Wielokrotnie pisałem, że presja ma sens. Widzieliśmy to kilka dni temu, kiedy słynny już projekt dotyczący usankcjonowania segregacji sanitarnej w przedsiębiorstwach i firmach prywatnych miał być procedowany przez Sejm RP. Miał, lecz został wycofany z porządku obrad. Dlaczego? Ponieważ dzień wcześniej w Warszawie miał miejsce kolejny protest przeciwko sanitaryzmowi, zorganizowany przez posłów Konfederacji.
Co się odwlecze to nie uciecze…
Przysłowie, także w tym kontekście, wciąż aktualne. Okazało się bowiem, że znalazła się grupa posłów pod wodzą niejakiego Czesława Hoca, która postanowiła wnieść pod obrady na początku grudnia ten sam haniebny dokument, ale już jako projekt poselski. Wówczas, zgodnie z prawem, Marszałek nie mógłby go odkładać w nieskończoność i prawdopodobnie musiałby być procedowany, co w obecnym parlamencie, pełnym koniunkturalistów i zamordystów, ogłuszonych dodatkowo propagandą medialną, szansa na jego uchwalenie jawi się jako całkiem realna. Nic to, że już z samej definicji, nawet dla osoby, która o prawie wielkiego pojęcia nie ma, ale słyszała o Konstytucji, taka ustawa byłaby nielegalna od samego początku. Wiadomo również, że aby ją wprowadzić na terytorium naszego nieszczęśliwego kraju zgodnie z obowiązującym prawem, należałoby zmienić nie tylko kilka zapisów Konstytucji, ale też prawo pracy, artykuł 9 RODO oraz kilka innych, bardziej szczegółowych aktów prawnych. Ponadto unieważnić rezolucję Rady Europy, choć oczywiście nie jest to akt powiązany z jakimiś konkretnymi sankcjami i widzimy, co się dzieje we Włoszech, czy w Austrii, pomimo takich zapisów:
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy w rezolucji 2361 (2021) wzywa państwa członkowskie i Unię Europejską m.in., by:
„7.3.1. upewnić się, że obywatele zostali poinformowani, że szczepienie NIE jest nakazane i że nikt nie jest politycznie, społecznie lub w inny sposób naciskany, aby się zaszczepić, jeśli nie chce zrobić tego sam;
7.3.2. zapewnić, że nikt nie jest dyskryminowany z powodu braku szczepienia ze względu na możliwe zagrożenie dla zdrowia lub niechęć do szczepień”.
Parlamentarni bandyci, to rzecz jasna najbardziej łagodne określenie, jakie przychodzi mi do głowy, kiedy słyszę o próbie okrycia Izby największą hańbą w historii polskiego parlamentaryzmu. Być może jednak będzie jak zwykle. Czyli kiedy trzeba było się podlizać europejsom, czy eurofederastom, (jak zwał, tak zwał), z ulicy i zagranicy dochodził wrzaski Kon-sty-tu-cja! Kon-sty-tu-cja! Kiedy zaś prawo, w tym zwłaszcza ustawa zasadnicza, ma być łamana w wielu punktach, aby założyć wszystkim kaganiec i wyszczepić, to nawet rezolucje należy mieć w tyle, bo najważniejsze jest… No, właśnie? Co? Zdrowie?!
Kaganiec oświaty
Przecież ze zdrowiem wspólnego nic to nie ma. Mało tego! Jest nawet dokładnie odwrotnie, o czym już wielokrotnie pisałem. I nie chodzi tylko o to, że umiera jedna na każdy tysiąc zaeliksirowanych osób, co pokazały wyniki w Szkocji, a nie sądzę, żeby w Polsce było inaczej. Fakt, że jesteśmy chyba już na ostatnim miejscu w Europie pod względem liczby zgłoszonych niepożądanych odczynów poszczepiennych, (czasem kilkadziesiąt razy mniej niż np. w krajach skandynawskich) nie oznacza, że te preparaty działają lepiej akurat nad Wisłą. To tylko jeszcze jeden skandaliczny element, którego lobbyści Big Pharmy nie pozwolili dotąd naprawić, czyli system zgłaszania NOP-ów.
Rząd z jednej strony wspiera zamykanie szkół, a z drugiej, na swoich oficjalnych stronach w internecie niesie nam ten sam kaganiec oświaty, (bo przecież nie kaganek), skoro można JESZCZE TERAZ przeczytać coś takiego. Miejsce, w którym obywatel miał znaleźć zdementowane kłamliwe informacje roi się od takiej liczby kłamstw, że aż zęby bolą. To jest coś niebywałego! Gdzie jest Prokurator Generalny?! Czemu nie reaguje, kiedy czytamy:
„Szczepionki są bezpieczne. Wejście na rynek każdej z nich wymaga spełnienia wielu wysokich standardów, wypracowanych przez kraje Unii Europejskiej. Dopiero po wnikliwej analizie jakości i udowodnieniu pełnego bezpieczeństwa Europejska Agencja Leków, udziela zgodę na możliwość zakupu i korzystania ze szczepionki.”
To pierwszy fragment z „obalania” przez Rząd fake newsa nr 1, każdy może sobie przeczytać. W tekście NIGDZIE nie ma informacji, że:
- Preparaty nie są szczepionką! Definicja szczepionki z Wikipedii, żeby daleko nie szukać:
Szczepionka – preparat biologiczny imitujący naturalną infekcję i prowadzący do rozwoju odporności[1] analogicznej do tej, którą uzyskuje organizm w czasie pierwszego kontaktu z prawdziwym drobnoustrojem – bakterią lub wirusem[2][3].
Szczepionka zawiera antygen stymulujący układ odpornościowy do indukcji swoistej odpowiedzi immunologicznej przeciw określonemu drobnoustrojowi. Dzięki wytworzeniu pamięci immunologicznej w przypadku kolejnego kontaktu z antygenem wtórna odpowiedź immunologiczna szybciej i skuteczniej eliminuje patogen, co uniemożliwia naturalny przebieg choroby, wraz z wykształceniem się typowych dla niej objawów klinicznych. W skład szczepionki może wchodzić żywy, o osłabionej zjadliwości (atenuowany) lub zabity drobnoustrój, a także inne fragmenty jego struktury czy metabolity.
W przypadku tych eksperymentalnych preparatów, to NASZ ORGANIZM ma się stać fabryką do produkcji „szczepionki”.
- Nie można uznać, że są bezpieczne, ponieważ nie zostały przebadane na interakcję z JAKIMKOLWIEK INNYM LEKIEM, co podaje w ulotce sam producent,
- zostały dopuszczono WARUNKOWO! Badania trzeciej fazy klinicznej wciąż trwają i zakończą się za blisko 2 lata, a więc jest to z definicji EKSPERYMENT MEDYCZNY.
Zacytuję kolejny fragment, wciąż tylko z pierwszego „wyjaśnienia”, bo należałoby chyba napisać raczej z ZACIEMNIENIA!:
„Ponadto kluczowa była mobilizacja naukowców z całego świata nad wynalezieniem tej szczepionki. Dodatkowo już istniały prace badawcze nad szczepionką przeciw innego typu koronawirusowi (MERS-CoV), który jest podobny do SARS-CoV-2. Częstym wyzwaniem w procesie weryfikowania bezpieczeństwa jest zebranie odpowiedniej liczby ochotników, co w tym przypadku nie było problemem. Ten preparat leczniczy pomoże zwalczyć COVID-19 i wrócić do normalności.”
- Nie będę się pastwił nad konstrukcją „mobilizacja nad wynalezieniem”, chociaż przy takich wydatkach na kłamliwą propagandę, jakiegoś „tysiaka” można było odpalić nieco bardziej „kumatemu” autorowi, który wie, że mobilizować można do czegoś, a nie nad czymś, chyba, że już na taki cel zabrakło środków… Kłamstwo w tym fragmencie jest wielopoziomowe i polega na tym, że ten „cały świat”, niemal w 1/3 prac badawczych posiadał TEGO SAMEGO SPONSORA i udziałowca, czyli Fundację Billa i Melindy Gates. Ciekawe, prawda? Nie ma też informacji, że wśród prac badawczych porównujących koronawirusa MERS-CoV do SARS-CoV2, znajduje się również badanie cytowane przez dr Michaela Yeadona, które mówi o odporności komórkowej, limfocytów „T” u osób, które zetknęły się z pierwszym wirusem, a potem SCoV2 i że okazała się ona trwała przez KILKANAŚCIE LAT, mimo, że wymienione koronawirusy różnią się aż w 20 procentach! A to oznacza, że „szczepionka” jest potrzebna większości starszych ludzi, jak „krowie smycz”, ponieważ posiadają już naturalną odporność na nowego wirusa, a preparat genetyczny może ją tylko zniszczyć, albo znacznie ograniczyć!
- Ostatnie zdanie, o rzekomym „powrocie do normalności”, to już kompletne kuriozum. Ktoś mógłby się dać nabrać być może jeszcze w lutym tego roku, ale przecież od marca już wiemy, że to CAŁKOWITA BZDURA. Wystarczyło popatrzeć na kraje z wyszczepieniem znacznej części populacji i co? Żadnego powrotu do normalności nie będzie, bo przecież o nic tak bardzo tutaj nie chodzi, jak właśnie o wprowadzenie NOWEJ NORMALNOŚCI! A to, że „szczepionki” niczego nie zwalczyły, nie licząc tysięcy dodatkowych ofiar, nie wnikając już w rzeczywisty cel tej operacji, każdy chyba zauważył? Zwłaszcza, kiedy zaproponowali mu trzecią dawkę, a w przygotowaniu są kolejne, zresztą dawno już zakupione, o czym można posłuchać tutaj.
Nie będę analizował kolejnych komentarzy, ponieważ „obalanych” fake newsów jest aż 11, więc ten tekst musiałby mieć przynajmniej 15 stron, a przecież pisałem już o rządowych kłamstwach wielokrotnie.
Sanitaryzm ad Hoc
Jak dostrzegł poseł Grzegorz Braun, jego kolega z ław sejmowych formacji rządzącej, wpadł na pomysł, bardzo możliwe, że nawet niekoniecznie własny, AD HOC, a więc w tym przypadku fonetycznie nie „ad hok”, lecz dokładnie „ad Hoc”. Według definicji, oznacza to działanie podejmowane doraźnie. Oczywiście, pan Czesław Hoc może do posiedzenia Sejmu w dniu 17 listopada wcale nie wiedział, że będzie musiał wpaść na tak kuriozalny i haniebny pomysł. Cóż, nigdy nie wiadomo, co w głowie siedzieć potrafi, albo gwałtownie się zalęgnąć, na przykład pod wpływem bliskiego spotkania z zakażonym posłem Terleckim z maseczką poniżej nosa. Wszak Covid-19, jak wiemy, ma prawo powodować mgłę mózgową, cokolwiek miałoby to oznaczać, a we mgle, czasem trudno uchwycić choćby kształt, więc co tu wspominać o jakiejkolwiek logice. Najzabawniejsze, że tak szybko, jak poseł Hoc zebrał pod projektem 20 podpisów, jeszcze szybciej je ponoć w znacznej części utracił. Czyżby nie znalazło się w tej Sodomie, pardon, w tym PiS-ie, dwudziestu „sprawiedliwych”? Rzecz jasna, cudzysłów nieprzypadkowy, bo i prawych byłoby tam zapewne trudno aż w tak wielkiej liczbie znaleźć. Patrząc na poczynania posła Hoca, o pojęciu jakiejkolwiek sprawiedliwości można pisać i mówić wyłącznie z przekąsem. Jak widać Hoc-us Pokus się nie udał, a wyczarowanie królików z kapelusza Naczelnika okazało się mało realne. Ale ja podpowiem: Śmiało, panie pośle! Pan się przejdzie po korytarzu i znajdzie co najmniej setkę chętnych na tej drugiej lewicy, czyli, jak mawia redaktor Stanisław Michalkiewicz, lewicy bezbożnej. A i w KO, czy PSL-u, który jak wiadomo, zawsze ma stuprocentową zdolność koalicyjną, w tak ważnej sprawie, znajdą się gotowi do podpisu. Chyba, że już wiedzą, co się stanie później. To ja może uchylę rąbka tajemnicy… Otóż, taka lista hańby, nie tylko będzie krążyć w sieci, ale w niej ZOSTANIE i to NA ZAWSZE! Ściślej rzecz ujmując, dotąd, dokąd w ogóle jakaś wirtualna sieć, prócz tej, w którą właśnie wpadliśmy, będzie jeszcze istnieć. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że przy podziale społeczeństwa na zaeliksirowanych i tych, którzy wybrali jednak z różnych względów wolność, mniej więcej po połowie, nie odbije się taki podpis czkawką. Zwłaszcza, że nawet wśród osób, które pobiegły czym prędzej, by dać sobie wstrzyknąć jakiś preparat, czasem wielokrotnie, jest cała masa przeciwników segregacji sanitarnej. Zatem podpisanie projektu MUSI w moim przekonaniu skutkować tym samym, co wydanie na siebie wyroku. Nici z kolejnej kadencji, a dodatkowe atrakcje trudne do przewidzenia. Skoro rolnicy wylewali gnojówkę pod domami swoich posłów, to przecież nic nie przeszkadza, żeby to samo zrobili teraz wyborcy zdrajców. A sądzę, że nawet codzienna konieczność rozmowy pod własnym blokiem, czy domem z kilkusetosobową grupą ludzi, może wywołać u niektórych ścisk żołądka, a to przecież jedynie całkiem niegroźne formy oceny działań posła w trakcie kadencji. Można sobie wyobrazić znacznie bardziej wyrafinowane zabiegi, aby pokazać sanitarystom skąd im wyrastają nogi. Kiedyś modne były wyścigi taczek, ale inwencja rozjuszonego tłumu bywa czasem zaskakująca… Oczywiście, nie życzę nikomu takich wizyt i strachu, być może znacznie większego, niż przed Covidem-19.
Piszę o segregacji sankcjonowanej prawem, co zresztą, jak już wspomniałem, nie jest możliwe, więc byłaby to wyłącznie próba, prowadząca do pogłębienia chaosu prawnego, jaki zawdzięczamy rządzącym. Dodajmy, że w obecnej sytuacji geopolitycznej i społecznej, taki ruch wydaje się być kompletnym strzałem we własne kolano, a raczej już w oba kolana, bo strat wizerunkowych tego rodzaju nie dałoby się raczej odrobić. No i do tego wyższe wyroki w przyszłości. Chociaż, jeśli poseł Braun zasygnalizował ministrowi Wisielskie… sorry, Niedzielskiemu, co się wydarzy, to perspektywa kary odsiadki dowolnej długości może wydawać się niemal amnestią. Parafrazując hasło narodowców, można zaintonować: „a na drzewach zamiast liści zawisną sanitaryści”, choć, jak już kilka razy zwracałem uwagę, wieszanie nie jest najlepszą formą kontaktu człowieka z człowiekiem. No i mało to chrześcijańskie.
Norymberga 2.0 ruszyła!
Dlatego właśnie bardziej sprawiedliwą formą będzie najpierw uczciwy proces, być może nawet przed międzynarodowym trybunałem. I między innymi o tym rozmawiali na pierwszym posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego do Spraw Nadużyć i Naruszeń Prawa w Związku z Covid-19 w trakcie mniemanej pandemii, prawnicy i posłowie, z zaproszonymi gośćmi z Niemiec. Dodajmy, gośćmi nietuzinkowymi, ponieważ doktor Reiner Fὔellmich jest słynnym już na całym świecie adwokatem, który wygrał głośne procesy z Deutsche Bankiem oraz z Volkswagenem (sprawa oszustw związanych z katalizatorami spalin w silnikach Diesla). Mecenas wygłosił znakomity spicz, przybliżający pracę jego zespołu, który zebrał ponad 150 zeznań ekspertów medycyny z kilku krajów i szereg dowodów dotyczących gigantycznej manipulacji, z jaką mamy do czynienia, a potem odpowiedział na szereg pytań. Całość można obejrzeć tutaj. Polecam, choć tłumaczka nie zawsze nadążała, ale też trzeba przyznać, że nie miała łatwego zadania. To, oczywiście, dopiero przygrywka, bo aby powołać międzynarodowy organ sądowy, trzeba nie tylko woli prawników, ale musi być również wola polityczna, reprezentatywna przynajmniej dla sporej części populacji Europy, a najlepiej również krajów pozaeuropejskich. Ponadto powinna zaistnieć jakaś wspólna formuła agregowania danych i zeznań świadków, którzy w newralgicznym momencie, czy to z powodu nacisków, czy utraty życia, nie będą mogli już wziąć udziału w ewentualnym procesie. Podzielam tutaj zdanie mecenasa Arkadiusza Teteli, że zanim powstał Trybunał w Norymberdze, zginęły miliony ludzi. My nie mamy czasu, aby pozwolić bezkarnie mordować kolejne tysiące ofiar przez następne lata, a zgromadzone już dowody, są bardzo istotne. Dlatego może sensowne byłoby skorzystanie z Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, mimo, że jak wspomniał niemiecki prawnik, on jest obsadzany „z klucza” i część nominantów, to sędziowie „delegowani” przez Billa Gatesa. Mecenas Tetela argumentował, że nawet jeżeli to miałby być wyrok, który uznamy za nie odnoszący się w sposób właściwy do zgromadzonych dowodów, to ktoś się musi pod nim podpisać. Stąd, skorzystanie z narzędzi, które są już dziś możliwe do wykorzystania, bez względu na to, jakie są nasze obawy, co do werdyktu, jego zdaniem, jest absolutnie konieczne.
Ważne, że pierwszy krok został zrobiony i to niemal „chwilę” po tym, kiedy pani Marszałek Sejmu (nazwiska nie będę nawet promował, bo i tak należałoby poprzestać na literze z kropką), zabrała panu posłowi i jego rodzinie kolejne pieniądze za co? Za „niemanie” kagańca! Ale skoro nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, okazało się, że dzięki marszałczycy i całej bandzie podpisującej się pod bezprawiem, ruszyła w sieci zbiórka, aby wesprzeć niezłomnego posła. Hojność darczyńców okazała się wystarczająca do natychmiastowego uruchomienia konkretnych działań. I w ten właśnie sposób wszyscy bandyci w białych kołnierzykach i czarnych spódnicach, kręcą na siebie bicz. Miejmy nadzieję, że na publicznym batożeniu się jednak nie skończy, bo sprawiedliwości będą domagali się choćby członkowie ponad setki tysięcy wymordowanych przez Adama N. i spółkę, Polaków. O zabijanych i okaleczanych przez szprycę nie wspominając, choć to także znajdzie finał przed trybunałem.
Pełzający sanitaryzm
Tymczasem jednak, mimo że do usankcjonowania JAKICHKOLWIEK działań związanych z segregacją sanitarną jeszcze daleka droga, wciąż słyszymy o lokalnych, czy to pożytecznych idiotach, działających ze strachu, czy zamordystach z przekonania. Skutek jest podobny. Skandaliczne informacje i błagania o interwencję, jakie codziennie spływają do Fundacji Nowe Spektrum Grzegorza Płaczka, do posłów Konfederacji, ale też do biur poselskich PiS, czasem mrożą krew w żyłach. Jak określić inaczej nauczyciela bandytę, który MIMO przedstawienia zaświadczenia lekarskiego, że dziecko nie może zakrywać ust jakąś szmatą, stawia ucznia w kącie zakazując mu podczas przerw interakcji z kolegami?! Jak nazwać dyrektora Filharmonii Narodowej, który odsuwa od pracy (i płacy) niezaszczepionych pracowników i każe im się testować kilka razy w tygodniu? Czy naprawdę chcemy mieć tutaj drugą Austrię, Francję, albo Australię? Interwencja wspomnianego wyżej Grzegorza Płaczka w szkole w Sosnowcu, którą można w całości obejrzeć na jego kanale, zakończyła się szczęśliwie i miejmy nadzieję, że pani dyrektor przestanie już „wywijać”, jak to się czasem określa kolokwialnie, bo nie będzie mogła powiedzieć, że o czymś nie słyszała, czy nie wiedziała.
Takich miejsc są w Polsce tysiące, gdzie współcześni „folksdojcze” zaczynają błyskawicznie wdrażać to, o czym Wisielski dopiero zdążył pomyśleć, albo bąknąć coś na konferencji prasowej. Niektórzy zamordyści bandy czworga wymarzyli sobie pewnie, że pozamykają niezaeliksirowanych w gettach. Dlatego właśnie, tym bardziej pilny staje się zdecydowany opór i uświadamianie wszelkiej maści bandytom, że ich działania NIE POZOSTANĄ BEZKARNE! Modlitwa za wrogów, czy wszystkich, „nawet tępych i nieświadomych” – jak napisał siedemnastowieczny autor „Dezyderaty”, jest rzecz jasna konieczna i nie wolno jej zaniedbywać, ale nie można pozwolić krzywdzić innych, zwłaszcza dzieci, tylko dlatego, że ktoś obawia się „Zwida-19”, czy jakiegoś kolejnego numeru.
A numery są niezłe!
Właśnie przedstawił kilka z nich, jak zwykle niezawodny w korespondencji z Ministerstwem Śmierci – Grzegorz Płaczek. Po obejrzeniu tego programu, już nawet nie wiadomo, czy się śmiać, czy płakać (nomen omen). Otóż, mamy to czarno na białym, że ministerstwo NIE WIE, ponieważ – uwaga!: NIE POSIADA ŻADNYCH BADAŃ, które by mówiły, że… Zresztą popatrzcie sami:
Ręce i nogi się uginają. Pytanie brzmi: JAKIM PRAWEM I NA JAKIEJ PODSTAWIE NIE WYSYŁA SIĘ NA KWARANTANNĘ „ZASZCZEPIONYCH”? Zagadek jest znacznie więcej, bo czemu na przykład poddaje się osoby „nieeliksirowane”, zwane przez medyków „nieszczepami” praktykom takim, jak grzebanie patykiem w nosie lub innym testom, przed podjęciem planowych lub niezbędnych w trybie pilnym zabiegów? Dlaczego odmawia się im wielu świadczeń medycznych, ale też nie wpuszcza na niektóre imprezy kulturalne, czy wykłady? Jak ktokolwiek może dopuszczać się takiego bezprawia, skoro nie ma do tego nawet CIENIA podstaw naukowych? Za to, owszem, są dowody przeciwne. Pisałem o tym między innymi w tekście „Działa tylko trzecia dawka”, ale wystarczy przeczytać o badaniu oxfordzkim, w którym udowodniono, że w nosogardle osób „szczepionych” przeciwko Covid-19, znajdowało się (ŚREDNIO!) 251 razy więcej wirusów, niż u tych, którzy na procedurę przyjęcia antidotum namówić się nie dali. Prawda jest taka, że szansa infekcji jest WIELOKROTNIE wyższa w kontakcie z eliksirowanymi. To pracownicy medyczni zarażali pacjentów! Najprawdopodobniej tak jest nadal… A może nawet o to chodzi? No, ale zostawmy teorie spiskowe i zobaczmy, że w nowym badaniu opublikowanym w prestiżowym piśmie naukowym Lancet (pełny opis tutaj), mamy aktualne potwierdzenie, że „szczepienia” NIE ZAPOBIEGAJĄ TRANSMISJI!” Cytat:
„Szczepienie zmniejsza ryzyko infekcji wariantem delta i przyspiesza usuwanie wirusa. Niemniej jednak w pełni zaszczepione osoby z przełomowymi infekcjami mają szczytowe miano wirusa podobne do przypadków nieszczepionych i mogą skutecznie przenosić infekcję w warunkach domowych, w tym na osoby w pełni zaszczepione. Interakcje między gospodarzem a wirusem na wczesnym etapie infekcji mogą kształtować całą trajektorię wirusa.”
Oczywiście, nie trzeba dodawać, że osoby bez objawów NIE ZAKAŻAJĄ, co zostało udowodnione w badaniach na grupie ponad 10 milionów osób, o czym również pisałem, a można też znaleźć odnośniki do tego i innych badań na stronie dr Witczaka. Tak więc pamiętajcie, że REALNE jest ryzyko zakażenia w kontakcie z zaeliksirowanymi. Nie należy się tym jednak szczególnie przejmować, jeśli dbacie o odporność własnego organizmu.
Zatem można by tylko spytać, chyba retorycznie, dlaczego prof. Horban nadal jest szefem Rady Medycznej, skoro kłamał w taki sposób?
No, dobrze, może i kłamał, ale przy takim mistrzu, jak Premier Morawiecki, to przecież należy mu wybaczyć, czyż nie? Żarty, żartami, ale ludzie umierają naprawdę! Nie czekaj! Edukuj, informuj, pokazuj, wysyłaj linki i ROZMAWIAJ, bez obrażania. Zadawaj proste pytania: Czemu sądzisz, że szczepienie ma sens? Czy uważasz, że Rząd mówi prawdę? Czy możesz powiedzieć mi jakie jest Twoje zdanie o tym tekście, czy o tych badaniach, bo się zastanawiam?
Nie zarzucaj nikogo swoją wiedzą. To powszechny błąd, który blokuje rozmówcę i często prowadzi do awantury. Tylko powoli, spokojnie i w kulturalny sposób możesz osiągnąć cel. A jaki jest cel? Prawda, która prowadzi do wolności. Jeśli chcesz, obejrzyj jeszcze tę rozmowę. Być może będziesz mógł komuś polecić, ale może najpierw pokaż ewidentne kłamstwa. Takie zestawienie daje do myślenia, bo większość ludzi wciąż wierzy, że kto, jak kto, ale własny, „pro-polski”, patriotyczny Rząd, nie mógłby tak kłamać. Oni po prostu nie wiedzą, że to zaledwie wierzchołek piramidy kłamstw, która budowana i wzmacniana na dole, wyniosła ich na szczyt. Ale zejść będzie znacznie trudniej…
Strzały na granicy!
12 listopada 2021 by Chrisso
Do szeregu problemów, z jakimi się boryka ostatnio rząd naszego nieszczęśliwego kraju, czyli walce ze śmiercionośnym wirusem (jak dotąd niewyizolowanym), grillowania przez organy mumii europejskiej (a to niespodzianka!) i jej „super obiektywnego” trybunału (użycie małych liter jak najbardziej zamierzone), doszło jeszcze to!
Przejdą, czy nie przejdą?
To pytanie, które zapewne pada ostatnio w rozmowach wielu Polaków. Ci po drugiej stronie plecionki, zastępującej (ponoć chwilowo) mur graniczny, zadają sobie inne: zaczną strzelać, czy nie zaczną? A jeśli już to będą od razu mierzyć w głowę, czy może najpierw w nogi? Być może pytania są naiwne, bo dalszy scenariusz (a rząd ogłosił, że przygotowany jest na każdy możliwy wariant) wydaje się oczywisty. Ludzie przybywający z Iraku, czy kilku innych krajów, w zdecydowanej większości nie mają z uchodźcami NIC wspólnego. Oczywiście, każdy może uznać się za prześladowanego z powodu braku samochodu, lepszego smartfona, czy zbyt niskiej pensji. Trudno jednak zakładać, że gdy ktoś przybywa z kraju, w którym nie leje się krew i gdzie bez obaw pozostawił część rodziny, a do tego dysponuje nowoczesnymi narzędziami łączności, nie wygląda na cierpiącego z głodu i wdziera się nielegalnie, w pełni świadomie na teren obcego państwa, to powinien mu przysługiwać status uchodźcy. Podobnie, jak mało wiarygodne jest to, że zadbana, odziana w drogie ciuchy rodzinka podróżująca z pięciokilogramowym kotem, musiała emigrować z przyczyn ekonomicznych. Jasne, że trudno kategoryzować w ten sposób wszystkich, bo zapewne są też osoby, które może do wyjazdu z ojczyzny zmuszać sytuacja polityczna, niekoniecznie od razu grożąca utratą życia. Wszak Polska (choć nie wyłącznie) jest najlepszym przykładem, co może próbować zrobić z obywatelami, skądinąd demokratycznie wybrany rząd I NIE KOŃCZY SIĘ WYŁĄCZNIE NA PRÓBACH. Nie byłbym zdziwiony, gdyby przyznano komuś, kto stąd uciekł, azyl w innym kraju. Faktem jest, że możliwość zadbania o własne zdrowie została mocno ograniczona, cała masa chorych wyłączona z możliwości diagnostyki i prowadzenia terapii, co skutkowało zgonem wielu tysięcy ludzi i to zaledwie w ciągu kilku miesięcy. To, jak sądzę, byłby wystarczający powód do emigracji. Tym nie mniej, nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek z takich przyczyn zdecydował się na forsowanie granicy innego państwa. Od tego są stosowne służby i placówki konsularne, gdzie można zwyczajnie złożyć wniosek o objęcie ochroną i o azyl. Tyle, że nie ma przymusu. Natomiast, gdy widzę w sieci dziesiątki filmów pokazujących tłumy zmierzające, bynajmniej nie do przejść granicznych, ale wprost „na druty”, parafrazując wspomnienia obozowe z innego, lecz nie tak odległego, okresu polskiej historii, jestem nieco zdziwiony. Pytam, CO POWIEDZIANO TYM LUDZIOM? Co trzeba mieć w głowie, aby uwierzyć, że uda się wedrzeć całkiem bezkarnie na teren obcego państwa? Ale spróbujmy na chwilę odwrócić tę sytuację i spytać, co sprawia, że próbuje się przedstawiać łzawe historie, kompletnie pomijając fakty i logiczny ciąg zdarzeń poprzedzających dramat imigrantów? Czytam tekst pani Magdaleny Rigamonti, a w zasadzie jej wywiad z Aleksandrą Gulińską, członkinią stowarzyszenia Homo Faber wchodzącego w skład Grupy Granica, pod, łamiącym najbardziej twarde serca, tytułem: „Ofiar wśród uchodźców będzie więcej. Będą umierać kobiety, dzieci, wszyscy”. Zatem zapowiada się totalny dramat. Oczywiście, winni są pogranicznicy, którzy mordują niewinnych ludzi stosując, także wobec rannych, push-backi, czyli wypychanie cudzoziemców z powrotem za granicę. A przecież zgodnie z dyrektywami UE i Konstytucją, która w art. 56 umożliwia cudzoziemcom ubieganie się o azyl… itd. Zachęcam do przeczytania i proszę mi nie mówić, że jestem bydlakiem bez cienia empatii, skoro mnie taki opis nie porusza. Śpieszę poinformować, że owszem, po ludzku nawet bardzo współczuję tym ludziom i zgadzam się, że chrześcijanin nie może pozostawić bliźniego w potrzebie, w takim stanie, w lesie i do tego o tej porze roku. Nie ma znaczenia, skąd się ten człowiek wziął i co sobie myślał. Rannemu pomocy udzielić z pewnością należy ZAWSZE. Pełna zgoda. Jeśli ktoś przypadkiem spotkałby w tej sytuacji kogokolwiek, zapewne bez pytań o narodowość i inne kwestie, wezwałby po prostu służby ratownicze. Nie wierzę, że mógłby przejść obojętnie obok cierpiącego, zagrożonego śmiercią, czy to cudzoziemca, czy Polaka. Kluczowe jednak w tym przypadku jest coś ZUPEŁNIE INNEGO. Otóż, mówimy tutaj o Straży Granicznej, czyli żołnierzach skierowanych nie do spektakularnej akcji humanitarnej, ale do OBRONY NASZYCH GRANIC! To nie oznacza, że mają zabijać napotkanych nachodźców, bo to nie są ŻADNI uchodźcy, o czym już wiemy od kilku miesięcy, ale stosować środki adekwatne do okoliczności. Jakoś trudno mi uwierzyć, że przepychają przez granicę ludzi z połamanymi nogami, a do aresztu odstawiają wyłącznie tych zdrowych. Oczywiście, w każdej służbie, tak w wojsku, jak w policji, czy innych formacjach mundurowych, znajdą się ludzie bardziej lub mniej odpowiedzialni, empatyczni itd. To wiemy, zwłaszcza jeśli ktoś widział, co policjanci potrafili zrobić 24 października ubiegłego roku na Placu Defilad z grupą protestujących przeciwko szalonym i kompletnie nieuzasadnionym obostrzeniom, które doprowadziły w Polsce (już wówczas) do kilkudziesięciu tysięcy nadmiarowych zgonów. Czy pani Magdalena pisała coś na ten temat? Składała wyrazy współczucia rodzinom ofiar? Nie!? Jak to? Dlaczego? Czy 40.000 Polaków, którzy zostali Z ZIMNĄ KRWIĄ zamordowani przez odebranie im prawa do leczenia, a nawet do doraźnej pomocy w momencie zawału, udaru, czy innych groźnych dla życia incydentów zdrowotnych, nie zasługiwało na współczucie i troskę? Naprawdę, NIE?! Rozumiem. To nie jest ani chwytliwe, ani politycznie poprawne. Łatwiej się poużalać nad obecnym łamaniem prawa, bo bezsprzecznie, push-back na podstawie rozporządzenia, to mniej więcej to samo, co nakazanie w oparciu o podobną podstawę prawną, nakładanie kagańca człowiekowi po zawale, z astmą, czy innymi schorzeniami zagrażającymi życiu. Zatem opisujemy przekraczanie przepisów, ale tematów “grząskich” nie dotykamy, żeby w żadnym wypadku nie powiedzieć o łamaniu konstytucyjnych praw Polaków przy wprowadzaniu segregacji sanitarnej. O! Co to, to nie! Trudno mieć do dziennikarki pretensje, bo wiadomo z jakiego klucza ćwierka. Zresztą, zawsze może powiedzieć, że tylko nagrała relację i przemyślenia pewnej pani z Grupy Granica. A cóż to za twór? Już wyjaśniam. Zresztą, co tu się rozpisywać. Może wystarczy wymienić kilka organizacji, które wchodzą w skład tego „zjawiska”. Proszę bardzo: Nomada Stowarzyszenie na Rzecz Integracji, Stowarzyszenie Interwencji Prawnej, Homo Faber, Polskie Forum Migracyjne, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Salam Lab, Dom Otwarty, Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć, CHLEBEM I SOLĄ, uchodźcy.info, RATS Agency, Kuchnia Konfliktu, Strefa WolnoSłowa.
Aha, bo bym zapomniał! Jeszcze powiązane strony: Mapa Gościności PL, Klimatyczny Panel Obywatelski, Mateusz Kijowski Oficjalnie, Medycy na Granicy… Jakiś komentarz? Nie przeczę, że wiele osób współpracujących z wymienionymi organizacjami ma jak najlepsze intencje. A kiedy jeszcze przeczyta się relację z OKO.press, można się naprawdę rozpłakać. Imigranci „walą głową w mur” próbując przekroczyć granicę. Czynią to wielokrotnie, mimo głodu, braku wody, często bez chęci pomocy ze strony Białorusinów, choć i tutaj nie ma reguły, bo ktoś da butelkę wody, kanapkę, albo podwiezie samochodem gratis. Wszędzie są dobrzy i źli ludzie. Polski pogranicznik ponoć prysnął gazem w oczy małego chłopca, Irakijczycy rozpalili ogniska w oczekiwaniu mroźnej nocy, 14 letni Kurd zmarł z wyziębienia, a przy granicy słychać było odgłosy wystrzałów. Tytuły ze wspomnianego wyżej portalu OKO. press, nie pozostawiają złudzeń. Polacy to ludzie bez serca, którzy zapomnieli, kiedy sami potrzebowali pomocy, ale jest garstka „sprawiedliwych” i ona już odpowiednio zadba o to, żeby ratować „uchodźców”. Trzeba jednak przyznać, że autor tekstów – Szymon Opryszek, pisze o tym, co zobaczył lub usłyszał dość obiektywnie, zaznaczając, że nie wszystkie informacje są potwierdzone. Zwraca też uwagę, że to białoruscy pogranicznicy uniemożliwiają odwrót setkom zmarzniętych i wygłodzonych ludzi.
Szaleństwo, czy zimna kalkulacja?
Jak wspomniałem wyżej, nie można winić nikogo za to, że autentycznie chce nieść pomoc cierpiącym. To prawo, ale i obowiązek nie tylko chrześcijan, lecz każdego cywilizowanego człowieka. Problem w tym, że tutaj nie mamy do czynienia z sytuacją przypadkową. Ktoś zabłądził w lesie, albo z jakiegoś powodu ucieka z sąsiedniego kraju, gdzie grozi mu śmierć. TO JEST WOJNA! Ktoś powie, że przesadzam, ale przecież żywych tarcz używali Niemcy już w roku 1109 pod Głogowem, a taki sposób walki stał się „modny” również później. W czasie II Wojny Światowej, wojny w Korei, Wietnamie, czy Bośni, ale także w Iraku, a nawet ostatnio na Ukrainie. Czemu, w nieco zmodyfikowanej formie, miałby nie zadziałać również dzisiaj? No i właśnie widzimy, że działa! Prezydent Białorusi nie wykorzystuje w tym celu ani własnych dzieci, a żołnierzy tylko w charakterze kapo. Reszta „dzieje się sama”. Pomysł, że można ściągać potencjalnych imigrantów samolotami z dowolnego miejsca na świecie, okazał się strzałem w dziesiątkę. Mało tego! Oni jeszcze chętnie płacą za iluzję szczęśliwości w zachodniej Europie. Być może, gdyby zdali sobie sprawę z tego, z jakim, nie bójmy się tego słowa, syfem oraz zgnilizną będą tam mieli do czynienia, zapewne zarzuciliby taki pomysł. Wszak docelowy, bądź przejściowy kraj można w taki sposób (płacąc kilka tysięcy dolarów) wytypować w wielu innych rejonach świata. Owszem, prawdopodobnie bez wizji gigantycznego (jak na irackie warunki) socjalu, ale za to z jakimiś szansami na pracę, bez spadających na głowę bomb. Dlaczego wszyscy wybrali dokładnie granicę z Polską? Wiadomo, że żaden pożyteczny idiota nie będzie sobie zadawał takich pytań. Przeciwnie! Będzie głośno krzyczał, że Polska ma obowiązek przyjąć „uchodźców” i koniec! Ilu? Na jak długo? Kto za to zapłaci? Ile kosztuje deportacja? To już ich nie interesuje. Czemu?
Agenda Sorosa w praktyce
Ano właśnie temu, że służą realizacji obłędnej wizji stworzenia z Europy superpaństwa multi-kulti. Oczywiście, przy okazji można też kilka opornych krajów osłabić, no bo dlaczego nie, jeśli nadarza się okazja. Pecunia non olet, prawda? Pieniądze z Fundacji im. Stefana Batorego, fundusze norweskie i środki samorządowe na „działania antydyskryminacyjne”, a czasem pokaźny grant z budżetu państwa na cele statutowe, które są w większości tak zbieżne z interesami Polski, jak interesy kata i skazańca. Słynny „filantrop” z węgierskimi korzeniami, już kilka lat temu chciał uszczęśliwić kilka krajów najazdem nachodźców i nawet mu się to częściowo, jak wiemy, udało. Dziś Niemcy nieszczególnie są zainteresowani przyjęciem kolejnych, rytmicznych transportów islamistów, choć rzecz jasna nie krzyczą o tym głośno, bo to nadal temat tabu. Ciekawe, co by się stało, gdyby tak otworzyć granicę wschodnią i pakować chętnych w autokary jadące wprost do Berlina? W sumie, wszyscy powinni być zachwyceni, prawda? Nie bardzo? W takim razie może czas najwyższy zrozumieć, droga i kochająca przybyszów lewico, że obowiązkiem żołnierzy jest obrona polskich granic i to ochrona SKUTECZNA! Dlatego nie może być żadnej taryfy ulgowej dla kogokolwiek, kto łamiąc polskie i międzynarodowe przepisy prawa, wdziera się na teren obcego państwa. To, na ile pomagają im pogranicznicy po stronie białoruskiej i czy trzymają ich w pasie przygranicznym siłą, NIE MOŻE mieć wpływu na rutynowe działania. TAK! RU-TY-NO-WE! Ponieważ fakt, że dotyczą nie kilku, czy kilkunastu nielegalnych wejść, a setek, a za chwilę tysięcy nachodźców, nie ma kompletnie żadnego znaczenia. To wyłącznie kwestia skali. NALEŻY ICH po prostu POWSTRZYMAĆ! Na tym polega służba oraz żywotny interes państwa polskiego. Oczywiście, rannym ma zostać udzielona pomoc. KAŻDY, kto próbuje się przedostać przez granicę z użyciem siły, powinien zostać ukarany i deportowany, ponieważ są całkiem legalne sposoby, aby wjechać na teren Polski. Co więcej, byliśmy przez kilka lat w zdecydowanej czołówce w przyjmowaniu imigrantów, co zresztą dokładnie widać na polskich ulicach, czy w środkach komunikacji, gdzie zdarza się, że język ojczysty słychać już rzadziej, niż np. ukraiński, bądź rosyjski, ale inne także są obecne.
Niestety, nie jesteśmy państwem poważnym. Jeśli od sierpnia nie udało się nawet wykonać podstawowych działań zmierzających do zabezpieczenia granicy z Białorusią stosownym murem, to efekty mogą być opłakane. Nie czas rozpaczać nad rozlanym mlekiem i zastanawiać się PO CO Polsce była potrzebna cała awantura z Łukaszenką? Jakiż to polityczny deal zdecydował o wymachiwaniu szabelką i próbie stworzenia opozycyjnego rządu na uchodźctwie pani Cichanouskiej w Warszawie?! Cóż to w ogóle za szalony pomysł, aby prowadzić politykę „mocarstwową”, zamiast dbać o interes kraju? Przy okazji więc nasz „ulubiony” Premier, choć nie widzi na czym polega polska racja stanu, dowiedział się jaki jest stan racji… Będą cierpieć, jak już widać, nie tylko Polacy na Białorusi, ale też, zwabieni przez wschodniego sąsiada, nachodźcy, a „prestiż” Polski, jako kraju z dykty i paździerza owiniętego na szybko drutem kolczastym, będzie za moment przedmiotem dowcipów na całym świecie. Tak się kończy tromtadracka polityka bezmyślności… Tak, czy inaczej, George Soros już może zacierać ręce.
Strzałów będzie więcej…
Obawiam się, że na strzelaniu po stronie białoruskiej się jednak nie skończy. Jeśli dojdzie do eskalacji zdarzeń, które widzimy na granicy, a przecież kolejne samoloty mogą dowozić imigrantów w ilościach znacznie większych, to w jaki sposób rząd ma zatrzymać potok coraz bardziej agresywnych i zdeterminowanych ludzi? Będzie zachęcał żołnierzy do prowadzenia z nimi walki wręcz? Przecież to kompletny absurd! Przy całym szacunku dla każdego życia ludzkiego, w pewnym momencie trzeba będzie postawić tamę. Nie łudźmy się, że załatwi to jakiś mur, bo o ile w ogóle powstanie, zobaczymy go najwcześniej za pół roku. No, ale jak to?! Strzelać do ludzi? Być może nie będzie innego wyjścia. I nie chodzi o to, żeby kogoś zabić. Odpowiedzialni żołnierze będą z pewnością starali się uniknąć takiej sytuacji. Znacznie lepiej jednak, także z punktu widzenia tych, którzy umierają w białoruskich lasach z głodu i wycieńczenia, by zginął jeden człowiek i pozostali zrozumieli, że najwyższy czas zawracać, bo „żarty” się skończyły, niż poprzez uległość służb nadal stwarzać wrażenie, że coś się zmieni i narażać w ten sposób tysiące istnień na takie historie, jak opisał to korespondent OKO.press.
Co jest bardziej humanitarne? Lewicowa poprawność polityczna, rzecz jasna, nie dopuszcza do siebie myśli, że ktoś mógłby zginąć postrzelony przez polskiego żołnierza. No, bo jak można strzelać do nieuzbrojonych cywilów? A jak przeciętny Amerykanin może strzelać bez ostrzeżenia do każdego, kto się włamuje do jego domu NIE PYTAJĄC czy jest akurat uzbrojony, czy nie? Rzucając kamieniami także można zabić… Ci ludzie doskonale wiedzą, że łamią prawo, a mimo to próbują. Tak, wiem, że często nie widzą już innej opcji i jest im wszystko jedno, ponieważ znaleźli się w pułapce. Czy to ma być powód, dla którego Polska powinna otworzyć granice?! Chcącemu nie dzieje się krzywda. Przekraczając tę strefę nielegalnie, w dodatku z użyciem siły, jak widać w niektórych materiałach filmowych, KAŻDY musi się liczyć, że obrona państwa zakończy się tragicznie. I ŻADNE wygibasy celebrytów, czy pożytecznych idiotów, tego nie zmienią. Można tylko mieć nadzieję, że zostaną podjęte SKUTECZNE rozmowy z Turcją, która ponoć jest naszym sojusznikiem w NATO, aby nie angażowała się w przerzut imigrantów na Białoruś, a UE naciśnie w tej kwestii na Rosję. To jednak będą działania polityczne, które absolutnie nie zwolnią polskich żołnierzy z pełnienia zaszczytnej służby, do jakiej się zobowiązali…
Czytaj również felietony: Pudrowanie trupa i gry szpitalne, Strzały na granicy! Grobbing 2.0 i Halloween, Zjedz szczepionkę, Gladiator i dziewczyny, Turniej US Open Closed, Wymyk do podporu, Szczepionkowa propaganda nie działa! Szczepionkowe wakacje z QR kodem, Szczepionkowa schizofrenia, Maseczki z kluczykiem?, Największy przekręt i co dalej? Zabijamy ludzi, Złoty strzał dla seniora, To już nie teorie spiskowe! Dno dna i szczepionka plus, Uratowani przez Covid?
i artykuły: Ofiary covidowych szczepień przemówiły, Pomóżcie nam złamać prawo! Co zawierają TE szczepionki? Covidowa narracja się sypie, Kto się boi powrotu do Jedwabnego? Norymberga 2.0 coraz bliżej, Działa tylko trzecia dawka! Szczepionkowe polowanie z nagonką, Sanitaryzm na raty, Powiedz STOP mordercom, Hulajnoga piekła nie ma, Szczepionkowi kłamcy w natarciu, Szczepionkowy totalitaryzm w rozkwicie, Przymus szczepień to ściema! Życie zaczyna się po szczepionce? Wspólnota zaszczepionych, Jak jeszcze mogę Panu pomóc? Magnetyczne szczepionki i depopulacja, Nie szczep się! Panikuj! Maseczki groźne dla życia, Szczepionki zabijają w ciszy, Rosyjska ruletka, Najlepsza szczepionka przeciw Covid-19, Milczenie owiec? Śmierci, których nie było, A jednak się kręci