Stary niedźwiedź mocno śpi…
Wydawać by się mogło, że zwłaszcza we wrześniu, kiedy przypada tak historycznie bolesna dla Polski data napaści hitlerowskich Niemiec na nasz kraj, przynajmniej w pierwszym tygodniu będzie nieco poważniej. Okazuje się jednak, że groteska nie zna granic. Dosłownie! Keine Grenzen, chciałoby się zawołać, przywołując znany utwór Ich Troje.
Tym razem doszło do sytuacji, której chyba jeszcze w dyplomacji niemieckiej nie mieliśmy. Zorganizowana przez Roty Niepodległości pikieta pod ambasadą naszego zachodniego sąsiada, która przypomniała ten straszny czas i zbrodnie okresu II Wojny Światowej oraz fakt, że wciąż nie otrzymaliśmy reparacji wojennych od Niemiec, przebiegała pokojowo. Petycję ambasadorowi miały wręczyć byłe, żyjące jeszcze więźniarki niemieckich obozów, które bardzo mocno doświadczyły tego, czym był nazizm. Tymczasem z ambasady wyszedł do protestujących konsul i w ramach przyjacielskiego gestu zaproponował wspólne odśpiewanie piosenki „Stary niedźwiedź mocno śpi”. Gdyby to nie zostało zarejestrowane, nigdy bym nie uwierzył. Wprawdzie, kiedy się nad tym zastanowić nieco dłużej, to tekst wydaje się być akurat dobrany idealnie do zaistniałej sytuacji. My tu sobie pikietujemy, żądamy reparacji, ale w gruncie rzeczy „stary niedźwiedź” mocno śpi. Do tego jeszcze my się go boimy, na palcach chodzimy, a jak się zbudzi, to nas zje… Czy coś się nie zgadza? Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że tekst bardziej dotyczy Rosji, bo to taki dla Polski „niedźwiedź tradycyjny”. Jednak, czy my się rzeczywiście boimy Rosji? Doktor Jacek Bartosiak w debacie z panem dr Jerzym Targalskim udowadniał niedawno, że akurat teraz Rosja jest słaba jak nigdy i to tylko gdzieś w nas tkwi głęboko obawa, że zaraz rozpocznie swój pochód na zachód. Nic takiego nie nastąpi. Jednak jeśli chodzi o Niemcy, sytuacja już aż tak klarowna nie jest. One realizują, bardzo konsekwentnie zresztą, swój XIX wieczny plan Mitteleuropa, który miał zapewnić dominację Cesarstwa Niemieckiego na tym obszarze. I co się stało? Czyż nie zapewnił? Mimo przegrania kolejnych wojen? Czy nie jesteśmy strefą wpływów, żeby nie powiedzieć, niemiecką kolonią? To są przecież fakty, które widać gołym okiem, tym bardziej, gdy z każdego euro przychodzącego w ramach programów UE, do Niemiec wraca 1,25 euro. Co więcej, ten majstersztyk ekonomiczny odbywa się bez ani jednego wystrzału, palenia ludzi w piecach, czy nawet wykręcania rąk. Sami zapędziliśmy się do zagrody, dla niepoznaki nazwanej Unią Europejską. Na razie jeszcze niedźwiedź zjadał nas powoli, przeżuwając długo i dokładnie, może dlatego, że zapadał właśnie w sen zimowy. Co nie oznacza, że się za chwilę nie wybudzi na dobre. Ten czas przybliża się coraz większymi krokami. Zostaliśmy wmanewrowani w gigantyczne pożyczki, a w ramach eko-ściemy zamkniemy kopalnie uzależniając się energetycznie od sąsiadów całkowicie, a do tego jeszcze stwarzając na potrzeby PR iluzję dywersyfikacji źródeł paliw, która będzie kosztowała obywateli krocie.
Tak więc występ artystyczno-polityczny niemieckiego konsula był tylko egzemplifikacją faktycznego stanu rzeczy. Nie przypadł do gustu panu Robertowi Bąkiewiczowi – głównemu organizatorowi Marszu Niepodległości, który powiedział wprost, co o tym myśli, co jednak nie zmienia faktu, że dokąd nie będzie minimum woli politycznej polskiego rządu, a nie będzie, żeby sprawom reparacji nadać jakiś bieg, możemy sobie tylko pokrzyczeć. I to pewnie nie za długo, bo za chwilę okaże się, że już manifestować nie wolno z powodu nadciągającej do Polski „drugiej fali koronawirusa”. Co zrobić? Przybyć w liczbie co najmniej pół miliona! Tylko poważna demonstracja może zrobić wrażenie na trzęsącym się jak galareta tuż przed zjedzeniem, Rządzie. Na taką liczbę protestujących raczej nie napuszczą policji w innym celu niż pokojowa ochrona, bo będą bali się eskalacji i utraty władzy. To jedyny straszak, który działa. Wszystko inne, jak widzimy, całkowicie zawiodło. W sejmowej zamrażarce leżą bezcenne projekty ustaw, czy to ratujących życie nienarodzonych, czy powstrzymanie sodomitów przed gwałceniem naszych dzieci, czy wreszcie obrabowanie kraju przez przedsiębiorstwo holocaust. Cóż z tego? A no, nic! W dodatku przyjmujemy na stanowisko ambasadora Niemiec, syna adiutanta Hitlera, byłego pracownika niemieckich służb specjalnych BND. Znakomite referencje!
Dobrą wiadomością w tej sytuacji mógłby być chyba tylko fakt, że nie przyjmiemy na stanowisko prezesa telewizji potomka Goebbelsa, bo on akurat przed popełnieniem samobójstwa swoje dzieci oraz małżonkę uprzejmie zlikwidował. Chociaż patrząc na TVP, czyż pod Jackiem Kurskim nie radzi sobie ona w kwestii propagandy znakomicie? Znacznie lepiej niż przeciętna, choć również robiąca ludziom wodę z mózgu, stacja WSI24?
Tyle o pozytywach. Napisałem w tytule „Kuriozum w stolicy” nie przypadkowo, bo, jak to zwykle bywa, nieszczęścia chodzą parami. U nas ostatnio nawet w znacznie większych grupach, ale warto zwrócić uwagę, że mamy i to właśnie w Warszawie, gorącego obrońcę naszych „dobroczyńców”. Pan Rafał Trzaskowski napisał na Twiterze, że zawsze gdy przychodzi 1 września, ze strony sympatyków Prawa i Sprawiedliwości wylewa się szambo na Niemcy… Cóż tu odpowiedzieć panu prezydentowi?
Panie Rafale! U Pana bez żadnej korelacji z datami historycznymi wylewa się szambo na Polaków i to ostatnio w ilości 3.000 litrów na sekundę! Nawet nienawistny PiS i jego akolici nie daliby rady wylać aż tak dużej liczby jakichkolwiek płynów na zachodniego sąsiada. Może byłby dobry czas, żeby zająć się tym problemem i skorzystać z okazji żeby się zamknąć. Najlepiej dosłownie i w przenośni… Kiedyś Czajka była synonimem luksusu (przynajmniej w motoryzacji), dziś słowo to tylko obraża pięknego ptaka. Dowcipy o trzaskowiance gazowanej już przestają śmieszyć, podobnie, jak antypolskie wypowiedzi, czy to prezydentów miast, czy choćby posłanki Spurek, która pokłada nadzieję w prezydencji Niemiec i karaniu Polski. W ramach obchodów rocznicy wybuchu II Wojny Światowej, po raz kolejny lewica bezbożna pokazuje swoje zaangażowanie po stronie obozu zdrady i zaprzaństwa. Może minimum kultury by się przydało chociaż? Ale gdzie tam!
Nie czekajmy, że coś się zmieni. Jak powiedział w słynnym skeczu kabaretu „Dudek”, niezapomniany Jan Kobuszewski: „Chamstwu należy się przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom”, czego sobie i czytelnikom życzę…
Czytaj również felietony: Legion Gorszycieli Bandytów i Terrorystów?, Prokuratorski skandal, Uratowani przez Covid?, Jak zostać bękartem, Ruskie onuce i matematyka, I po strachu, Inteligentny koronawirus, Awans na królika, Opcja antypolska,
i artykuły: List otwarty, Śmierci, których nie było, Bezczelność nie skończy się nigdy?, Szumowski musiał odejść, Bezprawie i niesprawiedliwość, Cynik, prowokator, czy ignorant?, Podwójna zdrada, FakeHunter czy FakeSpreader?, Koniec wielkiej hucpy?, Kiedy rozum śpi, Totalna ściema, Wyszczepieni, A jednak się kręci