Odkąd ogłoszono pandemię nasz świat zmienił się w sposób zasadniczy. Wprawdzie oficjalnie, w przypadku wirusa Sars-Cov-2, nie ma dotąd żadnego pisemnego dowodu, na istnienie pandemii, bo, jak pamiętamy, WHO standardowego w takich sytuacjach dokumentu na swojej stronie nie zamieściła. Stwierdzenie na konferencji prasowej, że „to co się dzieje ma cechy pandemii”, nie jest równoznaczne z jej ogłoszeniem. Dziś wiemy też i to nie tylko ze statystyk poszczególnych krajów, ale właśnie od samej Światowej Organizacji Zdrowia, a mianowicie, że śmiertelność z tytułu Covid-19 nie przekracza tej, która towarzyszy silniejszej sezonowej grypie, o czym wspomniałem w poprzednim tekście. Mimo twardych danych, Rząd brnie w kolejne kłamstwa, a media manipulują i utrzymują ludzi w nieustannym strachu.
Stres, to ostatnia z rzeczy, jaka może być nam potrzebna w walce z chorobą. Każdą chorobą! Jednak w przypadku osób starszych, z osłabioną odpornością, może być to sprawa kluczowa.
Co się dzieje naprawdę?
Wiemy, że zwiększa się wciąż liczba osób chorych, które nie zgłaszają się do lekarzy. Dotyczy to nie tylko seniorów, których władze „aresztowały” bez żadnego pisemnego uzasadnienia, nie licząc zdawkowej informacji w kolejnym rozporządzeniu. Oczywiście, pójść do przychodni można i nie ma (być może na razie) za to żadnej kary, ale ludzie nie chcą ryzykować. Czemu? Skoro ten koronawirus taki groźny, to przecież w poczekalni mam sporą szansę się zarazić, a i sam doktor może też roznosić i o tym nie wiedzieć, prawda? To rozumowanie w zasadzie ma sens, a ściślej, miałoby, gdyby przesłanki były prawdziwe. Fakty wyglądają jednak znacznie gorzej. Do lekarza w praktyce dostać się nie można, bo jeśli nie masz pacjencie widocznych objawów, to przysługuje Ci tele-porada, czy e-wizyta, jak zwał, tak zwał, a jeżeli jakieś cechy potencjalnej choroby już wystąpiły, czyli nie tylko kaszel i ból gardła, albo utrata węchu i smaku, ale nawet zwyczajny ból brzucha, to najpierw otrzymasz skierowanie na test PCR. Cóż z tego, że możesz mieć ból z powodu kolki nerkowej, chorób wątroby, trzustki, albo zaostrzonego stanu zapalenia wyrostka robaczkowego? Jak to rozpoznać przez telefon? Dobre pytanie! Może świetnemu diagnoście się uda. A jeśli nie, to co? Pogotowie? Czy wożenie pacjenta z kamicą, albo „ostrym brzuchem” z innego powodu, od szpitala, do szpitala i czekanie 6 godzin na wynik testu, nie może stać się przyczyną śmierci? Owszem, nie tylko może, ale coraz częściej taką przyczyną po prostu jest. Co więcej, pacjent w akcie zgonu będzie miał wpisany Covid-19, tylko dlatego, że przy okazji uzyskał premię w postaci dodatniego wyniku testu, który, jak już dokładnie wiemy, niczego nie diagnozuje, bo się do tego kompletnie nie nadaje.
Zamordowano tysiące osób
Wiemy z całą pewnością, z aktualnych statystyk, które będą coraz gorsze, że z powodu zamknięcia służby zdrowia zmarło, o czym mówił w tym wywiadzie Paweł Skutecki, około 30 tysięcy ludzi więcej, niż w ubiegłym roku. A to nie koniec! Gdy się przyjrzymy sytuacji w szpitalach zakaźnych, to praktyka jest, niestety taka, że są to obecnie umieralnie. Chorzy, którzy pilnie potrzebują opieki medycznej z powodu różnych chorób, nie mogą jej tam otrzymać. Czekają więc z wyrokiem śmierci na jego wykonanie i potem czytamy, że zmarły miał „choroby współistniejące”. Bzdura panie ministrze! To koronawirus jest chorobą współistniejącą, bo nawet objawów Covid-19 bardzo często nie ma. Leczenia żadnego również, bo przecież respirator, to nie jest żadna terapia prowadząca do sukcesu. W ten sposób, licząc tych chorych, którzy nie dotrwali i zmarli w karetkach pod szpitalami, na izbach przyjęć i w domach, zanim dotarło do nich, po wielu godzinach, pogotowie, do końca listopada będzie to co najmniej ponad 35 tysięcy zgonów, a do końca roku około 50 tysięcy. Dodajmy, śmierci zawinionych WYŁĄCZNIE przez skandaliczne działania Rządu, a nie z powodu jakiegokolwiek koronawirusa. Dotychczas zapalenie oskrzeli, czy zapalenie płuc, leczył lekarz rodzinny. Dziś lekarz boi się pacjenta i wysyła go na test, a potem prosi albo pozostanie w domu, albo wzywanie pogotowia. Jeśli stan się pogorszy, przeważnie pacjent kończy na oddziale zakaźnym, a potem na cmentarzu, oczywiście z przyczyną zgonu Covid-19. Czy tak ma wyglądać leczenie w kraju gdzie (teoretycznie) nadal istnieje prawo do ochrony zdrowia i w którym przedsiębiorcy wydali, w skali lat, majątek na składki swoje i pracowników? Mimo to, władze zamiast tę paranoję przerwać, idą dalej, jakby realizowali jakiś plan z zewnątrz, co jest zresztą dość prawdopodobne, bo podobna sytuacja ma miejsce też w kilku innych państwach europejskich.
Próbują nas wbić w poczucie winy
Jak to się robi? Wymienię kilka modnych sposobów:
- Nie nosisz maseczki, więc jesteś: nieodpowiedzialny i aspołeczny, łamiesz prawo, a do tego myślisz tylko o sobie, co jest egoizmem, bo skoro uważasz, że ciebie to nie chroni, to chociaż dla dobra innych powinieneś nosić.
- Nie zachowujesz dystansu społecznego, ponieważ chodzisz do restauracji, do kościoła, a zwłaszcza na manifestacje.
- Gdyby ludzie przestrzegali obostrzeń, nie byłoby „tak dramatycznej sytuacji”.
- Zadajesz niewygodne pytania, zamiast wierzyć bezrefleksyjnie Ministerstwu Zdrowia, więc jesteś szurem i płaskoziemcą, antycovidowcem i należałoby takie osoby eliminować ze wszelkich mediów.
- Zabraniasz dzieciom zakładać maseczki, znaczy że nie dbasz o innych, a osoby starsze wystawiasz na ryzyko śmierci.
- Kwestionujesz fakt, że MZ, ani WHO nie mówią prawie wcale o lekach, za to planują „wyszczepić” cały świat, znaczy że jesteś antyszczepionkowcem i potencjalnym mordercą.
- A jeśli kwestionujesz bezpieczeństwo preparatu, który zamiast w 7 lat jest przygotowany w 7 – 10 miesięcy, to jesteś wyjątkowym draniem, który chce zniweczyć całą „akcję walki z pandemią”.
Podobnych „zabiegów retorycznych” można wymienić więcej, ale skupmy się na tych kilku.
Po pierwsze, nie nosisz maseczki – skandal, prawda? Ludzie już wysadzają pasażerów z pojazdów komunikacji miejskiej i sami wzywają policję w trosce o… no właśnie, o co?
Warto pochylić się nad tym fenomenem, do którego doprowadziła rządowa i medialna propaganda. Już państwo nie musi się troszczyć o takie szczegóły, ewentualnie tylko włączyć się po to, żeby wystawić mandat. Z czego to się wzięło, bo problem jest naprawdę niezwykle poważny?!
Cytowałem wiele badań w tekście „Zabijanie testem”, ale również we wcześniejszych tekstach o maseczkach, które pokazują wprost nie tylko, jak dalece ze skutecznością w walce z wirusem ich noszenie nie ma sensu, ale też jak bardzo są szkodliwe, nie tylko poprzez zwiększenia ryzyka infekcji, ale też ze względu na wdychanie własnego dwutlenku węgla oraz zmniejszenie saturacji, szczególnie w przypadku, czy to uprawiania sportu, czy wykonywania różnych prac. Tymczasem nawet ludziom, którzy mają problem z oddychaniem bez maseczki, odmawia się wydania zaświadczenia lekarskiego, ponieważ prawo nie przewiduje takiego obowiązku dla lekarzy, a jednocześnie są naciski, aby takich dokumentów nie wystawiać. Szefowa Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia mówi wprost:
„– Nie wystawiamy zaświadczeń zwalniających kogokolwiek z obowiązku noszenia maseczki. Jeżeli dana osoba jest zdolna wyjść z domu, to nie ma przeciwwskazań do zakrywania nosa i ust.” (sic!) – cytat z Prawo.pl
Tak, dobrze widzisz! To właśnie powiedziała osoba odpowiedzialna za ochronę zdrowia w pracy. W magazynach Amazona już mieliśmy przypadek śmierci 40-latki bez chorób współistniejących z powodu długotrwałego noszenia maseczki. W Niemczech i Austrii były przypadki śmierci dzieci z tego samego powodu. Trwają śledztwa prokuratorskie. Najpierw należałoby może pozamykać tych, którzy proponują zakaz wystawiania zaświadczeń? Przecież to jest narażanie życia ludzi z poważnymi schorzeniami. Czy człowiek z zaawansowaną chorobą wieńcową nie może pójść do sklepu? A przecież czasem nawet musi. Jednak do pustych łbów takich pseudo-medyków, bo jak inaczej to określić, nawet nie przyjdzie, że ktoś po dwóch zawałach też czasem wychodzi z domu i co? Z powodu kretyńskiego zakazu ma zaryzykować trzeci? To jest właśnie „ochrona zdrowia” według tej pani? Coś niebywałego!
Psychologowie alarmują, że noszenie maseczek przez dzieci powoduje poważne zaburzenia ich socjalizacji, a jeśli dotyczy to małych dzieci problemem może być w przyszłości rozpoznawanie i właściwa ocena mimiki twarzy, której dziecko uczy się we wczesnych latach życia.
Maseczka ma kogoś chronić, choć nie wiadomo nadal w jaki sposób, skoro przeczą temu podstawowe prawa fizyki, co dokładnie pokazuje m.in. ten film (cząsteczka dymu z papierosa jest średnio przynajmniej pięciokrotnie większa od koronawirusa). Trzeba z całą mocą podkreślić, że NIE MA badań randomizowanych (a to jest zdecydowanie najwyżej stojące w hierarchii nauki i najpewniejsze źródło wiedzy), które pokazywałyby, że noszenie maseczki zabezpiecza przed wirusami. Jest dokładnie odwrotnie. Załóżmy jednak, że ktoś naoglądał się telewizji i naczytał informacji na Medonet.pl i jest przekonany, że rzeczywiście ktoś w maseczce go ochroni, zatem sam nosi i wymaga tego od innych. Wróćmy więc do zarzutów. Po kolei:
Odpowiedzialność i myślenie o innych, w tym także o społeczeństwie jako wspólnocie, wiąże się z działaniami, które mają zapewnić jej jak największe dobro. Zatem należy najpierw odpowiedzieć na pytanie, skąd się w ogóle wzięły te maseczki i czemu tak naprawdę mają służyć. Jest rzeczą oczywistą, że dla każdego, kto myśli wyłącznie o sobie, będzie to kwestia związana z szeroko pojętym dobrostanem, a więc przede wszystkim ze zdrowiem. Tymczasem, jak powiedział 26 lutego były Minister Zdrowia – Łukasz Szumowski w rozmowie z red. Robertem Mazurkiem, „maseczki nie chronią przed zakażeniem koronawirusem i on nie rozumie, po co ludzie je noszą”. Wcześniej wyśmiał noszenie maseczek także profesor Włodzimierz Gut. Warto też zauważyć, że w nieco innej formie powtórzył to wiele miesięcy później, sam Główny Inspektor Sanitarny – Jarosław Pinkas (który właśnie podał się do dymisji). Powiedział w Radiu ZET jaki jest cel noszenia maseczek. Przede wszystkim chodzi o efekt psychologiczny, żebyśmy nosząc maski pamiętali, że mamy pandemię. Na potwierdzenie pokazał też swoją maseczkę, którą wyjął (o zgrozo!) z kieszeni (bardzo to higieniczne, prawda?) i potwierdził, co zresztą widać, bo film można obejrzeć tutaj, że to zwykła maseczka z tkaniny. Czyli wiemy, jaki jest cel. Potwierdza to również ta relacja z Kanady. W średniowieczu maska niewolnika była symbolem posłuszeństwa i uległości, ale też swego rodzaju „gadżetem” higienicznym. Istnieją zapisy, w których można znaleźć informację, że niewolnikom, właśnie z przyczyn braku higieny, wydobywał się nieprzyjemny zapach z ust, który maska miała w pewnym stopniu ograniczyć.
Dziś sytuacja higieniczna, o ile jeśli ktoś nie nosi tej samej maseczki kilka tygodni, jest może mniej istotna, za to nie zmieniło się NIC w kwestii pierwszej. Jesteśmy poddani swego rodzaju testowi, na ile nasza uległość jest możliwa i jak daleko można się posunąć w absurdalnych, z punktu widzenia logiki dwuwartościowej (prawda/fałsz), poleceniach. Od czasu do czasu „wypśnie” się coś takiego, jak panu Pinkasowi, bo kłamać bez przerwy się nie da, ale generalnie, obowiązuje wersja, że to dla naszego i innych dobra… Jeśli sprawdzimy rekomendacje WHO, to one się kilkakrotnie zmieniały, nie tylko zresztą w kwestii maseczek. Narracja jest obecnie dostosowana do bieżących potrzeb. A jakież to potrzeby? Ano, właśnie „wyszczepienie”! Pamiętasz zapewne, co powiedział na kilku konferencjach prasowych, ale i w wielu wywiadach, minister Szumowski? Maseczki będziemy nosili do momentu, aż pojawi się szczepionka. Rządy poszczególnych krajów doskonale wiedzą, że to nie ma absolutnie ŻADNEGO innego celu, niż opresja. Człowiek powolny władzy, ma z zachwytem przyjąć szczepionkę, aby „odzyskać wolność”, czyli zdjąć maseczkę. Bzdura? Proszę przypomnieć sobie, co powiedział wspomniany już Jarosław Pinkas w innym wywiadzie:
„Wygenerujemy społeczne zapotrzebowanie na szczepionkę na Covid-19, taki stan ducha, że chcę to mieć, bo to jest dla mnie ważne”.
Temu właśnie służą wszystkie zabiegi, w tym również, a może nawet zwłaszcza, medialne. Dlaczego media miałyby to czynić? A kto jest największym beneficjentem reklam opłacanych przez koncerny farmaceutyczne i kto jest największym reklamodawcą? Otóż to! Oczywiście, to nie jedyny powód, bo istotne są też uwarunkowania właścicielskie, jako że główne telewizje mają swoich dużych udziałowców. Zostawmy to na razie.
Wróćmy do zarzutów. Proponuję, aby każdy spróbował sobie odpowiedzieć na pytanie, czy w interesie społeczeństwa jest poddanie się zamordyzmowi, który ze wskazaniami epidemicznymi nie ma nic wspólnego? Czy może jednak należy starać się ochronić ludzi przed działaniami, które są dla nich szkodliwe? Kto w takim razie jest tutaj egoistą? Przecież narażanie się nie tylko na zachorowanie, ale ostracyzm społeczny oraz ewentualne kary (choć te akurat są nielegalne, o czym pisałem w artykule „Bezprawie i niesprawiedliwość”), do przyjemności nie należy, ale w jaki sposób inaczej można stawiać opór i edukować? Najgorsze, że w tę maseczkową paranoję wpisują się również księża i biskupi. Fakt, że nie wszyscy, ale średnia jest taka, że oni naprawdę w to wierzą! Całkiem na serio mówią ludziom, że brak maseczki jest przejawem braku miłości bliźniego i że należy to robić dla drugiego człowieka w trosce o jego zdrowie! Dokładnie to samo mówi Premier Mateusz Morawiecki. Innymi słowy, pakują wszystkich do worka z napisem „Ratuj życie doczesne, za wszelką cenę”. A co z życiem wiecznym? Oczywiście, zdrowie jest istotnym elementem naszej ziemskiej egzystencji, ale przecież nie jedynym. Śmieszą mnie szczerze te życzenia zdrowia, które sobie składamy przy okazji różnych świąt, czy urodzin, gdzie większość osób podkreśla, że zdrowie jest najważniejsze. Wiemy, że pasażerowie Titanica pewnie w większości byli zdrowi i jakoś szczególnie im to nie pomogło. Z pewnością o wiele ważniejsze są takie wartości, jak wolność, uczciwość, rodzina, miłość, honor, dla niektórych też Bóg i ojczyzna. Zdrowie plasuje się wysoko, ale nie najwyżej, choć pewnie są ludzie, dla których będzie podstawowym wyznacznikiem i nie można ich z tego powodu potępiać. Tym niemniej, jeśli jest wybór, czy dać się zniewolić i pozwolić na oszukiwanie ludzi, czy przeciwstawić się temu aktywnie i edukować, wydaje się, że sprawa jest oczywista. Bóg stworzył nas do wolności i dał każdemu oblicze, którego nie należy zakrywać. Wyjątkowo czynił to Mojżesz, po rozmowie z Panem, ale św. Paweł pisze:
„Żywiąc przeto taką nadzieję, z jawną swobodą postępujemy, a nie tak, jak Mojżesz, który zakrywał sobie twarz, ażeby synowie Izraela nie patrzyli na koniec tego, co było przemijające. Ale stępiały ich umysły. I tak aż do dnia dzisiejszego, gdy czytają Stare Przymierze, pozostaje /nad nimi/ ta sama zasłona, bo odsłania się ona w Chrystusie. I aż po dzień dzisiejszy, gdy czytają Mojżesza, zasłona spoczywa na ich sercach. A kiedy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada. Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański – tam wolność. My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu.” (2Kor 3, 12-18)
Oczywiście, są zawody (choćby spawacza, czy hutnika), w których zasłanianie twarzy jest normalne, ale w pracy, a nie z powodu jakiegoś urojenia. Ten film ostatecznie, mam nadzieję, obala resztę mitów związanych z sensem noszenia maseczek.
Kwestia druga, czyli dystans społeczny. Tutaj także trzeba wyważyć wartości. Jeśli ktoś świadomie udawałby się w miejsca, gdzie znajdują się kichający i kaszlący ludzie, to nie byłoby to szczególnie roztropne. Jednak zgromadzenia uliczne w formie manifestacji, są prawem konstytucyjnym obywateli i nikt chory świadomie nie bierze w nich udziału, więc ryzyko zakażenia, o ile oczywiście ludzie nie tłoczą się na małej przestrzeni, jest minimalne. Z całą pewnością wielokrotnie niższe niż w hipermarkecie, gdzie tysiące ludzi dotykają tych samych wózków, gablot i produktów, a czasem ocierają się o siebie, także przy kasach, a mało kto rozważa zaprzestanie robienia zakupów. Podobnie niewielkie, a w zasadzie niemal zerowe jest ryzyko zakażenia się w kościele. Przestrzenie w świątyniach są przeważnie porównywalne, albo większe niż w marketach, a liczba wiernych znacznie niższa.
Argument trzeci nie trzyma się kupy, jeśli popatrzymy na Szwecję, czy Białoruś. Nie ma obostrzeń, maseczki nosi tylko ten, kto chce, a liczba zgonów jest śladowa.
Kwestia czwarta, wyjątkowo groźna, bo próby cenzurowania każdej innej narracji, niż oficjalna, są sprzeczne z Konstytucją. To właśnie element zamordyzmu, który niszczy świat. Największym rakiem jest poprawność polityczna. Ludzie, którzy myślą inaczej, ale też bardzo często przedstawiają twarde dowody na poparcie swoich tez, spotykają się z ostracyzmem, a nawet nieprawdopodobnym hejtem, jak choćby pani Edyta Górniak, czy poseł Grzegorz Braun. Mam wrażenie, że to pójdzie dalej, bo zaślepienie jest olbrzymie, a strach nigdy nie był dobrym doradcą. Jednak wśród hejterów są także ci „zawodowi”, którzy dokładnie wiedzą, jaka jest prawda, ale są dobrze opłacani, więc atakują. Czasem może to być chęć zaistnienia w mediach. Prawdy zakrzyczeć się nie da. Można próbować, ale na dłuższą metę to nie zadziała. Czekam na powołanie również w Polsce, wzorem Niemiec, czy Włoch, pozaparlamentarnej komisji, która doprowadzi finalnie do skazania winnych i otworzy drogę do egzekwowania od Rządu odszkodowań przez polskich obywateli, którzy ponieśli szkody, czy to finansowe, czy zdrowotne z powodu skandalicznych działań władz, urzędników i służb w związku z mniemaną pandemią. Być może zaczną się wkrótce i u nas procesy.
Testy PCR kłamią!
Jest już wyrok sądu apelacyjnego w Portugalii, który uznał test PCR za niewiarygodny, przyznając tym samym, że na jego podstawie nie można nikogo kierować na kwarantannę. Fragment sentencji na podstawie corodok.de, udostępnił w Polsce portal Siemysli.info:
„Na podstawie aktualnie dostępnych dowodów naukowych ten test [testem RT-PCR] sam w sobie nie jest w stanie jednoznacznie określić, czy wynik dodatni faktycznie odpowiada zakażeniu wirusem SARS-CoV-2, z kilku powodów, z których dwa są najważniejsze: wiarygodność testu zależy od liczby zastosowanych cykli; wiarygodność testu zależy od obecnego obciążenia wirusem.”
Co do wiarygodności testu, odnosząc się do badań Rity Jaafar, Sarah Aherfi, Nathalie Wurtz i współautorów (2020; https://doi.org/10.1093/cid/ciaa1491) sąd stwierdził, że:
„jeżeli dana osoba uzyska pozytywny wynik testu PCR, gdy zostanie zastosowany próg 35 cykli lub wyższy (jaki się stosuje w większości laboratoriów w Europie i USA), prawdopodobieństwo zakażenia tej osoby wynosi <3%, a prawdopodobieństwo, że wynik będzie fałszywie pozytywny wynosi 97%”.
Trybunał przyznał też, że próg cyklu stosowany do testów PCR obecnie przeprowadzanych w Portugalii jest nieznany. Kwarantanna została cofnięta.
Odnosząc się z kolei do pracy Surkova i współautorów opublikowanych w tym roku w The Lancet, sąd stwierdził również, że każdy test diagnostyczny należy interpretować w kontekście rzeczywistego prawdopodobieństwa wystąpienia choroby, zgodnie z oceną przed wykonaniem samego testu i wyraził opinię, że:
„W obecnym krajobrazie epidemiologicznym prawdopodobieństwo, że testy Covid-19 dadzą fałszywie dodatnie wyniki, wzrasta, co ma znaczące konsekwencje dla osób, systemu opieki zdrowotnej i społeczeństwa ”.
W podsumowaniu dotyczącym orzeczenia w sprawie odwołania od apelacji regionalnego organu zdrowia czytamy:
„Biorąc pod uwagę naukowe wątpliwości ekspertów, czyli te odnoszące się do rzetelności testów PCR, braku informacji o analitycznych parametrach testów oraz braku diagnozy medycznej dotyczącej obecności infekcji lub ryzyka infekcji, to narzędzie nigdy nie może stwierdzić, czy C rzeczywiście był nosicielem wirusa SARS-CoV-2, czy też A, B i D były w grupie wysokiego ryzyka.”
Tylko, czy fakty rzeczywiście kogokolwiek z dziennikarzy głównych mediów oraz rządowych klakierów i covidowych celebrytów, jeszcze w ogóle obchodzą?
Zarzut piąty, związany z dziećmi, to już kwestia, która wydawała się być wyjaśniona. Cytowałem wielokrotnie publikacje i badania, które wykluczały dzieci, jako roznosicieli epidemii. Sam doktor Fauci mówił przecież, że osoby bez objawów w praktyce nie zarażają. Zatem wystarczy izolować dzieci chore, a już profesor Jabłoński 50 lat temu pisał, że koronawirusy są jednymi z łagodniejszych wirusów, właśnie dlatego, że niemal w ogóle nie atakują dzieci. Dla nich także zakażenie nie jest groźne, zatem męczenie ich maseczkami jest nieuzasadnione. Wysoka szkodliwość takiej formy zabezpieczenia wynika zwłaszcza z przyczyn związanych z zaburzeniami socjalizacji, ale również z tego, że maseczki szybko stają się siedliskiem bakterii, a przekraczane normy zawartości dwutlenku węgla podczas długotrwałego oddychania, powodują zmęczenie, apatię, słabsze przyswajanie wiedzy itd. Nieprzypadkowy wydaje się też wysyp zmian dermatologicznych z powodu noszenia maseczek, o którym mówił w wywiadzie dla wRealu24, profesor Ryszard Rutkowski.
Co do pozostałych dwóch zarzutów, z którymi się często spotykają osoby kwestionujące działania anty-pandemiczne oraz istnienie samej pandemii i celowości przyjęcia szczepionki, to sprawa jest chyba całkowicie oczywista. Jeśli normalny czas przeznaczony na wyprodukowanie bezpiecznej szczepionki zostaje skrócony prawie dziesięciokrotnie, to oznacza tylko jedno: MAMY DO CZYNIENIA Z EKPERYMENTEM MEDYCZNYM! Eksperymentem, dodajmy, niezwykle groźnym, bo przeprowadzanym w skali populacji świata. Jedno jest pewne. Zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem, eksperymenty, nawet na zwierzętach, można prowadzić tylko w ściśle określonych warunkach. Ludzie MUSZĄ wyrazić zgodę również na tak podstawowe procedury medyczne, jak mierzenie temperatury, więc niech nikt nie próbuje nawet pomyśleć o tym, że można będzie ot tak sobie, jak to ujął profesor Szumowski, „wyszczepić” wszystkich. Nie jesteśmy bydłem, choć tak, jak ostatnio nas Rząd traktuje, można by mieć bardzo poważne wątpliwości, czy oni to wiedzą?
Pytanie, czemu są blokowane informacje o skutecznych lekach oraz nie ułatwia się wdrażania procedur, które mogłyby realnie, bez żadnej urojonej szczepionki, uratować wiele istnień ludzkich. Sławomir A. Danilczuk – autor wydanej kilka tygodni temu książki „Globalny Bunt Elit. Rewolucja Pandemiczna 2020. Kroniki pandemii”, zadał w programie telewizyjnym, w kontekście leczenia i testów kilka ważnych pytań. Skoro, jak przedstawiano to nawet w TVP Info, w jednym z DPS-ów, na 81 pacjentów pomiędzy 75, a 90 lat, nie zmarł ani jeden, to może warto przyjrzeć się bliżej metodom leczenia, zamiast testowania i szczepionek? W tym filmie, jeden z doradców naszego Premiera, mówi wprost o tym, jaka jest wiarygodność testu PCR. Odnosi to do jednego z dostawców, ale to nie jest kwestia dostawcy, o czym już wiemy… Czemu w tej sytuacji Rząd nadal chce udawać, że tysiące ludzi dziennie chorują i straszyć Polaków szpitalami na stadionach, które przecież stoją puste? Najpierw lek, potem szczepionka, prawda? Czy kiedykolwiek była inna kolejność? Czy teraz, w ramach akcji „chrońmy seniorów”, zaaplikujemy tym, którzy zwalczyli wirusa, kolejną jego porcję i będziemy sprawdzać, czy szczepionkę też przeżyją?
Fakt, że nagle człowiek, który miał problem, żeby znaleźć sposób na wirusy komputerowe, które wchodziły w zaprojektowany przez jego informatyków system, jak w masło, stał się nagle głównym wirusologiem świata, nie sprawia, że trzeba mu ufać. To, że on działa, wraz ze swą małżonką, w grupie innych szaleńców i psychopatów, którzy postanowili wprowadzić „nową normalność”, nie oznacza, że należy to zaakceptować. Owszem, za tych opętanych złem ludzi nie tylko można, ale należy się gorąco modlić, ale także, nie tylko można, ale trzeba się szaleństwu przeciwstawiać. Na początek, wystarczy mówić prawdę.
Jest taki dobry, ewangeliczny wręcz, fragment tekstu wiersza Adama Nowaka, który znamy z twórczości zespołu Raz Dwa Trzy: „Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w oka mgnieniu”.
To naprawdę działa! Wystarczy spróbować i nie przyłączać się bezrozumnie do chóru tych, którzy chcą nam zafundować życie z drutami w tle…
Czytaj również felietony: Dno dna i szczepionka plus, Kondukt Niepodległości, Gonić króliczka, Szatan się wściekł! Norka odarta ze złudzeń, Białoruski klangor, Kuriozum w stolicy, Legion Gorszycieli Bandytów i Terrorystów?, Uratowani przez Covid?, Inteligentny koronawirus, Awans na królika
i artykuły: Zabijanie testem, Grypa umarła na Covid, Proszę zamknąć trumnę! Zamordyzm i namordyzm, Bezprawie plus, Wielka GAFA i zamordyzm, Czas ściemy i obłędu, Śmierci, których nie było, Bezczelność nie skończy się nigdy?, Bezprawie i niesprawiedliwość, Koniec wielkiej hucpy?, Totalna ściema, Wyszczepieni, A jednak się kręci