Dziś zamiast „wypasionego” tekstu z wielką liczbą linków, felieton świąteczny. W pogoni za prezentami, pośród przedwigilijnego rozgardiaszu (nie wiem, jak u Was, u mnie jest zawsze), dobrze na chwilę usiąść i pomyśleć. Nawet nie chodzi o to, by zastanawiać się nad sensem Świąt Bożego Narodzenia, bo dla katolików i chyba generalnie, dla chrześcijan, powinien być on oczywisty. A, że przeważnie nie jest, to zupełnie inna kwestia. Poprawność polityczna, czyli rak, który toczy naszą cywilizację coraz bardziej intensywnie, często nie pozwala na oddanie chwały Bogu, a dominuje chęć przypodobania się ludziom. Najsmutniejsze, że niemal za każdą cenę. Wypieranie bożonarodzeniowej szopki z miejsc publicznych, o jej profanacjach nie wspominając, czy próby zastąpienia nazwy rocznicy narodzin Jezusa w sposób zacierający jej głęboki sens duchowy, stały się normą. Cud, że jeszcze w ogóle słychać samo słowo „święta”, bo przecież funkcjonują już inne Winter Holiday, Winter fest, czy po prostu „zwyczajnie”, święta zimowe. Ale jeśli mówi się o Bożym Narodzeniu w mediach, przeważnie nie pada pełna nazwa, za to doczepiane są różne przymiotniki. Najbardziej kuriozalny, to „magia świąt”. Jaka magia? Gdzie?W rocznicy narodzin Chrystusa? Słowo „magia” kojarzyć się może raczej z grzechem przeciwko pierwszemu przykazaniu, ale kto by się nad tym zastanawiał, skoro z głośników w supermarketach świąteczne hity sączą się już od początku listopada. Komu przeszkadza druga część? Dlaczego drażni? Wprawdzie na zachodzie wciąż nieźle się trzyma angielska nazwa Christmas, a całość oddaje jedno słowo, obecne też w popkulturze muzycznej, ale już nie każdy zapewne kojarzy je z Jezusem. O wiele chętniej, z łosiem, prezentami i Coca Colą…
W Berlinie, ekoterrorystom przeszkadzała nawet choinka w pobliżu Bramy Brandenburskiej i właśnie obcięli jej czubek, ponoć na znak protestu. Dokładnie nie wiadomo przeciwko czemu, ale w tej sytuacji nie można z pewnością powiedzieć, że „czubek czubkowi krzywdy nie zrobi” 😉 Co ciekawe, całej operacji przyglądała się policja i niszczenie tradycyjnej ozdoby towarzyszącej od lat chrześcijanom, nie zrobiło na funkcjonariuszach wrażenia. I tak dobrze, że nie spałowali nikogo, kto miałby inny pogląd na tego rodzaju happening. Najważniejsze, że obraz chanukowej świecy stojący nieco dalej nikomu nie przeszkadzał i był całkowicie bezpieczny. Zapewne jeszcze bardziej nietykalny okazałby się dowolny symbol islamu. Ciekawe, czemu? No, ale taki mamy „klimat”. Odklejeni od rzeczywistości aktywiści, chętnie przyklejają się do jezdni, albo oblewają farbą dzieła sztuki, a jeśli przy okazji można trochę „pogrilować” chrześcijan, tym lepiej. No, cóż… performance, to performance. Nie wolno przeszkadzać. Niech się dzieci bawią. A może by tak ich po prostu nie odklejać? Uszanować wybór? Święta spędzone na asfalcie, prawdopodobnie miałyby dla nich szczególny wymiar i kto wie, czy rozum (przynajmniej częściowo) by nie powrócił?
Wróćmy do naszych baranów, jak mawiają Francuzi. W kontekście ostatnich wydarzeń, może być to nawet dość celna figura retoryczna. Oto, komediant (o przepraszam) komendant policji, nie poszedł „drogą niemiecką” i nie stał bezczynnie, przyglądając się jakimś aktywistom, ale wziął sprawy w swoje ręce. A konkretnie, wykonał niezbyt udaną próbę pirotechniczną przed zbliżającym się Sylwestrem. Skończyło się bez urwanych kończyn, za to komenda stała się bardziej przyjazna dla odwiedzających. Można by rzec, otwarta na przestrzał… Podobno cel był inny, a tak w ogóle, to policja nie musi się znać na broni długiej, a już na pewno nie na granatnikach, prawda? Jeśli chodzi o cele, to po wyrządzeniu podobnych strat materialnych oraz popełnieniu przy okazji szeregu pospolitych przestępstw, (jak nielegalne posiadanie broni, jej nieuprawniony przewóz przez granicę, czy też możliwość sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, wodnym, bądź powietrznym), żeby wymienić tylko kilka, jakaś cela chyba by się dla pana komendanta znalazła. Ale przecież nie w kraju, słynnym na świecie z łamania prawa i niesprawiedliwości. Poza tym, każdy może się pomylić (saper ponoć tylko raz) i nic nikomu do tego. Odbudowa budynku pewnie będzie tańsza od słynnej, wiosenno-letniej „sasinady”, która przekroczyła 70 mln złotych. Cóż to jest wobec innych „niezbędnych” wydatków, jak samolot pełen chińskich maseczek, dziesiątki milionów testów PCR, respiratory Szumowskiego, czy „szczepionki” Niedzielskiego, o przepraszam! Jeszcze Pfizera (przynajmniej na razie), ale jest szansa, że wykupią całą produkcję, bo właśnie zaczęli to „dobrodziejstwo” podawać najmłodszym. W wielu miejscach na świecie eksperyment ten poskutkował niejedną tragedią, a jak wiemy z danych europejskiej bazy EuroMoMo, już pod koniec wiosny mieliśmy rekordową liczbę nadmiarowych zgonów dzieci, w ilości ponad 23.000, która w dziwny sposób zbiegła się akurat dokładnie z datą rozpoczęcia „eliksirowania” maluczkich. Dramat trwa, o czym można choćby przeczytać tutaj. Siedmiolatek z zawałem serca? Ależ, to typowa choroba u dzieci. Nie wierzmy złym „antyszczepionkowcom”, którzy nawet gotowi własne dzieci poświęcić, żeby tylko dopiec władzy. Co innego jej przedstawiciele! Zawsze się jakoś obronią. Ktoś napisał, że pan Szymczyk dostał jeszcze jeden prezent:
To ruskie trolle zapewne, bo któżby chciał kopać leżącego? Tak więc komedia… komendant nie wyleciał z hukiem z roboty, za to odstrzelony został trener kadry naszych kopaczy. Jedynych zresztą, bo przecież górnikom kopalnie pozamykali. Tak, możemy sobie „poharatać w gałę”, bo zjazd pod ziemię jest już, w większości miejsc, wykluczony i żadnego kopania nie będzie. Chyba, że „kopania się z koniem”, w postaci pana premiera, opowiadającego jak to będzie chronił polskie górnictwo, a jednocześnie podpisującego dokumenty o jego likwidacji.
Czy ktoś chciałby się ewentualnie pod ziemię zapaść (ze wstydu), na razie nie słyszymy. Być może ten, co powinien, postanowił się „zapaść” nieco inaczej, ale przecież nie można nikogo prześladować z powodu linii. Okazuje się, że jednak można?! W tym przypadku chodziło podobno o to, że nasi zacni futbolowi specjaliści niewiele razy przekroczyli środkową linię boiska. Katar ponoć nie miał na to żadnego wpływu. Nie licząc finału, bo tam zakatarzonych było kilku przedstawicieli reprezentacji Francji. Nam udało się wygrać jeden mecz, co wystarczyło do „największego sukcesu” polskiej piłki kopanej od 36 lat! Strach pomyśleć, co by się mogło wydarzyć, gdyby wygrali dwa mecze? Wtedy już pan premier nie wywinąłby się od przelania tych 50 melonów. Chociaż nie wiadomo, bo w wywijaniu się jest mistrzem świata. Absolutnie nie zagrożonym jeszcze przez wiele lat. Ale nie narzekajmy, bo pozytywy da się znaleźć nawet w takiej bryndzy. Pan Wojtek Szczęsny obronił dwa rzuty karne, bez czego pewnie wygralibyśmy coś jedynie na fujarce. Trzeba też powiedzieć szczerze, że oddaliśmy około 10 celnych strzałów, co jak na 4 mecze daje całkiem przyzwoitą średnią. Wszak strzeliliśmy aż 3 bramki! Kylian Mbappe sam wbił przeciwnikom 8, a Lionel Messi 7, ale to są szczegóły wytykane przez jakiś „złaków” tylko. Poza tym oni jednak mieli więcej możliwości, bo nie bali się gry na połowie przeciwnika. A u nas kopnąć tak, żeby piłka doleciała w okolice pola karnego wroga, potrafi jedynie bramkarz. Może więc lepiej, że inni nie próbowali, bo byłaby całkowita kompromitacja. Chociaż wykopanie trenera, to też jest jakiś element gry. Jak celnie to ujął Mateusz Borek:
– Jak się trenerów zatrudnia na miesiące, a nie na lata, to ogon macha psem. U nas 3 ostatnich trenerów niecałe 4 lata. W Szwajcarii przed Yakinem – 3 trenerów ( Kuhn, Hitzfeld, Petković) – 20 lat.
A przecież lepszym przykładem od Szwajcarii mogą być Niemcy. Nikt nie wykonuje nerwowych ruchów także w Anglii. Cóż, co kraj, to obyczaj… No, ale skoro reprezentanci mieli za złe wybór stylu, a może jego brak, bo defensywa też nie grała porywająco, to trenera bronił już tylko Krzysztof Stanowski, ale co może zdziałać w pojedynkę, nawet dość popularny vloger?
Ostatecznie okazało się jednak, że Polak potrafi! Marzyliśmy o finale? Proszę bardzo! Wprawdzie nie wystąpiło w nim jedenastu, a tylko czterech rodaków, ale za to jak! Nazwisko „Marciniak” będzie zapamiętane na długo, nie tylko w naszym nieszczęśliwym kraju. Dość powiedzieć, że gdyby piłkarze zagrali choć w połowie tak dobrze, jak pan Szymon sędziował, medale byłyby gwarantowane. A tak, cóż… Ani krążków, ani 50 baniek od premiera, za to niesmak pozostał. Przygoda trenera Michniewicza z kadrą dobiegła końca i na nic zdały się tłumaczenia, że przecież wyszliśmy z grupy, a porażki z mistrzami i wicemistrzami świata, to chyba nic nadzwyczajnego? Faktycznie, nic szczególnego nas nie zaskoczyło. Może tylko fakt, że o ile Wojciech Szczęsny bronił karne (i nie tylko), jak natchniony, to „Lewy” potrzebował aż trzech prób, żeby strzelić jednego. Niewiele zabrakło, aby skończyło się na trzeciej rzędu niewykorzystanej „jedenastce”, wliczając tę z ligi hiszpańskiej. Ale kiedy ma się tylko dwa kontakty z piłką w trakcie całego spotkania, nie licząc kilku prób opanowania „lagi” lecącej od naszego golkipera, gdzie trzeba po drodze strząsnąć jeszcze z pleców trzech obrońców, można się w końcu pogubić.
Za to skoczkowie dają radę i może nawet powalczą o nagrodę główną w Turnieju Czterech Skoczni. W międzyczasie Iga Świątek, jak na zawołanie, leje w Dubaju bez litości swoje niedawne przeciwniczki, w tym dwie z pierwszej piątki rankingu. Oczywiście, to tylko turniej pokazowy, ale raszynianka nie zwykła traktować ulgowo żadnej rywalizacji. Zresztą, nie gra tam przecież za darmo, a pozycja liderki, zobowiązuje.
Tak więc w sporcie odnosimy umiarkowane, ale jednak sukcesy, na miarę blisko 40 milionowego kraju. To prawda, że Chorwacja mniejsza, a po srebrze w Rosji (2018), wywalczyła brąz w Katarze. Niektórzy się śmieją, że to wszystko przez wierzącego trenera Zlatko Dalića, który nie rozstaje się z różańcem. Ja tam bym się nie śmiał, bo z pewnością dobrze jest mieć odwagę nie ukrywać swej wiary, zwłaszcza kiedy nie chodzi tylko o wiarę we własną drużynę. Złośliwcy twierdzą, że naszej, nawet sam papież by nie pomógł, w czym zapewne jest jakieś ziarno prawdy, chociaż za pontyfikatu Jana Pawła II, piłkarze stanęli jednak na podium 😊 Szkoda, że tylko raz, ale w tym kontekście przypomina mi się pewna anegdota:
Student miał przed sobą trudny egzamin i kolega poradził mu, żeby koniecznie się pomodlił, a potem włożył podręcznik pod poduszkę na noc przed egzaminem. Nazajutrz wylosował, niestety, fatalne pytania i oblał. Zdruzgotany podzielił się smutną wiadomością z pechowym (jak sądził) doradcą.
– A, uczyłeś się? – spytał kolega
– A, trzeba było? – zdziwił się student…
Może jest jeszcze coś, co będzie do zdobywania medali niezbędne, oprócz modlitwy i zmiany trenerów?
—
Korzystając z okazji, chciałem życzyć wszystkim stałym Czytelnikom mojego Bloga, ale też gościom, którzy trafili tutaj przez przypadek (choć jak mówił ksiądz Bozowski, „nie ma przypadków, są tylko znaki”), radosnych, pełnych ciepła i miłości, Świąt Narodzenia Pańskiego. Ponadto, pięknej choinki i wielu udanych prezentów. Mam nadzieję jeszcze przed Nowym Rokiem coś napisać, więc na razie tyle, choć z przyjemnością dołożę też upominek od siebie. Niech będzie nim kolejne opowiadanie z mojego zbioru „Ostatni oddech”, które można pobrać stąd. Taki „szorcik”, jak mówi się w branży, w sam raz na Wigilię. Tylko 1,5 strony, więc da się wytrzymać (mam nadzieję) 😉
Dedykuję tę lekturę szczególnie każdemu, komu w tym wyjątkowym dniu, nie było wtedy, albo nie będzie dane teraz, mieć obok siebie ukochanej osoby. Nie dla wszystkich te Święta będą przecież radosne, ale może przynajmniej, spokojne.
Ściskam Was mocno i zapraszam do zapoznania się też kilkoma ujawnionymi wcześniej tekstami opowiadań, do których link znajduje się na stronie projektu: pomagam.pl/ostatni-oddech
Będzie mi miło, jeśli podzielicie się nim z przyjaciółmi.
Czytaj również felietony: Ruskoonucyzm patriotyczny, Raszyńska masakra i czerwony diabeł, Obłędna miłość, Igrzyska śmierci w cieniu Pekinu, Klątwa Kurskiego i australijski skandal, Pudrowanie trupa i gry szpitalne, Strzały na granicy! Grobbing 2.0 i Halloween, Zjedz szczepionkę, Gladiator i dziewczyny, Turniej US Open Closed, Wymyk do podporu, Szczepionkowa propaganda nie działa! Szczepionkowe wakacje z QR kodem, Szczepionkowa schizofrenia, Największy przekręt i co dalej? Zabijamy ludzi, Złoty strzał dla seniora, To już nie teorie spiskowe! Uratowani przez Covid?
i artykuły: Twoja praca zniknie, 500 szczepionek w ciągu 8 lat!, Czy to na pewno wirus? To nie wirus wywołał kryzys! Kredyt społeczny wchodzi tylnymi drzwiami, Jak walczyć z WHO? Zabijanie odporności potwierdzone, A co na to Kościół? Udarów więcej o ponad 100 tysięcy procent! Pfizer obnażony, Krew zaszczepionych niebezpieczna? 14.650 rodzajów powikłań! Mechanizm covidowego oszustwa, Zaszczepione dzieci umierają 137 razy częściej, Koniec teorii spiskowych? Umiera o 691 procent więcej dzieci, Zidiocenie czy konformizm? O 10.660 procent więcej nowotworów, Manipulują i zabijają, Jak kłamcy bronią morderczych szczepionek, NoVax Djokovici porażka szczepionek, Ile osób naprawdę przyjęło eliksir? Psychopaci wytworzyli HIV-1, Cała prawda o COVID-19, Co wzięli zamiast szczepionki? WHO w mętnej wodzie, Teoria spiskowa do korekty, Covidowe absurdy, Sprawdź szkodliwość swojej szczepionki, Niemal o 300% więcej diagnoz nowotworów, Szczepionki czy trutka na szczury? Co pływa we krwi zaszczepionych, Masowe zgony sportowców, Eliksir śmierci, Ofiary covidowych szczepień przemówiły, Co zawierają TE szczepionki? Norymberga 2.0 coraz bliżej, Działa tylko trzecia dawka! Powiedz STOP mordercom, Magnetyczne szczepionki i depopulacja, Nie szczep się! Panikuj! Maseczki groźne dla życia, Rosyjska ruletka, Milczenie owiec? Śmierci, których nie było, A jednak się kręci