Dla części czytelników, zwłaszcza tych, którzy po raz pierwszy znaleźli się w tym zakątku Internetu, będzie to być może pytanie dziwne. Wystarczy jednak sięgnąć do tekstu z ubiegłego tygodnia, gdzie pokazałem, prócz wielu innych szokujących doniesień, link do filmu, na którym kilka świecących osób widać dość dokładnie. Zresztą, takich obrazów można w sieci znaleźć znacznie więcej. Być może niektórzy już zaczęli sobie zadawać pytanie, po której dawce zaczną być samowystarczalni, jeśli chodzi o energię elektryczną… Żarcik nie na miejscu? A przecież to nie wszystkie niespodzianki! Do tematu wrócę jeszcze w dalszej części tekstu.
Pfizer się nie wywinie!
Dobre informacje przychodzą parami, a nawet trójkami! Z jednej strony, słyszymy, że właśnie Trybunał Konstytucyjny w Austrii zamiast „klepnąć” zamordystyczną ustawę zadał rządzącym wiele pytań, po których już widać, że najprawdopodobniej zaczną się wycofywać, przynajmniej z części obostrzeń. Z drugiej strony, kolejny haniebny projekt formacji rządzącej w naszym nieszczęśliwym kraju, czyli tzw. Lex Konfident, zakładający donoszenie na kolegów za 15.000 złotych i kilka innych ciekawostek, jak mandaty po 2.000 za brak masoneczki na twarzy, wylądował w koszu i to niespodziewanie głosami totalnej opozycji, Konfederacji oraz 24 członków koalicji, w tym również z samego PiS-u. A to się pan Naczelnik zdziwił?! Okazało się, że nawet najwięksi zwolennicy segregacji sanitarnej i totalitaryzmu, uznali, że zdrowy rozsądek nie pozwala po prostu uchwalić takiego gniota. Zresztą, historia tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniego kuriozum zwanego Lex Hoc, była krótka, jako że projekt został, kolokwialnie pisząc, „uwalony” już na Komisji Jednej Choroby, zwanej dla zmylenia przeciwnika, Komisją Zdrowia. Nie ostał się również w głosowaniu sejmowym i bardzo słusznie. Co, rzecz jasna, nie oznacza, że bandyci nie będą próbować dalej. Choć posunięcia Danii, Finlandii, Hiszpanii, czy Wielkiej Brytanii, Irlandii i Szwecji, a wcześniej Bośni i Hercegowiny, mogą być przykładem dla totalniaków, że jednak warto i NALEŻY zakończyć tę farsę. Czy Niedzielski poda się do dymisji, jak obiecał? Nie sądzę… Ale jest pewna szansa, że razem z profesorem Horbanem, zwłaszcza po ujawnieniu przez redaktora Pospieszalskiego, sms-ów „zasłużonego eksperta” (zasłużonego choćby swoim wydatnym udziałem w wymordowaniu co najmniej 153 tysięcy ludzi, nie licząc tych z C-19), zostaną ze swych stanowisk ZASŁUŻENIE odwołani.
Trzecia dobra wiadomość, to odkopywanie przez media afer Pfizera. O jednej z nich, dotyczącej fałszowania badań dotyczących „szczepionki” przeciw Covid-19 pisałem w grudniu w artykule „Program Śmierć Plus”. Ściema i korumpowanie urzędników przymykających oko na to, że w wynikach nic się „nie klei”, stało się, jak widać, modus operandi tej firmy, bo przecież płaciła już za swoje oszustwa miliardy dolarów kar oraz odszkodowań. Tym razem, najprawdopodobniej, również się nie wywiną. Tym bardziej, że liczba ofiar preparatów nie tylko rośnie, ale „pociąg” przyspiesza, niczym TGV. Zeznania mecenasa Thomasa Renza z Ohio, który przedstawił dane DOD epidemiologii medycznej obrony (DMED) USA, pokazują skalę dramatu. Popatrzmy na fakty. Zacytuję fragmenty raportu przedstawione przez Kancelarię Lega Artis.
„Lekarze Samuel Sigoloff, Peter Chambers i Theresa Long – trzej lekarze wojskowi – ujawnili, że w 2021 r. nastąpił 300% wzrost kodów DMED zarejestrowanych dla poronień w wojsku, (średnia z pięciu lat). Wynosiła ona 1499 kodów poronień rocznie. W ciągu pierwszych 10 miesięcy 2021 r. było ich 4182. Jak wyjaśnił Renz, lekarze ci przeanalizowali liczbę setek kodów od 2016 do 2020 roku, aby ustalić podstawową pięcioletnią średnią. Kody te generalnie dotyczyły zaburzeń i urazów, które literatura medyczna określa jako potencjalne niepożądane odczyny poszczepienne.
Oprócz gwałtownego wzrostu liczby diagnoz poronień (kod ICD 003 dla poronień) odnotowano prawie 300% wzrost diagnoz raka (ze średniej pięcioletniej 38 700 rocznie do 114 645 w ciągu pierwszych 11 miesięcy 2021 r.). Odnotowano również 1000 % wzrostu kodów diagnostycznych dla problemów neurologicznych , który wzrósł ze średniej wyjściowej 82 000 do 863 000!
Niektóre inne liczby, których nie wymienił na rozprawie, ale które podał w wywiadzie, to:
- Zawał mięśnia sercowego – wzrost o 269%
- Porażenie Bella – wzrost o 291%
- wady wrodzone (u dzieci personelu wojskowego)- wzrost o 156%
- niepłodność kobieca – wzrost o 471 %
- zatorowość płucna – wzrost o 467%
Wszystkie te liczby pochodzą z ambulatoryjnych wizyt wojskowych. Renz wyjaśnił, że wzrosty wykryto również u pacjentów hospitalizowanych. W jednym z oświadczeń jednego z lekarzy wojskowych czytamy: ,,W mojej profesjonalnej opinii największy wzrost zachorowań na wyżej omówione przypadki poronień, nowotworów i chorób spowodowany był „szczepieniem przeciwko COVID-19″.
Fragmentu wystąpienia Thomasa Renza można posłuchać pod wskazanym wyżej linkiem Kancelarii. Zapytam kolejny raz: Jeśli to nie jest zbrodnia, to co nią jest?! Może ktoś sądzi, że wyniki w naszym nieszczęśliwym kraju będą inne? To się nazywa myślenie magiczne…
Podłączeni na zawsze?
Obiecałem wrócić do tematu sprzed tygodnia. Co znajduje się w preparatach serwowanych ludzkości z taką determinacją, już mniej więcej wiemy. Oczywiście, wiedza wciąż jest niepełna, ale nowe fakty wychodzą na jaw. Wydaje się, że połączenie ludzi z internetem rzeczy, jest już tylko kwestią czasu. Stawiam tezę, że to właśnie LUDZIE MŁODZI I W ŚREDNIM WIEKU są na celowniku technologii, która wobec osób w wieku poprodukcyjnym niekoniecznie musi być forsowana. Stąd też wydaje się całkiem logiczne, że „szczepionki” nie zawierają tych samych substancji, a w każdym razie kolejne dawki nie będą identyczne dla wszystkich. Czemu tak uważam? Jeśli chodzi o kontrolę, a wszystko wskazuje na to, że to cel podstawowy, musi być ona efektywna. Jasne, że w procesie badań pojawiają się ofiary i właśnie widzimy, co się dzieje. Ktoś jednak POWINIEN przecież pozostać w pełni sprawny, aby nie tylko móc jako tako funkcjonować, ale „tyrać”, za przysłowiową miskę ryżu, specjalnie nie grymasić, oglądać te swoje filmy w Netflixie i być całkowicie dyspozycyjnym. Nie dałoby się osiągnąć tego efektu zatruwając wszystkich, całkowicie i „jak leci”. Myślę, że wiele zgonów i poważnych NOP-ów, jest efektem bardzo krótkiego czasu, w którym nijak nie dało się przewidzieć, ani zbadać, wszelkich możliwych reakcji tak skomplikowanej maszyny, jak organizm człowieka. Oczywiście, jak już pisałem w tekście o „magnetycznych szczepionkach”, DARPA pracowała nad wszelkimi „usprawnieniami” od wielu lat i to nie jest żaden przypadek, że wstrzykują ludziom mocno „wzbogacony” specyfik. Problem polega na tym, że dokąd nie sprawdzi się na dużych grupach, co jeszcze można, a czego już nie należy robić, aby nie przesadzić, mamy do czynienia z działaniem w pewnym zakresie po omacku. Dlatego właśnie widzimy tak straszne efekty. Doktor Mengele miał o wiele więcej czasu i nie był skrępowany „przesądami” jakiejś, choćby podstawowej, etyki… Tutaj jednak należy postępować ostrożnie, bo wszystkiego zamieść pod dywan się nie da, a gdyby ludzie nagle zaczęli masowo padać na ulicy po „eliksirze”, czego nie mieliśmy po chorobie, znacznie więcej ufających dotąd w zbawienne działanie „szczepionek” mogłoby się przebudzić, a wówczas, jak powiedział kiedyś Franc Fiszer, „cały pogrzeb na nic”. Eksperyment jednak trwa już dość długo i setki milionów ochotników, którym zaaplikowano tę „kurację”, szczęśliwie przeżyło, więc można pójść o krok dalej. Chciałem tutaj polecić jeszcze jeden film, ale ponieważ nie znalazłem go w polskiej wersji, pozwoliłem sobie poniżej zamieścić streszczenie transkrypcji. Na poprzednim, gdzie dr Ruby pokazała między innymi osoby, które świecą, czy przyciągają magnes, mogliśmy usłyszeć też wypowiedzi tych, których organizm z „nieznanych powodów” próbuje połączyć się z różnymi urządzeniami elektronicznymi. Przyjrzał się temu zjawisku nieco bliżej lekarz gastrolog, z doktoratem z biologii molekularnej, dr Luis Miguel De Benito który wykonał stosunkowo prosty zabieg, żeby sprawdzić, jak dużej grupy może statystycznie dotykać opisany wyżej problem. Co się dzieje z częścią osób, które poddały się eksperymentowi, to z pewnością ważna informacja, ale jakie jest drugie, a być może właśnie, jak pisałem, pierwsze dno, tej nachalnej operacji „wyszczepiania” kogo tylko się da?
Dokonałem kilku skrótów, więc zachęcam do obejrzenia pełnej wersji. Dr De Benito opisał to mniej więcej tak:
„Opowiem wam dzisiaj o odkryciach z tego lata, które są zgodne z tym, co może kryć się za tymi wszystkimi próbami szczepienia. Skąd tyle zainteresowania „dźganiem”? Jaki jest powód? Posłuchajcie.
(…) Wszystko to, wiecie, zaczęło się jako kanał do dyskusji na temat ewolucji pandemii, dotkniętych nią, leczenia, wirusa, jak działały OIOM-y. No i to już nie ma sensu. Wszystko to już przeszłość. A teraz to, do czego zmierzamy, to pragnienie władz, żeby odebrać ludziom wolność. Nie obchodzi mnie, czy myślisz, że bredzę, ale ponieważ mam moralny obowiązek zgłosić to, co zrobiłem, mówię wam o tym dzisiaj. A kto chce w to wierzyć, uwierzy, a kto nie, będzie to oceniał, krytykował i porównywał. Jak mówię, napisałem go (raport) i wysłałem już do zespołów, które studiują ten temat w różnych częściach świata. Skoro z medycznego punktu widzenia nie ma potrzeby profilaktyki choroby o śmiertelności 2 na tysiąc, to po co tak upierać się, żeby zaszczepić wszystkich? Co mi da szczepionka, czego jeszcze nie mam? Cóż, ten eksperyment powstał z tej refleksji.
Chociaż konsultacji jest wiele, latem 2021 roku popołudniami byłem jedynym operującym. W tym budynku popołudniami nie było nawet personelu administracyjnego. Pod moim biurem od czasu do czasu parkowała karetka z SUMA, z pogotowia, bo tam mają bazę. To były jedyne „zakłócenia”, jakie wykryłem. Większość obserwacji została przeprowadzona bez tego artefaktu. Rozpocząłem konsultacje o godzinie 15:00 i co 20 minut zapisywałem pacjentów.
Ze względu na COVID zalecono, aby przybyli sami i jeśli to możliwe, w wyznaczonym czasie. Nie wcześniej ani później. Przed rozpoczęciem konsultacji podłączałem aplikację Bluetooth na swoim telefonie komórkowym i niezmiennie sprawdzałem, czy nie ma jakiegoś urządzenia do kontaktu. W zasięgu nie było żadnego urządzenia elektronicznego, z którym można by się połączyć. Kiedy pojawiał się pacjent, często już na schodach lub na początku korytarza, około 20 metrów od gabinetu, na moim telefonie komórkowym widziałem, czy pojawiło się jedno czy dwa urządzenia do połączenia przez Bluetooth. Jedno, dwa lub żadne. Na moim telefonie mogłem sprawdzić, czy Bluetooth coś wykrywa, czy nic. A jeśli to było coś, to było to urządzenie z kodem adresu MAC (Media Access Control). Jest to unikalny identyfikator, który producenci urządzeń elektronicznych przypisują do karty lub elementu, który można połączyć w sieć.
Po spełnieniu wymagań medycznych pacjenta, pytałem go, czy był szczepiony na COVID. Jeśli odpowiedź była twierdząca, zwykle była szybka i bez wahania. A jeśli była negatywna, to często towarzyszyła temu pewna nieufność, jeśli nie złość, że pytam. Reakcja, która wyjaśniła mi, że ogólnie ci, którzy nie chcieli się szczepić, zostali poddani jakiejś niekorzystnej sytuacji społecznej. Po uspokojeniu pacjenta, niezależnie od jego odpowiedzi, zapisywałem na kartce odpowiedź, której mi udzielił. Żaden z pytanych przeze mnie 137 pacjentów nie odmówił odpowiedzi. Jeśli odpowiedź była twierdząca, pytałem ich, jaki rodzaj szczepionki otrzymali, kiedy i czy mieli jakieś niepożądane reakcje. Następnie pytałem, czy mają jakieś telefony komórkowe lub urządzenia elektroniczne, takie jak bezprzewodowe zestawy słuchawkowe lub tablety, a jeśli tak, prosiłem ich o wyłączenie na chwilę. Kiedy wyłączali, na moim telefonie komórkowym zwykle jedno z urządzeń zarejestrowanych w Bluetooth znikało.
Spośród 137 ankietowanych pacjentów 112 stwierdziło, że zostali zaszczepieni, a 25 stwierdziło, że nie byli szczepieni. Żaden z pacjentów, którzy powiedzieli, że nie zostali zaszczepieni, po zapewnieniu o odłączeniu jego telefonu komórkowego, jeśli taki miał, nie zarejestrował na moim telefonie komórkowym żadnego innego urządzenia dostępnego do połączenia Bluetooth. U 96 pacjentów ze 112, którzy powiedzieli, że zostali zaszczepieni, (96 ze 112 wyłączyło swoje urządzenia elektroniczne, jeśli je nosili), kod MAC pozostał na ekranie mojego telefonu komórkowego, co zanotowałem w moich notatkach do historii medycznej pacjenta.
Zinterpretowałem, że był to kod, który nosił sam pacjent, a w rzeczywistości, kiedy wyszedł z biura, opuszczając budynek, znikał z mojego telefonu komórkowego. Dzięki tej prostej obserwacji w lipcu i sierpniu udało mi się zweryfikować, że 100% pacjentów, którzy twierdzili, że nie są zaszczepieni, nie wykazało żadnego urządzenia, które kontaktowałoby się z moim telefonem komórkowym przez Bluetooth. Ale 86% tych, którzy powiedzieli, że zostali zaszczepieni, wygenerowało na moim telefonie komórkowym adres MAC. To są poczynione obserwacje, z których rodzi się wiele wątpliwości i pytań. Wśród nich te, które wydają mi się najważniejsze to:
Po pierwsze, czy sygnał wykryty na moim telefonie komórkowym pochodzi od zaszczepionej osoby? Cóż, właśnie wyizolowane środowisko i niezakłócanie go przez inne sygnały oznacza, że nie ma innego źródła zakłóceń. W rzeczywistości, kiedy przybyła karetka SUMA, oprócz innych urządzeń, takich jak „baza SUMA” i kilku adresów MAC, które przypisałem personelowi karetki, który mógł zostać zaszczepiony, zauważyłem, że te sygnały zniknęły, gdy karetka odjechała. A kiedy pojawiły się podejrzenia, czy istnieje jakiś inny element zniekształcający, na przykład przypadkowi operatorzy, czy osoby towarzyszące pacjentom na korytarzu, które mogły być źródłem bezpośrednim lub źródłem innych znaczników, odrzucałem takie przypadki. Nie znalazły się one w tych 137, które potwierdziłem.
Po drugie, czy wszystkie telefony komórkowe wykrywają urządzenia Bluetooth w równym stopniu? Moja odpowiedź brzmi nie. Z mojego doświadczenia wynika, że nie.
Po trzecie, czy wykrywalny adres MAC danej osoby umożliwia interakcję z nią? W jakim stopniu? Przynajmniej jednego jestem pewien: dzięki temu wiem, gdzie on jest, bo wiedziałem, że ktoś zaszczepiony przychodził do mojego biura, jeszcze zanim się pojawił.
Czwarte pytanie, które sobie zadałem: Jeśli adres MAC jest czymś osobistym, indywidualnym i niepowtarzalnym, jak to możliwe, że pięć osób, którym wstrzyknięto zawartość tej samej fiolki, z tej samej dystrybucji tej samej partii, ma 5 różnych adresów MAC? Cóż, konsultowałem się z kilkoma technikami komputerowymi, robotykami i kolegami biologami i inżynierami, ekspertami w dziedzinie informatyki i nanorobotyki. I opowiadają się za możliwością, że ten kod jest generowany w wyniku interakcji tego, co jest wstrzykiwane z materiałem genetycznym pacjenta. Być może nie tyle z ich DNA, co z większym kompleksem zgodności, HLA, który ostatecznie pochodzi z genomu.
Po szóste, jeśli adres MAC jest generowany przez szczepionkę, dlaczego ma go tylko 86% osób, które twierdzą, że są zaszczepione? Rozważono różne możliwości, aby odpowiedzieć na to pytanie.
Pierwsza: niektóre fiolki mogą zawierać placebo.
Po drugie: niektóre ampułki mogły być zanieczyszczone.
Po trzecie: brak odpowiedzi. Innymi słowy, po podaniu produktu nie zawsze uzyskuje się oczekiwane rezultaty.
A czwarta, która wydaje mi się bardzo ważna, jest taka, że pacjent kłamie i mówi, że jest szczepiony, kiedy chce uniknąć problemów czy kontrowersji.
Mam wiele wątpliwości. To są ustalenia, których dokonałem. Są poza moją wiedzą medyczną. Po prostu potwierdzam, że kiedy konsultujesz się z osobą w odizolowanym środowisku, pojawia się to na moim telefonie komórkowym. Co to znaczy? Nie mam pojęcia. Ale mi się to nie podoba.”
Czy to się samo komentuje? Nie wiem, ale w pełni podzielam końcową refleksję doktora. Wydaje się, że liczba badanych i końcowe wnioski nie budzą zastrzeżeń. Gdyby w pobliżu znajdowały się inne urządzenia, które mogłyby cyklicznie dawać zakłócenia w postaci prezentacji swojego adresu MAC, z pewnością ich numery musiałby się powtarzać, przynajmniej w jakimś zakresie. Tutaj nic takiego nie wystąpiło. Jak być może niektórzy pamiętają, w tekście „Co zawierają TE szczepionki”, pisałem między innymi o rosyjskim hakerze, który rzekomo miał posiadać dostęp do bazy danych osób „zaszczepionych” w Rosji. Bazy, która aktualizowała się W CZASIE RZECZYWISTYM! Gdyby to była prawda, w rzeczy samej, postulat kontroli zostałby spełniony w stopniu bardzo wysokim. W końcu czego więcej trzeba, niż przekazywania informacji o stanie zdrowia i funkcjach życiowych konkretnych ludzi, połączonego z danymi o ich zatrudnieniu, stanie konta, majątku oraz preferencjach zakupowych, politycznych, a także religijnych i seksualnych?
Covidowa matematyka
Czy czeka nas kolejna „mądrość etapu”, w której kiedy chorować będą osoby zaszczepione, lecz mniejszą liczbą dawek niż będzie to w danym momencie wymagane, ich choroba i ewentualny zgon zostanie wliczony do statystyk osób „niezaeliksirowanych”? Taki sposób liczenia znakomicie podniesie skuteczność „szczepionek” i oczywiście stanowić będzie bicz na tych „niepokornych antyszczepów”, przez których mamy całą tę „pandemię”, bo przecież nie chcą dobrowolnie przyjąć „cudownego preparatu”. Jeśli się nad tym zastanowić głębiej, to scenariusz całkiem prawdopodobny. Trudno będzie wykonywać wciąż po 200.000 testów dziennie, żeby pokazać jakiś „straszliwy wynik”, zwłaszcza jeżeli „zakażeniom” nie będą towarzyszyły zgony i zajęte łóżka, a już widzimy jaki jest tutaj rozjazd. Doskonale pokazał te kłamstwa Grzegorz Płaczek.
Testy przedstawione są w kolorze blado-fioletowym, a kolor niebieski prezentuje liczbę zmarłych w kolejnych dniach (wg MZ) na Covid-19.
Widać wyraźnie, że procent jest mniej więcej stały i skorelowany z porą roku. Co więcej, jeśli spojrzymy na liczbę zajętych łóżek w analogicznym okresie ubiegłego roku, jasno widać, że pomimo „nadmuchania” liczby testów do nieprawdopodobnych rozmiarów, nijak nie przekłada się to na zwiększone zagrożenie. Straszenie Polaków poprzez „pandemię testów” ma swoje granice.
Oczywiście, część ludzi uwierzy, podobnie, jak wciąż ufa rządowi w kwestii maseczek, dezynfekcji rąk i dystansu społecznego. Wszystko to rzecz jasna można między bajki włożyć, bo toniemy w morzu wirusów i żadne przesunięcie się pół metra w tę, czy w inną stronę, nic nie pomoże. Pomijając rzecz jasna sytuacje, w których ktoś z ewidentnymi objawami infekcji, kaszlący co kilka minut, znajdzie się na dłużej w naszym towarzystwie, ale nikt rozsądny nie wybiera się wtedy na spotkanie, a poza tym w sezonie grypowym zarażenie się od takich osób nie stanowi niczego nowego. Nie jest to powód do zamykania gospodarki, uwięzienia w domach milionów ludzi na nielegalnej kwarantannie, zamykania szkół i prób procedowania kolejnych gniotów prawnych dotyczących segregacji sanitarnej. Niestety, minister choroby i nagłej śmierci wciąż stosuje covidową matematykę, w którą zapewne od dawna sam nie wierzy, podobnie jak nie wierzył w maseczki minister Szumowski.
Nie dość, że się nic szczególnego nie dzieje, to jeszcze mamy szereg dowodów na to, że upieranie się przy powyższych idiotyzmach oraz pomysłach na przymusową eliksiryzację, to wyłącznie nacisk właścicieli tych bandytów, którzy próbują udawać niezależną władzę. Spójrzmy na Izrael.
Co tam się stało już po trzeciej szprycy, widzieliśmy od lipca. Ludzkie pojęcie przechodzi. No, ale doszli do wniosku, że w takim razie pora na czwartą. Wszak 5000 wygląda lepiej niż „skromne” 2,5 tys., które zresztą i tak jest rekordem. To podobna logika, o jakiej napisała na swoim profilu Agnieszka Wolska.
Nasi „mądrale” też zapewne sądzą, że podobnym hasłem się przyciśnie covidian i oni już sami porządek z tymi „nieszczepami” zrobią. Chociaż przykład Izraela pokazuje, że im dalej w las… Cóż, czwarta dawka wysyła masowo pod respiratory i do grobu, co między wierszami usłyszeliśmy niedawno od Europejskiej Agencji Leków, przy czym oni mówili o TRZECIEJ dawce. Ale przecież, jak eksperymentować, to na całego. Nie ograniczajmy się do czwartej, czy piątej, bo co się stanie po 10-tej i ile osób doczeka, też jest interesujące, prawda? Te ponure żarty mogą drażnić, zwłaszcza, jeśli ktoś stracił najbliższą mu osobę, bo uwierzyła mordercom i ich pożytecznym idiotom. Najgorsze jest to, że choć tama powoli pęka, wielu ludzi będzie musiało zapłacić najwyższą cenę, bo nie ma woli politycznej, żeby zakończyć to szaleństwo. Chory system stworzył też kasty uprzywilejowane, które ani myślą by zrezygnować z łatwego pieniądza. Wszak ze sprzedaży kagańców, środków dezynfekcji, szprycowania (nawet jeśli już nie na akord), czy ciepłych posadek w pustych szpitalach tymczasowych, gdzie na pacjenta przypada czasem nawet kilka osób personelu medycznego oraz z kasy za e-wizyty, nikt nie chce zrezygnować. Będą protesty, że rząd „lekceważy śmiercionośnego wirusa” i chce zabić połowę ludności kraju. Niektórzy dadzą takim bredniom wiarę. Ale formacja rządząca jest w potrzasku, bo co niby mają teraz zrobić? Powiedzieć „przepraszamy” i wzruszyć ramionami? Polacy nic się nie stało?! Sto pięćdziesiąt trzy tysiące nadmiarowych zgonów w ciągu niespełna 2 lat, a przecież spokojnie dobijemy niebawem do dwustu, to coś, czego nijak pod dywan zamieść się nie da. A może obywatele potrzebują takiej władzy? Jeśli ich ktoś nie chwyci za twarz, czują się niepewnie? Bo trzeba myśleć samodzielnie. Dokonywać wyborów… A tak, ktoś powie co robić, każe założyć kaganiec, a od czasu do czasu poluzuje smycz i jeszcze obieca jakiś kolejny „PLUS”. Nic to, że w tym wszystkim najpopularniejsze będzie wciąż BEZPRAWIE PLUS. Do tego już przyzwyczaili nawet totalną opozycję. A może jakiś dochód gwarantowany dadzą, kiedy inflacja zeżre nie dwie pensje w roku, ale sześć, czy siedem? Szkoda pozbywać się tak „dobrych gospodarzy”.
Zastanawiałem się, czy minister choroby opuści swoje stanowisko. Kto mógłby go zastąpić? Może pan dr Paweł Grzesiowski? Zacytujmy tylko jeden tweet, który „wspiera” tę kandydaturę.
Myślę, że się nadaje… Stawiam na to, że zacznie od przywrócenia noszenia kagańców na ulicy i w parku. Oczywiście, podwójnych (na wszelki wypadek). A tymczasem Szwedzki Urząd Zdrowia Publicznego składa do rządu wniosek o WYKREŚLENIE Covid-19 z listy chorób zagrażających społeczeństwu. Szwecja znosi też izolację po zakażeniu Sars-Cov-2, zalecając jedynie pozostanie w domu w przypadku WYSTĄPIENIA OBJAWÓW CHOROBOWYCH. A u nas? Teoretycznie powinno być łatwiej, ponieważ jeszcze nie zdążyli w ogóle wpisać tej „najgroźniejszej choroby świata” na listę chorób zakaźnych, wymienionych w załączniku do ustawy z 5 grudnia 2008 roku. W tekście jednolitym z 17 stycznia 2022r., nadal NIC się w tej kwestii nie zmieniło. Proszę spojrzeć:
To gdzie ta choroba tak zakaźna, że blisko 1,5 mln Polaków zamkniętych jest obecnie w kwarantannie?! Czego jeszcze nie rozumiesz?
Kanada walczy?
Znak zapytania nie jest przypadkowy. Owszem, truckersi wykonali zadanie perfekcyjnie. Ottawa została zablokowana i nadzieja, że ten zryw wolności przyniesie realną zmianę, jest ogromna. Kiedy słucha się nagranej z tej okazji piosenki „Keep On Truckin in the Free World”, której o dziwo Youtube jeszcze nie usunął, ogarnia człowieka wzruszenie. Nie przeszkadza nawet specjalnie, że refren został jakby wyjęty ze znanego utworu Cata Stevensa „Wild World”, choć ze zmienionym tempem, ale nie czepiajmy się. Wszyscy patrzą z podziwem, bo to, co nie udało się w Australii, Niemczech, czy Austrii, wydaje się być za oceanem już na wyciągnięcie ręki. Marionetka globalistów, jaką jest pilny uczeń Klausa Schwaba, Justin Trudeau, za chwilę najprawdopodobniej zużyje się całkowicie. Zablokowanie i tak już przerwanych łańcuchów dostaw, być może ludzie jakoś przetrwają. Tylko, czy jest szansa na wyłonienie w prawdziwie wolnych wyborach takiej formacji politycznej, która się nie sprzeda? Przecież dopiero co Kanadyjczycy wybrali sobie potwora ponownie. Jasne, że to była nieco bardziej złożona sytuacja i rozkład głosów poprzez celowe rozbicie prawicy, musiał być niekorzystny, tym nie mniej, to właśnie lewicowa proweniencja nie tylko kandydatów, ale właśnie wyborców, stwarza takie możliwości. Z drugiej strony, czy naród, który pozwala zabijać swoich małych obywateli do 9 miesiąca włącznie, naprawdę zasługuje na wolność?! Zostawmy to. Załóżmy, że ze względu na tych (przynajmniej) dziesięciu sprawiedliwych, tak.
My mamy własne problemy, które, choć odpadły nam ustawy o segregacji sanitarnej, są wciąż poważne. Inflacja szaleje, ceny energii biją rekordy wszechczasów, a za wschodnią granicą szykuje się konflikt zbrojny. To chyba wystarczy, żeby zacząć się niepokoić. Niektórzy uznali, że dadzą sobie, choćby na jakiś czas, spokój z prowadzeniem działalności gospodarczej, wobec „ułatwień” Nowego Wału pana premiera i spółki. Takich decyzji zapadły tysiące. Część firm zabiły lockdowny, część przetrwała, aby zamknąć się teraz. Być może taktyka naszych „władców”, a w zasadzie raczej globalistycznych pacynek, polegać ma na przykrywaniu metodycznego niszczenia klasy średniej, kolejnymi wrzutkami w postaci Lex Hoc, czy Lex Konfident, aby Polacy mieli się czym zająć, a rząd ich „dojedzie” za chwilę nową serią podatków i „pomocnych rozwiązań” typu „koło w czoło”.
A może jednak fakt, że także najbliżsi sąsiedzi (Czechy, Litwa) odpuszczają, spowoduje odwilż? Zniesienie obostrzeń i przywrócenie jako takiej normalności, bez przymiotnika z przodu, jest całkiem prawdopodobne. Niech tylko nie wprowadzi nikogo w stan letargu. To ZOSTAŁO PRZEWIDZIANE i dokładnie zaplanowane! Popuszczanie smyczy, żeby „zwierzę” złapało oddech, rozluźniło mięśnie, poczuło swobodę. Wtedy stanie się bardziej bezbronne. Prawda jest jednak taka, że dokąd ostatni bandyta nie zasiądzie na ławie oskarżonych, a międzynarodowy trybunał nie wyeliminuje większości zbrodniarzy, nie będziemy mogli czuć się bezpiecznie, ani my, ani nasze dzieci. Co nie zmienia faktu, że za morderców także należy się modlić.
Mimo wszystko, bardzo chciałbym doczekać czasów, w których lekarz nie będzie się bał zbadać pacjenta, ponieważ obawia się, że ten pacjent może być naprawdę chory…
Czytaj również felietony: Klątwa Kurskiego i australijski skandal, Pudrowanie trupa i gry szpitalne, Strzały na granicy! Grobbing 2.0 i Halloween, Zjedz szczepionkę, Gladiator i dziewczyny, Turniej US Open Closed, Wymyk do podporu, Szczepionkowa propaganda nie działa! Szczepionkowe wakacje z QR kodem, Szczepionkowa schizofrenia, Maseczki z kluczykiem?, Największy przekręt i co dalej? Zabijamy ludzi, Złoty strzał dla seniora, To już nie teorie spiskowe! Dno dna i szczepionka plus, Uratowani przez Covid?
i artykuły: Szczepionki czy trutka na szczury? Mimo to przyjmiesz kolejną dawkę? Co pływa we krwi zaszczepionych, Masowe zgony sportowców, Szczepionka pod choinkę, Eliksir śmierci, Szczepienie przeciw Covid-19 dwukrotnie zwiększa ryzyko zgonu, Dwa razy więcej zawałów wśród zaszczepionych, Segregacja sanitarna ad Hoc, Ofiary covidowych szczepień przemówiły, Pomóżcie nam złamać prawo! Co zawierają TE szczepionki? Covidowa narracja się sypie, Kto się boi powrotu do Jedwabnego? Norymberga 2.0 coraz bliżej, Działa tylko trzecia dawka! Sanitaryzm na raty, Powiedz STOP mordercom, Szczepionkowy totalitaryzm w rozkwicie, Życie zaczyna się po szczepionce? Magnetyczne szczepionki i depopulacja, Nie szczep się! Panikuj! Maseczki groźne dla życia, Rosyjska ruletka, Milczenie owiec? Śmierci, których nie było, A jednak się kręci