Dzieci z nieprawego łoża?
Ten nieco przewrotny tytuł przyszedł mi do głowy, kiedy uświadomiłem sobie, że decyzje normalnych rodziców przeważnie idą w kierunku poprawy, a co najmniej nie pogarszania, sytuacji wizerunkowej swoich pociech, o innych kwestiach nie wspominając, bo przecież to oczywiste, że chcą by potomstwo rozwijało się jak najlepiej. Nawet gdy dzieci są dorosłe, przeważnie wciąż mogą liczyć na wsparcie, przynajmniej duchowe. Zdarzają się jednak wyjątki i to wcale nie w rodzinach patologicznych, w których najczęściej ojciec (choć nie zawsze), zachowuje się niegodziwie, czy to nie zapewniając rodzinie środków na utrzymanie, czy też wręcz trwoniąc je, przy okazji różnych nałogów, o przestępstwach takich jak pobicia, czy molestowanie, nie wspominając. Słyszymy czasem o tym, albo czytamy, gdyż media znacznie chętniej nagłaśniają rzeczy złe niż dobre. Wszak, jak powiedział niegdyś potentat medialny Keith Rupert Murdoch – „Nic tak nie ożywia gazety, jak trup na pierwszej stronie”.
Wyjątkiem z pewnością jest jednak sytuacja, w której młody człowiek, posiadając oboje kochających go, z całą pewnością, rodziców nagle dowiaduje się, że jest dzieckiem z nieprawego łoża. Jak to możliwe? Przecież pokazywali mu zdjęcia ze ślubu, w dodatku kościelnego, ma stosowne zapisy w akcie urodzenia i chrztu, a tu taki despekt? Okazuje się, że nawet, wydawałoby się, w chrześcijańskim (przynajmniej jeszcze gdzieniegdzie) kraju, pojawiła się zgoła zupełnie nowa instytucja prawna. Niemożliwe? A jednak! Czytelnik z pewnością domyślił się już, że chodzi o słynny drugi ślub kościelny pana Jacka Kurskiego, związanego węzłem niemal tak silnym, jak małżeństwo z Telewizją Polską, zwaną dla zmylenia przeciwnika „publiczną”, a dla złośliwców po prostu w skrócie Kur-Wizją.
Ach, co to był za ślub! – zakrzyknie pewnie grono zaproszonych gości i mniej lub bardziej mile widzianych dziennikarzy, czy też funkcjonariuszy frontu ideologicznego, jak wolą niektórzy. Rzeczywiście, z pewnością nietuzinkowa ceremonia, skoro udało się „zaprząc” do jej organizacji episkopat oraz biskupa krakowskiego, jako że uroczystość odbywała się w Łagiewnikach i to bynajmniej nie w podłódzkim klasztorze o.o. Franciszkanów, ale w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. A co! Kto bogatemu zabroni? Ponoć grzmiało na zewnątrz potężnie, kiedy para „młoda” pojawiła się w świątyni. Może to jakiś znak z niebios, kto wie? W każdym razie siostry przeprosiły modlących się wiernych i zabrały ich do dolnej kaplicy, by przypadkiem nieproszeni goście nie wzięli udziału w uroczystościach. Co by to było, gdyby ktoś zakłócił ich przebieg zadając np. w trakcie jakieś niewygodne pytanie. Na przykład, jak to możliwe, że narzeczeni zgodnie unieważnili swoje pierwsze śluby, a panu młodemu udało się to nawet po 20 latach pożycia i przy trójce dzieci? Ciekawostka, nieprawdaż? To dopiero precedens! A jaki „fantastyczny” przykład dla młodzieży… Nic, tylko się pobierać! Można nawet bez namysłu, a kiedy okaże się, że „miłość” wygasła (bo wiadomo, najpierw miło, potem ość), to wędrujemy do biskupa, a on tam już coś wymyśli… Że co? Że niby falandyzacja prawa kanonicznego? Nie przesadzajmy! No, może nie dla każdego biskup zechce być aż tak uprzejmy, w końcu to sąd decyduje itd. Kto chce, niech wierzy. Nieżyczliwi, ale to naprawdę jacyś straszni wrogowie kościoła na pewno, szepczą w kuluarach, że to taki deal był. Wy nie ruszacie naszych, my nie ruszamy waszych – czytaj, my Wam Łagiewniki, a Wy nam na tacy głowę ks. Tadeusza? Nie, no nie tego przecież! Ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, oczywiście. No i bez przesady z tą tacą, nie trzeba zaraz nikomu niczego ucinać. Wystarczy tylko na spokojnie ogłosić dyscyplinę w trakcie określonego głosowania. Powiedzmy w kwestii powołania członków komisji ds. wyjaśniania pedofilii. Wyobrażacie sobie? Tak właśnie mówią! Niegodziwcy, prawda? Zresztą, co to za dyscyplina, skoro 50 posłów się wyłamało? To z pewnością plotki tylko, a w głosowaniu zwykły przypadek. W końcu tylko trzy razy głosowali. Każdy może się pomylić. Tyle tych przycisków jest, że…
Przypomina mi się taki dowcip, w którym oskarżony o zabójstwo mężczyzna tłumaczył przed sądem, jak doszło do śmierci ofiary. „To był nieszczęśliwy wypadek, wysoki sądzie. Szedłem nocą przez wąski most, więc ponieważ było ciemno, wyjąłem dla bezpieczeństwa nóż, bo widziałem, że ktoś nadchodzi z przeciwka i mógłby mnie zaatakować. No i kiedy się mijaliśmy, to ja się jakoś tak nieszczęśliwie potknąłem i ten mój nóż wbił się w brzuch przechodnia.” I co było dalej – spytał sędzia. „No i tak siedem razy” – odpowiedział oskarżony.
Podobna jest wiarygodność formacji rządzącej w swoich tłumaczeniach i to nie tylko związanych z powoływaniem komisji ds. pedofilii, ale innych również. Przypominamy sobie, kiedy przy tworzeniu Komisji Polityki Społecznej i Rodziny głosami PiS została wybrana przedstawicielka SLD znana ze swoich wystąpień ze wsparciem rodziny nie mających, bynajmniej, nic wspólnego. O dymisji Jacka Kurskiego, by ogłuszyć Prezydenta i uzyskać 2mld złotych dla telewizji, a potem jego przywracaniu do TVP już nawet nie warto szerzej wspominać.
Co się zmieniło? Może tyle, że jeszcze 2-3 lata temu formacja dbała o zachowanie jakiś pozorów, a teraz już nie musi. Wszystko poszło jak po sznurku, Sejm i Prezydent nasz, a Senat pewnie wkrótce, więc można sobie robić z ludzi jaja, bo przecież nikt Ci tak wszystkiego dobrze nie wytłumaczy, jak pani Holecka, pan Adamczyk, czy pan Ziemiec, prawda?
Swoją drogą, można tylko nieco współczuć dzieciom, które, jak się okazuje urodziły się poza małżeństwem. No, chyba, że były jednak dwa śluby… Zresztą, dzieci mogą mieć to głęboko w… nosie. Takie czasy. Rozwód cywilny odbył się 5 lat temu, ale to przecież dla chrześcijanina za mało. Tak, czy inaczej, wypadło słabo. Nie wiemy nawet, co na to wszystko pierwsza małżonka. Zaraz, zaraz… małżeństwa kościelnego nie było, więc może po prostu lepiej napisać, poprzednia partnerka pana Jacka. Zresztą to teraz nawet modne jest, takie bardziej trendy, niż „żona”. Z rodziną najlepiej się wychodzi przecież tylko na zdjęciach i to też nie zawsze. A dzieci? A niech obejrzą sobie Wiadomości, gdzie dyżurni specjaliści to wszystko jakoś rozkminią.
Czegóż można życzyć na nową drogę życia, kiedy na rozum zbyt późno? Może zdrowia, bo z pieniędzmi, to już pan młody sobie jakoś tam pewnie poradzi…
Czytaj również felietony: Ruskie onuce i matematyka, I po strachu, Zgadzam się z Winnickim, Inteligentny koronawirus, Awans na królika, Opcja antypolska, Maseczka na każdą okazję,
i artykuły: FakeHunter czy FakeSpreader?, Koniec wielkiej hucpy?, Kiedy rozum śpi, Totalna ściema, Wyszczepieni, 447 godzin, A jednak się kręci, Szczyt Szumowskiego, Tarczą w przedsiębiorcę