Mamy to! Wreszcie jest szansa, żeby zakupić ile się da… O co chodzi? O ten tak bardzo poszukiwany i znakomicie recenzowany przez ministra Dworczyka produkt, jakim jest słynna „Astra od Zenka”… Oto właśnie znany i ceniony ekspert medialny profesor Gut ucieszył się, że 13 państw (obecnie już ponad 20) zrezygnowało, albo w wersji oficjalnej, „zawiesiło szczepienia” specyfikiem, który miał szerzyć spustoszenie wśród nauczycieli i nie tylko. Naukowiec, szargając swój autorytet, co prawdopodobnie odczuje w przyszłości, oznajmił, że należy skorzystać z okazji i dokupić, (albo może odkupić od tych, którzy nie chcą), antidotum, bo jest okazja!
Rząd pod sąd!
Jak wiadomo, są trzy rodzaje kantów: oszustwa małe, oszustwa wielkie oraz „wyjątkowa okazja”. Można zapytać, co się takiego wydarzyło, że służby medyczne aż 20 krajów zatrzymały paranoję pod nazwą #szczepimy się preparatem AstraZeneca? Otóż, zakrzepice u pacjentów, czasem pojawiające się w całym ciele, występowały coraz liczniej w poszczególnych krajach. Najgłośniejszy był chyba protest wdowy z Sycylii, której 43 letni mąż osierocił dwoje dzieci po przyjęciu tej „znakomitej i bezpiecznej szczepionki”, ale do tragedii doszło też m.in. w Danii, o czym wspominał nawet Medonet w tym tekście. Cóż, „zdarza się”, jakby napisał mistrz Kurt Vonnegut. Niestety, problem w tym, że to się nie tylko zdarzało zbyt często, ale że występowały różne inne niepożądane odczyny poszczepienne. Tak? A jakie? – spytałby zapewne nasz minister od marnowania zdrowia Polaków. Nie myślcie jednak, że oni nic nie wiedzą i tylko udają durniów. Owszem, cały ten szemrany system rejestrowania, a w zasadzie, unikania rejestracji NOP-ów, który mamy w Polsce, o czym pisałem poprzednio, nie powoduje jeszcze, na szczęście, że wszystkie ślady znikną. Jeżeli ktoś dzień po przyjęciu antidotum traci słuch, puchnie, albo liczba krwinek zmniejsza mu się nagle o 25%, a zwłaszcza, kiedy umiera, trudno utrzymywać, że to przypadek. Gdyby zdarzył się jeden na kilka milionów „szczepionek”, można by przyjąć, że to jakaś specyficzna właściwość organizmu spowodowała dramat, ale jeżeli to się powtarza w wielu miejscach na świecie w niemal identyczny sposób, a często występują też objawy, których w ogóle nie notowano w trakcie zachorowań na Covid-19, to z czym mamy do czynienia?
Wojciech Sumliński bardzo obrazowo i celnie dokonał porównania. „To trochę tak, jakbyśmy znajdując na polu bitwy żołnierza z kulą w głowie, powiedzieli, że przyczyną śmierci był zapewne zawał, na chwilę przed strzałem, a pocisk w ciele, to czysty przypadek” – cytuję z pamięci wypowiedź na antenie Mediów Narodowych. I w taki właśnie sposób działa obecnie nasz Rząd, który zamiast chronić swoich obywateli, wzorem innych państw, robi coś nie tylko ohydnego, ale wręcz, co ostatnio stało się normą, dopuszcza się kolejnych działań kryminalnych. Narażanie kogoś na utratę zdrowia i życia jest przecież penalizowane także w naszym kraju. Mimo to, nasz Minister Śmierci wraz z Niedorzecznikiem oraz „ekspertami” zaklinają rzeczywistość i bredzą, jak poparzeni, o jakimś spisku firm przeciwko tak „znamienitej marce i świetnym produkcie”. Czyli, że co? Pfizer dodał coś do tych „Zenkowych szczepionek”? A może ruscy agenci? Też nie? W takim razie najpewniej to ci wstrętni pacjenci umówili się, że na złość będą umierać, żeby pogrążyć firmę, która tyle serca i pieniędzy włożyła w antidotum. Tymczasem jednak serca wielu osób się zatrzymują i to jest fakt! Ale, co tam… Nie takie afery zamiatało się pod dywan, prawda? Gdyby umarło 100 tysięcy osób, byłoby nieco trudniej, ale jeśli to kilka osób „na krzyż”, to powiemy, że „nie stwierdzono związku”, ciemny lud chętnie kupi takie wyjaśnienie i czym prędzej pobiegnie do punktu szczepień. A może jednak nie?
Zacytujmy dokładnie pana profesora Guta:
„Jeśli inni jej nie chcą, kupmy jej ile się da. Gdybyśmy mieli tej szczepionki dla wszystkich chętnych, to w miesiąc lub dwa byśmy znacząco opanowali epidemię”
To bardzo dobry przykład, nie tylko beztroski, a może bezmyślności, czy braku empatii, ale też, jak bardzo można się „rozjechać” z realiami. Panie profesorze! Halo! Pobudka! Nie słyszał Pan, że liczba chętnych na ten „zacny produkt” właśnie zmierza do zera? Gdyby nie fakt, że szczepienia są wymuszane, choć nieformalnie i często w zawoalowany sposób, pewnie ilość desperatów skurczyłaby się do kilku procent. Może Pan profesor kupi większą ilość dla siebie, no i dla naszego „ulubionego” ministra, który oświadczył, że gdyby mógł, natychmiast zaszczepiłby się tą szczepionką. Bardzo proszę! To niestety prawda, że znajdą się osoby omotane telewizyjną propagandą do tego stopnia, że przyjmą dowolny preparat, aby tylko przeżyć, bo jak sądzą, antidotum ich przed czymś zabezpieczy. Nic to, że sam producent tego nie wie, że mówi się jedynie o „łagodzeniu skutków choroby” i używa, jak mantry kilku podobnych komunałów. Człowiek wystraszony, młotkowany od kilku miesięcy fałszowanymi danymi i nabijanym licznikiem „zachorowań”, który jest w istocie jedynie informacją o liczbie pozytywnych testów, (dodajmy – o wiarygodności kilku procent), podda się w końcu całkowicie zbędnej i ryzykownej procedurze medycznej.
No, ale co ty piszesz! – oburzy się jakiś teleman – Przecież za chwilę zabraknie łóżek i respiratorów! Jest tragedia, bo zmarło ostatnio jednego dnia ponad 100 osób bez żadnych innych chorób! Owszem, jest tragedia, ale głównie tych pacjentów, którzy są bez sensu pakowani do szpitala, kiedy mogliby być skutecznie leczeni w domu, natomiast ci, którzy czekają od miesięcy na zabiegi, czy diagnostykę, niemożliwą do przeprowadzenia w warunkach innych niż szpitalne, zostają do pozostania w domu zmuszeni. Tak! To jest autentyczny dramat, za który, mam nadzieję, ci bandyci, odpowiedzą nie tylko przed Panem Bogiem i historią.
Polecam posłuchać człowieka, który ciężko przechorował Covid-19, jest ozdrowieńcem i mówi, jak to wyglądało od wewnątrz. To, co się obecnie wyprawia, woła o pomstę do nieba! Najgorsze, że ludzie, którzy w praktyce są pozostawieni tzw. „leczeniu objawowemu”, a w rezultacie ostatecznie zabijani respiratorem, wcale nie musieliby zakończyć życia w taki sposób.
Kolejny łże-expert – pan Sutkowski, proponuje wyprowadzić na ulice wojsko w obronie lockdownu, który jego zdaniem jest marny. Ten pan, jak widać, minął się z powołaniem, albo z rozumem, bo takie androny może opowiadać wyłącznie jakiś człowiek, który nie ma dostępu do internetu. Bez trudu można obecnie znaleźć informacje o tym, jak bardzo szkodliwa jest izolacja, która w dodatku KOMPLETNIE NIE DZIAŁA! Pokazała to Szwecja, ostatnio Stany Zjednoczone. Porównanie tych, (jak Karolina Północna, Kalifornia), gdzie wprowadzono obostrzenia (obowiązkowe maseczki i lockdown), do tych, gdzie takiego obowiązku nie było (np. Karolina Płd, czy Floryda), są druzgocące. Nie dość, że zrujnowano gospodarkę i upadło wiele firm, to jeszcze uzyskano gorsze wyniki pod względem liczby zakażeń i śmiertelności. Bardzo dobrze zobrazowano to w grafice Konfederacji:
Ba! Przecież znamy już wyniki rodzimych lockdownów, które pokazują dokładnie to samo, a zamknięcie w ostatnim czasie całego północnego województwa spowodowało jedynie wzrost liczby zakażeń. Widać, że tego rodzaju „walka” nie ma sensu. Czysty obłęd, którego definicję podał Albert Einstein:
Obłęd: powtarzanie w kółko tej samej czynności z oczekiwaniem innych rezultatów”
Brak terapii spowodował w Polsce, w skali ponad roku, wiele zgonów wśród personelu medycznego, ponieważ „nie wypadało” lekarzom, którzy uwierzyli propagandzie, że nie ma żadnego skutecznego leku na covid, sięgnąć po amantadynę, czy hydroxychlorochinę, albo poprosić znajomego weterynarza o przepisanie iwermektyny. Woleli dzielnie walczyć i godnie odejść, co przy przemęczeniu, a czasem też istnieniu innych chorób, nie było wcale trudne… A jednak wymienione leki działają i są na to liczne dowody, o czym pisałem kilkakrotnie. Cóż, kilkaset badań z pozytywnymi wynikami i tysiące wyleczonych pacjentów, w przypadku dwóch ostatnich substancji, nie musi mimo wszystko nikogo przekonać. Zwłaszcza, jeśli wierzy się w wyłączną siłę własnego organizmu. Ciekawe, kiedy zakończą się badania amantadyny, z udziałem jej propagatora w Polsce, doktora Włodzimierza Bodnara. Czy może będą się ciągnęły tak długo, aż Polacy zostaną wyszczepieni? Swoją drogą, to kolejny skandal, że pacjent nie może zdecydować się na „eksperymentalną” terapię rzeczonym specyfikiem, mimo, że jest on zatwierdzony przecież także na grypę. No, ale skoro profesor Krzysztof Simon uważa, że to straszny lek, który spowoduje mutacje wirusa, to któż ze zwykłych, szarych lekarzy, ośmieliłby się zaprzeczyć? Zatem nawet w gorączce chętnie wystawią ramię, żeby uzyskać święty spokój, co niektórym udało się już znakomicie… Inni mają szczęście, bo przeżyli, ale spokoju już pewnie nie odzyskają, a w każdym razie, nieprędko.
Przerwane milczenie
Proszę posłuchać wywiadu muzyka Acid Drinkers, który opowiada, co się właśnie przydarzyło jego partnerce po szczepionce Astra Zeneca. Jeśli ktoś woli słowo pisane, to tutaj znajdzie artykuł z portalu Leszno Nasze Miasto. Nie wiadomo, jak długo wideo przetrwa na Youtube, bo przecież wyrażanie jakichkolwiekj „kontrowersyjnych” opinii o szczepieniach przeciw jedynej chorobie, jaka jeszcze na świecie pozostała, jest cenzurowane. Może jednak ze względu na blokadę podjętą przez 20 krajów, nie odważy się uznać tego opisu za fake news, choć nie byłbym pewien. Kanały na tej platformie są usuwane nawet za cytowanie poważnych, europejskich gazet i podawanie w 100% zweryfikowanych medycznie informacji, nie mówiąc już o formułowaniu podejrzeń, czy zadawaniu pytań. Kiedyś śp. ksiądz profesor Józef Tischner, w „Historii filozofii po góralsku” napisał: „Są trzy prawdy: świento prawda, tys prawda i gówno prawda”. Teraz doszły jeszcze dwa rodzaje: prawda medialna i korporacyjna. I właśnie pomiędzy prawdą obiektywną, a tymi prawdami, jest taka różnica, jak pomiędzy demokracją, a „demokracją socjalistyczną”, albo między krzesłem, a „krzesłem elektrycznym”. Trudno się dziwić, że cenzura stała się w kwestii koronawirusa obecna w portalach społecznościowych oraz większości mediów. To zostało bardzo starannie zaplanowane i opisane znacznie wcześniej, przez samego mistrza Gatesa, o czym można w oryginale przeczytać tutaj.
Jednak widać też pozytywy koronawirusa. Grypa zniknęła, globalne ocip… sorry, ocieplenie zniknęło, a nawet terroryzm został uśmiercony, a w każdym razie ciężko ranny. Siła Covid-19 jest porażająca. Zamordował wszystko w ciągu kliku miesięcy. Śmiech przez łzy…
Izraelska tragedia
Otwieram słynny już i cytowany tutaj „specjalistyczny” Medonet i omal nie spadłem z krzesła. W artykule „Porozmawiajmy o szczepionce”, czytamy:
Prof. Cyrille Cohen, immunolog, doradca izraelskiego ministra zdrowia ds. szczepień przeciwko COVID-19, opowiedział o efektach kampanii szczepień w kraju. – Zaczęliśmy pod koniec grudnia, a już na początku lutego pojawiły się sygnały, że one działają – powiedział. – Do dziś w Izraelu zaszczepiono 55 proc. całej populacji. Ludzie w wieku 50-60+ lat są zaszczepieni w 80-90 proc., dlatego choć oczywiście martwimy się tym, że zakażeń nadal przybywa, nie musimy się już tak bardzo obawiać śmiertelnych efektów zachorowań – przyznał Cohen, który jest profesorem Uniwersytetu Bar-Ilan
Dalej jest o tym, że liczba zgonów dziennie spadła z 60 do maksymalnie 15. Wszystko byłoby dobrze, gdyby to jeszcze miało coś wspólnego z prawdą. Czemu nie ma? Spójrzmy na oficjalny wykres:
Jak widać, choć w istocie liczba zgonów spadła znacznie w marcu, to pan profesor (skąd my to znamy?!) „zapomniał” najwyraźniej o pełnej korelacji wzrostu śmierci z całą akcją szczepień, w wyniku której zmarło ponad 660 osób, z czego 568 w ciągu zaledwie 3 tygodni i to po podaniu już pierwszej dawki Comirnaty (specyfiku Pfizer/BioNTech)! Gdyby dodać do tego jeszcze liczby poważnych odczynów poszczepiennych, to sielankowy obraz „działania szczepionki” wyglądałby zupełnie inaczej. Oczywiście, najłatwiej jest dorzucić śmierci po szczepieniach do ofiar covid i … pozamiatane. Niestety, o czym pisałem tydzień temu, prawda wygląda ZUPEŁNIE INACZEJ. Wypada jeszcze, choć może to niezbyt eleganckie, przypomnieć panu profesorowi, że na tym samym wykresie widać wyraźnie czas zakończenia epidemii, która ZAWSZE charakteryzuje się wzrostem zakażeń, punktem krytycznym, a potem ich spadkiem. Może u naukowca wystąpiły jakieś, miejmy nadzieję przejściowe, problemy ze wzrokiem i nie zauważył, co się działo od czerwca do listopada…
W imię czego zatem poświęcono życie setek, o ile nie tysięcy ludzi (o czym mówi się nieoficjalnie), a co najmniej drugie tyle uczyniono kalekami? Przecież jasno widać, że nawet jeśli szczepionka ma jakiekolwiek profilaktyczne działanie, to jego czas jest bardzo krótki, co pokazały badania przeciwciał. Zacytujmy słynny Medonet:
„Naukowcy odkryli, że u pacjentów bezobjawowych przeciwciała przeciwko COVID-19 utrzymują się ok. 2-3 miesięcy. Nie oznacza to jednak, że osoby, które przechorowały COVID-19 mogą zachorować po raz drugi. Jak mówią eksperci, nawet niskie poziomy silnych przeciwciał neutralizujących, mogą nadal pełnić funkcje ochronne.”
Zaklinanie, czarowanie, a głupiemu radość…Jak widać, nie tylko w Polsce.
Jednak, to tylko początek problemów. Oto na izraelskim portalu Israel National News możemy przeczytać m.in., że szczepionki Pfizer / BioNTech i Moderna zawierają PEG (politlenek etylenu, nazywany też glikolem polietylenowym), który jest komponentem wywołującym silne reakcje anafilaktyczne. Cytat:
„PEG nigdy wcześniej nie był stosowany w zatwierdzonej szczepionce, ale znajduje się w wielu lekach, które czasami wywoływały anafilaksję – potencjalnie zagrażającą życiu reakcję, która może powodować wysypki, spadające ciśnienie krwi, duszność i szybkie bicie serca. Niektórzy alergolodzy i immunolodzy uważają, że niewielka liczba osób wcześniej narażonych na PEG może mieć wysoki poziom przeciwciał przeciwko PEG, co naraża ich na ryzyko reakcji anafilaktycznej na szczepionkę ”
NIGDY WCZEŚNIEJ NIE STOSOWANY nieistotny drobiazg? Oczywiście, to też zapewne przypadek.
„Badania kliniczne szczepionek przeprowadzone przez firmy Pfizer i Moderna, w których wzięły udział dziesiątki tysięcy osób, nie wykazały poważnych zdarzeń niepożądanych wywoływanych przez szczepionkę. Ale oba badania wykluczały osoby z historią alergii na składniki szczepionek COVID-19;”
Możemy przeczytać w tym samym artykule. Czyli, nic nie wiemy, nie badaliśmy też interakcji z jakimikolwiek lekami, nie mówiąc już o kosmetykach, ale #SZCZEPMYSIĘ!
Jeśli ktoś, mimo wszystko uważa, że te „szczepienia” są bezpieczne, warto przeczytać jeszcze banalne porównanie tego „bezpieczeństwa” w zestawieniu ze szczepionkami przeciwko grypie. Cytat:
„Według federalnego systemu raportowania zdarzeń niepożądanych szczepionek (VAERS) [1], w tym sezonie grypowym odnotowano 21 zgonów po ponad 180 milionach szczepionek przeciw grypie, co stanowi 1 zgon na 9 000 000 szczepień. Jednak według VAERS szczepionka COVID-19 wykazuje 1 zgon na 35 000 zastrzyków lub 10 000 zakończonych szczepień (do tej pory), co jest o 300-900 większym prawdopodobieństwem. Centrum Kontroli Chorób (CDC) utrzymuje, że nie ma „związku” między szczepionką a zgonami.”
Kto chce wierzyć, że związek pomiędzy śmiercią, a zaszczepieniem nie istnieje, bardzo proszę, nie mam nic przeciw temu. Każdy ma wybór, nie licząc, oczywiście tych, którzy zostają do tej procedury zmuszeni okolicznościami, jak w przypadku nauczycieli, czy medyków. Widać jednak, że ewentualna utrata pracy jest silniejszym bodźcem, aby uwierzyć medialnym „ekspertom”, niż prostej statystyce. Niestety, jak wspominałem, akurat w naszym kraju, ten dostęp do rzeczywistych danych jest utrudniony, gdyż są one całkowicie zakłamane, co ułatwia obecny „system” rejestracji NOP.
Straszenie i ogłupianie ludzi
Rząd ogłosił kolejny lockdown i straszy, że obostrzenia (dodajmy, jak zwykle nielegalne), będą prawdopodobnie jeszcze bardziej dotkliwe. Nie wiem, jak dla kogoś, komu zamknięto mu biznes łącznie już na ponad 8 miesięcy w skali roku, tego typu zamach na wolność gospodarczą może mieć teraz znaczenie stopniowanie tego bezprawia. Przecież za każdym razem uruchomienie restauracji, pubu, czy hotelu, a nawet niewielkiego pensjonatu, wiąże się z dodatkowymi kosztami, nie mówiąc już o tym, że trudno utrzymać nieopłacany personel. A jeśli właściciel postanowił wziąć kolejny kredyt i wypłacać postojowe, często kończy w psychiatryku albo w grobie, nawet jeżeli nie popełnił samobójstwa, a umarł spokojnie na zawał (oczywiście z wpisanym w karcie zgonu covid-em). Dlatego mam wrażenie, że przedsiębiorcy już się niczego nie boją. I nawet ani pan Adam N., ani sam pan Mateusz M. w najwyższej formie, być może jeszcze śmieszy, tumani, ale już nie przestrasza…
Ciekawe, co się stanie 20-ego marca, kiedy ruszą w Warszawie dwa marsze protestacyjne? Moim zdaniem, to błąd że w imię jakiś dziwnych rozgrywek (że ktoś nie chce pójść z kimś, bo mu nie odpowiada jego retoryka, albo przekonania religijne), prawdopodobnie i tak relatywnie niewielka manifestacja, zmniejszy swoją siłę. Oczywiście, mogę się mylić, bo z logistycznego punktu widzenia, to dla policji nieco większe wyzwanie, a meta ma zostać osiągnięta wspólnie. Zobaczymy.
Tymczasem bełkot decydentów i nietrzymające się jakiejkolwiek logiki działania, doprowadzą do śmierci kolejnych pacjentów. W tej chwili, jak wiemy z wielu relacji, w tym także pana Szostaka, modus operandi tego Rządu, a właściwie jakiejś karykatury władzy, jest następujący:
- Zwiększamy liczbę testów (w tej chwili już kilkakrotnie), bo przekroczyła 72 tysiące / dzień
- Więcej testów, oznacza zwiększoną ilość wyników pozytywnych
- Uzyskane wyniki (które nie mają ŻADNEJ WARTOŚCI, o czym było tutaj wielokrotnie), przekładamy w narracji, na „zachorowania”
- W mediach ogłaszamy, że jest tragedia i drastycznie spada liczba łóżek oraz respiratorów
- Zamykamy ponownie „uchyloną”, bo przecież nie otwartą służbę zdrowia
- W ten sposób zwiększamy ciśnienie i faktyczny dopływ pacjentów, którzy i tak nie mają wyjścia i z poważnymi schorzeniami muszą się do szpitala dostać
- Testujemy ich i sporą część „upychamy” na oddziałach covidowych
- Ponieważ, jak wiadomo, nie ma tam żadnego leczenia innych schorzeń, ci pacjenci po prostu umierają. Czasem po kilku dniach, czasem trzeba poczekać nieco dłużej
- Wpisujemy im covid, jako przyczynę zgonu, (co pokazywał cytowany tu kilkukrotnie Grzegorz Płaczek), więc liczba śmierci w statystykach rośnie
- Przerażeni ludzie ustawiają się w kolejkach do testów (teraz jeszcze będą sobie mogli kupić test w Biedronce i część z nich zapewne zgłosi się do leczenia, w efekcie także szpitalnego)
- Lekarze, nie widząc pacjenta, przez telefon słyszą o kaszlu i temperaturze (normalne objawy w sezonie grypy), kierują chorych na testy
- Strach = stres = pogorszenie stanu zdrowia, więc część pacjentów, którzy NIGDY nie trafiliby w innych okolicznościach, z powodu swego obecnego stanu zaawansowania choroby, do szpitala, teraz się w nim znajdą
- WAŻNY PUNKT CAŁEJ OPERACJI! – ozdrowieńcy, których organizm poradził sobie z chorobą nawet w warunkach szpitalnych, wychodzą i opowiadają, że byli pod tlenem, ledwie uszli z życiem itd. Oni naprawdę wierzą, że nie można się było leczyć skutecznie w domu! I tę wersję kolportują dalej, dodatkowo nakręcając spiralę strachu, w czym celują zwłaszcza celebryci…
Prawda jest jednak taka, co podkreślali m.in. lekarze z America’s Frontline Doctors, że ponad 90% przypadków można i NALEŻY leczyć w domu. Tylko słowo LECZYĆ jest tutaj kluczowe. Po pierwsze, diagnozować właściwie (nie przez telefon), po drugie wyposażyć w leki, które naprawdę działają, a nie wyłącznie w aspirynę, sól fizjologiczną i witaminę C, w dodatku w ilościach, które są przeważnie obojętne dla procesu, który prowadziłby do WYLECZENIA, a nie tylko do obniżenia temperatury i czekania na zapalenie płuc. Po trzecie – stosować odpowiednie dawki suplementów takich, jak witamina D3, czy cynk, których brak w okresie zimowym, zwłaszcza u seniorów, jest według danych z wielu krajów (nie licząc tych z dużym nasłonecznieniem w trakcie roku), przyczyną znacznie gorszych rokowań, zarówno w przypadku grypy z powikłaniami, jak i Covid-19. Mówiła o tym m.in. pani dr Lee Merritt w trakcie tego wykładu. Jakie mogą być maksymalne, absolutnie nieszkodliwe dla organizmu, a jednocześnie skutecznie dawki witaminy D3, można przeczytać np. w tej pracy naukowej. Oczywiście, nawet mimo suplementacji, zdarzą się zgony osób, czasem też w średnim wieku, które z racji niskiej odporności, czy ukrytych chorób, nie poradzą sobie z koronawirusem, czy z sezonową grypą, ale to nie jest żadna norma!
Co się dzieje, nietrudno odgadnąć. Spirala strachu, którą świetnie opisał dr Mark McDonald, nakręca się jeszcze mocniej, a część chorych, pozostawionych samym sobie, w końcu trafia do szpitala, ale w stanie ciężkim, więc ich szanse na wyleczenie, zwłaszcza w zaawansowanym wieku, spadają. Wkrótce możemy mieć dodatkowo wysyp zachorowań bezpośrednio, bądź pośrednio, spowodowanych „szczepieniami”. Ze zjawiskiem tym mamy właśnie do czynienia w Izraelu, gdzie drastycznie zmienia się struktura wieku zachorowań. Czemu? To zagadnienie świetnie wyjaśnił belgijski naukowiec, który jest gorącym zwolennikiem szczepień i ich rozwojowi oddał wiele lat swego życia. Geert Vanden Bossche, bo o nim mowa, w tej rozmowie (tylko w oryginale) rozłożył na czynniki pierwsze kardynalny błąd, jaki jest popełniany obecnie w większości państw. Powiedział, że masowe szczepienia w sercu epidemii, to eksperyment, który nie może zakończyć się dobrze. Właśnie w takich sytuacjach mogą powstawać bardzo groźne mutacje, chociaż normalnie, wirusy mutując stają się bardziej zaraźliwe, ale mniej zjadliwe. Natomiast tam, gdzie trafią na niewielką ilość przeciwciał, gdzie pojawiły się one po pierwszej dawce szczepionki, organizm jest osłabiony i nieprzygotowany, a wirus przecież nie poczeka z atakiem na kolejną dawkę. Skutki mogą okazać się opłakane, bo podobnie, jak w przypadku antybiotykoterapii, bakterie mutują, to samo dzieje się z wirusem, który „uciekł immunizacji”, on potrzebuje żywych komórek, by się rozmnażać, a prawdopodobieństwo, że je znajdzie w środku epidemii jest bardzo wysokie. Naukowiec mówi też o tym, że przeciwciała są wtórne, bo to odporność konkretnego człowieka powoduje, że zwalczy, bądź nie, konkretnego wirusa, czy bakterię. To tzw. komórki „zabójcy” (natural killer cells – nk cells) odpowiadają za rozprawienie się z wirusem. Tymczasem, konkurowanie z naturalnymi przeciwciałami może być niebezpieczne. Szczepienie, jak mówi Geert Vanden Bossche, jest jak zainstalowanie nowego software’u w twoim komputerze i jeśli teraz natrafisz na koronawirusa, nie możesz tego skasować. To bardzo poważny problem, bo nie chodzi tylko o to, że jakaś szczepionka mogła być nietrafiona. Kłopot w tym, że jeśli tak się stało, to ty już nie masz w tej chwili odporności nie tylko na tego konkretnego wirusa, ale też na inne, a twoja wrodzona odporność zostaje ominięta.
Zatem wcale nie musi to być już nawet kolejna mutacja koronawirusa, jeżeli twoja odporność została zniszczona. Jak podkreśla naukowiec, to czysta wiedza, a nie jakaś jego opinia. Właśnie przekształcamy epidemię naturalną w sztuczną i to jest bardzo groźna zabawa i sytuacja naprawdę może całkowicie wymknąć się spod kontroli. Więcej można przeczytać na jego profilu LinkedIn.
Sądzę, że właśnie stąd najprawdopodobniej bierze się sytuacja, w której w Izraelu zaszczepieni, coraz młodsi ludzie, zaczynają masowo chorować. Wytłumaczenie Geerta Vanden Bossche jest spójne i jeżeli, pomijając wszelkie pozamedyczne kwestie, istotnie mielibyśmy do czynienia z epidemią (wszystko jedno czy wywołaną wirusem, czy szczepionką), to efekt będzie podobny, jeśli ludzie zostaną pozbawieni wrodzonej odporności.
Nie zmienia to, oczywiście faktu, że fałszowanie danych i nakręcanie spirali strachu, z czym mamy do czynienia w Polsce na bezprecedensową skalę, powinno zostać kiedyś osądzone. Dziś pojawił się pierwszy, niezbity dowód, że „szczepionka” AstraZeneca może zabijać ludzi. Potwierdził to zespół naukowców z Oslo. Ciekawe, co na to nasze ministerstwo choroby, dla zmylenia obywateli nazywane Ministerstwem Zdrowia? Zapewne pójdzie w zaparte, wszak „pecunia non olet”, a przecież koncern farmaceutyczny obiecał w Polsce inwestycję za 1,5 mld złotych. Sprzedawanie suwerenności stało się specjalizacją obecnej formacji, więc nie zdziwię się, jeśli na sprzedaż wystawi również życie Polaków, już bez żadnego kamuflażu. Można, a nawet trzeba, się za naszych rodzimych, ale też i międzynarodowych oprawców, modlić z nadzieją, że obudzi się w nich czyste, bo nieużywane dotąd, sumienie. To nie oznacza, że należy z pokorą akceptować wszystkie kretyńskie pomysły i czekać, aż kraj i jego obywatele zostaną całkiem zaorani. Wręcz przeciwnie! Potrzebna jest jak najszersza edukacja, zrzucenie z twarzy kagańców i spokojna rozmowa, zwłaszcza z seniorami, którzy często innej informacji niż ta najbardziej kłamliwa, z telewizora, po prostu nie mają…
Czytaj również felietony: Maseczki z kluczykiem?, Największy przekręt i co dalej? Zabijamy ludzi, Złoty strzał dla seniora, To już nie teorie spiskowe! Talerz dla policjanta, Dno dna i szczepionka plus, Kondukt Niepodległości, Gonić króliczka, Norka odarta ze złudzeń, Uratowani przez Covid?, Awans na królika
i artykuły: Zaszczep się i zostań bohaterem, Rosyjska ruletka, Polska mutacja koronawirusa, Kolejna teoria spiskowa, Najlepsza szczepionka przeciw Covid-19, Eutanazja rozpoczęta! Niewolnictwo 2.0, Licencja na zabijanie, Milczenie owiec? To nie jest szczepionka, Zabijanie testem, Grypa umarła na Covid, Wielka GAFA i zamordyzm, Śmierci, których nie było, Totalna ściema, A jednak się kręci