8 lat za dezinformację!
To miał być list otwarty, ale kto dzisiaj czyta listy? A jeśli nawet przypadkiem przeczyta, to przeważnie nie ma czasu na odpowiedź. Bywa i tak, że nie znajduje go, ponieważ znaleźć nie chce lub z jakiegoś względu jest to niewygodne – patrz rozmowa z ks. Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Może zatem wystarczy sama diagnoza? Teraz to dość modne, bo z leczeniem krucho, a e-wizyty kończone są szybkim wypisaniem e-recepty i na końcu westchnieniem pacjenta „e-eee to chyba nie ma sensu”. Czas Wielkiej Ściemy. Wszechobecnej, dojmującej ściemy, jakiej świat dotąd nie doświadczył w podobnej skali. Nigdy wcześniej, w każdym razie za mojej pamięci, a pamięć, odpukać (Kto tam?! 😉 mam jeszcze niezłą, coś podobnego się nie zdarzyło. Przecież dziś utrudnione jest nie tylko spotkanie z lekarzem pierwszego, ale nawet też ostatniego kontaktu. Wszak w wielu krajach autopsje zostały zakazane. Ciekawe czemu? Strach, że złośliwy koronawirus nagle ożywi pacjenta, czy też brak elementarnej wiedzy medycznej, a może jednak polityka z dużymi pieniędzmi w tle?
W Australii policja bije i dusi ludzi na ulicy za brak maseczki, wkracza do domów i zakuwa w kajdany Bogu ducha winnych, nawet kobiety w 6 miesiącu ciąży, za wpis na Facebooku. W tym samy czasie w Nowej Zelandii specjaliści przebąkują, że wirus nie taki groźny. W Niemczech w kolejnych protestach w Berlinie przeciwko „plandemicznym restrykcjom” bierze udział od 800 tyś. do 1,5 mln ludzi. Głowa przy głowie, bez maseczek i ani jednego przypadku zakażenia. Cud po prostu! W Warszawie odpowiednio 20 i 30 tysięcy protestujących i co? Też nic! Ale to przecież „wybrańcy”, „szczęściarze”, podobnie jak 65 tysięcy kasjerek Biedronki. Codziennie każda ma po kilkuset klientów (tzn. klientów sklepu, żeby ktoś mylnie nie przyjął, że to jakaś insynuacja) i żadnego przypadku koronawirusa. Jak to możliwe? Ha! Bo wśród wszystkich „zalet”, jak odbieranie smaku, węchu, powodowanie zakrzepicy itp., Sars-Cov-2 ma jeszcze jedną cechę. Jest piekielnie inteligentny! Można by nawet z dużą dozą pewności powiedzieć, że o wiele bardziej, niż rządy wielu krajów. No, ale to chyba dość oczywiste. Nikt rozsądny przecież do polityki się zwykle nie garnie, choć trzeba przyznać, że zdarzają się wyjątki. Cóż…inteligencja z mądrością nie zawsze w parze chadzają. Bo jak wytłumaczyć, że gdy premier Norwegii przeprasza za restrykcje i przyznaje się do błędu, a w Szwecji są dumni, że rząd obronił gospodarkę przed lockdownem, premier Czech nagle przeprasza za… zbyt wczesne zniesienie restrykcji! Dzisiaj! Kiedy są twarde dane statystyczne pokazujące, że kompletnie nic się nie dzieje, a sam „zbrodniczy” koronawirus, podobnie zresztą, jak inne koronawirusy, nie jest groźniejszy niż silna grypa. Kiedy w Czechach z powodu Covid-19 jest jeszcze około 500 osób, a drugie tyle zmarło w ciągu ostatniego półrocza, jak można opowiadać brednie o epidemii? Owszem, nad każdą śmiercią należy się z szacunkiem pochylić, ale tu nie ma żadnych rekordów, nawet gdyby dziennikarze bardzo się starali. Chociaż są też państwa, jak np. Słowacja, Estonia, Nowa Zelandia, ale również Tajlandia, Uganda, Tanzania, Gabon, czy Wietnam, a więc te ludnościowo większe nawet ponad dwukrotnie od Polski, w których liczba zgonów z powodu Covid-19 nie przekroczyła jeszcze 70 osób! Nie jest więc tak, jak próbują wyjaśnić różni domorośli „dyżurni specjaliści” mediów głównego ścieku, że to może właściwości geograficzne, albo zaostrzenie restrykcji, albo noszenie maseczek, czy jakaś jeszcze inna magiczna przypadłość, mają wpływ na liczbę ofiar tajemniczego wirusa.
Największą ofiarą jest prawda
Prawda, jak to zwykle z prawdą bywa, jest o wiele mniej skomplikowana. Wystarczy zaprzestać „testowego szaleństwa” i wszystko wróci do normy. Ostatnio ofiarą testowania metodą PCR padła nasza tenisistka Katarzyna Kawa, która chora nie jest ani trochę, ale przed turniejem wielkoszlemowym w Paryżu wykonano jej obowiązkowe dwa testy. I co? Normalnie, czyli jeden wyszedł tak, a drugi wspak. Bo, jeśli ktoś o tym jeszcze nie słyszał, to podkreślę, że sam twórca metody PCR mówił, że ona nie nadaje się do diagnostyki, bo też nie po to została stworzona. Tak jest w istocie, dlatego wyniki testów są losowe i z tego samego powodu mamy tak wiele „zachorowań bezobjawowych”. Mówił o tym już w marcu dr Stefano Montanari z Włoch, a w kwietniu dane z wielu państw pokazywały, że testy mogą dawać fałszywie dodatni wynik nawet w ponad 80% przypadków! I co? I nic! Paranoja trwa w najlepsze. Jeśli prawda jest sprzeczna z przyjętą linią, tym gorzej dla niej…
Tymczasem nasz nowy Minister Zdrowia , cokolwiek miałoby to oznaczać, powinien już kilka dni temu udać się do Ministra Ziobry i przyznać się do wszystkiego, czyli wyznać prawdę, słusznie licząc na łagodniejszy wymiar kary. Ale jak to?! – oburzy się ktoś – przecież jest lepszy od Szumowskiego. Może i lepszy. Wygląda na to, że w dezinformacji podąża jednak tą samą ścieżką. Kilka dni temu usłyszałem w radiowej Trójce, która została zaorana przez PiS koncertowo, ale przyzwyczajenie drugą naturą człowieka, więc na wiadomości jeszcze włączam, a więc popłynęła z głośnika informacja zatrważająca. Oto nowy pan minister podając dane o koronawirusie ogłosił, że „dziś zachorowało w Polsce 837 osób”. Czy to jest normalne, żeby tak bezkarnie straszyć Polaków? Czemuż to pan minister, który wprawdzie nie jest lekarzem, ale piastuje na tyle ważny urząd, że nie mógł tego nie wiedzieć. On z całą pewnością dobrze wie, że liczba zakażeń, to nie to samo, co chorych, bo zgodnie z aktualnymi statystykami i dość powszechną wiedzą medyczną w tym zakresie, zachoruje spośród zakażonych co najwyżej 5do 15% osób! A zatem z 837, statystycznie 84, z czego ponad 95% z objawami na tyle niegroźnymi, że albo nie zwrócą na nie uwagi, albo po prostu posiedzą kilka dni w domu. Być może, co też nie jest pewne, 4 osoby będą musiały poddać się hospitalizacji. I to wszystko, oczywiście, o ile w ogóle test pokazał prawdę, czyli statystycznie należałoby jeszcze odjąć 80% od tych czterech osób, więc żeby nie dzielić ludzi na kawałki, załóżmy, że pozostała by do hospitalizacji JEDNA! Czy pan minister nie widzi różnicy w przekazie informacji? Czy powiedzieć „mamy 837 chorych”, a „będziemy mieli prawdopodobnie 4 chorych wymagających hospitalizacji”, to jest to samo? Właśnie taka dezinformacja, która weszła do mediów na stałe, a którą powiela nawet sam minister, powinna być ścigana, a kary wymierzane w górnym zakresie dopuszczalnych widełek.
Podaję dla porządku całą treść dyspozycji Art. 224a. KK – Fałszywe zawiadomienie o zagrożeniu:
„Kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.”
Osiem lat? Zbyt surowa kara? A jaka jest za zabójstwo? Przecież to, co czynią media prowadzi wprost do śmierci tysięcy ludzi. Wystraszonych, opatulonych maseczkami, często rezygnujących z leczenia, bo strach wyjść z domu… Może gdyby któryś z dziennikarzy dostał przynajmniej 2 lata w zawieszeniu na kolejne 3, coś by drgnęło i ktoś by się zastanowił, że jednak nie warto takich rzeczy robić. Bezkarność, niestety, trwa nadal.
Duszpasterstwo bezobjawowe
Wracam do początku. Jak wspomniałem, miał być list otwarty. Do kogo? Przede wszystkim do Prymasa Polski, wielce czcigodnych arcybiskupów, biskupów i proboszczów. Może też i do części zwykłych, skromnych wikariuszy, którzy jednak przynajmniej w części, starają się jakoś w tym szaleństwie odnaleźć. Ktoś jednak powinien (mam taką wiarę i nadzieję), zacząć mówić prawdę, przynajmniej, a może nawet, ZWŁASZCZA, w Kościele. Przecież dziś mamy już twarde dowody pokazujące bardzo jasno, że NIC strasznego się nie dzieje, a na świecie, pomijając wszelkie manipulacje statystyczne i przyjmując dane Johns Hopkins University za prawdę, w ciągu 10 miesięcy zmarło na Covid-19 niespełna milion osób, czyli co najwyżej tyle, ile na nieco silniejszą grypę sezonową, ale za to w znacznie dłuższym czasie. Nie da się w żaden sposób obronić tezy, że jest jakaś pandemia, bo to najpierw wymagałoby epidemii w większości krajów, a jej NIE MA! W Polsce, wg statystyk Ministerstwa Zdrowia, bez chorób współistniejących, zmarło do końca sierpnia mniej niż 300 osób. Czyli 1,7 zgonów dziennie. W wielu państwach, gdyby przeliczyć to na 100 tyś. mieszkańców, ten wskaźnik byłby nawet wielokrotnie niższy (przykład Słowacji – 7 razy mniej). No, dobrze, ale przecież media trąbią, że codziennie zakażonych setki, że obostrzenia wracają w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii itd. Właśnie na tym polega cała paranoja, że media popełniają przestępstwo, manipulując informacją i traktując ją wybiórczo. To nie jest tak, że nie docierają do nich inne wiadomości i opinie, często wybitnych fachowców ze świata medycyny, czy dokładne statystyki. Dlaczego nie dopuszczają ich do głosu, albo czynią to bardzo rzadko i w porach niskiej oglądalności? Czemu nie cytują naukowców, a jedynie opinie bezwolnych polityków? Dobre pytanie… Ale zajmijmy się Kościołem. Media i politycy mogą sobie mówić co chcą – taka panuje opinia. Nawet kłamać dowolnie również mogą, bo rozliczą ich z tego widzowie oraz wyborcy. Czemu jednak duszpasterze, znając obiektywny przekaz naukowców z bardzo wielu krajów oraz kuluarowe opinie polityków, które są często jednoznaczne, nadal trwają w kłamstwie? Czyż to nie na nich ciąży głównie obowiązek bycia świadkami Chrystusa? A jeśli tak, dlaczego na każdej Mszy Św., nie tylko w niedzielę, da się słyszeć komunikat: „Dziękujemy za przestrzeganie przepisów w okresie pandemii koronawirusa – noszenie maseczek i dezynfekowanie rąk.”? Czyżby proboszczowie oglądali wyłącznie TVN i czytali Newsweeka oraz GW? To prawda, że bardzo często w głównych mediach, jeśli już w ogóle prezentuje się przekaz inny od oficjalnego, to tylko po to, aby go ośmieszyć. Żadnych argumentów, żadnej odpowiedzi na bardzo proste i zasadne pytania, choćby takie, jakie sformułował prof. dr hab. Ryszard Rutkowski: Ile przeprowadzono w Polsce autopsji zmarłych na Covid-19? Jakie były wyniki? Czy obecność wirusa stwierdzano jedynie w testach, czy w tkankach? Jakie stwierdzono niecharakterystyczne dla innych zgonów jak np., w wyniku zapalenie płuc czy grypy, zmiany patologiczne świadczące o obecności nowego zjawiska? Jakie badania skuteczności maseczek, ze szczególnym uwzględnieniem tych z tkanin, przeprowadzono w Polsce? Jakie badania epidemiologiczne i na jakich grupach pacjentów były prowadzone dotąd? Itd., itp., bo przecież minie za chwilę rok! A tu nawet lichego cienia dowodu, że jest, albo choć przez chwilę była, jakakolwiek epidemia, nie ma. Z całą pewnością, hierarchowie Kościoła Katolickiego w Polsce o tym wiedzą. Pytam więc, dlaczego milczą? Czemu milczeli gdy do kościołów wpuszczano 5-ciu wiernych, a do autobusu 25-ciu, o marketach nie wspominając? Czy naprawdę tak ma wyglądać duszpasterstwo, że w homilii ksiądz przeprowadza analizę Ewangelii i poucza wiernych, a jednocześnie zmusza starych, często schorowanych ludzi, którzy ledwie dyszą idąc do kościoła, żeby spędzali godzinę w maseczce? Jaki to ma moralny wydźwięk? Czy ludzie nie mają prawa zadawać sobie podstawowego pytania o wiarygodność takich kapłanów? Ktoś powie, że przecież nie muszą naśladować ich życia, tylko słuchać tego co mówią. W końcu jeżeli kapłan ma kochankę, to nie znaczy, że jego piękne homilie nie nawracają wiernych. Owszem, tak się może zdarzyć. Tyle, że nie jest żadną normą, bo mamy większość pasterzy, którzy wybrali celibat świadomie i potrafią w nim wytrwać. Chodzi jednak o to, że dziś, w czasie tej korona-ściemy, mamy zaledwie pojedynczych kapłanów, którzy mówią, jak jest i nie dopisują do swego sumienia prześladowania wiernych. Mocne słowa? Jestem wielkim grzesznikiem i nie oceniam nikogo, jako osoby, ale postępowanie oceniać nie tylko wypada, ale wręcz należy. Przynajmniej wtedy, kiedy staje się ono groźne, a tak właśnie się dzieje i to już od wielu miesięcy. Ludzie, nie dość, że zostali często odcięci od pomocy medycznej, bo e-wizyty, to czysta fikcja leczenia, ale jeszcze dodatkowo są dręczeni przez niczym nieuzasadnione obostrzenia. Tłumaczyłem już w wielu swoich postach, że te działania Rządu, które je wprowadziły oraz akty prawne, są całkowicie niekonstytucyjne. Polecam tę rozmowę z prawnikami oraz linki pod nią, gdzie można zapoznać się nie tylko z aktualnym stanem prawnym, ale też sięgnąć po receptę, jak się skutecznie bronić, a to już od dawna wiadomo, bo jest szereg wyroków, a także stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, który choć niechętnie, jednak przyznał, że karanie za brak maseczki i podobne tego typu działania są całkowicie nielegalne. O innych nadużyciach i jak z nimi walczyć, można przeczytać tutaj.
To nie jest żadna wiedza tajemna i biskupi muszą znać prawdę, a mimo to kontynuują linię propagandy medialnej i akceptują bezprawie! Ktoś zauważy, że pewnie czynią to w trosce o zdrowie wiernych, bo skoro media i władze mówią, że jest pandemia, znaczy, że jest. Takiego poglądu nie da się, niestety, obronić w żaden sposób. Nie stanowi dla nikogo myślącego tajemnicy, w jaki sposób obecnie działa, a w zasadzie nie działa, służba zdrowia. Wiadomo, że co tydzień umiera na raka ponad 2000 osób, a onkolodzy mówią wprost, że za rok umrze co najmniej 16 tysięcy pacjentów więcej, właśnie na nowotwory, tylko dlatego, że nie zostali we właściwym czasie zdiagnozowani, albo ograniczono im dostęp do zabiegów z powodu mniemanej „pandemii”. Zmarła ostatnio młoda kobieta w 9 m-cu ciąży, bo wożono ją od szpitala do szpitala, z tego samego powodu korona-psychozy i nikt nie zdecydował się udzielić jej pomocy. W karetce zakończyła życie 11-latka ze stłuczeniem mózgu, którą również wożono bez sensu, bo przecież brak testu na Covid-19 uniemożliwiał (takie było stanowisko szpitala) przewiezienie jej na stół neurochirurgiczny od razu. To, że lekarze, którzy mają ryzyko wpisane w swój zawód, nie chcą leczyć z obawy o własne życie, jest godne potępienia, ale jak można czynić im zarzut, skoro w kościele mówią, że można się zarazić i umrzeć przyjmując Najświętszy Sakrament? Jeśli troska o życie doczesne staje się priorytetem i można było nie pójść w niedzielę do kościoła, albo dowiedzieć się nawet, że ewentualne pójście jest grzechem śmiertelnym, to przecież lekarz-katolik w zasadzie nie ma podstaw, aby zachowywać się nagle inaczej, prawda? Nie prawda! Powinien nieść pomoc, jeżeli składał przysięgę Hipokratesa, zawsze i bez względu na warunki oraz na to, czy ksiądz zrobiłby to samo.
W łże-mediach pojawiała się pokrętna argumentacja, że jeśli ktoś uważa ten wirus za niegroźny, to niech zostanie wolontariuszem na oddziale szpitala jednoimiennego, albo w DPS-ie, ewentualnie wyjedzie do jakiegoś DPS-u za granicę. Bardzo chętnie, tylko że tam również nie chcą wpuszczać ludzi z powodu kretyńskich zarządzeń. Mnie nie chcieli wpuścić bez maseczki nawet na badanie spirometrii. Tak, jakby można było przeprowadzić je w maseczce… Od drzwi wejściowych oddziału alergologii, do gabinetu zabiegowego jest nie więcej niż 6 metrów, ale trzech lekarzy tłumaczyło mi z uporem godnym lepszej sprawy, że oni mają zarządzenie i bez maseczki się nie da. Logika i wskazania medyczne już nie działają nie tylko w służbie ochrony zdrowia, ale przestają działać w ogóle. Mam nadzieję, że ZUS chętnie zwróci mi składkę zapłaconą za ten miesiąc. Oczywiście, to żart, bo doskonale wiem, że musiałbym się procesować, jako że tzw. „składka zdrowotna” ze zdrowiem nic wspólnego nie ma. To zwykły podatek, jak 36 innych wprowadzonych w ciągu ostatnich pięciu lat przez obóz rządzący, a w kolejce czekają właśnie trzy kolejne. Przypomnę, że poprzedni obóz zdrady i zaprzaństwa, jak określa PO-PSL nieoceniony Stanisław Michalkiewicz, wprowadził tylko „niespełna” 20 nowych podatków. To zresztą materiał na zupełnie inny tekst.
Wirus obłędu w Kościele?
Tak, wirus obłędu wydaje się być najgroźniejszy w całej tej medialnej pandemii. Czyżby dotarł również do Kościoła? A może pytanie jest retoryczne? Tym bardziej należy wezwać duszpasterzy do opamiętania się. Nie bójcie się mówić prawdy! Można spytać, jak Piłat, a co to jest prawda? W obecnej sytuacji trudno chyba sobie wyobrazić pytanie bardziej cyniczne i kuriozalne. Czy jest możliwe, że niektórzy księża naprawdę wierzą, że epidemia w Polsce i na świecie dziesiątkuje ludzi, że wokół leżą stosy trupów, a my nie potykamy się o nie tylko dlatego, że ktoś usłużnie je w nocy sprząta? Można uznać, że horyzonty kapłanów nie sięgają dalej niż jeden, dwa kanały telewizyjne, a czytają wyłącznie Pismo Święte i brewiarz. Tylko byłoby to założenie nieuprawnione, bo przecież to ludzie z wyższym wykształceniem i bardzo często ze znajomością języków obcych, a więc potrafiący wyrobić sobie własne zdanie w oparciu o prawdziwe dane, do których da się dotrzeć bez trudu. Podobnie, jak można (a nawet trzeba) czytać i powtarzać, jak bardzo szkodzą ludziom chorym (zdrowym też), maseczki nie tylko te noszone po kilka dni, o tygodniach nie wspomnę, a i to się również zdarza. Takie informacje są dostępne w języku polskim, choćby na profilu mediów społecznościowych dr Martyki, podobnie jak badania, które pokazują, że w żadnej ochronie przed wirusem lepsze, czy gorsze maseczki, pomóc nie mogą, bo przecież i te profesjonalne, są w stanie zatrzymać jedynie część wirusów, ale dwukrotnie większych od Sars-Cov-2. O maseczkowym bezsensie mówił już były minister zdrowia, a ostatnio Główny Inspektor Sanitarny – pan Jarosław Pinkas. Chodzi tylko o „pamiętanie, że jest pandemia i trzeba się jej bać, więc kiedy się widzi ludzi w maseczkach, to nie można o tym zapomnieć”, cytuję z pamięci. Taki był sens. Bać się! Czy Kościół ma za zadanie pouczanie wiernych o tym, że mają bać się jakiegoś wirusa? Zwłaszcza bać się go bardziej, niż Stwórcy? Czy teraz właśnie na tym, w następnych latach, będzie koncentrował swoją misję, aby stawać się przedłużeniem ramienia świeckiego państwa? Czy taki jest sens powtarzanych w kółko przekazów niedzielnych, prawdopodobnie płynących wprost z Kurii, albo jeszcze wyżej, bo nie wydaje mi się, że proboszczowie wymyślili to sami? Czyż to nie czysty obłęd, w który wpisuje się Kościół poddając tresurze tysiące ludzi w każdej parafii? Co powie wikariusz rodzinie zmarłego na serce z powodu „szalonej maskarady”? „No, bo takie były przepisy”? Tak się tłumaczyli oprawcy w Norymberdze. Oj, teraz to „pojechałeś po bandzie”, krzyknie ktoś, kto doskonale wie, że przecież kościół jest hierarchiczny i nie można się sprzeciwiać, a poza tym pokora, pokora i jeszcze raz pokora… Cóż, pokorę bardzo łatwo pomylić z głupotą, a fałszywa pokora jest prawdziwym hołdem składanym szatanowi. Nie o takiej pokorze mówił Chrystus. Jeśli prawo godzi w podstawy wiary, jeśli jest sprzeczne z dobrem człowieka, to moralnym obowiązkiem jest nieprzestrzeganie takiego prawa. Czy mamy masowo zabijać dzieci nienarodzone, bo prawo na to zezwala, a dyrektywy WHO chcą aborcję uznać za „prawa człowieka”? Wspomniany wyżej prof. Ryszard Rutkowski, ale też dr Zbigniew Martyka, dr Anna Martynowska i wielu innych, normalnych, a jednocześnie odważnych, lekarzy mówi o faktach. Tych lekarzy na świecie są już tysiące, choć nie jest wcale łatwo mówić prawdę. Dr Martynowska przypłaciła to 6-cio miesięcznym zawieszeniem w prawach wykonywania zawodu i utratą stanowiska dyrektora przychodni. Tak wygląda w Polsce „brak cenzury” oraz prawo i sprawiedliwość, gdyby ktoś miał cień wątpliwości… Dlatego w rozmowach z dziennikarzami niezależnych mediów medycy podkreślają często, że mają rodzinę, kredyty itd., więc nie mogą pozwolić sobie na utratę pracy. A na utratę twarzy mogą?
Można spuścić zasłonę miłosierdzia i powiedzieć, jacy oni biedni, a kapłani jeszcze bardziej, bo poniewierają ich tak samo, jak całą resztę obywateli. Tylko czy to jest właściwa diagnoza? Jak długo trwałby komunistyczny reżim, gdyby każdy myślał jedynie o własnym bezpieczeństwie? Nie wychylać się, bo to ryzyko? Ono wpisane jest w nasze życie na stałe. Stwórca uznał je za potrzebne ludzkości, z całą pewnością, nieprzypadkowo. Gdyby ryzyko było samo w sobie złe, żadna cywilizacja nie mogłaby się rozwinąć.
Zrozumienie motywów działania polityków, czy dziennikarzy nie jest szczególnie trudne, bo zwykle da się je wytłumaczyć racjonalnie w aspekcie czysto finansowym. Nawet jeśli w skali kraju, czy świata, problem zapaści ekonomicznej będzie narastał teraz szybciej i wydaje się, że każdy myślący człowiek skutki zamrażania gospodarki mógł i powinien przewidzieć. Jak wytłumaczyć motywy działania duchownych? Czy ten obłęd, który nie tylko wkroczył do Kościoła, ale posadowił się w nim na dobre, da się jeszcze zatrzymać? W jaki sposób ci sami kapłani, którzy dziś czytają z ambony wspomniane wyżej szkodliwe nawoływania, będą mogli spojrzeć ludziom w oczy i powiedzieć „nic się nie stało”? Naprawdę nic?
Kimże ja jestem, żeby zadawać takie pytania? Próbuję być chrześcijaninem, choć wiem, że to brzmi dumnie. Może zatem warto posłuchać wybitnego naukowca, biologa, wirusologa, który wychował kilkanaście tysięcy lekarzy – prof. Suharita Bhakdi – jednego z najczęściej cytowanych uczonych w literaturze medycznej Niemiec i nie tylko. Człowieka, który choć wychowany w innej wierze ma bardzo szczególny, ciepły stosunek do naszego wyznania i bardzo ceni sobie chrześcijaństwo. Pierwsza część rozmowy z nim znajduje się tutaj. Nie wiadomo jak długo, bo cenzura Wielkiego Brata jest bezwzględna. Przytoczę tylko dwa fragmenty. Niech choćby pierwsze dwa zdania stanowią swego rodzaju motto dla tych, którzy bardziej lub mniej bezrefleksyjnie niszczą właśnie wspólnotę Kościoła:
„Kościół katolicki był zawsze silny w Polsce. Dlaczego w takim razie pozwala, by Was tak bardzo odhumanizowano? Chrześcijaństwo dało Wam najlepsze dary, jak możliwość indywidualnego podejścia do życia, głos i twarz, możliwość komunikowania się, jako istota ludzka. Psy tego nie mają, ani konie, tylko ludzie. Teraz Kościół mówi, że mamy założyć maskę. Nie! Powinniśmy zapytać, dlaczego? Wirus jakoś nie może być znaleziony, więc dlaczego mówicie nam byśmy zakładali maski? (profesor robi tu odniesienie do autopsji, które nie potwierdzają związku zgonów z wirusem oraz fakt kompletnej niewiarygodności testów PCR – przypis mój).
Mówiąc o dzieciach w szkole i obowiązkowi noszenia przez nie masek (w wielu krajach restrykcje te są bardzo ściśle przestrzegane, choć w Polsce traktowane nieco łagodniej). Odnosi się również do osób starszych.
„To jest przestępstwo. Wiem, że noszenie przez dzieci masek w szkole powoduje, że pod względem społecznym i psychicznym ich forma nie będzie w normie. Kościół nie powinien na to pozwolić. To są rzeczy, których nie powinniście robić dla Waszych dzieci. Kiedy osoby starsze mają problemy z chorobami płuc? Na przykład moja matka miała raka płuc – opowiadam Ci to otwarcie – poszła do supermarketu i kazano jej założyć maskę. Ta starsza pani straciła przytomność na środku tego sklepu. Musieliśmy ją wziąć z powrotem do domu i omal nie umarła. Ona jest jedną z wielu, bardzo wielu takich osób. Dlaczego? Pytam Ciebie i pytam włodarzy Twojego Kościoła, dlaczego pozwalają robić takie rzeczy starszym? Druga rzecz, którą nas Bóg obdarował, to rozum, którego używać by myśleć i stać się istotą myślącą – homo sapiens. Dlaczego ludzie nie mogą już myśleć samodzielnie? Dlaczego mamy wierzyć w coś, co jest mówione przez innych i co jest jasne, że nie jest prawdą? Trzecią rzeczą, o której chcę powiedzieć, jest Twoje serce i dusza. Dlaczego ludzie mogą kochać? Możesz dbać nie tylko o siebie, ale również tych, których kochasz, sąsiadów, przyjaciół. Teraz mówią Ci, by Twoja dusza stała się nieczuła. Jak Kościół może popierać coś takiego? Oni teraz mówią byśmy nie martwili się, gdy ktoś umiera w samotności, gdy nie może widzieć swoich bliskich i rodziny, i mówią byśmy nie szli do kościoła, ponieważ jest to zbyt niebezpieczne. Jak to można robić? Czy to jest chrześcijaństwo? Pytam Ciebie, czy to jest chrześcijaństwo?”
Wprawdzie u nas można już (jeszcze) chodzić do kościoła, ale – zapytam za profesorem Suharitem Bhakdi – czy to, co się obecnie robi ludziom, to naprawdę jest nadal chrześcijaństwo?
Czytaj również felietony: Norka odarta ze złudzeń, Białoruski klangor, Kuriozum w stolicy, Legion Gorszycieli Bandytów i Terrorystów?, Prokuratorski skandal, Uratowani przez Covid?, Inteligentny koronawirus, Awans na królika
i artykuły: Amerykański pogrzeb, Djoković wylany z kąpielą, List otwarty, Śmierci, których nie było, Bezczelność nie skończy się nigdy?, Bezprawie i niesprawiedliwość, Cynik, prowokator, czy ignorant?, FakeHunter czy FakeSpreader?, Koniec wielkiej hucpy?, Kiedy rozum śpi, Totalna ściema, Wyszczepieni, A jednak się kręci