Mieliście nadzieję, że szczepionka zakończy pandemię? Naprawdę?! Optymizm godny podziwu? A w zasadzie, to nie żadne spojrzenie przez nieco bardziej różowe okulary, ale czysta naiwność!
Słyszymy, że „szczepienia nie idą”, bo niby ponad 8 mln ochotników przyjęło już dwie dawki, a tak w ogóle, to prawie 23 miliony zaszczepionych, więc gdyby dodać tych, co przechorowali, okaże się, że mamy 110% odporności zbiorowej, ale to dla władzy wciąż zbyt mało. Niestety, część ozdrowieńców uległa propagandzie i dała się „wyszczepić na wszelki wypadek”, wszak, jak mówił prof. Flisiak, „trochę więcej przeciwciał nikomu nie zaszkodzi”. Poniżej umieściłem ostatnią tabelkę EudraVigilance, która pokazuje, jak to jest z tymi „bezpiecznymi na zawsze”. Im już raczej nic nie zaszkodzi…
Oj, tam, oj tam! Niecałe 14 tysięcy ludzi się przeniosło na łono Abrahama i wielki krzyk. A ilu zabezpieczonych przeżyło?! Fakt… Większość nie umiera po antidotum, a w każdym razie z całą pewnością nie od razu. Jeśli to jest miarą sukcesu, pełna zgoda. Niech chętni się „szczepią” ile wlezie, tylko proszę nie dziwić się, że w razie nieszczęścia, nawet „słynny ubezpieczyciel” z udziałem Skarbu Państwa, czyli ten, co to pobiera składki za „ubezpieczenia” od różnych ryzyk (znacznie gorzej mu idzie z wypłatami świadczeń), odmówi jakiegokolwiek odszkodowania. Czemu? Ponieważ polisa nie obejmuje UDZIAŁU W EKSPERYMENTACH MEDYCZNYCH. Warto o tym pamiętać, bo wszyscy ubezpieczyciele powołują się na taki zapis, który zresztą w tym momencie ma akurat rzeczywiste, całkowicie zgodne z prawem, zastosowanie. Tak! TO JEST EKSPERYMENT! W dodatku na niespotykaną skalę, ale o tym już pisałem kilkakrotnie.
Niestety, pan profesor Flisiak się myli! Otóż, co można usłyszeć m.in. w cytowanym wywiadzie z dr Michaelem Yeadonem, dawnym v-ce szefem zespołu badawczego koncernu Pfizer, to limfocyty „T” są odpowiedzialne za „pamięć odporności”, jeśli tak można to ująć w dużym skrócie. Innymi słowy, przeciwciał może nie być, a i tak odporność pozostanie przez lata. Pokazał to eksperyment z próbkami krwi z lat 2007-2019, omówiony przez dr Yeadona, w którym wykazano, że stare próbki w 80% rozpoznawały „nowego” koronawirusa. Dlaczego? Ponieważ wcześniej był już wirus Sars-Cov-1, na tyle podobny do modnego w ostatnim sezonie, że najprawdopodobniej znakomita część populacji świata jest już na niego uodporniona i nie wymaga ŻADNEJ TERAPII, co zresztą widać bardzo dobrze w praktyce. Większość przetestowanych ludzi nie miała pojęcia, że „zaatakował je koronawirus”, jako że przeszła ten „straszny atak” bez objawów. Tak więc odporność w tym przypadku okazuje się być zaskakująco długa, ale pod jednym warunkiem! – JEŚLI SAMI JEJ NIE ZNISZCZYMY. A jak mówił w wywiadzie dr Geert Vanden Bossche, każda szczepionka jest tym, co wgranie do komputera nowego systemu operacyjnego. Niszczy naszą odporność na wiele miesięcy, więc ozdrowieńcy, którzy dali się zaszczepić stracili podwójnie. Oczywiście, o ile mieli szczęście i nie przytrafił im się żaden poważny NOP, ze zgonem włącznie, bo wtedy strata mogła być potrójna bądź poczwórna… Jak wiemy, czy to z ulotki producenta, czy ze stron WHO, nie jest dotąd znana długość ochrony preparatów wciąż, z uporem maniaka, nazywanych przez wielu „szczepionką”, choć od początku wiadomo, że to z definicją szczepienia nie ma nic wspólnego (nie licząc igły i strzykawki, oczywiście). Ba! Nawet w mediach można usłyszeć, że nie chroni nijak przed zachorowaniem, ale sprawi, że choroba będzie miała łagodniejszy przebieg. Czyli, że co? Ano, to jest właśnie ta JEDYNIE PRAWDZIWA LOTERIA SZCZEPIONKOWA! Jeżeli ktoś nie wiedział, to myślę, że wyjaśniłem dość dokładnie i w dodatku całkowicie bezpłatnie… Obawiam się, że nagrody nie otrzymam, ale niech tam! O tym, co może jeszcze zawierać „antidotum” przeczytasz tutaj.
Wszyscy paszportowi bandyci won!
„Musimy w jakiś sposób jeszcze bardziej pobudzić osoby, które nie chcą się szczepić, lub się wahają” – powiedział wiceminister Kraska 24 maja, a dr Szułdrzyński na Dzień Dziecka wydalił z siebie zdanie: „Nie wygraliśmy z pandemią i ona nadal jest, dlatego wprowadzane rozwiązania będą zwalniały z obostrzeń osoby zaszczepione”. – podał Business Insider.
Tak, panie Szułdrzyński! Nie wygraliśmy z pandemią, ponieważ nie da się wygrać z czymś, co nie istnieje! Pan, jako medyk, nie tylko może, ale MA OBOWIĄZEK, czytać dane i nie szerzyć dezinformacji, a wiadomo, że śmiertelność z powodu tego koronawirusa sięga ledwie poziomu sezonowej grypy, a w przypadku osób poniżej 70 roku życia jest jeszcze znacznie niższa (0,05%). To praca profesora Johna Ioannidisa ze Stanforda, opublikowana także przez WHO, która jest wynikiem 61 badań! Pandemii zatem próżno szukać, z wyjątkiem pandemii strachu, cenzury i pandemii testów, panie doktorze… Jeśli jednak fakty przeczą narracji łże-ekspertów, tym gorzej dla nich. „Trzeba pobudzić osoby, które nie chcą się szczepić?” A może raczej należy PRZEBUDZIĆ pozostałych, zwłaszcza tych, którzy się wahają? Świetna akcja bilbordowa „antyszczepionkowców” z hasłem „Odszczep się!” ma szansę przełamać tę medialną zmowę i ukrywanie GIGANTYCZNEGO MORDERSTWA, z jakim mamy obecnie do czynienia. Dodajmy, zbrodni podwójnej, bo do ponad 130 tysięcy ludzi zamordowanych przez brak dostępu do służby zdrowia, należy doliczyć jeszcze co najmniej kilka tysięcy (oficjalnie 3.500 wg stanu na 11 maja br., ale to przecież ledwie wierzchołek góry lodowej), tych „zaszczepionych”, którzy zakończyli życie w wyniku eksperymentu medycznego. Hańba, że wciąż są celebryci, politycy i „eksperci” bez żadnych zasad moralnych, sumienia, czy odpowiedzialności za drugiego człowieka. To nie jest dezinformacja nieświadoma, czy przypadkowa. Oni kłamią jak najęci, bo w istocie są wynajmowani, często za duże pieniądze. Pytanie o kwoty nie ma znaczenia, bo przecież czy prostytutka sprzedaje się za 3000 dolarów, czy za 10 złotych, nie zmienia jej statusu.
Wypowiedzi podobne do zacytowanych wyżej, to kuriozum, nienotowane w Polsce od kilkudziesięciu lat. Czegoś podobnego, czyli SEGREGACJI ostatnio doświadczyli Polacy i inne nacje w czasie II Wojny Światowej. Tylko, że wówczas okupantem byli Niemcy. A dziś? No, właśnie… Czy można bandytów, którzy sięgają po faszystowskie metody nazywać Polakami? Wypada po raz kolejny zgodzić się z Wojciechem Cejrowskim – „WSZYSCY WON!”
Szykują nam właśnie czwartą falę
Co ciekawe, nawet się już nikt nie krępuje. Wyborcza pisze otwartym tekstem o znoszeniu obostrzeń „na okres wakacyjny”. Co dalej? Wiadomo! Lekarze z różnych miejsc w Polsce dzwonią do niezależnych dziennikarzy i alarmują, że już ich placówki są przez „centralę”, zwaną dotąd zupełnie bezpodstawnie, o zgrozo! – Ministerstwem Zdrowia, przygotowywane na wybuch „czwartej fali pandemii”. Nic to, że NIE ISTNIEJE wśród pojęć i definicji związanych z epidemiologią coś takiego, jak „czwarta fala”, ani żadna inna fala. Łatwo to sprawdzić na stronie PZH w słowniku – czyli publikacji poświęconej właśnie temu zagadnieniu. Występują fazy, bo każda epidemia rządzi się określonymi prawami i ma swój początek, środek i koniec, ale NIE MA ŻADNYCH kolejnych fal. To są wymysły „ekspertów” na użytek robienia wody z mózgów „bezbronnych” Polaków. Cudzysłów nieprzypadkowy, ponieważ lenistwo umysłowe trudno nazwać bezbronnością. Każdy, kto chce, może z łatwością dotrzeć nie tylko do pojedynczych dowodów, czy badań naukowych, które obalają niemal WSZYSTKIE twierdzenia i opowieści ministra Niedzielskiego et consortes, ale może znaleźć ich tysiące! Mimo cenzury, bez problemów można nadal (jeszcze!) odszukać wypowiedzi cenionych na całym świecie, a także w naszym kraju, naukowców. Nie potrzeba znać języków, bo dostępne translatory są już wystarczająco przygotowane do przełożenia, także branżowych, w tym medycznych, tekstów w sposób, który daje możliwość zapoznania się z treścią w znacznej części tłumaczoną całkiem przyzwoicie. Czemu niewiele osób to robi? Ponieważ oglądanie telewizji zwalnia z myślenia. A kto by tam sobie głowę nabijał czym innym, niż sieczką proponowaną przez „kluczowe programy informacyjne”. Może po takim załadowaniu do mózgu kilku beczek wody z rozpuszczonymi w niej setkami kłamstw, nie ma przestrzeni, żeby coś tam jeszcze upchnąć… To jest dramat! Zabrakło miejsca na odrobinę prawdy. W ten sposób zmienia się sposób postrzegania świata, często również przez skądinąd całkiem, wydawałoby się, przytomne i inteligentne jednostki. Ludzie zamiast zastanawiać się nad tym CZY sobie dać wstrzyknąć substancję o kompletnie nieznanym działaniu i możliwej interakcji z innymi lekami, zaczynają myśleć KIEDY to zrobić. No, bo przecież wyjazd zagraniczny, a podobno bez „szczepionki” są utrudnienia, drogie testy, a i to bez gwarancji, że nie skończy się kwarantanną, a przecież „skoro Unia i Premier mówią, że trzeba, bo to dla bezpieczeństwa i ułatwienia podróżowania (sic!), to pewnie i tak w końcu nie da się uniknąć, więc może lepiej się zapisać”. A kiedy już to uczynią, zaczyna działać mechanizm obronny. NIE BĘDĄ SŁUCHAĆ! Żadne argumenty już nie trafią, bo sobie zracjonalizowali podjęte wcześniej decyzje i poszukają wsparcia u tych, którzy zrobili to samo. Proste? Oczywiście! Na tym polega też manipulacja, która w efekcie prowadzi do totalnego zidiocenia. Jeśli prawdą jest, że już 60% rodziców chce „zaszczepić” przeciw Covid-19 swoje dzieci, a niemal 20% odpowiada, że „raczej tak”, to nie można tu mówić o jakimkolwiek logicznym działaniu, ale o nowej jednostce psychiatrycznej.
Homo Pandemicus i psikus…
Chyba wypadałoby to określić, jako nową kategorię człowieka w wymiarze psychiatryczno-społecznym. Jeśli ktoś chce się obrazić, z góry przepraszam, ale mając nawet absolutne minimum wiedzy na temat tego, co się tutaj wyprawia, ale już choćby i tylko tę, zawartą w ulotce preparatu, który chcą nam wstrzyknąć, czy to przy pomocy loterii, apelu do poczucia obowiązku, czy na koniec pielęgniarza z kaftanem bezpieczeństwa, można się przez chwilę zastanowić, prawda? NIE! Myślenie, wprawdzie nie boli, ale jednak wymaga pewnego wysiłku. Samodzielnej analizy, bez „ekspertów”, „dziennikarzy” i „przyjaciół”. A po co? Skoro inni się „zaszczepili” i większość żyje, może i mnie się uda? W Izraelu wyszło, że szansę na paraliż, zgon, czy inny poważny NOP ma jedna na 35.000 osób. Dużo? Wprawdzie w USA prawdopodobieństwo, że nastolatek umrze na covid jest niższe, niż że spotka go to z powodu porażenia piorunem, czy utonięcia w wannie, ale i tak już około 700.000 dzieci zostało „wyszczepionych” gruntownie. Część właśnie walczy z zapaleniem wsierdzia, co najmniej pięcioro nie żyje, a kilka tysięcy będzie wymagało leczenia różnych schorzeń. Eee, co to za liczba, w porównaniu do całości eksperymentu? Nie ma o czym mówić… Aż do chwili, kiedy jedną z tych osób okaże się NASZE dziecko. Pewnie i tak znajdzie się wówczas jakiś „pocieszyciel”, który wytłumaczy, że przecież nie dało się przewidzieć, że generalnie należy się szczepić i rzuci garścią innych, podobnych komunałów. Dodajmy, SPRZECZNYCH z posiadaną już obecnie wiedzą naukową. Mądry Polak po szkodzie? Nic podobnego! O żadnych szkodach wiedzieć nie chce. Posłusznie zakłada kaganiec, ciesząc się, że może go zdjąć na ulicy. Nie analizuje, jakim kretynizmem są przepisy, które każą zakrywać twarz jakąś szmatą przed posiłkiem w restauracji, a potem nagle, w trakcie konsumpcji, wirus przestaje atakować, żeby po kilkunastu minutach z całą mocą napadać na klientów przy barze, albo w toalecie. Nie zastanawia się, jak to możliwe, że zniknęła grypa, że zamyka się miejsca, w których przepisów sanitarnych przestrzega się o wiele bardziej, niż w hipermarketach, że nie można nocować w hotelu, czy pójść na basen, za to można stać w długiej kolejce w sklepie, czy ocierać się o innych klientów wyjmujących produkty z lodówek w Biedronkach albo Lidlach. Nie interesuje go, jak to się stało, że przy blisko 2 miliardach kontaktów z kupującymi, ponad 60 tysięcy kasjerek dużej sieci ani razu nie przeniosło na nikogo wirusa i nie zachorowało, a dyskonty wciąż są otwarte. Podobnie, jak ma kompletnie w nosie, co znajduje się w preparatach stręczonych przez rządy swoim obywatelom, licząc, że akurat JEGO na pewno nic złego go nie spotka. Nie ma pojęcia czemuż to w kraju, podobno demokratycznym, zrezygnowano z jakiejkolwiek debaty naukowców, jeśli tylko mają inne zdanie niż opłacani przez koncerny farmaceutyczne, „niezależni eksperci” i dlaczego dziennikarze nie mają do Ministra Zdrowia żadnych trudnych pytań. Takie rzeczy go nie interesują. Podobnie zresztą, jak cenzurowanie w mediach społecznościowych wypowiedzi naukowców, a nawet zwykłych blogerów, jeśli tylko dotykają tematu szczepień, czy aspektów związanych z Wielkim Resetem. Nie pyta też, czemu władze organizują loterię szczepionkową, zamiast przeznaczyć 140 milionów na leczenie chorych, w tym także tych, którzy z powodu zbrodniczych obostrzeń, nie mających NIC WSPÓLNEGO z zagrożeniem koronawirusem, stracili zdrowie i pilnie potrzebują pomocy. Nie pojawia się u niego nawet tak prosta refleksja jak ta, że patogen nie może być groźny, skoro trzeba ludziom dawać nagrody, żeby zechcieli chronić swoje życie. Generalnie popiera segregację sanitarną, „bo przecież jakoś podróżować trzeba”. Jest przekonany, że jesienią nadejdzie „czwarta fala”, więc dobrze, że mamy rząd, który nas obroni…
Tak, w dużym skrócie wygląda „nowy człowiek”, wyhodowany przez innych ludzi, dla których określenie „patologiczni psychopaci” jest ledwie delikatnym eufemizmem, a i tak spotyka się z cenzurą. Ktoś powie, że to niesprawiedliwa ocena, bo przecież nie każdy zachowuje się w wymieniony wyżej sposób w różnych aspektach życia oraz zdrowia. Niektórzy popierają szczepienia, ale dystansują się od wszelkiej segregacji. Inni nie do końca zgadzają się z zakazami i nakazami, ale maseczkę chętnie włożą „dla świętego spokoju”, itd. Owszem, różnic jest pewnie więcej. Chodzi mi o pewien model. Wszak homo pandemicus, to nie tylko ktoś ogłuszony propagandą, czy bardziej podatny na wpływy swojego środowiska. Nie jest istotne, czy motywacją zachowań jest konformizm, wygoda, aspekt finansowy, lenistwo, głupota, czy wszystkie te czynniki łącznie. Efekt będzie przecież ten sam. ZNIEWOLENIE! Wbrew pozorom, nie tylko tych, których autor „Dezyderaty” określił mianem „tępych i nieświadomych”. Tak, mają swoją opowieść, ale to nie oni zdecydują o przyszłości Twojej i Twoich najbliższych. Zawsze na koniec istotna będzie suma zachowań. Cytowany już przeze mnie Edmund Burke, powiedział: „Aby zatriumfowało zło, wystarczy, by dobry człowiek niczego nie robił”.
Może już czas, aby to zrozumieć i zrobić przynajmniej to, o czym mówi dr Michael Yeadon. Znaleźć kogoś, kogo uda się przekonać do czytania, albo wysłuchania innych opinii, aby mógł zmienić zdanie. A potem poszukać wspólnie kolejnej takiej osoby i jeszcze jednej, itd. NIE MA INNEJ DROGI!
Czytaj również felietony: Szczepionkowe wakacje z QR kodem, Szczepionkowa schizofrenia, Maseczki z kluczykiem?, Największy przekręt i co dalej? Zabijamy ludzi, Złoty strzał dla seniora, To już nie teorie spiskowe! Talerz dla policjanta, Dno dna i szczepionka plus, Kondukt Niepodległości, Gonić króliczka, Norka odarta ze złudzeń, Uratowani przez Covid?, Awans na królika
i artykuły: Magnetyczne szczepionki i depopulacja, Loteria na ostatniej prostej, Chcą wyszczepić Wasze dzieci! Nie szczep się! Panikuj! Maseczki groźne dla życia, Mordowanie w imię bezpieczeństwa, Zatrzymać to szaleństwo!, Szczepionki zabijają w ciszy, Zaklinacze rzeczywistości i Astra od Zenka, Zaszczep się i zostań bohaterem, Rosyjska ruletka, Polska mutacja koronawirusa, Kolejna teoria spiskowa, Najlepsza szczepionka przeciw Covid-19, Milczenie owiec? Śmierci, których nie było, A jednak się kręci