Nie zwariowałem. Skąd więc tak prowokacyjny tytuł? Nic podobnego! Wprawdzie słowo eksterminacja kojarzy nam się raczej z wojną, czy działaniami prowadzonymi przez krwawe reżimy na przestrzeni wielu lat. Zawsze poruszał mnie film Rolanda Joffé „Pola śmierci”, w którym reżyser opowiada o tragicznych zmianach w Kambodży. Pouczająca historia, pokazująca, co się może wydarzyć, kiedy do władzy dojdą „czerwoni”. Jeśli spojrzymy na definicję słowa eksterminacja, – „wyniszczenie lub masowa zagłada określonych grup ludności z powodów politycznych lub religijnych”, możemy pomyśleć, że dotyczy to mordowania Żydów przez Niemców, czy zbrodni wołyńskiej, ale co to ma wspólnego z obecną sytuacją?
Systemowe zabijanie bez litości!
Otóż, ma! I choć na pierwszy rzut oka może wydawać się niemożliwe, wystarczy spojrzeć na statystyki, które w tym przypadku akurat nie kłamią, bo danych w żaden sposób „wybielić” się nie da. Posłużę się cytatem z listu Instytutu Ordo Iuris, rozesłanego ostatnio, do czytelników biuletynu.:
(…) od końca lat 80-tych mamy w Polsce do czynienia z postępującym kryzysem demograficznym, a rok 2021 był pod tym względem najgorszy od czasów II wojny światowej. Według prognoz ONZ, na koniec wieku może nas być już tylko 21 mln. Institute for Health Metrics and Evaluation przewiduje, że do tego czasu nasza gospodarka spadnie z obecnie zajmowanego 21. miejsca w rankingu gospodarek świata na pozycję 44. Wyprzedzą nas takie kraje jak Nigeria, Filipiny czy Malezja. Tym sposobem zmierzamy wprost nie tylko do ruiny polskiego systemu emerytalnego i całej gospodarki, ale też do stworzenia poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa całego narodu.
No i gdzie tu eksterminacja? – spyta ktoś, pozornie całkiem przytomny. Piszę „pozornie”, bo odnoszę wrażenie, że tę przytomność utraciła już znakomita większość obywateli naszego nieszczęśliwego kraju. Diagnoza Ordo Iuris, jakkolwiek słuszna, wydaje się niezwykle optymistyczna. Nawet jeżeli pominiemy starania bandytów pokroju Kill Billa, z całą jego fundacją oraz Big Pharmy, z kompletnym zasobem „eliksirów” oraz wszystkich zbędnych leków, czy „programów pomocy WHO” i innych podobnych elementów zmierzających wprost do depopulacji na niewyobrażalną skalę, dobrze nie będzie. Czemu? Gdyż mordowanie ludzi stało się w Polsce cechą systemową! To, co zrobiono dotąd pod hasłem „walki z covid-19”, jest przecież ewidentnym przykładem, że nie tylko można i da się, ale niemal NIKT nie protestuje! Fałszowanie danych, które miało pokazać, że panuje „straszliwa zaraza”, nie przykryło w żaden sposób faktów. A one, tak na podstawie GUS, jak oficjalnych danych MZ, są PORAŻAJĄCE. Już dziś wiadomo, że ponad 180 tysięcy nadmiarowych zgonów nie wynikało w żaden sposób z zakażenia najmodniejszym wirusem świata, ale właśnie z SYSTEMOWEJ ORGANIZACJI ZBRODNI. Jeśli ktoś znalazł czas, by wysłuchać zeznań składanych przez lekarzy, biologów, czy prawników w trakcie kolejnych sesji zespołu ORDO MEDICUS, albo Norymberga 2.0, a przy tym całkiem nie osiwiał, to znaczy, że ma nerwy, jak postronki. Polecam ostatnie posiedzenie zespołu. To kilka godzin, ale TRZEBA ZOBACZYĆ i pokazywać innym. Bezsporne fakty, znakomite prezentacje danych oraz przypadki tragedii konkretnych osób, czy rodzin, które stały się NORMĄ, pokazują skalę bezprawia. Dodajmy, wprowadzonego i kontynuowanego z pełną premedytacją. Pisałem o tym wielokrotnie, więc nie chcę się powtarzać, bo można sięgnąć do kilku wcześniejszych tekstów. Powtórzę tylko, że naprawdę nie trzeba być Einsteinem, czy mieć IQ powyżej 140, żeby zrozumieć i przewidzieć, co się wydarzy np. w blisko 800 tysięcznym mieście, kiedy zamknie się wszystkie szpitale pozostawiając 2 lub 3 oddziały covidowe. Ktoś, kto próbowałby wyjaśnić, że przecież nie miał pojęcia czy ludzie będą w ciągu dwóch lat chorować również na inne schorzenia, jak nowotwory, zawały, udary itd., musiałby zostać uznany za wariata, prawda? Zatem, co powiedzieć, jeżeli mamy do czynienia z WYSPECJALIZOWANYMI agendami rządu? Czy Ministerstwo Zdrowia, Państwowy Zakład Higieny, Główny Inspektor Sanitarny i podobne służby, mogły tego nie wiedzieć? A skoro wiedziały, to czym są ich działania, jeśli nie EKSTERMINACJĄ? Proszę spojrzeć też na zestawienie liczb prezentowanych przez Grzegorza Płaczka (polecam cały live sprzed kilku dni, bo jest tam kilka interesujących tematów). Czemu spada liczba zgonów, skoro przyjęliśmy blisko 2 mln w większości „niezaeliksirowanych” uchodźców? Dlaczego mamy najmniejszą liczbę zakażeń przy najniższym procencie „wyszczepienia” spośród wymienionych niżej krajów? Proszę sobie na to pytanie odpowiedzieć…
No, dobrze, lecz to tylko wycinek związany ze służbą zdrowia, powie obrońca „uciśnionych urzędników”. Starają się, tylko im nie wychodzi? NIC PODOBNEGO! Owszem, czynią starania, żeby wyłączyć odpowiedzialność urzędniczą, zgłaszając przy każdej nadarzającej się okazji, kolejne wersje „bezkarności plus”. Ostatnio nawet udało się, w okrojonej wersji, taki zapis upchnąć przy okazji ustawy o pomocy dla uchodźców. W Senacie się to nie ostało, więc Sejm przyjął poprawkę, ale tylko jednym głosem. To pokazuje, jak bardzo boją się odpowiedzialności karnej, za to co zrobili i co NADAL ROBIĄ! Tutaj, wbrew pozorom, nic się nie zmieniło. Mamy wciąż tę samą sytuację, a nawet jest gorzej, ponieważ do lekarzy ustawią się nie tylko kolejki Polaków, ale też Ukraińców. Jeśli przyjąć za dobrą monetę zapewnienia rządu, że dyskryminacji tubylców nie będzie, to ONA JUŻ I TAK JEST! Wszak wydłużenie oczekiwania na dostęp do niezbędnych procedur medycznych i diagnostyki, o kolejne miesiące, skutkować będzie niechybnie śmiercią wielu pacjentów. Także tych, którzy mieli nadzieję, że po dwóch latach w końcu dostaną się specjalisty i zaczną być leczeni na serio, a nie przez telefon. Nic bardziej błędnego! Terminy staną się odległe i to wielokrotnie bardziej, niż 3 lata temu. I trudno sobie w tej sytuacji zażartować, że „czas oczekiwania jest bezpłatny”, bo wielu Polaków zapłaci za to życiem.
Covid po wojnie?
Żarcik o Putinie, który zlikwidował na świecie covid, za moment stanie się nieaktualny. To nie jest tak, jak myśli zapewne wielu optymistów, że przynajmniej tę jedną historię mamy już z głowy. Nie, nie! To tylko niezbędna przerwa na zmianę dekoracji. Spektakl będzie trwał dalej, ponieważ chodzi o takie zmęczenie „materiału ludzkiego”, żeby przestał stawiać jakikolwiek opór. Obecnie mamy wojnę, bo dobrze jest dołożyć kolejny rodzaj strachu. Nie twierdzę, że nie doszłoby do niej wcale, choć nie musiało, a jeżeli nawet intencje Putina miały zostać zrealizowane, to przecież niekoniecznie teraz. Ukraina nie wstępowała jeszcze do NATO i do takiego scenariusza wiodła dość długa droga. Czemu więc się pospieszył? Teoria spiskowa? A komu służy przedłużająca się wojna?
NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO
Beneficjentami są, podobnie, jak w przypadku C19, globaliści oraz Chiny. Czyż nie? Niestety, wszystko wskazuje na to, że tak ma pozostać. Wspomniany wyżej „Kill Bill” już zapowiedział atak wirusa, więc jesień jawi się w dość ciemnych barwach, nawet jeśli do tego czasu konflikt za wschodnią granicą wygaśnie, choć to nie jest oczywiste. Moim zdaniem, jeszcze trochę potrwa, ponieważ musi zostać dokończona akcja przesiedleńcza, skoro miało trafić na zachód Europy co najmniej 8 mln Ukraińców, z czego zapewne ponad 4/5 do naszego, nieszczęśliwego kraju. A jeżeli rząd warszawski deklarował miesiąc przed rozpoczęciem ataku, że „jesteśmy przygotowani na 4 mln”, to warto przetestować, czy nie zmieści się przynajmniej o połowę więcej… Przy okazji, rzecz jasna, do Niemiec i państw ościennych wjedzie kilkaset tysięcy „studentów”, bo oni w większości akurat nie stawiali sobie Polski za cel podróży. Jeżeli jednak rząd w Berlinie dotrzyma słowa i górną granicą będzie 250 tysięcy nowych przybyszów, to możemy się nieźle zdziwić… No, ale przecież nie po raz pierwszy. Wszak akcja przyjmowania imigrantów z Indii, Pakistanu, czy innych państw, trwa u nas od dość dawna, co można łatwo spostrzec na ulicach większych miast. Optymiści mówią, że to dobrze, bo potrzeba rąk do pracy i dzięki temu nasza gospodarka ruszy z kopyta. Obyśmy jednak nie zostali tym kopytem trafieni prosto w skroń. Któż to niby ma stanowić tę „tanią siłę roboczą”? Może Ukrainki z dziećmi, którym rządowi nieudacznicy zafundują socjal, o jakim u siebie mogły jedynie pomarzyć? No, tak! Za moment zostanę ruską onucą, bo o pomocy dla uchodźców należy pisać tylko dobrze, albo wcale. Z mówieniem jest jeszcze gorzej. Nawet w parlamencie, gdzie funkcjonariusze medialni, (bo przecież nie dziennikarze – noblesse oblige), zbojkotowali ostatnio konferencję prasową Konfederacji. Nie spodobało im się, że mogą pojawić się krytyczne uwagi o polityce państwa wobec… No, właśnie! Czy już można powiedzieć „jedynie słusznej nacji”? Dotychczas byli nią Żydzi, a co jeżeli się teraz obrażą? 😉 Czy to jeszcze pomoc uchodźcom, czy akcja przesiedlania ludności?
Wracając do meritum, covid po wojnie, czy równolegle z nią, z całą pewnością powróci! Być może nawet ze zdwojoną siłą. Narracja będzie banalnie prosta. Kilka milionów przyjezdnych, zestresowanych, niedożywionych, itd., musiało stać się podatnymi na „nowy wariant”, który się rozprzestrzeni błyskawicznie. Cyrk z testowaniem, zamykanie szpitali i wszelkie atrakcje, dobrze nam znane, w sezonie jesiennym, doprowadzą błyskawicznie do „efektu VI, a potem VII fali”. Nic to, że tak wytrawny wirusolog, który nauczał kilkanaście tysięcy niemieckich lekarzy, profesor Sucharit Bakhdi, pisze wyraźnie w swojej ostatniej książce, że NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO, jak druga, trzecia i kolejne fale. Większość obywateli wciąż zamiast głowy ma telewizor… Dobicie średniego biznesu, zwłaszcza przy szalejącej inflacji i wszelkich negatywnych zjawiskach ekonomicznych, które nam towarzyszą od ponad 20 miesięcy, nie będzie trudne. Tym bardziej, kiedy do życia zostanie powołane Światowe Ministerstwo Zdrowia w postaci „nieomylnej” WHO.
Dalszy ciąg szaleństwa?
Ależ, ono wcale nie zostało przerwane. W zasadzie nawet na chwilę. Tylko pojawiły się „drobne zmiany”. Wcześniej katowano nas w mediach komunikatami o liczbie zakażeń, teraz zastąpiły ją liczby przybyłych uchodźców oraz od czasu do czasu liczby zabitych (oczywiście tylko Rosjan, bo ukraińskich żołnierzy kule się nie imają). Według propagandy serwowanej przez Kijów, straty bojowe Rosjan na dzień 18 marca to: ponad 14 tys. ludzi, 450 czołgów, 1448 bojowych pojazdów opancerzonych, 205 systemów artyleryjskich, 72 wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych, 43 systemy obrony przeciwlotniczej, 93 samoloty, 112 śmigłowców, 879 pojazdów kołowych, 3 jednostki pływające, 60 cystern i 12 tzw. bezzałogowców.
Pamiętacie pandemiczne hasła: „wspieramy polskie szpitale”, „jak pomagać w trakcie epidemii”, czy „wesprzyj nas w walce z koronawirusem”? No, to teraz jest „pomoc dla Ukrainy – wpłać!”, „solidarni z Ukrainą”, „twoja zbiórka dla Ukrainy”, itd. Rzecz jasna, nie ma niczego złego w pomocy uchodźcom, nawet gdyby potem okazało się, że obróci się przeciwko nam. Przypomnę, że TAK WŁAŚNIE SIĘ STAŁO w przypadku mniemanej pandemii. To, co wyprawiały i co często nadal robią szpitale oraz przychodnie i cały tzw. Narodowy Fundusz Zdrowia, swoim pacjentom, którzy płacili, często całymi latami, wysokie składki, to jest nie tylko farsa, ale zbrodnia! Leczenie przez telefon w ramach NFZ, ale prywatnie, niekoniecznie. Wirus po 16-ej jakoś dziwnie nie szalał. W końcu wiadomo, „biedni lekarze”, musieli przecież zarobić, więc i koronawirus zdjęty litością, dawał sobie nieco luzu…
Należało wszędzie nosić kaganiec, za to teraz (choć jeszcze na szczęście bez przymusu) dobrze mieć wpiętą w klapę flagę Ukrainy, albo jakąś chorągiewkę przynajmniej, czy naklejkę na samochodzie.
Były punkty szczepień, a teraz tworzone są punkty wydawania numerów pesel. Może i lepiej… Pod warunkiem, że to nie mają być w przyszłości „szczęśliwe numery” dla rządzących, wykorzystane na przykład w lokalnych, a potem krajowych, wyborach. A przecież nietrudno sobie taką sytuację wyobrazić.
Wcześniej strach było otworzyć konserwę, czy lodówkę, żeby nie wyskoczył z niej jakiś Horban, czy Simon z wizją śmierci co najmniej miliona Polaków w wyniku „straszliwego wirusa zabójcy”. Dziś, choć w lodówce już niedługo pozostać może tylko światło (i to pod warunkiem opłacenia horrendalnych rachunków za energię), nie da się włączyć radia, czy popularnego portalu w sieci, żeby nie „nadziać się” na wszechobecny temat wojny. Ktoś powie, że przecież to normalne, skoro dotyczy każdego Polaka, a zły Putin tylko czyha, na jeden nierozważny krok naszych „umiłowanych przywódców narodu”, żeby odpalić rakiety jądrowe w kierunku Warszawy. Nawet, gdyby tak było w istocie, nie jest to powód do zamknięcia się w pokoju z telewizorem, jak radzili nam wcześniej pandemiczni „specjaliści”, namawiając do propagowania akcji „zostań w domu”…
Czy to normalne, że szykanuje się właścicieli restauracji, którzy pozostawili w karcie dań ruskie pierogi? Że pozbawia się możliwości wykonywania swojej pracy żużlowego mistrza świata, Artioma Łagutę, który od 11 lat mieszka w Polsce, posiada polski paszport i rodzinę w Bydgoszczy, tylko dlatego, że jest Rosjaninem i zbyt późno potępił atak? Że odcina się od możliwości prowadzenia wymiany handlowej z partnerami w Rosji małe polskie firmy, podczas gdy ropa i gaz płyną w kierunku Niemiec szerokim strumieniem, a kasa liczona w miliardach euro, zasila prowadzone przez Putina działania wojenne? Czy to nie jest hipokryzja i hucpa podobna do tej, z którą mieliśmy do czynienia całkiem niedawno? Na pytanie, kto jest obecnie największym zbrodniarzem świata, odpowiedź będzie prosta, prawda? Dlaczego? Ponieważ nikt nie pamięta, co robili, całkiem niedawno, inni?
Mem, który pokazuje tę zbiorową paranoję w sposób dość jednoznaczny. Podobnie, jak kolejny, nie mniej trafny.
Co więcej, jeden z „bohaterów” otrzymał nawet pokojową nagrodę Nobla… I co? I NIC! Mordercą pozostanie Putin, a cała reszta, to przecież zacni mężowie stanu, prawda? Wraz z nowym mieszkańcem Białego Domu, który nie pamięta, co jadł na śniadanie, ale może śmiało mieć dostęp do walizki ze stosownymi przyciskami… I to nie jest niebezpieczne. Przecież tylko jeden człowiek na Ziemi pozostał, który chce zniszczyć cywilizację. Nigdy nie byłem zwolennikiem polityki rosyjskiej, ani tym bardziej sowieckiej. Pamiętam jeszcze popularne w czasach komuny hasło: „Armia radziecka z Tobą, od dziecka”. Wiem do czego zdolny jest Władimir Władimirowicz i jego banda. Nic go nie usprawiedliwia, kiedy morduje niewinnych ludzi, w tym zresztą najprawdopodobniej, akurat przede wszystkim swoich, bo wysłał na front nieprzeszkoloną młodzież. Nie zmienia to w niczym faktu, że uczestniczymy w jakiejś zbiorowej histerii, w której priorytetem stało się właśnie zniszczenie za wszelką cenę całej Rosji. Wybiórczo podejmowane działania, które jakoby miałyby „zmusić Putina do zawarcia pokoju”, poprzez sankcje, tak chętnie nagłaśniane w mediach, są jedynie dowodem całkowitego upadku przyzwoitości polityków oraz braku szacunku dla elementarnej logiki. Niestety, propaganda jest silniejsza od rozumu. Wpychanie przywódcy byłego (już od dawna) mocarstwa w objęcia Chin, a szerzej, państw azjatyckich, choć z pewnością Rosję osłabi, nie tylko nie poprawi sytuacji USA, czy Europy, ale wzmocni Państwo Środka i będzie wodą na młyn dla globalistów. Tak silne zachwianie równowagi politycznej nie leży w interesie ludzkości, zwłaszcza dziś, kiedy do głosu w wielu krajach doszli zamordyści, jak sądzę, znacznie więksi od Putina, czy Łukaszenki, sądząc po tym, co stało się choćby w Austrii, Kanadzie, czy Australii.
Nie było wyjścia?
Tak z pewnością powiedzą, szprycowani telewizyjnym przekazem, zwykli zjadacze chleba, dla których pani z okienka i jakiś ekspert wojskowy, są wyrocznią. Tylko w ten sposób można było zmusić Rosję do zmiany planów. Czyżby? A czy Stany Zjednoczone chętnie zgodziłyby się na wycelowanie rakiet w ich kierunku z jakiegoś państwa oddalonego o kilkaset kilometrów? Zapomnieliśmy, co się stało na Kubie? Dlaczego nagle, akurat Putin miałby się zgadzać na scenariusz stopniowego okrążania jego kraju? Czemu miały służyć obietnice „szybkiej ścieżki” przyjęcia Ukrainy do UE oraz rozważania o członkostwie w NATO? Ale przecież zimny, ruski czekista i tak by zaatakował, powie ktoś, zapominając, że mógł to zrobić bardziej konkretnie już w 2014 roku. Czemu chciał mieć Krym? Ponieważ to istotny punkt strategiczny. Ale nie tylko z tego powodu.
Ostatni spis ludności Krymu (w 2001 roku) pokazał, że półwysep zamieszkuje 2,4 mln ludzi. Większość, bo aż 60,4 proc., stanowią Rosjanie, a oprócz nich żyją tam w sporej liczbie Ukraińcy (24,01proc.) oraz Tatarzy krymscy (10,21 proc.). Patrząc historycznie, formalnie od 1792 roku Krym należał do Rosji, (choć caryca Katarzyna II przyłączyła go już do tego państwa 9 lat wcześniej). Oczywiście, był przed tym przez wieki częścią imperium tureckiego. W 1954 roku został przekazany przez Nikitę Chruszczowa, Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej. Zatem trudno nie zauważyć, że prawa Ukrainy do Krymu, choćby w świetle jego struktury ludnościowej, czy „stażu” w charakterze właściciela, były i są nadal dość wątłe. Można potępiać Putina, ale należałoby przy tym zachować pewną symetrię. Patrząc na to, co wyprawiali choćby przywódcy amerykańscy, wraz z europejskimi sojusznikami w kolejnych „misjach pokojowych”, można by rzec, że przy nich, rosyjski czekista, w zakresie walki o Krym, to niemal potulny baranek. Wydaje się, że Ukraina, po spełnieniu określonych warunków, w tym finansowych, nie stawiałaby wygórowanych żądań i pewnie skłonna byłaby do ustępstw, choćby uzyskując gwarancję szybkiego przyjęcia do Unii Europejskiej i zaakceptowanie tego faktu przez Rosję. Z pewnością można było doprowadzić do trwałego porozumienia, które w tej chwili również jawi się, jako całkiem realne. Moskwa nadal żąda Krymu i neutralności państwa ukraińskiego, taki status byłby zapewne dla naszego wschodniego sąsiada dobry, oczywiście, po uzgodnieniach i gwarancjach międzynarodowych, co się stanie w przypadku naruszenia takiej neutralności. Można zaprotestować, przypominając memorandum budapeszteńskie z 1994 roku, w wyniku którego państwo ukraińskie oddało broń atomową. A czy gdyby ją posiadało, coś by się zmieniło? Naprawdę? I wszyscy teraz walczą z Putinem? Nałożyli sankcje, prawda? Polecam tweet z danymi, który komentuje się sam…
Czy rosyjski przywódca faktycznie zamierza podbić kolejne państwa i odbudować dawny Związek Sowiecki? Serio?! Kto chce, niech wierzy.
Teraz to już wyłącznie gdybanie, ponieważ zaprzepaszczono, jak sądzę możliwość poważnych, konkretnych rozmów, na które był czas przez co najmniej 8 lat. Dlaczego? Dobre pytanie. Odpowiedź, być może, dzisiejsze dzieci i młodzież poznają za pół wieku. A może nigdy, jeśli powstaną kolejne agendy Rządu Światowego (po wspomnianym wyżej Ministerstwie Zdrowia), co wciąż wydaje się głównym planem globalistów. Wówczas zmniejszoną o 6/7 ludzkość trapić będą już zupełnie inne problemy…
Czytaj również felietony: Ukraińcy ruszą na Moskwę, Igrzyska śmierci w cieniu Pekinu, Klątwa Kurskiego i australijski skandal, Pudrowanie trupa i gry szpitalne, Strzały na granicy! Grobbing 2.0 i Halloween, Zjedz szczepionkę, Gladiator i dziewczyny, Turniej US Open Closed, Wymyk do podporu, Szczepionkowa propaganda nie działa! Szczepionkowe wakacje z QR kodem, Szczepionkowa schizofrenia, Maseczki z kluczykiem?, Największy przekręt i co dalej? Zabijamy ludzi, Złoty strzał dla seniora, To już nie teorie spiskowe! Dno dna i szczepionka plus, Uratowani przez Covid?
i artykuły: Nienawiść do Ukraińców pobije rekord, Sprawdź szkodliwość swojej szczepionki, Mordercy staną przed sądem, Niemal o 300% więcej diagnoz nowotworów, Szczepionki czy trutka na szczury? Mimo to przyjmiesz kolejną dawkę? Co pływa we krwi zaszczepionych, Masowe zgony sportowców, Szczepionka pod choinkę, Eliksir śmierci, Szczepienie przeciw Covid-19 dwukrotnie zwiększa ryzyko zgonu, Dwa razy więcej zawałów wśród zaszczepionych, Segregacja sanitarna ad Hoc, Ofiary covidowych szczepień przemówiły, Pomóżcie nam złamać prawo! Co zawierają TE szczepionki? Covidowa narracja się sypie, Norymberga 2.0 coraz bliżej, Działa tylko trzecia dawka! Powiedz STOP mordercom, Szczepionkowy totalitaryzm w rozkwicie, Życie zaczyna się po szczepionce? Magnetyczne szczepionki i depopulacja, Nie szczep się! Panikuj! Maseczki groźne dla życia, Rosyjska ruletka, Milczenie owiec? Śmierci, których nie było, A jednak się kręci