Kiedy prominentni politycy udają, że zajmują się, mocno zgraną już, celebrycką aferą szczepionkową, albo jazdą na nartach synów pani Jadwigi Emilewicz, górale mówią DOŚĆ!
Powstaje bardzo interesująca sytuacja prawna, na którą jeszcze chyba nikt nie zwrócił uwagi. Mianowicie, jeśli restauracje, wyciągi, hotele, czy jakikolwiek inny biznes, który powinien być z punktu widzenia bezprawnych przepisów Rządu, obecnie zamknięty w ramach lockdownu, otworzą działalność i uzyskają wpływy, to czy powinny płacić podatki za ten okres? Przecież, jeżeli formalnie Rząd im zabronił, nie tylko zgodził się na to, że żadnych pieniędzy z tytułu podatków nie otrzyma, ale też nawet uruchomił właśnie tarczę 2.0 PFR, w której zawarty jest warunek przestrzegania przepisów sanepidu. Oznacza to, że jeśli ktoś, w ramach protestu obywatelskiego otworzy biznes, to pozbawi się ewentualnej dotacji z tarczy. Metoda kija i marchewki najprawdopodobniej okaże się częściowo skuteczna, ponieważ samo otwarcie biznesu nie gwarantuje jeszcze wpływów, więc niektórzy zdecydują się prawdopodobnie poczekać i wziąć jakiś ochłap, który będzie jednak wymagał utrzymania stanu zatrudnienia przez określony czas. Może się więc okazać, że i tak trzeba będzie zamknąć biznes, a pieniądze zwrócić. Trudno oceniać postępowanie przedsiębiorców, nie znając szczegółów. Często sytuacje są naprawdę dramatyczne, a decyzje niezwykle trudne. Rycerzem wolności można zostać na własny rachunek, ale jeżeli trzeba poświęcić cudze życie, czy pozbawić wpływów kilkadziesiąt rodzin, zwalniając pracowników, to dylemat moralny nie będzie wcale taki znów pomijalny. Zakładam jednak, że ludzie podejmą dobre decyzje, bo pieniądze z tarczy ani nie są pewne, ani nie gwarantują utrzymania biznesu przez kolejne miesiące. Tylko solidny nacisk na Rząd ma sens. Gdyby biznes otworzyło choćby 40-60% restauratorów, hotelarzy i innych przedsiębiorców, państwo i tak będzie musiało skapitulować, bo wszystkich ukarać się nie da. Zwłaszcza po wyroku sądu w Opolu, który suchej nitki nie zostawił na działaniach sanepidu i bezprawnych przepisach wprowadzanych przez władze, a na dziś, takich wyroków, gdzie sanepid przegrał, jest już 21. Ludzie mając za sobą prawo i prawników, mają niemal pewność, nie tylko że się obronią, ale że później wyegzekwują jeszcze od państwa stosowne odszkodowania. Dlatego też Mateusz M., zwany Pinokiem, przystąpił do kontrofensywy, próbując już teraz wykorzystać sędzię Julię Przyłębską, jakkolwiek by to nie zabrzmiało… Mianowicie chce złożyć wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, który ma zablokować ewentualne dalsze niekorzystne orzeczenia, w oczekiwaniu na orzeczenie o zgodności jednego z przepisów z Konstytucją, którego potem jeszcze można na przykład, jak już wiemy, nie opublikować… Wówczas, orzekanie przez sądy odszkodowań byłoby nie możliwe, co zabezpieczyłoby (na jakiś czas) budżet przed kompletnym załamaniem. Zapaść taka, niechybnie nastąpi, bo przecież wpływów z zamkniętych firm raczej nie należy się spodziewać. Drukowanie kolejnych miliardów w końcu też ma swój kres, bo wywołanie hiperinflacji zabije polską walutę.
Być może o to właśnie chodzi? Mam nawet taką, śmiałą tezę, że obecne wzmożenie kontroli w firmach i próba nakładania olbrzymich kar za nieprawidłowości podatkowe, to element świadomej gry. Gry w zamykanie. Jeśli udało ci się obronić biznes i widzisz szanse jego rozwoju, to my „dojedziemy cię” z innej strony. Urzędnik skarbówki tak obrzydzi ci życie, że sam zamkniesz interes i to z dużą ulgą. Tylko co potem? Długi, bez perspektywy spłat i wizja komornika? Pensja obywatelska? A może już tylko sznur? To nie są odosobnione przypadki już teraz.
System feudalny czy niewolnictwo?
Niestety, nie podzielam tezy Witolda Gadowskiego, że wróci do nas system feudalny. Jest znacznie gorzej. Wielkimi krokami zbliża się niewolnictwo 2.0. Jeżeli ktoś, nawet tylko pobieżnie obserwował to, co stało się w Stanach Zjednoczonych, znanych do niedawna, jako kolebka rozwoju kapitalizmu i ostoja wolności, mógł się nie tylko zdziwić, ale po prostu, przerazić! Sfałszowane wybory, próba impeachmentu urzędującego jeszcze przez tydzień Prezydenta Donalda Trumpa, wyłączenie mu wszystkich mediów społecznościowych, kart płatniczych oraz rozpoczęte na szeroką skalę prześladowania nie tylko jego sympatyków, ale nawet osób, które przypadkiem znalazły w dniu protestów w Waszyngtonie, a więc sceny, jakby żywcem wyjęte z Orwella. A przecież to jedynie wierzchołek góry lodowej, której podstawa powoli rozszerzy się na cały świat. Zresztą, to już się dzieje! Zamknięcie tysięcy kont na Twitterze, który poniósł tylko w ciągu 2 dni straty ponad 4 mld dolarów i kompletnie się tym nie przejmuje, wyrzucenie ze sklepów Google, czy Apple, ale też Amazona, wszystkich większych aplikacji, z których korzystały osoby o prawicowych poglądach oraz zablokowanie, przez ten ostatni, serwerów Parlera, a także odcięcie możliwości dokonywania przelewów na rzecz oraz ze strony GAB Social, to skandale bez precedensu. Można do tego dodać całkowitą blokadę medialną urzędującego prezydenta, któremu główne stacje potrafiły nawet przerwać transmisję jego wypowiedzi do narodu, a potem fałszywie oskarżyć o podżeganie do protestów na Kapitolu, chociaż było dokładnie odwrotnie, gdyż Prezydent studził nastroje. Być może sądzili, że nikt już nie pamięta co się działo w trakcie kilkutygodniowych chuligańskich i kryminalnych wybryków dziczy okradającej sklepy i bijących, a czasem mordujących niewinnych ludzi w ramach akcji BLM, gdzie zginęło 47 osób? Jeśli dziś próbuje się obciążyć za atak na Kapitol Donalda Trumpa, to w takim razie od lata powinni już gnić w więzieniu niektórzy gubernatorzy stanowi i prominentni przedstawiciele Demokratów. W zasadzie należałoby stosować cudzysłów, bo to było jawne wzywanie do anarchii, a nie zachowań demokratycznych. Jakoś nikomu to wówczas nie przeszkadzało. Ciekawe czemu? Nie. To jest całkowicie jasne! Ten szemrany establishment, umoczony w wiele afer od korupcji poprzez pedofilię, chciał za wszelką cenę uzyskać bezkarność. Dziwić może tylko, dlaczego Trump tego nie przerwał wcześniej? Czy naprawdę liczył, że bez dostępu do mediów, przy oddalanych (bez rozpoznania) sprawach w kolejnych sądach stanowych potrafi kogoś przekonać? W jaki sposób pokazać dowody przy takiej blokadzie? Być może właśnie dlatego uznał, że nawet wprowadzenie czy to Insurrection Act, czy stanu wojennego, niczego nie zmieni. To smutne, ale widzimy, że w tym państwie nie ma już ŻADNEJ demokratycznie działającej instytucji wysokiego szczebla. Cóż z tego, że przekazałby dowody, które część ludzi widziała w sieci, jeżeli prokuratura nie prowadziłaby postępowań, a sądy odmawiałyby nadal tego, co jest ich normalną działalnością, czyli sądzenia, a Kongres podejmował kolejne próby dyskredytowania pierwszej osoby w państwie? Gdzie miałby w tej sprawie pisać? Chyba na Berdyczów? Skoro nawet od zamknięcia konta na Youtube nie można się skutecznie odwołać, a jemu zamknęło „podwoje” 12 mediów społecznościowych i wszystkie telewizje? Najgorsze jest to, że Amerykanie nie znają komunizmu. Im wciąż może się wydawać, że taka cenzura, to tylko „wypadek przy pracy”, a nie modus operandi wszelkiej maści komunistycznych bandziorów, którzy prędzej, czy później najpierw ich rozbroją, potem wyrzucą z pracy i pozbawią majątku, a na koniec pozamykają w miejscach odosobnienia. My to w Polsce, na szczęście, jeszcze pamiętamy i wciąż mam nadzieję, że na taką skalę bezprawia ludzie bezczynnie patrzeć nie będą, mimo że rozbrojeni jesteśmy od dawna. W sensie dosłownym, bo o ile w USA na jednego mieszkańca przypada 1,2 sztuki broni, to w Polsce 6 sztuk na 1000. Od innych europejskich krajów dzieli nas przepaść. W Niemczech i we Francji na każdych 100 mieszkańców przypada ponad 30 sztuk broni, w Hiszpanii 10, we Włoszech 12, w Wielkiej Brytanii blisko 7, W Skandynawii od 31 do 45, na Białorusi ponad 7, a na Ukrainie 6,6. Nawet nasi południowi sąsiedzi mają tutaj olbrzymią przewagę, bo w Czechach jest ponad 16 sztuk na 100 mieszkańców, a na Słowacji 8,5. Na Węgrzech 5,5. Jedynie Litwa i Rumunia są podobnie rozbrojone (0,7 szt./ 100 mieszk.). Oczywiście, strzelanie do ludzi, to nie jest żadne rozwiązanie. Wciąż mamy inne możliwości, a każdy chrześcijanin, także, a może nawet zwłaszcza, modlitwę. Czasem jednak trzeba bronić innych, albo swojej ojczyzny, nawet jeśli to wiąże się z koniecznością użycia argumentów ostatecznych. Mimo to, jestem optymistą. Zresztą pamiętam czasy, kiedy Pomarańczowa Alternatywa zabijała komunę śmiechem. Nam obecnie specjalnie do śmiechu nie jest, ale przecież wtedy również nic wesołego o codziennej rzeczywistości powiedzieć się nie dało i był to trochę śmiech przez łzy. Naszym opresorem jest grupa przestępcza, nazywająca siebie (obecnie już całkiem groteskowo) Prawem i Sprawiedliwością. Między prawem, a tym, co oni w legislacji wyprawiają, różnica jest taka, jak pomiędzy krzesłem, a krzesłem elektrycznym, czy między demokracją, a demokracją socjalistyczną. No, ale każdy ma taki rząd, jaki sobie wybrał i być może, na jaki sobie zasłużył…
Rząd pod sąd!
Istotne jest, aby całą tę „elytę”, bo przecież nie tylko o PiS tutaj chodzi, od władzy odsunąć raz, na zawsze. Marzenie ściętej głowy? Być może chwilowo jeszcze tak. Wszak pozostały do wyborów trzy lata, a notowania (jeśli im choć odrobinę ufać) pokazują, że ludziom się to podoba. Przynajmniej na razie. Problem wynika, między innymi, z braku dostępu do obiektywnych, nie finansowanych z budżetu, czy przez zachodnie koncerny medialne i farmaceutyczne, mediów, których popularność jednak powoli, acz systematycznie wzrasta. Akcja obywatelskiego nieposłuszeństwa przedsiębiorców, do której przyłączają się setki firm, niemal w każdym mieście, będzie doskonałym testem na determinację władzy i stopień opresyjności tego państwa, które przecież miało stać po stronie słabszych…
Tymczasem jednak ogłuszeni, przez covidową narrację, obywatele, cieszą się, że będą mogli się zaszczepić i wszystko się skończy. Jest szansa, nawet coraz większa, że w istocie po przyjęciu substancji stręczonej nam przez Rząd i tzw. „ekspertów” oraz mediotów różnej maści, wszelkie problemy dla niektórych przestaną być już ważne, tak jak dla osób wymienionych na tej liście. A to przecież tylko rzadko aktualizowany fragment rzeczywistości. Kłopoty za to zaczną się dla ich rodzin, jeśli bliscy będą musieli zajmować się osobami z poważnymi powikłaniami poszczepiennymi (paraliże, udary, zawały, narkolepsja i wiele innych). Ma powstać specjalny fundusz, który prawdopodobnie będzie miał budżet wystarczający do pomocy kilku osobom, bo przecież minister Adam N. już teraz mówi, że sprawa jest marginalna, a poważnych zdarzeń nie przewiduje. Szkoda. Chociaż, oczywiście, należy mu życzyć, aby się nie mylił. Każdy zainteresowany tym, co może się zdarzyć, powinien śledzić komunikaty w mediach niezależnych i odwiedzać amerykańską stronę CDC, ponieważ tam skala „wyszczepiania” narodu jest bardzo wysoka, więc szybciej widać także negatywne strony zjawiska. Pozytywnych, jak już wiemy od producentów szczepionek oraz WHO, raczej w najbliższych miesiącach nie zobaczymy, bo przecież same badania skończą się pod koniec 2023 roku, a to nie jest wystarczający czas, by ocenić ewentualne następstwa przyjęcia różnych oferowanych nam preparatów. Narracja oficjalna odrywa się od rzeczywistości coraz bardziej, a Rząd brnie w kolejne kłamstwa. Przykładem wypowiedź Ministra Zdrowia, który najpierw wbrew oczywistym faktom i statystykom medycznym, które Rząd przyjął wcześniej, nie tylko nie ogłosił zakończenia lockdownu, ale opowiadał o jakimś nowym wariancie koronawirusa:
Jeżeli ktoś myślał, że po szczepieniu skończą się obostrzenia, to jest w gigantycznym błędzie. Przeciwnie! Jeżeli większość ludzi zostanie zaszczepiona, operacja będzie powtarzana w kolejnych latach, mniej więcej co 6 miesięcy. Maseczki nie tylko nie znikną, ale zostaną wprowadzone restrykcje, co do ich modelu (jak to już jest projektowane w Niemczech). Nawet jeśli, przejściowo, miałoby się okazać, że nie ma akurat na horyzoncie odpowiedniego wirusa, to i tak będzie prowadzona walka ze zmianami klimatu, a smog, jak wiadomo szkodzi zdrowiu, więc wariant japoński zostanie natychmiast przypomniany niepokornej „nieodpowiedzialnej tłuszczy lub dziczy”. A wszystko to w ramach przekształceń systemowych, w wyniku których, na samym końcu, mają pozostać wyłącznie duże korporacje i firmy państwowe, a (tylko dla grzecznych obywateli), pensja obywatelska. Jeśli ktoś będzie próbował za mocno „wywijać”, to jeszcze obozy, zwane pieszczotliwie, „izolatoriami”. Oczywiście, żeby sprawnie wprowadzić tę „nową normalność”, trzeba po drodze zlikwidować gotówkę i waluty narodowe, więc cały proces potrwa kilkanaście lat. Pesymiści, do których w tej kwestii akurat się zaliczam, uważają, że 2030 rok jest całkiem realny. Optymiści (jak np. Cezary Graf), mówią o roku 2050.
Pewnie zaraz będą protesty, że zwariowałem kompletnie, bo znów jakieś teorie spiskowe wyłażą ze mnie, niczym dżin z butelki. Tyle, że to nie są żadne teorie, ale praktyka spiskowa. Wciąż jest jednak szansa, że obywatele, nie tylko w Polsce, ale w wielu krajach, nagle się przebudzą i zablokują ten horror, przynajmniej na jakiś czas. Na stałe się raczej nie uda, bo to wymagałoby zmiany mentalności kilku kolejnych pokoleń, a na to się nie zanosi. Dziś wielu młodym ludziom wystarczy Netflix z pizzą oraz konsola do gier i pensja obywatelska, właśnie. Jeżeli mężczyźni nie będą chcieli ciężko pracować i wychowywać swoich dzieci, a kobiety nie zechcą rodzić, (żeby było w ogóle kogo wychowywać), czas będzie pracował dla obecnych autorów inżynierii społecznej, a w zasadzie dla ich potomstwa, bo sami pewnie, choćby z przyczyn biologicznych, poza rok 2050 nie wyjdą… Czy chcemy już dziś uznać, że nowa normalność, to atrakcyjny model przyszłości, w którym wszystkie decyzje podejmie za nas Wielki Brat? Wydaje się, że jeszcze jest, przynajmniej w kilku narodach, siła, która na taką przemianę nie pozwoli. Ale możliwe, że się mylę…
Czytaj również felietony: Największy przekręt i co dalej? Zabijamy ludzi, Złoty strzał dla seniora, To już nie teorie spiskowe! Talerz dla policjanta, Dno dna i szczepionka plus, Kondukt Niepodległości, Gonić króliczka, Szatan się wściekł! Norka odarta ze złudzeń, Białoruski klangor, Kuriozum w stolicy, Uratowani przez Covid?, Awans na królika
i artykuły: Licencja na zabijanie, Czy to już koniec? Milczenie owiec? To nie jest szczepionka, Manipulacja strachem, Zabijanie testem, Grypa umarła na Covid, Proszę zamknąć trumnę! Zamordyzm i namordyzm, Bezprawie plus, Wielka GAFA i zamordyzm, Czas ściemy i obłędu, Śmierci, których nie było, Bezprawie i niesprawiedliwość, Totalna ściema, A jednak się kręci