie chodzi o żaden rasizm, czy jednostkową brutalność policji, która akurat w Stanach wcale do najbrutalniejszych na świecie nie należy. Ludzie, którzy popełnili przestępstwo poniosą za to karę i to bez względu na to, czy ofiarą był Afroamerykanin, Azjata, czy Europejczyk. Tak to działa i działało dotąd, ale właśnie nie wiadomo, czy działać za chwilę nie przestanie. No, bo co, jeśli to Antifa będzie teraz decydować kto jest rasistą, albo przeciwnikiem rewolucji i należy go pobić, albo zabić? Czy tak ma wyglądać sprawiedliwość? Co jest rasizmem? Statystyki USA nie potwierdzają żadnego rasizmu, a nawet pokazują w wielu kwestiach sytuację odwrotną, o czym wspominałem w poprzednim tekście. Kładzenie się Rejtanem za zwykłym kryminalistą, który został zatrzymany będąc pod wpływem narkotyków, a złośliwi mówią, że miał we krwi całą tablicę Mendelejewa, czy to ma właściwy wymiar? Jasne, że każde życie jest ważne i śmierć człowieka, w gruncie rzeczy nieszczęśliwego, ale w dużej mierze na swe własne życzenie, napawa smutkiem. Czy to ma jednak usprawiedliwiać bandytyzm i śmierć wielu niewinnych ludzi? Naprawdę nikt tego nie dostrzega? Nie do wiary!
Wróćmy do przymusowych szczepień
Proszę się nie obawiać, to nie jest żadna moja propozycja, ale powrót do głównego tematu.
Myślę, że gdyby pojawiła się szczepionka przeciwko demonstracjom, najlepiej dwukierunkowa, to Rząd z pewnością by ją stosował. Jedna dawka dla górników i przedstawicieli innych branż, żeby stracili ochotę do manifestowania niezadowolenia, a druga, dla polityków formacji rządzącej, żeby spływało po nich wszystko, jak po kaczce. Chociaż, czy nie spływa, nawet bez szczepionki?
A już całkiem serio, warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno istotne rozróżnienie. Szczepienia nie muszą być przymusowe. Wystarczy, że będą OBOWIĄZKOWE. To nie to samo, bo w tych drugich nie można kogoś zaszczepić siłą. Za to można nękać, nakładać przez sanepid kary finansowe, itd. … czyli dokładnie to, co ta instytucja robi z rodzicami chroniącymi swoje dzieci przed nadmierną ilością szczepionek i chorym kalendarzem szczepień. Natomiast bardziej istotny wydaje się fakt, że w praktyce o wiele większą dolegliwością mogą okazać się kary kompletnie niezwiązane z przymusem administracyjnym. Wystarczy przymus rzeczywisty. A to nie przyjmą dziecka do przedszkola, a to nie wydadzą jakiegoś dokumentu (np. prawa jazdy, czy paszportu), a to będą wytykać palcami w mediach (ważne dla niepokornych celebrytów), albo odmówią sprzedania biletu lotniczego itp. Pomysłów jest cała ciężarówka, a do tego media oraz zastępy wolontariuszy, którzy będą protestować przeciwko obecności nieszczepionych w przestrzeni publicznej, a jeszcze setki nawiedzonych troli, gotowych wybić z głowy, najbardziej opornym, brak szczepień poprzez hejt na ich profilach społecznościowych, a celebrytom zrobić z nieźle zapowiadającej się kariery, „jesień średniowiecza”. Mało? To może Antifa przy okazji zdemoluje kilka miast w proteście, bo przecież to modne tego lata, a jesienią pewnie osiągnie apogeum. Pretekst jest nieistotny. Każdy dobry, a ten szczególnie, bo tako rzecze guru Gates… – naczelny lekarz, alchemik i wirusolog świata.
Nawet jeśli żadnej szczepionki nie będzie, to i tak, kiedy ON oznajmi, że trzeba dać coś sobie wstrzyknąć w oczekiwaniu na tę właściwą, zbawczą substancję, miliardy ludzi powinny ustawić się w kolejce. Najgorsze jest to, że może nie miliardy, ale miliony na pewno się ustawią…
Kiedy patrzę, jak propaganda mediów i strach zdominowały umysły wielu, dotychczas wydawałoby się, całkiem rozsądnych osób, jestem przerażony. Wprawdzie nie mam temperatury, ale na Śląsku też większość górników nie ma. Może to ten koronawirus bezobjawowy? Kto wie?
Czytaj również: A jednak się kręci…, Totalna ściema, Kiedy rozum śpi, W cieniu pandemii, Prezydenta nie będzie!, 8 minut…