Zamordyzm Szumowskiego
Wydawać by się mogło, że każde bezprawie i każda niesprawiedliwość ma jednak w demokracji jakiś dające się przewidzieć rozmiary. Ktoś w tym miejscu może zwrócić uwagę, że jestem zbyt wielkim optymistą. Dlaczego sądzę, że są jakieś ramy bezprawia w systemie demokratycznym? Miałem dotąd taką nadzieję, ponieważ z jednej strony, jest Konstytucja, która wprawdzie zawiera masę zapisów nieprecyzyjnych, ale część jest absolutnie jasna. Z drugiej zaś, posłowie składają przecież ślubowanie, wydaje się więc, że będą stli na straży praworządności. Do tego jeszcze jest Prezydent, który wprawdzie ma niewielki wpływ na politykę, ale ustawy zablokować akurat może.
Niestety, okazuje się, że to wszystko za mało. Najsmutniejsze jest to, że jesteśmy właśnie świadkami całkowitego upadku mitu, który rządzący od pięciu lat w naszym kraju mają w swojej nazwie. Stało się właśnie tak, że partia powinna zmienić nazwę natychmiast, bo to co się stało w ostatnich miesiącach wskazuje na to, że oderwali się od narodu już całkowicie. To był, być może nieco przydługi, wstęp, a teraz garść konkretów. Cytat 1:
Art. 31.
- Wolność człowieka podlega ochronie prawnej.
- Każdy jest obowiązany szanować wolności i prawa innych. Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje.
- Ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego, bądź dla ochrony środowiska, zdrowia i moralności publicznej, albo wolności i praw innych osób. Ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw.
Coś nowego? Nie. To przecież nasza Konstytucja z 2.04.1997 roku. Przy okazji warto zapytać, czemu nagle „obrońcy demokracji”, którzy tak bardzo chętnie krzyczeli na ulicach kon-sty-tu-cja, jakby ucichli. Czemu? Wyjaśnię to za chwilę, ale wróćmy do wytłuszczonego fragmentu podstawowego aktu prawnego w Polsce. W czym tkwi problem? Otóż, miłościwie nam panujący Rząd zniewala Polaków przy pomocy kolejnych rozporządzeń Prezesa Rady Ministrów, w których określa co wolno, a czego nie wolno. Między innymi w sferze naszych praw podstawowych, nomen omen, właśnie. Z rozporządzeń wynika np. szereg „epidemicznych” obostrzeń, w tych choćby obowiązek noszenia maseczek oraz wyjątki od tego „nakazu”, gdzie jednym z dość istotnych ograniczeń był dotąd stan zdrowia. Innymi słowy, jeśli ktoś miał przeciwwskazania medyczne, mógł maseczki nie zakładać. Mimo to słyszeliśmy o nakładaniu mandatów, kilkudziesięciotysięcznych karach sanepidu i tym, co najgorsze, czyli donosach „obywatelskich” na tych, którzy z jakiś powodów namordnika nałożyć nie chcieli. Tak. Największym złem jakie można sobie w tej kwestii wyobrazić jest właśnie napuszczanie ludzi na siebie. Aktywny udział, mniej lub bardziej świadomie, wzięły w tym media tzw. „głównego nurtu”, tak bardzo strasząc Polaków, że ci, często po prostu z obawy o własne życie, sądzili i pewnie nadal są przekonani, że uczynili dobrze donosząc na niepokornych, a przynajmniej atakując ich w sklepach, środkach komunikacji, przychodniach, czy nawet kościołach. Dlatego przestali teraz krzyczeć KON-STY-TU-CJA! Po prostu się boją… Do tego pewnie są nadal przekonani, że wirus zaraz ich zabije.
Problem tkwi jednak w tym, że NIE MOŻNA zgodnie z Konstytucją, co czytamy wyżej, wprowadzić ograniczeń wolności obywatelskich rozporządzeniem. Dlaczego? Ponieważ jest aktem niższego rzędu niż ustawa. To właśnie wynika wprost z Konstytucji i tak też orzekają ostatnio sądy, które stosując ją wprost, umarzają po prostu sprawy związane z nakładanymi bezprawnie przez Policję mandatami.
Niekonstytucyjne i niezgodne z ustawą!
Nie dość, że ograniczenia, jak choćby nakaz noszenia maseczek jest niezgodny z konstytucją, bo wynika z rozporządzenia, to jeszcze Rząd nie zachował nawet MINIMUM POZORÓW, jako że powołał się na akt prawny, który dotyczy osób chorych lub o zachorowanie podejrzanych. Pisze o tym na swoim blogu m.in. pan mecenas Dawid Suszyński:
„Rada Ministrów powołała się na niewłaściwą podstawę prawną nakazu zakrywania ust i nosa. W rozporządzeniu Rady Ministrów wskazano, iż możliwość wprowadzenia nakazu zakrywania ust i nosa daje ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych. Jednakże wspomniana ustawa pozwala jedynie na wprowadzenie “obowiązku stosowania środków profilaktycznych” dla osób chorych i podejrzanych o zachorowanie. Z kolei wprowadzony rozporządzeniem nakaz noszenia maseczek jest powszechny. Dotyczy więc znacznie szerszego grona osób niż pozwala na to ustawa, przez co wykracza poza delegację ustawową.”
Zobaczmy przytoczony przepis:
Art. 46b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych
W rozporządzeniu, o którym mowa w art. 46a, można ustanowić:
(…)
4) obowiązek poddania się badaniom lekarskim oraz stosowaniu innych środków profilaktycznych i zabiegów przez osoby chore i podejrzane o zachorowanie.
Żeby było jeszcze zabawniej, to we wspomnianej wyżej, nowelizowanej przecież, ustawie w załączniku, który wymienia choroby zakaźne i wirusy, jakich akt prawny dotyczy, w tekście jednolitym z 21.07.2020 roku, czyli zaledwie sprzed miesiąca nie ma niczego takiego jak wirus Sars-Cov-2, ani też Covid-19. Proszę zobaczyć:
I co? Od kiedy to mamy rzeczoną „pandemię” w Polsce? Nie udało się nawet do 21 lipca dopisać tak istotnego punktu? A może po prostu, to nie jest żadna choroba, ani zakaźny wirus według pana ministra? Tak wygląda właśnie schizofrenia prawno-epidemiczna w wykonaniu obecnych władz. Jednak ludzie nie czytają aktów prawnych, słuchają wiadomości i są wciąż cierpliwi. Przynajmniej byli dotąd i przymykali oko na fakt, podnoszony dość często w marcu i kwietniu nie tylko przez opozycję, ale też konstytucjonalistów, że brak ustawy wprowadzającej na terytorium RP jeden ze stanów wyjątkowych, kładzie się, pisząc bardzo oględnie, cieniem na postępowaniu rządzących. Jednak, jakby im było mało łamania praw podstawowych obywateli, widząc ich bierność, postanowili właśnie pójść o krok dalej! Wymyślili nagle, że warto prócz Konstytucji złamać kilka kolejnych ustaw. Jakich? Zacznijmy od Traktatu UE:
Traktat o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej w art. 16 stanowi, że „Każda osoba ma prawo do ochrony danych osobowych jej dotyczących”.
Jeśli pochylimy się nad kwestią co to są dane osobowe, a w szczególności dane wrażliwe, to okaże się, że zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem do tzw. danych wrażliwych zalicza się te, które umożliwiają określenie pochodzenia rasowego lub etnicznego, poglądy polityczne, przekonania religijne albo światopoglądowe oraz przynależność wyznaniową, partyjną czy związkową. W tej kategorii mieszczą się także informacje o stanie zdrowia, kodzie genetycznym, nałogach i życiu seksualnym oraz te, dotyczące orzeczeń wydawanych w postępowaniach sądowych i administracyjnych. Co ciekawe, bo to może niektórych zdziwić, ale do danych wrażliwych należą także te, o przyznanych mandatach karnych.
Choć to, wydawałoby się, dość oczywiste w cywilizowanym świecie, jak się okazuje nie dla wszystkich. Co bowiem, wymyślił tym razem pan Premier, albo jego akolici ze szczególnym wskazaniem na coraz bardziej słynnego kardiologa? Otóż od teraz, a ściślej od 8 sierpnia, weszła w życie kolejna już „nowa normalność”. Rozporządzenie Premiera RM z 7.08.br mówi m.in. że:
§ 24. 1. Do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania, przy pomocy odzieży lub jej części, maski, maseczki, przyłbicy albo kasku ochronnego, o którym mowa w art. 40 ust. 1 ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym (Dz. U. z 2020 r. poz. 110, 284, 568, 695 i 1087), ust i nosa:
1) w środkach publicznego transportu zbiorowego w rozumieniu art. 4 ust. 1 pkt 14 ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. o publicznym transporcie zbiorowym, na statkach pasażerskich w żegludze krajowej w rozumieniu przepisów o bezpieczeństwie morskim lub statkach żeglugi śródlądowej, o których mowa w art. 5 ust. 1 pkt 1 lit. a ustawy z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej, przeznaczonymi lub używanymi do przewozu osób oraz w pojazdach samochodowych, którymi poruszają się osoby niezamieszkujące lub niegospodarujące wspólnie;
2) w miejscach ogólnodostępnych, w tym:
a) na drogach i placach, na terenie cmentarzy, parków, zieleńców, promenad, bulwarów, ogrodów botanicznych, ogrodów zabytkowych, plaż, miejsc postoju pojazdów, parkingów leśnych,
b) na terenie nieruchomości wspólnych w rozumieniu art. 3 ust. 2 ustawy z dnia 24 czerwca 1994 r. o własności lokali (Dz. U. z 2020 r. poz. 532 i 568) oraz na terenie takich nieruchomości o innych formach posiadania – chyba, że zostanie zachowana odległość co najmniej 1,5 m od przebywających w tych miejscach osób,
c) w zakładach pracy oraz w budynkach użyteczności publicznej przeznaczonych na potrzeby: administracji publicznej, wymiaru sprawiedliwości, kultury, kultu religijnego, oświaty, szkolnictwa wyższego, nauki, wychowania, opieki zdrowotnej, społecznej lub socjalnej, obsługi bankowej, handlu, gastronomii, usług, w tym usług pocztowych lub telekomunikacyjnych, turystyki, sportu, obsługi pasażerów w transporcie kolejowym, drogowym, lotniczym, morskim lub wodnym śródlądowym; za budynek użyteczności publicznej uznaje się także budynek biurowy lub socjalny,
d) w obiektach handlowych lub usługowych, placówkach handlowych lub usługowych i na targowiskach (straganach);
3) w trakcie sprawowania kultu religijnego, w tym czynności lub obrzędów religijnych, w budynku użyteczności publicznej przeznaczonym na potrzeby kultu religijnego oraz na cmentarzu.
2. Do odwołania nakłada się obowiązek zakrywania ust i nosa przy pomocy maseczki na statkach powietrznych w rozumieniu art. 2 pkt 1 ustawy z dnia 3 lipca 2002 r. – Prawo lotnicze.
3. Obowiązku określonego w ust. 1 i 2 nie stosuje się w przypadku:
1) pojazdu samochodowego, w którym przebywają lub poruszają się: jedna osoba albo jedna osoba z co najmniej jednym dzieckiem, o którym mowa w pkt 2, albo osoby zamieszkujące lub gospodarujące wspólnie;
2) dziecka do ukończenia 4. roku życia;
3) osoby, która nie może zakrywać ust lub nosa z powodu:
a) całościowych zaburzeń rozwoju, zaburzeń psychicznych, niepełnosprawności intelektualnej w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim,
b) trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa;
4) osoby wykonującej czynności zawodowe, służbowe lub zarobkowe w budynkach, zakładach, obiektach, placówkach i targowiskach (straganach), o których mowa w ust. 1 pkt 2 lit. c i d, z wyjątkiem osoby wykonującej bezpośrednią obsługę interesantów lub klientów w czasie jej wykonywania;
5) kierującego środkiem publicznego transportu zbiorowego w rozumieniu art. 4 ust. 1 pkt 14 ustawy z dnia 16 grudnia 2010 r. o publicznym transporcie zbiorowym lub pojazdem samochodowym wykonującym zarobkowy przewóz osób, jeżeli operator publicznego transportu zbiorowego albo organizator tego transportu w rozumieniu odpowiednio art. 4 ust. 1 pkt 8 i 9 tej ustawy albo przedsiębiorca wykonujący działalność w zakresie zarobkowego przewozu osób zapewniają oddzielenie kierującego od przewożonych osób w sposób uniemożliwiający styczność w rozumieniu art. 2 pkt 25 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi;
6) kierującego statkiem, o którym mowa w ust. 1 pkt 1, jeżeli urządzenie sterowe znajduje się w osobnym pomieszczeniu albo armator statku zapewni oddzielenie kierującego od przewożonych osób w sposób uniemożliwiający styczność w rozumieniu art. 2 pkt 25 ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi;
7) kierowców wykonujących przewozy drogowe w załodze;
8) sprawującego kult religijny podczas jego sprawowania;
9) żołnierza Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej i wojsk sojuszniczych, a także funkcjonariusza Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego, wykonujących zadania służbowe, stosujących środki ochrony osobistej odpowiednie do rodzaju wykonywanych czynności;
10) osoby, której miejscem stałego lub czasowego pobytu są budynki użyteczności publicznej przeznaczone na potrzeby wychowania, opieki zdrowotnej, społecznej lub socjalnej, chyba że zarządzający takim budynkiem postanowi inaczej;
11) sędziego, trenera oraz osoby uprawiającej sport;
12) osoby przebywającej na terenie lasu;
13) jazdy konnej;
14) personelu lotniczego przebywającego w kabinie pilota.
4. Obowiązku określonego w ust. 1 nie stosuje się również podczas zawierania małżeństwa przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego albo przed duchownym.
5. Odkrycie ust i nosa jest możliwe w przypadku:
1) konieczności identyfikacji lub weryfikacji tożsamości danej osoby, a także w związku ze świadczeniem danej osobie usług, jeżeli jest to niezbędne do ich świadczenia;
2) umożliwienia komunikowania się z osobą głuchą lub głuchoniemą;
3) spożywania posiłków lub napojów w lokalu, ogródku gastronomicznym, wydzielonej strefie gastronomicznej, o których mowa w § 7 ust. 6;
4) spożywania posiłków lub napojów po zajęciu miejsca siedzącego w pociągu objętym obowiązkową rezerwacją miejsc, w tym posiłków i napojów wydawanych na pokładzie pociągu
Celowo zacytowałem dłuższy fragment, żeby czytelnik zorientował się, co właśnie przyszykowali nam nasi „weseli sanitariusze”, bo tylko takie porównanie, czytając tekst, przychodzi mi do głowy. Otóż, teraz nie wyjdziesz już obywatelu bez maseczki lub innego namordnika, do parku, na skwer, parking, czy do ogrodu botanicznego. Ba! Nawet na cmentarz też nie, chyba że w trumnie, albo urnie – może uda się uniknąć maseczki, chociaż nie jest to całkiem pewne… Uniknąć maseczki na własnym podwórku można zachowując dystans…. łaskawcy. W trumnie też?
Jednak najlepszy numer jest opisany w punkcie 3.3. Teraz nie ma już znaczenia, czy ktoś może oddychać, czy właśnie opuścił szpital z ciężką alergią, albo jest po zawale. Musi sobie twarz i nos starannie zakryć, a jeśli nie, to już mu Szumowski pokaże ruski miesiąc! Słuchać się i morda w kubeł! Tak to mniej więcej można przetłumaczyć na normalny język. Zdrowie? Jakie zdrowie? Przypomina mi się anegdota, którą usłyszałem od kolegi po jego powrocie z wojska. Zgłosił się do dowódcy, aby zameldować, że boli go ząb. Dialog wyglądał mniej więcej tak:
– Panie poruczniku, szeregowy podchorąży Malinowski melduje, że boli go ząb
– Kogo?
– Panie poruczniku, melduję, że mnie boli ząb
– Kogo?
– No, właśnie melduję, że mnie
– Ale, kogo to obchodzi?!
Nic dodać, nic ująć… Tak można by z podobnym powodzeniem zameldować ministrowi zdrowia, albo grabarzowi. Na jedno wychodzi. A tak całkiem serio, bo to przecież śmieszne wcale nie jest. Pisałem, co pan profesor wymyślił, kiedy opowiadał, że maseczki nie ograniczają poboru tlenu i że od 1 września będą obowiązywały wszystkich, chyba, że ktoś uzyska do tego czasu pisemne zwolnienie od lekarza. I co? No, normalnie, jak to zawsze u obecnej władzy. Co innego mówi, a co innego robi. Tak więc rozporządzenie weszło 3 tygodnie wcześniej, za to w ogóle nie ma w nim mowy o jakimkolwiek zwolnieniu z noszenia namordnika z przyczyn medycznych, wyłączając całościowe zaburzenia rozwoju, zaburzenia psychiczne, niepełnosprawność intelektualną w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim oraz trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa;
I teraz szybka zagadka: Jak myślisz, z jakiego powodu nie będzie nosił maseczki pan minister zdrowia?
Zostawmy na razie ten temat, bo pewnie niebawem się to samo jakoś wyjaśni. Przecież, zdaniem pana profesora, jak widać, dane osobowe znaczenia nie mają. A może jednak? Tutaj dochodzimy do clou części konstrukcji tego „aktu prawnego”. Jasno widać, że ktoś podpowiedział panu Premierowi, że jeśli już ma jechać po bandzie, to żeby mu przynajmniej drzazga nie weszła w …. (mniejsza z tym gdzie). Dlatego usunięto w ogóle fragment, o którym wspomniał pan minister zdrowia w jednym z ostatnich wywiadów. Gdyby się pojawiła koncepcja zaświadczenia lekarskiego, to od razu złamane zostałyby, już nie przez domniemanie, ale wprost, wskazane wyżej przepisy traktatu UE oraz RODO, a do tego jeszcze pewnie kilka innych, w tym oczywiście, po raz kolejny, również Konstytucja RP. Prawnicy nie pozostawiliby suchej nitki na takim akapicie, więc go skrzętnie pominięto. Problem w tym, że teraz, rozporządzenie w cytowanej części można uznać za w pełni jawne nawoływanie do przestępstwa. Jeśli bowiem sprzedawca, kierowca autobusu, czy inna osoba będzie próbowała wyegzekwować ten obowiązek i przestraszony, a nie znający prawa ciężko chory człowiek się podda, może kosztować go to życie. Już tylko za ten jeden zapis spółka „nowych ewangelistów” – Łukasz i Mateusz, powinna zgnić w kryminale! A przecież, jak wspomniałem wcześniej, całe to rozporządzenie, podobnie jak poprzednie, niewarte jest, od strony prawnej, funta kłaków. Do całości łamanego obecnie przez Premiera RP prawa, w tym przepisów konstytucji, dodałbym jeszcze ten artykuł:
Art. 40.
Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych.
Bo czymże w gruncie rzeczy jest urągający wszelkiej logice oraz nauce, w szczególności fizyce i medycynie, obowiązek noszenia maseczek? No, czym? To zresztą profesor Szumowski wie sam doskonale, bo w lutym mówił o bezsensie ich noszenia oraz szkodliwości medycznej, ale też z pewnością słyszał, że wirus Sars-Cov-2 jest od stu do kilkuset razy mniejszy, niż przestrzeń splotu jakiegokolwiek materiału, z którego zrobione są maseczki, może z wyjątkiem N95. Innymi słowy, każda inna maseczka działa na wirusa dokładnie tak samo jak siatka ogrodzeniowa na komary.
Obowiązku noszenia tego zbędnego gadżetu nie ma już w Czechach, Holandii, kilku landach Niemiec i innych krajach, których władze przeprosiły, kiedy zorientowały się, że nie tylko robią obywatelom krzywdę, ale się po prostu ośmieszają. Jak widać, granice śmieszności naszych zamordystów są wciąż przesuwane. Ciekawe jak długo? Może dotąd, aż same władze zostaną w końcu przesunięte przez obywateli, którzy powiedzą im wreszcie DOŚĆ! Demokracja, mimo swoich wad, na szczęście pozwala wymienić władzę. Czasem nawet szybciej, niż by ona sama zechciała zejść ze sceny. Chyba najwyższy czas, żeby powiedzieć dziękujemy i nie zapraszamy ponownie! Dymisji rządu, a już na pewno odsunięcia Ministra Szumowskiego, trzeba zacząć się domagać głośno i natychmiast. Być może i tak już jest o wiele za późno. Będzie do tego okazja już 16 sierpnia na Placu Zamkowym w stolicy od 12-ej do 15-ej. Kolejna pokojowa (miejmy nadzieję) manifestacja z cyklu Kończymy Plandemię. Czy faktycznie jest możliwe, że ktoś powie przepraszam? W prorządowym tygodniku ukazał się, głośny już, artykuł Macieja Pawlickiego „Druga fala histerii”, zaś na okładce pytanie „Czy to fałszywa pandemia?”. To dość odważne, biorąc pod uwagę, gdzie można przeczytać taki tekst. Oczywiście, lepiej późno, niż wcale. Natychmiast odpór dał prof. Łukasz Szumowski, spytany o to w „Sygnałach Dnia” w radiowej Jedynce.
– „Mam trochę wrażenie, że ktoś pisze książkę z gatunku fantastyki, bo w tym „spisku” uczestniczyłoby ok. 500 tys. medyków, do tego politycy. Jest to trochę obrażające, choćby pamięć tych 1800 osób, które zmarły. W sezonie grypowym grypa nie jest tak brutalna, nie zabiera tylu osób z tego świata. Powiem szczerze: jak ktoś widzi takie spiski to jest to sygnał, żeby może zastanowić się trochę nad swoim zdrowiem psychicznym – stwierdził Szumowski.” – czytamy na portalu Wirtualne Media
Należy zapytać, a co z obrażaniem pamięci tych, którzy ponieśli śmierć w wyniku całkowitego zrujnowania funkcjonowania służby zdrowia przez domniemaną pandemię? Co z przypadkiem sprzed dwóch dni z Ostrzeszowa, gdzie nie udzielono 28-letniej pacjentce w ciąży odpowiedniej pomocy z powodu obostrzeń dotyczących koronawirusa, w wyniku czego kobieta zmarła? Ile tysięcy takich śmierci jeszcze musi mieć miejsce, aby zlikwidować to szaleństwo pseudo-pandemii? Czemu pan kłamie Panie Ministrze w żywe oczy, plotąc cynicznie takie duby smalone? Przecież Pan doskonale wie, bo to pańskie służby Ministerstwa Zdrowia oficjalnie odpowiedziały na zapytanie StopNop ile osób, spośród oznaczonych jako zmarłe w wyniku Covid-19, nie miało stwierdzonych (co nie oznacza, że na pewno ich nie posiadały) tzw. chorób współistniejących. Wówczas było takich pacjentów 200, a dziś pewnie jest nieco więcej, co kompletnie nie zmienia faktu, że nie ma żadnego przypadku, który różniłby się w istotny sposób od zgonów np. na zapalenie płuc będące powikłaniem sezonowej grypy, albo wystąpiłby zupełnie samoistnie. To właśnie stwierdził w Niemczech prof. Klaus Puschel po przeprowadzeniu ponad 100 autopsji z wpisaną w kartę zgonu przyczyną – Covid-19. To samo mówili włoscy patolodzy, których cytował dr. Stefano Montanari. Pan minister musi też wiedzieć, że wpisanie jako przyczyny zgonu we wszystkich pozostałych przypadkach Covid-19 jest poważnym nadużyciem. Dlaczego i kto na podobne praktyki pozawala? Dla pieniędzy? Wyższej refundacji z NFZ? Czemu pan nie mówi prawdy o grypie? Przecież doskonale pan wie, że testy robi się w niewielkim procencie przyjmowanych do szpitala chorych, a prawda o liczbie zgonów jest całkiem inna, o czym można przeczytać na oficjalnych stronach rządowych PZH Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego. Cytat:
– Dane dotyczące liczby zachorowań na grypę mogą być zaniżone ze względu na niedoskonałości systemu rejestracji przypadków chorób zakaźnych, jak i fakt, że nie każdy chory udaje się do lekarza.
Liczba zgonów w naszym Kraju jest trudna do oszacowania, ale zdecydowanie niedoszacowana. Grypa wielokrotnie nie jest także umieszczana w akcie zgonu jako jego przyczyna, choćby dlatego, że wiele zgonów faktycznie związanych z zakażeniem wirusem grypy następuje w wyniku powikłań, a w akcie zgonu wpisywana jest jednostka chorobowa z jaką pacjent został przyjęty do szpitala.(…)
Pan Minister pewnie z uśmiechem odpowiedziałby, że wcale nie kłamie, tylko racjonalnie gospodaruje prawdą. Podobnie zresztą, jak w innych sprawach jego koledzy.
Cały Rząd Morawieckiego przejdzie, w moim głębokim przekonaniu, do historii Polski, jako najgorszy rząd nie tylko jednej dekady, ale co najmniej od 1989 roku, a może nawet całego ostatniego stulecia. Dlaczego tak uważam? Wymienię tylko pięć kwestii, ale tych, które są fundamentalne i będą miały konsekwencje przez kilkadziesiąt lat lub dłużej.:
- Oddanie resztek suwerenności UE i przyspieszenie budowania superpaństwa
- Likwidacja polskiego górnictwa, na którą zgodził się ten właśnie rząd, choć nie godzili się na to nawet komuniści i otwarci, wielcy admiratorzy UE, czyli PO
- Zadłużenie Polaków na dziesięciolecia przez zaciąganie unijnych pożyczek
- Pertraktacje (już oficjalnie ujawnione przez USA) w sprawie mienia bezdziedzicznego oraz wypłacanie od kilku lat niemałych kwot z tego tytułu
- Zaoranie polityki historycznej i dobrego imienia Polski na arenie międzynarodowej, co sprawia, że kraj zmierza coraz szybciej ku przepaści, przy uciesze wielu środowisk i państw, którym wolna Polska stoi ością w gardle.
Ktoś powie, że mocne słowa, bo przecież z różnych tub propagandowych (z TVP na czele), słyszymy wciąż o sukcesach i patriotyzmie władzy. Inny, nieco lepiej poinformowany czytelnik, zwróci z nadzieją w głosie uwagę, że to wszystko się jeszcze da jakoś odkręcić. Nawet brukselskie obietnice i likwidację kopalni. Być może, ale kto miałby to zrobić, bo chyba nie ci, którzy postanowili zostawić po sobie zgliszcza? Oczywiście, można się pastwić nad całą polityką zagraniczną, finansową, ponad trzydziestoma nowymi podatkami, najwyższą w Europie liczbą ministerstw, kolesiostwem, zamiataniem afer pod dywan itd., ale tutaj choć rządzący są zdecydowanymi liderami, nie byli ani pierwsi, ani jedyni, a kradzionymi obywatelom pieniędzmi choć trochę się podzielili w różnych formach rozdawnictwa. Zbudowali przy okazji nowe, całkiem zbędne, stanowiska w administracji publicznej, kupując głosy niezorientowanych i tych, którzy dali im kolejną szansę. Wszystko to prawda, tak jak to, że ci wcześniej też przecież kradli, może nawet nieco więcej. Te poważne zarzuty jednak bledną w obliczu działań absolutnie niewybaczalnych, które godzą wprost w polską rację stanu i przyszłość nowych pokoleń.
A to, co „prawicowa i sprawiedliwa” władza wyprawia z obywatelami obecnie, jest obrazem mizerii nie tylko intelektualnej, ale przede wszystkim, moralnej. Jeszcze jeden dodatkowy, ujemny punkt, który może i chyba w końcu powinien, przelać czarę goryczy.
Trzeba się gorąco modlić za tych ludzi, choć bardzo trudno zakładać, nawet przy najlepszej woli, że nie wiedzą, co czynią… To jednak nie zwalnia Polaków ani z myślenia, ani z działania. Warto zapamiętać jeden z wielu celnych aforyzmów Benjamina Franklina:
„Ludzie, którzy dla tymczasowego bezpieczeństwa rezygnują z podstawowej wolności, nie zasługują ani na bezpieczeństwo, ani na wolność.”
Czytaj również felietony: Prokuratorski skandal, Uratowani przez Covid?, Jak zostać bękartem, Ruskie onuce i matematyka, I po strachu, Zgadzam się z Winnickim, Inteligentny koronawirus, Awans na królika, Opcja antypolska, Maseczka na każdą okazję,
i artykuły: Cynik, prowokator, czy ignorant?, Podwójna zdrada, FakeHunter czy FakeSpreader?, Koniec wielkiej hucpy?, Kiedy rozum śpi, Totalna ściema, Wyszczepieni, 447 godzin, A jednak się kręci, Szczyt Szumowskiego, Tarczą w przedsiębiorcę