Jedni mówili, że to niemożliwe, inni, że jeszcze nie teraz, a tu niespodzianka… Oczywiście, opozycja powie, że przesadzili, prezydent pewnie nie będzie miał nic przeciw temu i w ten sposób, całkiem niepostrzeżenie przejdziemy do kolejnego etapu.
Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?
O czym mowa? Pan Premier właśnie ogłosił, że rekomenduje panu Prezydentowi wprowadzenie stanu wyjątkowego. Fakt, że tylko na niewielkim obszarze kraju i że sytuacja wydaje się być usprawiedliwieniem, bo jednak zwiększenie uprawnień władzy do zdecydowanych działań wobec białoruskiej prowokacji może mieć sens. Pewne ograniczenia dla obywateli zamieszkujących przygraniczne miejscowości z kolei mogą, choć nie muszą być dolegliwe. Wszystko okaże się, gdy zobaczymy akty prawne już podobno przygotowane w oczekiwaniu na pozytywną decyzję głowy państwa. Diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach. Z jednej strony, widać pewną determinację, aby wschodnia granica, będąca przecież dla imigrantów jednocześnie początkiem „unijnego raju”, nie stanęła otworem dla nachodźców, nie mających z Afganistanem nic wspólnego. Z drugiej strony, w normalnym kraju, aprobata dla działań władz w tej mierze nie byłaby w żaden sposób kwestionowana, więc też i żaden stan specjalny nie byłby potrzebny dla zwiększenia czujności wszystkich służb. Jedynym realnym zagrożeniem, które dzięki dodatkowym restrykcjom można stosunkowo łatwo wyeliminować, jest wyrzucenie z zagrożonego terenu wszelkiej maści „organizacji humanitarnych”, lewicujących i „lewitujących” nad granicą panienek z torebkami pełnymi lekarstw oraz żarcia, czy pożytecznych idiotów, którym wydaje się, że jeśli tylko „na 10 minut”, to nie ma przestępstwa, a Białorusini nie będą strzelać… O prowokację w tej sytuacji nietrudno, dlatego legitymację do niezbędnych działań rząd zapewne otrzyma. Mnie intryguje jednak inne pytanie. Skoro już jakaś grupa imigrantów do Polski jakoś się wdarła i trwają procedury, które zamiast zmierzać do zapuszkowania przestępców, idą w kierunku uznania ich za imigrantów, to czy problem rzeczywiście leży w ograniczaniu praw i swobód w przemieszczaniu się obywateli? Innymi słowy, czy nie wystarczyłoby uprzedzić, że jest niebezpiecznie i turyści nie powinni udawać się w te rejony, a kto nie posłucha, sam sobie winien i może, zupełnie legalnie, trafić na 48 h „na dołek”, jako podejrzany o współpracę z siatką przerzucającą nachodźców? Czy może będzie to jakiś trening i próba generalna przed wprowadzeniem stanu wyjątkowego na całym terytorium Polski, z dowolnego powodu?
„Ale co ty piszesz, przecież rząd nie ma prawa ot tak sobie zarządzać stanów specjalnych na wybranym terenie” – zakrzyknie ktoś, kto się nie potrafi uczyć na błędach.
Otóż właśnie, akurat ten rząd, z prawa nic sobie szczególnie nie robi, a powodów może być cała ciężarówka. Ot, choćby „terroryści antyszczepionkowcy”, którzy podpalą kolejną budę, czy szczep-busa, albo ktoś wysadzi parkową sławojkę w pobliżu jakiegoś „ważnego punktu strategicznego” i zaczniemy „ścigać terrorystów z Afganistanu”, których , jak słyszeliśmy, Talibowie wypuścili z więzień w liczbie około 5.000. Jest zagrożenie? Mało realne? A kogo to obchodzi?!
Sanitaryzm w outsourcingu
Nic tak dobrze nie robi wyszczepianiu, jak przymusowa dobrowolność. Że to oksymoron? Nic podobnego! Na pewno nie większy, niż np. „ciepły lód”. Jest nawet szansa, że zobaczymy to w praktyce, bo jeśli bandyci będą chcieli za wszelką cenę wyszczepić jak bydło nasze dzieci, lód może się zrobić zimą bardzo gorący… Co ja piszę! Jaką zimą? Pewnie do zimy byłoby pozamiatane, wszak początek roku szkolnego mamy za sobą i akcja rusza już teraz! No, ale najpierw będą „pogadanki”, bo indoktrynacja jest NAJWAŻNIEJSZA! Nie ma to, jak zrobić z młodego człowieka Pawkę Morozowa, który chętnie zadenuncjuje swoich rodziców, a jak się odpowiednio zmieni prawo, to mu już niczego nie zabronią, ani dać się zaszprycować, ani zmienić płci, ani… No, zresztą dajmy spokój z pomysłami, co jeszcze mogą dać sobie zrobić. W każdym razie pan minister Gliński pojawił się w szkole muzycznej w Łodzi w roli… jakżeżby inaczej, akwizytora firmy Pfizer. Powiedział, co wiedział (albo co mu kazali) i czym prędzej odleciał, żeby wcisnąć eliksirową propagandę jeszcze w dwóch innych szkołach. Nie ma znaczenia jaka formacja jest u władzy, żeby każdy obywatel czuł zażenowanie tym, co wyprawiają prominentni przedstawiciele narodu. No, ale jak widać, definicja Korwina sprawdza się w stu procentach. Przypomnę, że on już wiele lat temu wyjaśnił czym jest obecny ustrój w najprostszy i bardzo trafny sposób.: „Demokracja, to przewaga większości nad rozumem”. Innym razem dodał, że to „rządy ludzi, którzy nie znają się na niczym, a decydują o wszystkim”.
Dziś widzimy to bardzo dokładnie i niestety przekonujemy się boleśnie, czym się może skończyć sytuacja, w której historyk jest premierem, ekonomista ministrem zdrowia, a sanepidem kieruje elektryk. Być może oni łącznie nawet na czymś się znają, ale z całą pewnością jedyne, co im wychodzi, to zarządzanie strachem. Miejmy nadzieję, że do czasu…
Póki co jeszcze wszystko działa (po części) po staremu, mamy więc chwilowo sanitaryzm w outsourcingu. Niby UE jest przeciwko dyskryminacji kogokolwiek, a już najbardziej zmuszaniu do przyjmowania preparatów genetycznych, do tego wciąż obowiązuje jeszcze Konstytucja i przepisy RODO, a tymczasem już dzień po wizycie ministra, pani w szkole puszcza listę i prosi, żeby dzieci wpisały, czy są zaszprycowane, czy jeszcze nie. TO JEST NIEBYWAŁY SKANDAL! Cóż z tego, że niektórzy rodzice składają stosowne pisma z zastrzeżeniem, że sobie nie życzą ani indoktrynacji swoich pociech, ani bezprawnego zmuszania do maseczek, płynów niszczących delikatną skórę, a tym bardziej do podawania maluczkim terapii genowej? Dyrekcja o tym wszystkim wie! W większości (przynajmniej w dużych miastach) zostali DOKŁADNIE poinformowani, że to jest kompletne bezprawie i będą odpowiadać karnie. I co? Okazuje się, że strach przed utratą posady skłania często, wydawałoby się porządnych ludzi i dobrych fachowców, lubianych przez uczniów i ich rodziców, do podejmowania TAK RYZYKOWNYCH i w gruncie rzeczy, po prostu STRASZNYCH działań! Podobnie dzieje się w urzędach, wojsku, policji, klubach sportowych itd…
Nie daj się wkręcić!
Jeśli jesteś nauczycielem, powinieneś / powinnaś sobie uświadomić, że w przypadku, kiedy wskutek tej dezinformacji jakieś dziecko umrze lub w inny, poważny sposób ucierpi na zdrowiu, pójdziesz siedzieć! I to nie są żadne czcze zapowiedzi, ale sądy zwyczajnie nie będą miały innego wyjścia, orzekając współudział w ZBRODNI. Tak! W sytuacji, w której namawia się dzieci i młodzież do ekstremalnie ryzykownych zachowań, a eksperyment medyczny do takowych należy, jest to niewątpliwe przyczynienie się do procedury zagrażającej zdrowiu i życiu. Już dziś do prokuratur wpływają setki (jeśli nie tysiące) zawiadomień o popełnieniu przestępstw przez ministrów i urzędników niższego szczebla, ale także WYKONAWCÓW bezprawnych poleceń. Fundacja im. Nikoli Tesli złożyła doniesienie o popełnieniu przez pana Morawieckiego, Niedzielskiego, Dworczyka i innych, zbrodni LUDOBÓJSTWA! Przesadzili? Tak sądzisz? To popatrz na OFICJALNE dane z wielu państw europejskich, publikowane przez ich ministerstwa zdrowia. Potem porównaj je z tym co słyszysz z mediów i od bandytów na codziennych konferencjach prasowych. Pewnie nie trzeba niczego więcej, żeby wsadzić przestępców na długie lata do zakładów karnych, najlepiej o zaostrzonym rygorze. Wielu będzie żałować, że nie ma kary śmierci. To, że z zimną krwią wymordowali już ponad 160.000 obywateli, to jedno. Oszukali blisko 50% społeczeństwa, które często niczym owce (albo barany, nikogo nie obrażając) ustawiało się bez szemrania i całkiem chętnie, aby wystawić ramię po „antidotum”, to drugie. I mimo posiadanej wiedzy, ROBIĄ TO NADAL! Dziś wiadomo już z kilku laboratoriów, a takich badań będzie coraz więcej, co zawierają te preparaty i o czym „przypadkiem zapomnieli” powiedzieć i napisać w ulotkach producenci „eliksirów”. Wiemy, że białko kolca jest wyjątkowo niebezpieczną toksyną. Mamy też pewność, że nie tylko krąży po całym organizmie, ale łamie barierę krew – mózg! To są fakty potwierdzone WIELOMA badaniami i opiniami naukowców z najlepszych uczelni na świecie. Pisałem o tym wielokrotnie. Jeśli ktoś jest zainteresowany mechanizmami, jakie zachodzą w organizmie człowieka po przyjęciu tych preparatów, polecam obszerny tekst z portalu TrialSite, który udostępnił na swojej stronie po polsku Altershot.tv – zebrano w nim prace i wypowiedzi naukowców, wirusologów i biologów m.in.: Paul Elias Alexander, PhD; Parvez Dara, MD, MBA; Howard Tenenbaum, DDS, PhD i innych. Mało? Luc Montagnier – noblista, który otrzymał nagrodę za pracę nad wirusem HIV, w wywiadzie dla włoskiego portalu – ComeDonChisciotte.org powiedział wprost:
„Jesteśmy w dyktaturze zdrowia. To nie przypadek, że ta pandemia wybuchła właśnie teraz. To był długi proces koordynowania działań marketingowych z udziałem firm farmaceutycznych, lekarzy, naukowców, a także rządów, ponieważ to one potem zdecydowały o wdrożeniu tego programu. Znajdujemy się w epoce prawdziwego szaleństwa. (…) Jesteśmy w okresie krytycznym: człowiek tworzy, opracowuje przyczyny, powody własnego unicestwienia”
Podobne opinie prezentuje też wielu polskich naukowców, jak choćby prof. Roman Zieliński, czy prof. Kornelia Polok. Nadal mało? Zatem przejdźmy do konkretów statystycznych. Ktoś powie, że „konkret statystyczny” to również oksymoron, ale czegoś trzeba się jednak w analizie trzymać… Dane przedstawił w swoim programie Grzegorz Płaczek.
Jak wygląda sytuacja w kilku krajach, jeśli porównamy miesiące letnie z tego roku, do roku poprzedniego, jeśli chodzi o liczbę przypadków Covid-19 i ilość zgonów na tę chorobę notowaną w statystykach? W nagłówkach obok nazwy państwa podano procent w pełni „zaszczepionych”. Spójrzmy najpierw na kilka tabel zaczynając od 71% wzwyż:
Robi wrażenie, prawda? O sytuacji w Izraelu już pisałem, więc zostawmy tamten dramat, ale za to na deser jeszcze nieco więcej o Zjednoczonym Królestwie. Wprawdzie procent „wyszczepienia” jest tam nadal niższy niż w Hiszpanii, za to wynik mimo wszystko dość spektakularny.
Trzydzieści osiem razy więcej przypadków i ponad 4 razy więcej zgonów. I co? Nadal nic? O Szkocji wspominałem dwukrotnie. Tam liczby pokazują, że umiera jedna na każdy tysiąc zaantidotumowanych osób. Natomiast co mówią dane z oficjalnych raportów Public Health of England? Te za okres do 15.08.2021 pokazują, że wśród zarażonych Deltą było 53% „zaeliksirowanych”, ale wśród zmarłych na Covid-19 jest aż 69% „zaszczepionych„. Pełne dane można znaleźć tutaj (liczba zgonów znajduje się w przytoczonej niżej tabeli nr 5 na samym dole).
Widać wyraźnie, że sytuacja jest najgorsza właśnie pośród osób powyżej 50 roku życia, a więc tych zaszczepionych najszybciej. Ma pan jakiś pomysł, panie ministrze Niedzielski, a może lepiej już pisać panie Adamie N.? Cóż to się stało? I czemu pan KŁAMIE W ŻYWE OCZY oraz w obiektywy kamer, które podobnie jak papier są cierpliwe i wszystko przyjmą? Obawiam się tylko, że kiedy ludzie naprawdę zorientują się, w jaki sposób zostali oszukani, nie będą mili i sympatyczni. Chrześcijanin ma wybaczać i nie 7, ale aż 77 razy, jak mówi Pismo, co oznacza w praktyce ZAWSZE. Niestety, są ludzie mniej skłonni do nadstawiania drugiego policzka i boję się, że tych, którzy zabili ich bliskich swoimi decyzjami, a wiemy już, że zrobili to z PRE-ME-DY-TA-CJĄ, mogą zwyczajnie rozszarpać. Świadomość gigantycznej zbrodni staje się już coraz bardziej powszechna, bo przecież nie da się zamieść pod dywan tylu trupów, a dane są bezwzględne. Będą jeszcze gorsze za kilka miesięcy, a strach pomyśleć, co się stanie w horyzoncie lat.
Spójrzmy na Polskę, która znajduje się w grupie „wyszczepionych” umiarkowanie, podobnie jak Rumunia, czy Słowacja. I tam też liczba nowych przypadków jest najniższa. Przypadek? Nie sądzę.
Pewnie przy wyższym poziomie „testowania” wynik byłby nieco inny. Nie zmienia to faktu, że trudno byłoby przebić państwa, gdzie „eliksiryzacja” osiągnęła wymiar monstrualny. Co jednak w obecnej sytuacji robi Ministerstwo Zdrowia? Podaje nierzetelne liczby, ukrywając fakty i ograniczając liczenie zgonów do 14 dni po podaniu „eliksirów”. Niestety, wszystko wskazuje na to, że robi w kwestii zaciemniania obrazu o wiele, wiele więcej! Oto Piotr Wielgucki przedstawił w tym komentarzu sytuację kuriozalną. Okazuje się, że w szpitalu w Legnicy, ale zapewne to nie jest wyjątek, przed podjęciem procedur medycznych, w których (całkiem bezprawnie zresztą) testuje się pacjentów na obecność najmodniejszego od 18 miesięcy wirusa, stosowane są inne testy dla „zaszczepionych”, a inne dla tych, którzy się z różnych przyczyn nie zaeliksirowali! Dlaczego? Z tych samych przyczyn, dla których dr Anthony Fauci wykonał taką operację w USA. (Pisałem o tym w tekście „Życie zaczyna się po szczepionce„). Wytyczne CDC dla placówek medycznych postulowały „testowanie” pacjentów zaantidotumowanych testami PCR ze zmniejszoną do 28 liczbą cykli denaturacyjnych. Dla pozostałych stosowane są testy standardowe, które mają przeważnie liczbę cykli 40, 45, a nawet 50! W tej sytuacji wiadomo, że znacznie większa liczba wyników (fałszywie) dodatnich dotyczyć będzie „niezaszczepionych”, co ma sprzyjać narracji jakoby chorowali prawie wyłącznie oni… Niestety, jak widzimy wyżej, NIC NIE POMAGA! Mimo oszustw i zaklinania rzeczywistości jest akurat dokładnie odwrotnie. Pytanie tylko KIEDY zupa się wyleje? Dopiero gdy w każdej rodzinie znajdzie się ktoś, kto został poszkodowany albo umarł przez ten eksperyment „profilaktyczny” na zdrowych ludziach, czy może nieco wcześniej? Sanitaryzm na raty i w outsourcingu kwitnie w najlepsze, a Adam N. zapowiada kolejne „ulepszenia”. CZAS TO PRZERWAĆ!
Nuta optymizmu
Na koniec nuta, albo przynajmniej mała nutka optymizmu. Oto powstaje właśnie Stowarzyszenie Prawników „Głos Wolności”, którzy chcą bronić tego, co najcenniejsze. Może nie powinno nikogo dziwić, że w tej grupie zawodowej szczególnie jest to ważne, a obrona wartości ujętych w kilkunastu przepisach Konstytucji stanowi priorytet, jednak okazuje się, że lęk i koniunkturalizm zwyciężają ze zwykłą przyzwoitością oraz obowiązkiem mówienia prawdy. Stąd grupa tych, rzeczywiście prawych ludzi, wcale nie jest tak duża, jak można by sądzić. Pozostaje nadzieja, że będzie się poszerzać, bo, co napawa optymizmem, na konferencji prasowej znalazła się również studentka wydziału prawa (być może nie jedna) i pytała, w jaki sposób może pomagać jeszcze zanim skończy studia prawnicze. Zatem pozostajemy z przekonaniem, że ktoś w końcu za bandytów się weźmie i nie pozwoli im „hasać” tak bezkarnie, a uczciwi obywatele, którzy chcą po prostu pracować, leczyć się i żyć NORMALNIE, odzyskają taką możliwość, czego Czytelnikom oraz sobie życzę.
Wydanie pełnej wersji książki “Ostatni oddech” nieco się, z różnych przyczyn, opóźnia. Przypominam, że jednak jest możliwość zapoznania się z jej wersją promocyjną w formie e-booka. Można też poczytać w sieci, jako flipbook, albo pobrać w wersji na czytniki w formacie mobi. Będę wdzięczny za wszelkie uwagi. Proszę też o wsparcie moich przyjaciół, którzy powinni jak najszybciej zmienić lokum. Więcej można przeczytać na tej stronie.
Czytaj również felietony: Wymyk do podporu, Szczepionkowa propaganda nie działa! Szczepionkowe wakacje z QR kodem, Szczepionkowa schizofrenia, Maseczki z kluczykiem?, Największy przekręt i co dalej? Zabijamy ludzi, Złoty strzał dla seniora, To już nie teorie spiskowe! Talerz dla policjanta, Dno dna i szczepionka plus, Kondukt Niepodległości, Gonić króliczka, Norka odarta ze złudzeń, Uratowani przez Covid?
i artykuły: Powiedz STOP mordercom, Hulajnoga piekła nie ma, Szczepionkowi kłamcy w natarciu, Szczepionkowy totalitaryzm w rozkwicie, Przymus szczepień to ściema! Życie zaczyna się po szczepionce? Wyszczepieni na medal? Wspólnota zaszczepionych, Jak jeszcze mogę Panu pomóc? Życie za hulajnogę? To jest wojna! Magnetyczne szczepionki i depopulacja, Chcą wyszczepić Wasze dzieci! Nie szczep się! Panikuj! Maseczki groźne dla życia, Szczepionki zabijają w ciszy, Rosyjska ruletka, Najlepsza szczepionka przeciw Covid-19, Milczenie owiec? Śmierci, których nie było, A jednak się kręci